Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wołyń. Re: Wołyń.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Wołyń.

« poprzedni post następny post »
Data: 2018-12-09 19:07:48
Temat: Re: Wołyń.
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki

W dniu niedziela, 9 grudnia 2018 18:32:23 UTC+1 użytkownik XL napisał:
> https://m.interia.pl/nowa-historia/news,nId,2603974
>
> Jako dziewczynki przetrwały rzeź na Wołyniu. Teraz opowiadają historię
> zamordowanych rodziców i dziadków. Przeczytaj fragment książki "Dziewczyny
> z Wołynia" autorstwa Anny Herbich.
>
> W wyniku czystki etnicznej na Wołyniu Ukraińcy bestialsko zamordowali około
> 100 tysięcy Polaków /IPN /East News
>
> "Nadeszła nieuchronna katastrofa. Pewnej niedzieli usłyszeliśmy, że
> uzbrojeni banderowcy zbliżają się do naszej wsi. Był marzec 1944 roku,
> śnieg leżał jeszcze na łąkach. Ojca nie było w domu, bo akurat stał gdzieś
> na warcie. Przybiegli do nas przerażeni sąsiedzi i od razu zaczęli zbiegać
> do piwnicy. Mama, jak się miało okazać na nasze nieszczęście, uznała
> jednak, że piwnica nie jest pewnym schronieniem. Wraz z innymi mieszkańcami
> wsi popędziliśmy więc do oddalonego o kilka kilometrów Podkamienia.
> Schroniliśmy się w klasztorze ojców Dominikanów, którego prastare, potężne
> mury dawały złudzenie bezpieczeństwa. Na terenie klasztoru zgromadził się
> już tłum polskich uchodźców z Wołynia i z okolicznych, zagrożonych zagładą
> wiosek. Do dziś mam przed oczami całe to zbiorowisko. Mężczyźni, kobiety,
> dzieci. Bezbronni, przestraszeni, bezradni. Razem zaczęliśmy się modlić...
> Spodziewany atak jednak nie nastąpił. Ktoś przyniósł wieść, że to nie żadni
> banderowcy, tylko polskie wojsko na koniach. Fałszywy alarm! Odetchnęliśmy
> z ulgą i wyszliśmy poza mury. Ruszyliśmy w drogę powrotną do naszej wsi.
> Okazało się jednak, że to nie było polskie wojsko... To naprawdę była
> Ukraińska Armia Powstańcza... W Palikrowach zaczął się pogrom... A my
> znaleźliśmy się w jego centrum... W panice wbiegliśmy na teren obejścia
> znajomej. Miała obszerną stodołę, a w niej piwnicę. Wskoczyliśmy do środka,
> było już tam trochę ludzi. Cały czas dochodzili nowi. Patrzyliśmy na siebie
> w niemym przerażeniu. Jak się okazało, wśród nas była kobieta, która
> zmówiła się z banderowcami. Gdy tylko rozległ się pierwszy wystrzał z
> pistoletu - to musiał być umówiony wcześniej znak - zaczęła się drzeć
> wniebogłosy. Usłyszeli ją natychmiast. I przyszli.
> REKLAMA
>
> - Dawaaaaaaaaj! Dawaaaaaaaaj! - oprawcy wygonili nas na łąkę. Banderowcy
> byli straszni. Mundury, wysokie buty, pistolety maszynowe i karabiny. Złe,
> nienawistne spojrzenia. Byliśmy przerażeni. Wkrótce na łące zebrał się
> spory tłum - niemal wszyscy mieszkańcy Palikrowów. Banderowcy otoczyli nas
> i zaczęli wszystkim sprawdzać dokumenty. Ukraińców kierowali na jedną
> stronę, a Polaków na drugą. Ukrywających się w wiosce Żydów spędzili za
> rów. Dokonywali selekcji przed egzekucją. Ukraińców puścili wolno, a wokół
> nas zaczęli rozstawiać karabiny maszynowe. Mama, jak zwykle, trzymała mnie
> na plecach w chuście. Dzięki temu wszytko świetnie widziałam. I zobaczyłam,
> że w ostatniej grupie schwytanych Polaków banderowcy przyprowadzili tatę.
> Mój braciszek szlochał i cały się trząsł. Ukraińcy zbili go podczas drogi
> karabinowymi kolbami, bo nie podobało im się, że głośno płakał.
