Data: 2019-02-25 05:11:41
Temat: Re: Wszystkim
Od: j...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu środa, 6 lutego 2019 17:41:50 UTC+1 użytkownik Trybun napisał:
> W dniu 2019-02-05 o 13:00, j...@o...pl pisze:
> >
> >>
> >> W sumie nie chodzi mi o fakt Jego istnienia, a o wmawianie sobie że nas
> >> ludzi kocha.
> > Nikt tu nic nie wmawia sobie. Można nawet się wściekać, że Chrystus nas kocha
> > wszystkich, od najlepszych po najgorszych, bez znaczenia.
> > On w swej Miłości po prostu nie odróżnia, w znaczeniu nie potępia kogokolwiek,
> > za cokolwiek. Do /.../ jasnej, taki On normalnie po prostu jesty.
> > I cóż ja mam na to poradzić?
> > Mam ci kłamać opisując Go, czy co?
>
> Jednak trudno w ludzkiej egzystencji jako takiej dostrzec miłość Boga do
> ludzi. Nie, wcale nie tylko trudno dostrzec a zwyczajnie nie sposób jej
> doświadczyć. Przecie gdyby ta Miłość spływała na ludzi to kapłani
> różnego sortu nie musieliby bałamucić ludzi że to co dobre czeka nas
> dopiero po śmierci. No i oczywiści kara w wypadku złego prowadzenia w
> cielesnym wcieleniu.
> Nie chcę słyszeć kłamstw, ot wystarczy jeden przykład na to że jednak
> doświadczasz tej miłości.
Miłość Boga do nas wyrażona jest już w tym, że zaistnieliśmy, a na dodatek
możemy mówić, pisać i wysławiać się o wszystkim, także o Stwórcy.
Jest też możliwe, aby tę miłość doświadczyć całkiem namacalnie, kiedy Bóg
pozwoli ci już podczas tego życia na współuczestnictwo w jednym ze swych stanów
lub gdy do ciebie przemówi, nad co nie ma większej szczęśliwości.
Ta miłość, o której mówisz, na każdego już spłynęła w samym Akcie Stworzenia,
w tym sensie, że jest każdemu z nas dostępna. Toteż trudno powiedzieć,
kiedy ktoś z nas zechce ją przyjąć, kiedy osiągnie ona u niego apogeum,
a kiedy i czy wyczerpywać się będzie, albo ulegać wraz z wiekiem przeobrażeniom
w spokojną i cichą.
Co do kapłanów, to cóż ja mogę poradzić, że poprzez chęć wykorzystania wiary
ku ziemskim celom przyjęli doktrynę wspomagającą możnowładców w utrzymaniu
władzy nad ludem?
Oczywistym jest dla Boga, jak i ludzi wierzących, że na dobro można zasługiwać
zarówno tu, na Ziemi, jak i w Niebie.
Oczywiście demonom, czy istotom złym, takie podejście całkiem się nie podoba
i zawsze będą protestować przeciwko rzeczom prawdziwym.
Rozpatrując jedna w szerszym aspekcie, to dopóki Ziemia nie upodobni się do Nieba,
czyli dopóty, dopóki ludzie ze swej własnej woli nie staną się Aniołami,
prawdą pozostanie, że prawdziwe szczęście czeka nas dopiero w Niebie,
gdzie Bóg do nas zawsze, choćby przez pieśni anielskie czy utulenie duszy,
bezpośrednio przemawia.
Jeśli chcesz jednego przykładu, to już na początku ci napisałem;
jest nim każdy z nas.
> >> Bo w sumie czym niby ta miłość się objawia? Czy to nie
> >> czyste, niczym nie poparte chciejstwo.
> > Ja Trybunie takiego chciejstwa nie mam. Wiele dałbym za to,
> > znaczy nawet wszystko, żeby było sprawiedliwie w moim mniemaniu,
> > jednak już wiem, ze istnieje Istota, która w dla mnie niezrozumiały sposób
> > jest Miłością taką, że będąc w Niej przyznaję jej rację naturalnie i uczciwie.
