Data: 2008-05-12 21:41:39
Temat: Re: Wstęp tylko dla...
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dobrze, to teraz zamienimy się rolami: ja ci napiszę jaki
to homoseksualizm jest niefajny.
Zgadzasz się?
To zaczynamy... :)
Prawaki co prawda dużo mniej piją od lewaków, ale jak sądzisz,
kto częściej zmienia partnerów i się rozwodzi?
Zastanów sie dobrze. :)
No? I co? Wyszło ci że prawaki?
BINGO!
Okazuje się, że związki oparte nie tylko na seksie, a przez to
trwalsze w porównaniu z prawicowymi "świetoszkami" potrafią
tworzyć nawet hedonizujące lewaki.
A pamiętasz? Pisałem, że zgodnie z moją teorią część kobiet
w identyczny sposób jak homoseksualiści programuje się
na seks heterosksualny. Takie ujęcie dobrze koresponduje
z powszechnie znanym poglądem jakoby kobiety "dorzewały
w pełni" z czasem do seksu.
Dlaczego istnieje taki [słuszny w pewnym ograniczonym obszarze]
pogląd?
No bo jak kobieta dojrzeje już w pełni do seksu, to odkrywa,
że jej stosunek do niego jest taki jaki jest, a wówczas
może sobie powiedzieć: "teraz wreszcie dojrzałam do czerpania
z seksu w pełni hedonistycznej przyjemności, i to jest normalne".
Doprawdy? Normalne?
Z twoego punktu widzenia nie wątpię, że prawdopdobnie tak.
Ale teraz proszę, abyś odłożyła na chwilę to swoje różowe
szkiełko, przez które patrzysz na homoseksualizm i w ogóle
seksualizm i popatrzyła uważniej na całą masę kobiet i mężczyzn
potencjalnie, bądź nie, zdolnych do tworzenia związków.
Jeśli dobrze popatrzysz, to zauważysz, że znaczna część z nich
pozostając singlami jest zwyczajnie nie tylko sama ale też samotna.
Ktoś zapyta: dlaczego nie tworzą związków? Dlaczego ich życie
prywatne przypomina ruinę? Maja jakis feler? Są nienormalni?
Tak, są "nienormalni", bo wielu z nich oczekuje od związku czegoś
więcej poza czerpaniem z niego przyjemności seksualnych.
Zauważ, że to robi sie dość powszechne w naszych czasach,
co ma swoje odbicie w prasie, internecie oraz np w twórczości
literackiej i filmowej (przypomnij sobie choćby głośną w swoim
czasie "Samotność w sieci").
A teraz spójrz na pedałków: czy potrafią czekać latami w samotności
na odpowiedniego partnera? Czy w ich związkach chodzi o coś
więcej niż świadczenie sobie wzajemnie usług zaspakających
ich nieodwracalnie trwale wyindukowany głód wrażeń czerpanych
z patologicznej aktywności quasi-seksualnej?
Chyba oboje znamy tu odpowiedzi.
Notabene to samo z grubsza odnosi sie do takich kobiet, które
do seksu heteroseksualnego "dojrzewają z czasem", a także
wielu nie-homoseksualych mężczyzn.
Teraz możesz założyc z powrotem swoje różowe szkiełko. :)
Z powyższych względów nawet nie masz chyba pojęcia jaki
w pewnym wymiarze sprawiasz mi zawód porównując "miłość"
homoseksualną z miłością jaka _normalnie_ jest udziałem
mężczyzny i kobiety pozostających w związku, gdyż to oznacza,
że najwyraźniej nie masz pojęcia o pewnych sprawach takich
jak np głebia uczuć jakie _mogą_ występowac w takiej zdrowej
relacji pomiędzy partnerami.
Zauważ ponadto, że nawet jeśli w związkach homoseksualiści,
czy kobiety "dojrzewające w pełni z czasem" do seksu odnoszą
silne wrażenie, iż uczucia stanowią w nich istotny walor,
to czas oraz dominujące właściwości ich uzależnienia
od seksu (o ile seks_homoseksualny potraktowac jako seks)
weryfikuje taki pogląd sprowadzając go do rzeczywistych ram
wyznaczonych przez tylko i wyłącznie uzależnienie od chuci.
Co jeszcze łączy takie kobiety "dojrzewające" oraz pedałków...
a także w istotnej mierze prawaków...?
poza rzeczywista płycizną emocjonalną charakteryzującą ich
związki, skutkujacą znamiennie silną orientacją na rozwiązłość
seksualną?
M.n. przedmiotowe traktowanie innych.
Aby to zauważyć nie musisz chyba nawet pozbywać sie swego
różowego szkiełka, podejrzewam. :)
Vilar pytała mnie niedawno czy miałem do czynienia ze zdeklarowanymi
homoseksualistami. :)
A czy któryś z nich kiedykolwiek odważył się ujawnić wobec
kogokowiek, kto "pryncypialnie" wyklucza wchodzenie w bliższe
relacje z osobami przedmiotowo traktującymi innych?
Dlatego to pytanie było nie-fair z jej strony IMHO. :)
Ale to jej problem, nie mój. ;)
Jak widzisz zatem moje oceny homoseksualizmu jako uzależnienia
od wynaturzonych zachowań seksualnych jednostek w istotnej
mierze IMHO kalekich emocjonalnie wydają się w pełni uprawnione,
no chyba że zbagatelizujesz to wszystko co starałem ci się
przedstawić powyżej... ale wierzę, że tak się mimo wszystko
nie stanie.
Reasumując: faktyczna cudowność relacji w związkach [dla mnie]
zaczyna się tam gdzie kończą się te wszystkie "cudowności"
jakie możesz sobie oserwować w związkach homoseksualnych.
A teraz sparafrazując: przejdź na moją stronę i spójrz na to wszystko
z mojej perspektywy, a być może odkryjesz dzięki temu takie
nowe dla siebie obszary cudowności, które przedefiniują twoje
dotychczasowe wyorażenia na ten temat, i które znała jak dotąd
"znałaś" chyba tylko z "nawiedzonych" opowieści.
Jou! :)
--
CB
Użytkownik "Hekate" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:7606261c-39b5-4197-bbac-db101f8a84f2@d1g2000hsg
.googlegroups.com...
Zakładasz, ze homoseksualizm to zboczony popęd i mówisz "nie"
zboczonemu popędowi. Ale niestety to ograniczenie zjawiska
obecne w twojej głowie ma się prawie nijak do rzeczywistości
i godzi w ludzi, którzy są dokładnie tacy jak my, mają dokładnie
takie same potrzeby jak my, a cała nagonka trafia w ich dobre
i zdrowe działania, tj. uderza w te miejsca, w których się
realizują najintymniejsze, najbardziej czułe emocje i doznania.
[...]
I to wszystko tylko dlatego, że to co dobre i wartościowe jest
tu powiązane z pewnym fragmentem kapryśnego kodu natury.
[...]
Samo porównanie alkoholizmu z homoseksualizmem
sugeruje, że ktoś tu czegoś oczywistego nie widzi...
[...]
Jeśli się jest homo to się nie da być hetero lub odwrotnie.
[...]
Tak, rozumiem, rozumiem. Rozumiem cały kontekst
i ciebie w tym kontekście.
|