Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wołyń. Wołyń.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wołyń.

następny post »
Data: 2018-12-09 18:32:21
Temat: Wołyń.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

https://m.interia.pl/nowa-historia/news,nId,2603974

Jako dziewczynki przetrwały rzeź na Wołyniu. Teraz opowiadają historię
zamordowanych rodziców i dziadków. Przeczytaj fragment książki "Dziewczyny
z Wołynia" autorstwa Anny Herbich.

W wyniku czystki etnicznej na Wołyniu Ukraińcy bestialsko zamordowali około
100 tysięcy Polaków /IPN /East News

"Nadeszła nieuchronna katastrofa. Pewnej niedzieli usłyszeliśmy, że
uzbrojeni banderowcy zbliżają się do naszej wsi. Był marzec 1944 roku,
śnieg leżał jeszcze na łąkach. Ojca nie było w domu, bo akurat stał gdzieś
na warcie. Przybiegli do nas przerażeni sąsiedzi i od razu zaczęli zbiegać
do piwnicy. Mama, jak się miało okazać na nasze nieszczęście, uznała
jednak, że piwnica nie jest pewnym schronieniem. Wraz z innymi mieszkańcami
wsi popędziliśmy więc do oddalonego o kilka kilometrów Podkamienia.
Schroniliśmy się w klasztorze ojców Dominikanów, którego prastare, potężne
mury dawały złudzenie bezpieczeństwa. Na terenie klasztoru zgromadził się
już tłum polskich uchodźców z Wołynia i z okolicznych, zagrożonych zagładą
wiosek. Do dziś mam przed oczami całe to zbiorowisko. Mężczyźni, kobiety,
dzieci. Bezbronni, przestraszeni, bezradni. Razem zaczęliśmy się modlić...
Spodziewany atak jednak nie nastąpił. Ktoś przyniósł wieść, że to nie żadni
banderowcy, tylko polskie wojsko na koniach. Fałszywy alarm! Odetchnęliśmy
z ulgą i wyszliśmy poza mury. Ruszyliśmy w drogę powrotną do naszej wsi.
Okazało się jednak, że to nie było polskie wojsko... To naprawdę była
Ukraińska Armia Powstańcza... W Palikrowach zaczął się pogrom... A my
znaleźliśmy się w jego centrum... W panice wbiegliśmy na teren obejścia
znajomej. Miała obszerną stodołę, a w niej piwnicę. Wskoczyliśmy do środka,
było już tam trochę ludzi. Cały czas dochodzili nowi. Patrzyliśmy na siebie
w niemym przerażeniu. Jak się okazało, wśród nas była kobieta, która
zmówiła się z banderowcami. Gdy tylko rozległ się pierwszy wystrzał z
pistoletu - to musiał być umówiony wcześniej znak - zaczęła się drzeć
wniebogłosy. Usłyszeli ją natychmiast. I przyszli.
REKLAMA