> > Opisuję ci po prostu Niebo Chrystusowe najbardziej uczciwie jak tylko mogę.
> > A że mi ono czy tobie, w naszej rzeczywistości nie pasuje, to przecież nie powód,
> > aby prawdy o Niebie Chrystusowym nie powiedzieć.
> > I nie jest tak, że, jak to ze dwa lata później mi "mówili", a słyszę co mówią,
> > wyższe, a może najwyższe nawet Istoty, że "mu fascynacja Niebem Chrystusowym
> > minie" i o tym "zauroczeniu" zapomnę. Bo nie jest to zauroczenie żadne, tylko to,
> > co osobiście będąc tam odczułem tak dobitnie jako Prawdę, że nie mogę po prostu
> > tego negować, co jest tam sprawiedliwe, choć będąc tu inaczej pojmuję
> > Sprawiedliwość, miłość i nawet Prawdę o tym wszystkim.
>
> Niestety - usprawiedliwieniem dla Stwórcy może być tylko to że patrzy na
> wszystko z swojej perspektywy, i koniec końców może okaże się że chce
> tylko naszego dobra. Tymczasem życie, o ile odrzucimy te wszystkie
> niskie pobudki które to przeciętnego człowieka uszczęśliwiają i zdają
> się być celem samym w sobie dla ludzkiej egzystencji, to jest tylko
> pasmem udręki, konia z uzdą dla tego dla kogo egzystencja to nie ciąg
> zmagań z przeciwnościami.
Trybunie, Stwórca nie musi się usprawiedliwiać; zapewniam cię, że patrzy
z każdej perspektywy; w tym Nieba Chrystusowego, piekła, a także ludzkiej,
bo jest po prostu Dobry.
I tu już masz odpowiedź, czy może mieć choćby zamiar usunąć ludzi z planety.
Wracając do Pism:
1. Jahwe albo się zmienił, może nawet dzięki człowiekowi, albo źle Go opisali.
2. Pan Jezus, nawet jako syn Bożym, albo się mylił, albo źle przetłumaczyli
słowa o uchu igielnym; bo ani bogactwo, ani bieda, nie stanowi o wartości
człowieka, czego jestem pewien.
3. Bóg jest zawsze Dobry i nigdy żadnej z istot nie opuszcza, chyba że znajdzie
się ona w Otchłani(stanie się "wiedzącą" maszyną), która póki co, jest pusta.
4. Duch Święty przenika wszystkie ze Wszechświatów i nawet Stwórca tylko dzięki
Duchowi Świętemu istnieje.
> >> Dziwne nie dziwne to nasze
> >> postrzeganie świata, w sumie Bóg stworzył nas na swój obraz i
> >> podobieństwo, jednak jakby nie patrzeć jest to straszna rzeczywistość, w
> >> której egzystencja jest warunkowana zżeraniem innych żywych stworzeń,
> > zazdroszczę wszystkim tym, oczywiście "zazdroszczę' w dobrym znaczeniu
> > tego słowa rozumieniu, którzy są wegetarianami czy jeszcze bardziej.
> > jednak nawet weganie zżerają organizmy, które kiedyś były żywe.
> > dlatego też Duchom jest łatwiej moralnie, o ile na nas nie żerują, zauważmy.
> >
> > prawdę mówiąc to po prostu Stwórca tak stworzył świat, abyśmy mogli w nim
zaistnieć.
> > a już do nas należy decyzja, czy po śmierci chcemy zaistnieć fizycznie, czy
duchowo.
> >
> > i każdy z tych wyborów jest tak samo Uczciwy i Dobry.
> >
> > jacek
> >
>
> Wegetarianin też nie żyje jałowym powietrzem, musi pożreć inne żywe
> stworzenie.
dlatego jeśli wyznawcy wiar, w tym nawet chrześcijanie, chcą istnieć w formie
cielesnej po śmierci fizycznej, to powinni pobierać energię np. słoneczną
bezpośrednio, i wówczas dopiero można byłoby mówić o prawie całkowitym
zaistnieniu duchowym.
pozdrawiam,
jacek
|