Data: 2009-05-25 21:38:40
Temat: Re: Wiersz, za który Miłosz otrzymał specjalną nagrodę Stalina
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@t...op.pl> napisał w wiadomości
news:gvek58$eq3$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
> news:gvbe4i$aq4$1@node2.news.atman.pl...
>> Warto przeczytać w tym temacie:
>> http://www.radiomaryja.pl.eu.org/teksty/milosz/11939
.html
>>
>>
>> Uwaga: tylko dla nie-idiotów. :)
>
> Bardzo dobry wybór.
> Chiron - wczytaj się dobrze.
>
> Zgadza się - Miłosz miał duży dystans do kościoła katolickiego,
> sczególnie jako instytucji politycznej nie bojącej się
> manipulować ludźmi. Wytykał to 'noszenie Boga na ustach',
> jako że był konsekwentnie zwolennikiem poglądów o istnieniu
> Boga przede wszystkim jako sfery intymnej i indywidualnej.
> Nie politycznej.
>
> Natomiast ta jego postawa i skłonnośc do metaforycznego wysławiania
> się - jest od dawna wykorzystywana do tego, by mu przylepiać
> łatkę komunisty czy może pro-nazisty - trudno powiedzieć.
>
> Jedno jest pewne - metafora Miłosza wymaga wysiłku. W szczególności
> w patrzeniu na religie - wszystkie. A Kościół nigdy nie lubił
> (i tępił) poglądów 'o nieokreślonej stronie wypowiedzi'
> - znaczy się - zawierajacych również elementy MOCNEJ krytyki.
Redart'cie,
1. Jego wypowiedź- wielokrotnie powielana o "intelektualnej przygodzie" z
komunizmem. O czym- w twojej opinii- ona świadczy?
2. Współpraca ze Stalinem i całą czerwoną swołoczą- której się nigdy nie
wyparł.
3. We Lwowie w 1940 roku studenci publikują wiersz, który ominęła cenzura
sowiecka. To fakt. Wiersz ten w latach osiemdziesiątych był propagowany np
na strajkach studenckich jako po prostu wiersz bezimiennych studentów
lwowskich. Po stanie wojennym wraca do Polski Miłosz- i nagle okazało się,
że to jego wiersz. Wyobraźmy to sobie: Miłosz pisze taki wiersz w 1940 roku
we Lwowie (nikt go tam nie zna, a jego tam wtedy nie było- był na Litwie a
potem w Warszawie). Cenzura go puszcza- i dostaje specjalną nagrodę od
Stalina. Wiersz nie jest za skomplikowany, konfidentów było dość- nie sposób
sobie wyobrazić, że nie dotarło jego prawdziwe przesłanie "gdzie trzeba". W
try miga ten, który zarekomendował go Stalinowi w najlepszym wypadku pasł by
białe niedźwiedzie- wraz z Miłoszem. A w żaden sposób to nie złamało mu
kariery! W latach 50 ze stalinowskiego namaszczenia był ambasadorem PRLu w
kraju- wrogu ZSRR! Musiał mieć więc zaufanie Stalina. Co na ten temat mówił
sam Miłosz? Ano- jakoś nie znalazłem...Słuchałem kilku wywiadów, w tym
długiego- tego z jego życiorysem. Piękna karta w życiorysie, prawda? Tylko-
nie słyszałem, aby o tym wspominał, albo żeby o to go zaczepiał redaktor.
Odpowiedź jest dla mnie jedna: miał tyle wspólnego z tym wierszem, co ja z
"Panem Tadeuszem"...
4. Brylowanie na bankietach dla PRLowskich dyplomatów w czasach, kiedy
patrioci byli rozstrzeliwani i popełniano na nich zbrodnie sądowe. Nie
wiedział? Jak to świadczy o nim?
5. Będąc ambasadorem prosi o azyl zdradzając kraj, który go rozpieszczał.
Kraj, który jednocześnie był więzieniem dla patriotów. Jak to świadczy o
nim? Czy zrobił to, bo właśnie się dowiedział, że patriotów się katuje w
ubowskich kaźniach? Coś takiego to czysta naiwność. Zwiał- jak wielu innych.
Jak ubowski kat Światło, który omyłkowo wysiadł na stacji metra w Berlinie
Zachodnim- i- zobaczywszy kolorowe witryny sklepowe i pełne frykasów
stragany- podreptał prosić o azyl. Różnica między nimm a Światło była jedna
zasadnicza: cała osobowość Miłosza, jego możliwość brylowania, bycia kimś
ważnym, nawet uwielbianym zasadzała się na języku polskim. To problem
wszystkich bez wyjątku polskich literatów, którzy wyjechali na zachód. Tam-
za wyjątkiem garstki polonii- nikogo nie obchodzili. Nie wiem, czy zdajesz
sobie sprawę, że szanse na pisanie dla takich ludzi w innym języku, żeby
poziom pisania był zbliżony literacko do tego, co prezentowali pisząc po
polsku są niemalże zerowe. Pisze do czerwonej "Kultury Paryskiej", którą np
w latach siedemdziesiątych można było bez większych problemów przywieźć
sobie z Francji. Czytałem tego sporo. Jest lansowany w czerwonych
środowiskach przez Giedroycia- który swoimi wpływami sięga daleko poza
Paryż. Prawdopodobnie pomaga mu w załatwieniu pracy wykładowcy
uniwersyteckiego w USA. Dostaje kilka nagród literackich- z rekomendacji
Giedroycia, a potem, w 1980 roku- Nobla za całokształt twórczości
literackiej. Data- i za co dostał- znamienne, prawda?
Zakładam, że to, co pisał- posiadało walory literackie z "wyższej półki".
Jak pisałem- znałem na pamięć "Który skrzywdziłeś...", a po Noblu-
przebrnąłem z ziewaniem przez "Dolinę Issy" dziwiąc się, że taki nudziarz
dostał Nobla. Jakub Krzewicki napisał, że dla niego to sentyment, on to
rozumie- ok. Nadal jednak IMHO nie jest to arcydzieło literackie. Ale niech
mu już będzie na zdrowie. Cieszmy się wspólnie- wrócił do Polski, zamieszkał
tu, Polska znów chojnie go obdarzyła wydając jego dziełka do
nieprzytomności:-). Niech mu będzie na zdrowie.
Jednakże- za nic w świecie kogoś takiego nie przedstawiał bym jako bohatera
narodowego!
Redart'cie- czy dla ciebie ktoś taki to wzór do naśladowania?
Chiron
|