> Oprawcy najpierw kazali Żydom rozebrać się do naga. Po wykonaniu rozkazu ci
> nieszczęśni ludzie zaczęli się modlić. Wyglądało to upiornie. Panował
> niesamowity ziąb, a oni nie mieli na sobie żadnego ubrania. Cali dygotali z
> zimna, oczy zwrócili ku niebu. Zaraz odezwały się pierwsze wystrzały, a
> Żydzi zaczęli padać jeden po drugim na ziemię. Śnieg zrobił się czerwony od
> krwi. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Nie mogłam uwierzyć, że
> to dzieje się naprawdę. Ogarnęła mnie zgroza. Potem oprawcy wzięli się za
> Polaków. Zaczęli ustawiać nas trójkami. Rozległy się jęki, szlochy, krzyki,
> błagania. Teraz już wiedzieliśmy, co nas czeka. Nie było ratunku. I nie
> było litości. Mieliśmy zginąć. Na łące stał tłum Polaków, jak się później
> dowiedziałam, ponad trzysta pięćdziesiąt osób. Niełatwo jest zgładzić tak
> dużą grupę ludzi. Rozstrzeliwania trwały więc bardzo długo. Musieliśmy
> patrzeć na śmierć naszych sąsiadów, znajomych... Serie z broni maszynowej,
> krzyk mordowanych, przekleństwa katów. Sceny iście dantejskie.
> Kiedy nadeszła nasza kolej, rodzice milczeli. Ja cały czas siedziałam w
> chuście, kurczowo wpijając się w plecy mamy. Ludzie stojący bezpośrednio
> przed nami zaczęli padać na ziemię, huk wystrzałów stał się ogłuszający.
> Kule zaczęły świstać obok nas. Nagle niebo zawirowało mi nad głową i
> poczułam potężne uderzenie. Zorientowałam się, że leżę na ziemi,
> przygnieciona ciałem mamy. Mama miała ręce szeroko rozrzucone na boki. Nie
> ruszała się. Obok usłyszałam straszne jęczenie. To jęczał mój tata.
> Wyjrzałam spod futra mamy i zaczęłam błagać go szeptem:
> - Tato, tatusiu, cicho... cicho... Prosiłam go, zaklinałam, ale on coraz
> bardziej jęczał. Był ciężko ranny. Wtedy usłyszeli go Ukraińcy. Jeden z
> nich stanął nad ojcem. Wycelował z karabinu i dobił go na moich oczach.
> Kula trafiła w głowę. Uchem i ustami buchnęła gęsta krew, zalewając mu całą
> twarz. Schowałam się głębiej pod futro mamusi. Leżałam nieruchomo, udając
> trupa. Spod ciała mamy wystawała mi jedna noga. Bałam się zmienić pozycję,
> bo wydawało mi się, że banderowcy zapamiętali pozycję mojego ciała. Jeżeli
> zobaczą, że coś się zmieniło, zorientują się, że żyję, i mnie zamordują.
> Cały czas w duchu się modliłam. Odmawiałam "Pod Twoją obronę uciekamy się,
> święta Boża Rodzicielko" i "Aniele Boży, stróżu mój", bo tylko tyle
> umiałam. Jak kończyłam jedno, zaczynałam drugie. I tak na okrągło. Ile to
> mogło trwać? Nie wiem. W końcu banderowcy sobie poszli, pozostawiając za
> sobą łąkę usłaną ciałami rozstrzelanych ludzi. Po kilku godzinach odważyłam
> się wyjrzeć z kryjówki. Mimo późnej pory było jasno jak za dnia. To
> Palikrowy stały w ogniu. Na tle szalejących płomieni widać było uwijające
> się czarne postacie, skakały niczym malutkie chochliki. To Ukraińcy
> plądrowali wieś. Stanęłam na nogi. Zaczęłam szarpać mamę za rękę i
> krzyczeć:
> - Mamusiu, wstawaj! Musimy iść, uciekać! Wstawaj. Do mojej
> świadomości nie dochodziło to, że mama nie żyje. Potem dowiedziałam się, że
> dostała postrzał prosto w głowę. Ręce miała rozłożone jak na krzyżu. Pewnie
> w ostatniej chwili życia chciała mnie uchronić przed nadlatującą kulą.
> Nagle spostrzegłam, że w kierunku pastwiska idzie dwóch mężczyzn. Pewnie
> usłyszeli, jak krzyczałam. Szybciutko z powrotem wczołgałam się pod mamę.
> Starałam się odtworzyć pozycję, w której wcześniej leżałam. I zamarłam.
> Dwaj banderowcy zaczęli strzelać do rannych. Widocznie nie tylko ja
> przeżyłam masakrę. W końcu stanęli nade mną. Byłam przerażona. Serce waliło
> mi jak oszalałe. Bałam się poruszyć, drgnąć, oddychać. Zacisnęłam mocno
> powieki, czekając na huk pocisku. Czekając na śmierć. Jeden z banderowców
> powiedział, patrząc na mnie:
> - Szkoda naboju. Ona już i tak nie żyje. I na potwierdzenie tego kopnął
> mnie mocno w wystającą nogę. Ja się nie poruszyłam, a nogę spuściłam
> bezwładnie. To utwierdziło upowców w przekonaniu, że jestem martwa. Poszli
> dalej. Odetchnęłam z ulgą... Będę żyć. Do dziś nie wiem, skąd w małym
> dziecku znalazło się tyle rozumu. Długo tak leżałam bez ruchu. Bałam się,
> że mordercy znowu wrócą. W końcu usłyszałam ciche wołanie:
> - Józiu, Józiu! Czy ty żyjesz? Józiu! - To była panna Róża, nasza
> sąsiadka. Musiała widocznie usłyszeć, jak wcześniej wołałam mamę. Ona też
> przeżyła, choć była poważnie ranna w plecy. Odezwałam się do niej. Chciałam
> wstać, ale nie mogłam. Ciało miałam zesztywniałe z zimna. Jakoś się jednak
> wygrzebałam i zaczęłam raczkować, czołgać się po sztywniejących trupach.
> Patrzyły na mnie szeroko otwartymi, martwymi oczami. Na ich twarzach
> zastygło przedśmiertne przerażenie. Okazało się, że masakrę jakimś cudem
> przeżył również mój braciszek. Leżał pod zwałem trupów i teraz też
> wygrzebał się na powierzchnię. Razem z panną Różą pomogli mi iść. Byłam
> wysmarowana krwią od stóp do głów. Doszliśmy do rzeki, weszliśmy do wody.
> Po drugiej stronie stał dom, bardzo porządny. Mieszkała w nim bardzo
> elegancka i prawa kobieta, Ukrainka. Bez wahania wpuściła nas do środka i
> ukryła u siebie w piwnicy. Siedzieliśmy tam jeszcze z kilkoma osobami,
> które ocalały z rzezi, między innymi z pewnym Żydem. Ten mężczyzna
> wykorzystał chwilę nieuwagi Ukraińców, wskoczył goły do rzeki i przepłynął
> na drugi brzeg. Nie miał ubrania, więc siedział w kącie opatulony kocem. W
> nocy rozległ się potworny łomot do drzwi. Mimo że siedzieliśmy w piwnicy,
> słyszeliśmy go wyraźnie. Do domu wpadli banderowcy i jacyś ludzie ubrani w
> niemieckie mundury. Zaczęli się wydzierać na naszą gospodynię. Powiedzieli,
> że ktoś widział w jej domu Polaków. Domagali się, aby natychmiast nas
> wydała. Ona stanowczo zaprzeczała, mówiąc na przemian po niemiecku i po
> ukraińsku. W końcu dali jej spokój i wyszli. Ledwo zamknęły się za nimi
> drzwi, gospodyni zbiegła do nas do piwnicy i rzuciła pospiesznie:
> - Musicie być teraz cicho. Ani mru mru! Nie minęło pół godziny, kiedy
> wrócili. Widocznie spodziewała się tego, dlatego nas ostrzegła. Znowu
> przeszukali cały dom i strych, ale wejścia do piwnicy nie zauważyli. Na
> odchodnym z wściekłości strzelili do niej. Kula poharatała jej rękę.
> Spędziliśmy u tej pani jeszcze jedną noc, ale nazajutrz każdy musiał iść w
> swoją stronę. Ryzyko było zbyt duże. Nie mogliśmy dłużej zostać. Razem z
> braciszkiem nie wiedzieliśmy, co ze sobą począć. Zrobiliśmy więc jedyną
> rzecz, jaka przyszła nam do głowy - wróciliśmy do domu. Smutny to był
> powrót. Tym bardziej, że na miejscu dowiedzieliśmy się, iż wszyscy ludzie,
> którzy ukryli się u nas w piwnicy, ocaleli. Banderowcy ich nie znaleźli.
> Okazało się więc, że ta kryjówka była bezpieczna... Gdybyśmy wszyscy razem
> schronili się w piwnicy, rodzice by przeżyli... Dom bez mamy i taty wydawał
> się dziwny, pusty, obcy. Od tej pory byliśmy zdani tylko na siebie.
> Wszystko stało się tak raptownie! Z dnia na dzień zostaliśmy sierotami, z
> dnia na dzień nasz poukładany świat rozsypał się na kawałki. Teraz
> najważniejsze stały się dwie sprawy: by uchronić się przed ukraińskimi
> nacjonalistami i uniknąć śmierci głodowej. Byliśmy bowiem potwornie głodni.
> W obejściu znaleźliśmy tylko kilka jajek, które od razu zjedliśmy na
> surowo. Bezskutecznie szukaliśmy jedzenia po szafkach, a nawet w śmieciach.
> Znaleźliśmy tylko zeschnięte skórki od chleba, trochę wyki i ziarna. Nie
> mogło to na dłuższą metę zaspokoić naszego głodu. Kiedy jedno z nas szukało
> jedzenia, drugie czuwało, stojąc w oknie. Baliśmy się, że Ukraińcy mogą
> pojawić się znienacka i nas zabić. I rzeczywiście, wkrótce przyszli. Już z
> daleka zobaczyliśmy watahę idącą w stronę wsi z widłami, kosami i
> siekierami. Błyskawicznie zbiegliśmy do piwnicy. Ja schowałam się za jeden
> winkiel, a brat za drugi. Usłyszeliśmy nad głowami tupot nóg i krzyki.
> Weszli do domu. Potem rozległo się trzaskanie drzwiczkami od szafek i
> szuflad. Odgłos przewracanych mebli. To ukraińska ludność plądrująca domy
> po zamordowanych "Lachach".
> Biada nam, jeśli nas znajdą! W końcu zajrzeli do piwnicy. Na szczęście
> tylko wsadzili do środka głowy. Od wejścia odstraszyła ich woda, która
> zalała piwnicę. Oświetlili wnętrze, ale snop światła nie dotarł za winkiel,
> za którym się skryłam. Serce zamarło mi w piersi, siedziałam cicho jak mysz
> pod miotłą. Dosłownie przykleiłam się do zimnego piwnicznego muru. Uff...
> poszli".
> (fragment rozdziału "Józefa. Ocalała z Pola Śmierci")
>
> Przeczytaj wywiad z autorką książki Anną Herbich

Wielu Polaków, także z mojej rodziny, zginęło w tej ludobójczej masakrze.
Praprababcię w studni banderowcy utopili.

Co nie znaczy, że należałoby to projektować na współczesne stosunki
polsko-ukraińskie. Owszem, część Ukraińców i to wpływowa wyznaje mitologię,
w której bandycka partyzantka Bandery odgrywa rolę wyzwoleńczą, ale to nawet
nie z głupoty, lecz raczej z braku dostatecznej liczby innych wyrazistych
postaci, które mogłyby uchodzić za bohaterów antysowieckich, biorą byle co
i podnoszą z rynsztoka do poziomu rzekomej świętości - co jednak na szczęście
nie przekłada się na wystąpienia antypolskie.

Uważam, że lepiej tolerować tę uciążliwą skądinąd umysłową aberrację naszych
południowo-wschodnich sąsiadów jako istotnie mniej szkodliwą niż to, co mogłoby
stać się, gdyby Polska poróżniła się z Ukrainą i oba kraje wpadły w ręce Wołodii
Putina, który aż dyszy "miłością" zarówno do Polaków jak i Ukraińców. Dobrze
wiadomo, jak wyglądają takie miłosne objęcia z ruskim niedźwiedziem.

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
09.12 silvio balconetti
09.12 pinokio
09.12 XL
09.12 Jakub A. Krzewicki
09.12 XL
10.12 Kviat
10.12 Silvio Balconetti
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem