Data: 2001-07-19 09:15:41
Temat: Re: Wolność prymitywna (niedojrzała)
Od: "poranna mgła" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dorrit" <z...@c...com.pl> napisał
> Nie śledziłam wątku, więc nie wiem o jakich nałogach wspominał Rinaldo,
ale
> w dzisiejszej GW jest streszczenie badań naukowych z zakresu pewnych
> obszarów genetyki.Wynika z niego, że istnieją i są genetycznie
uwarunkowane
> wrodzone predyspozycje do alkoholizmu, narkomanii i ...rozwodów. Tak więc
w
> tych niby świadomych i wolnych wyborach o których piszesz, biologia
jeszcze
> w stadium prenatalnym mówi - pas!
IMHO to skrajne przyklady i chyba nie o takich pisalismy. Rinaldo podal
przyklad 'wejscia' w nalog picia alkoholu, aby dodac sobie pewnosci siebie.
Branie narkotykow czesto tez nie jest uwarunkowane genetycznie, a jest
ucieczka od codziennych problemow, z ktorymi zwlaszcza mlodzi ludzie sobie
nie radza. Jeszcze chocby nalog palenia papierosow. Wszystkie sa dla nas
zle, niezdrowe. Wolny wybor polega na podjeciu decyzji o tym pierwszym razie
i tylko kwestia czasu jest kiedy nasz wolny wybor doprowadzi do
uzaleznienienia, zniewolenia.
> Niczego nie zatraciliśmy. Ani instynktu głodu, seksu, macierzyństwa ani
> życia. Człowiek przychodzi na świat z wieloma instynktami a nie z jednym
> uniwersalnym.
Co do instynktu zycia, instynktu samozachowawczego to bym dyskutowala. Jak
inaczej nazwac wchodzenie w jakikolwiek nalog, ktory prowadzi do naszej
zguby, jak chociazby czesciowym jego zanikiem, co rozumiem jako odejscie od
siebie, od swojej natury, od swego wewnetrznego glosu, glosu serca (roznie
mozna to okreslac i mysle, ze tym razem nie posadzisz mnie o chorobe
psychiczna ;-)), ignorowanie go. Silny instynkt samozachowawczy, czy jak
chce Rinaldo swiatlo, uchronilby nas przed wyborami prowadzacymi do
uniecestwienia w mniejszym lub wiekszym stopniu.
>
>
> ja osobiscie nie chcialabym wywierac presji na mojego syna,
> > jako czlowiek, rodzic przyznaje sobie prawo do pomylek, moge cos
> > zasugerowac, a to czy poslucha czy nie nalezy do niego.
>
>
> Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której decyzję o posłuszeństwie miałabym
> pozostawiać małemu dziecku :). Nic dobrego nie wyrośnie z dzieciaka,
> któremu rodzice od pierwszych lat życia pozwalają na samowolę.
Nie pisalam o malym dziecku tylko o sytuacji kiedy bedzie juz doroslym
mezczyzna, ktorego w najwazniejszym zakresie ja uksztaltuje (reszty dopelni
srodowisko), a do tego niezbedne jest dawanie mu swobody dokonywania wyborow
i ponoszenie ich konsekswencji, oczywiscie na poziomie odpowiadajacym
wiekowi dziecka. Dla przykladu: idziemy kupic autko, sam z kilku wybiera
jedno i zdarza sie, ze po 10 min. zabawy chce wracac do sklepu, aby wymienic
je na inne, bo to juz mu sie znudzilo. Nie wracamy, tlumacze mu, ze takie
sobie wybral i do nastepnego zakupu takim bedzie sie bawil. W kwestiach
zasadniczych, zdrowia, zycia itp.nie daje zadnego wyboru, ale tam gdzie nie
grozi mu zadne niebezpieczenstwo niech cwiczy.
>
>
> Jako matka moge w
> > przyszlosci widziec jakas tam droge rozwoju, ktora wg mnie bedzie dla
> niego
> > najlepsza, ale to on tak naprawde bedzie wiedzial co mu w duszy gra i co
> go
> > uszczesliwi.
>
>
> A jeśli "uszczęśliwi" go zła droga? To też ją zaakceptujesz?
A jak sobie wyobrazasz wplyniecie na decyzje np. 30-letniego syna? Bo ja
sobie nie wyobrazam, moge cos zasugerowac, ale wybor bedzie jego. Mam czas
na ksztaltowanie, przygotowywanie go do madrych wyborow przez jakies 15 lat,
a potem to juz tylko zgodnie z moja ulubiona zasada walizki: co wlozysz to
wyjmiesz :-) Wg moich obserwacji kazda kategoryczna proba wplyniecia na
decyzje doroslego dziecka nie odnosi zadnych rezulatow oprocz zerwania
wiezi. Rodzice maja wystarczajaco duzo czasu na przygotowanie dzieci do
doroslego zycia, w tym prawidlowych wyborow, a jak go wykorzystaja to juz
inna sprawa. czesto budza sie z przyslowiowa reka w nocniku.
pozdrawiam cieplo
poranna mgla
|