Data: 2017-05-14 09:57:03
Temat: Re: Wildstein, Bóg a Rodzina
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "pinokio" <p...@n...adres.pl> napisał w wiadomości
news:of74vc$c4u$3@node2.news.atman.pl...
> Kontrowersyjne i mocne wypowiedzi:
>
> http://www.fronda.pl/blogi/amdg/fronda-69-dawid-wild
stein-bog-nie-lubi-rodziny,37308.html
>
> http://www.pismofronda.pl/author/dawid-wildstein
>
> Ciekawe jakie zdanie na ten temat ma Chiron, Leo i inni
Pomijając już Wildsteina i judeochrześcijańską "Frondę" (a jak wiadomo,
judeochrześcijaństwo ma tyle wspólnego z chrześcijaństwem, co krzesło
elektryczne ze zwykłym krzesłem), trzeba zauważyć, że rodzina BYWA źródłem
patologii. Jest całe mnóstwo dobrych, kochających rodzin, które przekażą
dzieciom prawidłowe wzorce. Powtarzam- niestety, bywają rodziny
patologiczne- i tu jest wielka rola społeczności w rugowaniu patologii.
Działa to świetnie w małych społecznościach- od pokoleń będących ze sobą.
Taka społeczność potrafi np pod nieobecność (nie chodzi mi o fizyczną, lecz
nieobecność w sensie niemożności pełnienia swej roli) pijanego ojca zając
się dziećmi i np pilnować ich chodzenie do szkoły a także to, czy nie są
głodne. To działa- i wzmacnia całą społeczność- a także tę rodzinę. No cóż-
myślę, że w miejskich społecznościach, pozbawionych swych korzeni, silnie
zatomizowanych- nie istnieje dobra odpowiedź na patalogię rodzinną.
Najgorsza z możliwych odpowiedzi to dziadulec- zwany pretensjonalnie domem
dziecka. Tam dziecko wprawdzie pójdzie do szkoły, dostanie jeść i ma gdzie
spać- jednak jedyne uczucia czy emocje, z jakimi będzie mieć do czynienia-
to emocje gwałcącego go (ją) starszego kolegi (koleżanki), czy też
wychowawcy. To, czego takie dziecko w sferze uczuć nauczy się w dziadulcu
uczyni z niego doskonałe narzędzie w rękach bezdusznego państwa w
przyszłości. Z takich ludzi będą się więc rekrutować najbardziej ideowi
żołnierze, policjanci, urzędnicy, nauczyciele akceptujący z wiarą każde
idiotyczne zarządzenie biurokracji, etc.Słowem- ludzie, którzy w 100% będa
akceptować aparat państwowy z jego urzędowością. Zauważono to już w Rosji
sowieckiej- produkując takie sieroty by potem zrobić z nich w bidulcach
doskonałych niewolników systemu.
Państwo, które naprawdę chce przetrwać tysiąclecia- powinno dbać o
pojedyńcze rodziny i wzmacniać małe, lokalne społeczności. Właściwie to tak
było w przedwojennej Polsce też- w dużym stopniu. Sama budowa mieszkań w
miastach: wielorodzinne kamienice zamknięte podwórkami- sprzyjała
powstawaniu małych, solidarnych społeczności. Oczywiście komuna ze swoimi
wieżowcami pozbawionymi podwórek- IMO celowo doprowadziła do likwidacji
lokalnych społeczności. Kto, podobnie jak ja- mieszkał od pokoleń w takiej
małej, zamkniętej społeczności a potem przeprowadził się do bloku- molocha
ten zrozumie różnicę bez problemu :-)
--
Chiron
|