- Dawaaaaaaaaj! Dawaaaaaaaaj! - oprawcy wygonili nas na łąkę. Banderowcy
byli straszni. Mundury, wysokie buty, pistolety maszynowe i karabiny. Złe,
nienawistne spojrzenia. Byliśmy przerażeni. Wkrótce na łące zebrał się
spory tłum - niemal wszyscy mieszkańcy Palikrowów. Banderowcy otoczyli nas
i zaczęli wszystkim sprawdzać dokumenty. Ukraińców kierowali na jedną
stronę, a Polaków na drugą. Ukrywających się w wiosce Żydów spędzili za
rów. Dokonywali selekcji przed egzekucją. Ukraińców puścili wolno, a wokół
nas zaczęli rozstawiać karabiny maszynowe. Mama, jak zwykle, trzymała mnie
na plecach w chuście. Dzięki temu wszytko świetnie widziałam. I zobaczyłam,
że w ostatniej grupie schwytanych Polaków banderowcy przyprowadzili tatę.
Mój braciszek szlochał i cały się trząsł. Ukraińcy zbili go podczas drogi
karabinowymi kolbami, bo nie podobało im się, że głośno płakał.
Oprawcy najpierw kazali Żydom rozebrać się do naga. Po wykonaniu rozkazu ci
nieszczęśni ludzie zaczęli się modlić. Wyglądało to upiornie. Panował
niesamowity ziąb, a oni nie mieli na sobie żadnego ubrania. Cali dygotali z
zimna, oczy zwrócili ku niebu. Zaraz odezwały się pierwsze wystrzały, a
Żydzi zaczęli padać jeden po drugim na ziemię. Śnieg zrobił się czerwony od
krwi. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Nie mogłam uwierzyć, że
to dzieje się naprawdę. Ogarnęła mnie zgroza. Potem oprawcy wzięli się za
Polaków. Zaczęli ustawiać nas trójkami. Rozległy się jęki, szlochy, krzyki,
błagania. Teraz już wiedzieliśmy, co nas czeka. Nie było ratunku. I nie
było litości. Mieliśmy zginąć. Na łące stał tłum Polaków, jak się później
dowiedziałam, ponad trzysta pięćdziesiąt osób. Niełatwo jest zgładzić tak
dużą grupę ludzi. Rozstrzeliwania trwały więc bardzo długo. Musieliśmy
patrzeć na śmierć naszych sąsiadów, znajomych... Serie z broni maszynowej,
krzyk mordowanych, przekleństwa katów. Sceny iście dantejskie.
Kiedy nadeszła nasza kolej, rodzice milczeli. Ja cały czas siedziałam w
chuście, kurczowo wpijając się w plecy mamy. Ludzie stojący bezpośrednio
przed nami zaczęli padać na ziemię, huk wystrzałów stał się ogłuszający.
Kule zaczęły świstać obok nas. Nagle niebo zawirowało mi nad głową i
poczułam potężne uderzenie. Zorientowałam się, że leżę na ziemi,
przygnieciona ciałem mamy. Mama miała ręce szeroko rozrzucone na boki. Nie
ruszała się. Obok usłyszałam straszne jęczenie. To jęczał mój tata.
Wyjrzałam spod futra mamy i zaczęłam błagać go szeptem:
- Tato, tatusiu, cicho... cicho... Prosiłam go, zaklinałam, ale on coraz
bardziej jęczał. Był ciężko ranny. Wtedy usłyszeli go Ukraińcy. Jeden z
nich stanął nad ojcem. Wycelował z karabinu i dobił go na moich oczach.
Kula trafiła w głowę. Uchem i ustami buchnęła gęsta krew, zalewając mu całą
twarz. Schowałam się głębiej pod futro mamusi. Leżałam nieruchomo, udając
trupa. Spod ciała mamy wystawała mi jedna noga. Bałam się zmienić pozycję,
bo wydawało mi się, że banderowcy zapamiętali pozycję mojego ciała. Jeżeli
zobaczą, że coś się zmieniło, zorientują się, że żyję, i mnie zamordują.
Cały czas w duchu się modliłam. Odmawiałam "Pod Twoją obronę uciekamy się,
święta Boża Rodzicielko" i "Aniele Boży, stróżu mój", bo tylko tyle
umiałam. Jak kończyłam jedno, zaczynałam drugie. I tak na okrągło. Ile to
mogło trwać? Nie wiem. W końcu banderowcy sobie poszli, pozostawiając za
sobą łąkę usłaną ciałami rozstrzelanych ludzi. Po kilku godzinach odważyłam
się wyjrzeć z kryjówki. Mimo późnej pory było jasno jak za dnia. To
Palikrowy stały w ogniu. Na tle szalejących płomieni widać było uwijające
się czarne postacie, skakały niczym malutkie chochliki. To Ukraińcy
plądrowali wieś. Stanęłam na nogi. Zaczęłam szarpać mamę za rękę i
krzyczeć:
- Mamusiu, wstawaj! Musimy iść, uciekać! Wstawaj. Do mojej
świadomości nie dochodziło to, że mama nie żyje. Potem dowiedziałam się, że
dostała postrzał prosto w głowę. Ręce miała rozłożone jak na krzyżu. Pewnie
w ostatniej chwili życia chciała mnie uchronić przed nadlatującą kulą.
Nagle spostrzegłam, że w kierunku pastwiska idzie dwóch mężczyzn. Pewnie
usłyszeli, jak krzyczałam. Szybciutko z powrotem wczołgałam się pod mamę.
Starałam się odtworzyć pozycję, w której wcześniej leżałam. I zamarłam.
Dwaj banderowcy zaczęli strzelać do rannych. Widocznie nie tylko ja
przeżyłam masakrę. W końcu stanęli nade mną. Byłam przerażona. Serce waliło
mi jak oszalałe. Bałam się poruszyć, drgnąć, oddychać. Zacisnęłam mocno
powieki, czekając na huk pocisku. Czekając na śmierć. Jeden z banderowców
powiedział, patrząc na mnie:
- Szkoda naboju. Ona już i tak nie żyje. I na potwierdzenie tego kopnął
mnie mocno w wystającą nogę. Ja się nie poruszyłam, a nogę spuściłam
bezwładnie. To utwierdziło upowców w przekonaniu, że jestem martwa. Poszli
dalej. Odetchnęłam z ulgą... Będę żyć. Do dziś nie wiem, skąd w małym
dziecku znalazło się tyle rozumu. Długo tak leżałam bez ruchu. Bałam się,
że mordercy znowu wrócą. W końcu usłyszałam ciche wołanie:
- Józiu, Józiu! Czy ty żyjesz? Józiu! - To była panna Róża, nasza
sąsiadka. Musiała widocznie usłyszeć, jak wcześniej wołałam mamę. Ona też
przeżyła, choć była poważnie ranna w plecy. Odezwałam się do niej. Chciałam
wstać, ale nie mogłam. Ciało miałam zesztywniałe z zimna. Jakoś się jednak
wygrzebałam i zaczęłam raczkować, czołgać się po sztywniejących trupach.
Patrzyły na mnie szeroko otwartymi, martwymi oczami. Na ich twarzach
zastygło przedśmiertne przerażenie. Okazało się, że masakrę jakimś cudem
przeżył również mój braciszek. Leżał pod zwałem trupów i teraz też
wygrzebał się na powierzchnię. Razem z panną Różą pomogli mi iść. Byłam
wysmarowana krwią od stóp do głów. Doszliśmy do rzeki, weszliśmy do wody.
Po drugiej stronie stał dom, bardzo porządny. Mieszkała w nim bardzo
elegancka i prawa kobieta, Ukrainka. Bez wahania wpuściła nas do środka i
ukryła u siebie w piwnicy. Siedzieliśmy tam jeszcze z kilkoma osobami,
które ocalały z rzezi, między innymi z pewnym Żydem. Ten mężczyzna
wykorzystał chwilę nieuwagi Ukraińców, wskoczył goły do rzeki i przepłynął
na drugi brzeg. Nie miał ubrania, więc siedział w kącie opatulony kocem. W
nocy rozległ się potworny łomot do drzwi. Mimo że siedzieliśmy w piwnicy,
słyszeliśmy go wyraźnie. Do domu wpadli banderowcy i jacyś ludzie ubrani w
niemieckie mundury. Zaczęli się wydzierać na naszą gospodynię. Powiedzieli,
że ktoś widział w jej domu Polaków. Domagali się, aby natychmiast nas
wydała. Ona stanowczo zaprzeczała, mówiąc na przemian po niemiecku i po
ukraińsku. W końcu dali jej spokój i wyszli. Ledwo zamknęły się za nimi
drzwi, gospodyni zbiegła do nas do piwnicy i rzuciła pospiesznie:
- Musicie być teraz cicho. Ani mru mru! Nie minęło pół godziny, kiedy
wrócili. Widocznie spodziewała się tego, dlatego nas ostrzegła. Znowu
przeszukali cały dom i strych, ale wejścia do piwnicy nie zauważyli. Na
odchodnym z wściekłości strzelili do niej. Kula poharatała jej rękę.
Spędziliśmy u tej pani jeszcze jedną noc, ale nazajutrz każdy musiał iść w
swoją stronę. Ryzyko było zbyt duże. Nie mogliśmy dłużej zostać. Razem z
braciszkiem nie wiedzieliśmy, co ze sobą począć. Zrobiliśmy więc jedyną
rzecz, jaka przyszła nam do głowy - wróciliśmy do domu. Smutny to był
powrót. Tym bardziej, że na miejscu dowiedzieliśmy się, iż wszyscy ludzie,
którzy ukryli się u nas w piwnicy, ocaleli. Banderowcy ich nie znaleźli.
Okazało się więc, że ta kryjówka była bezpieczna... Gdybyśmy wszyscy razem
schronili się w piwnicy, rodzice by przeżyli... Dom bez mamy i taty wydawał
się dziwny, pusty, obcy. Od tej pory byliśmy zdani tylko na siebie.
Wszystko stało się tak raptownie! Z dnia na dzień zostaliśmy sierotami, z
dnia na dzień nasz poukładany świat rozsypał się na kawałki. Teraz
najważniejsze stały się dwie sprawy: by uchronić się przed ukraińskimi
nacjonalistami i uniknąć śmierci głodowej. Byliśmy bowiem potwornie głodni.
W obejściu znaleźliśmy tylko kilka jajek, które od razu zjedliśmy na
surowo. Bezskutecznie szukaliśmy jedzenia po szafkach, a nawet w śmieciach.
Znaleźliśmy tylko zeschnięte skórki od chleba, trochę wyki i ziarna. Nie
mogło to na dłuższą metę zaspokoić naszego głodu. Kiedy jedno z nas szukało
jedzenia, drugie czuwało, stojąc w oknie. Baliśmy się, że Ukraińcy mogą
pojawić się znienacka i nas zabić. I rzeczywiście, wkrótce przyszli. Już z
daleka zobaczyliśmy watahę idącą w stronę wsi z widłami, kosami i
siekierami. Błyskawicznie zbiegliśmy do piwnicy. Ja schowałam się za jeden
winkiel, a brat za drugi. Usłyszeliśmy nad głowami tupot nóg i krzyki.
Weszli do domu. Potem rozległo się trzaskanie drzwiczkami od szafek i
szuflad. Odgłos przewracanych mebli. To ukraińska ludność plądrująca domy
po zamordowanych "Lachach".
Biada nam, jeśli nas znajdą! W końcu zajrzeli do piwnicy. Na szczęście
tylko wsadzili do środka głowy. Od wejścia odstraszyła ich woda, która
zalała piwnicę. Oświetlili wnętrze, ale snop światła nie dotarł za winkiel,
za którym się skryłam. Serce zamarło mi w piersi, siedziałam cicho jak mysz
pod miotłą. Dosłownie przykleiłam się do zimnego piwnicznego muru. Uff...
poszli".
(fragment rozdziału "Józefa. Ocalała z Pola Śmierci")

Przeczytaj wywiad z autorką książki Anną Herbich


--
XL Oglądajcie Joannę Teglund w Youtube.com

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
09.12 Jakub A. Krzewicki
09.12 silvio balconetti
09.12 pinokio
09.12 XL
09.12 Jakub A. Krzewicki
09.12 XL
10.12 Kviat
10.12 Silvio Balconetti
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem