Data: 2001-01-14 12:03:11
Temat: Re: Wychowanie 11-to latka - prośba
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam...
Eva słusznie zauważyła w news:93qfq4$nl6$1@news.tpi.pl...
że
(...)
> Takie postawy rodzicow (w sprawach mniejszej i wiekszej wagi),
> doprowadzily juz dzieci do wielu desperackich krokow.
oraz
> (...) jakos nie chcialabym, by moj bezpruderyjny ojciec wchodzil
> do lazienki gdy sie kąpię lub przebieram;). A Ty?
Tak się złożyło, że podpytałem o to samo zagadnienie dwójkę własnych dzieci -
które dziećmi już nie są (maja dowody osobiste). Rzecz jest o tyle ciekawa,
że dotyczy córki i syna, a więc daje spojrzenie z uwzględnieniem różnicy płci.
Tak więc okazuje się, że córka nie przypomina sobie wcale, abym ja - ojciec,
zaglądał jej do łazienki. A to znaczy, że jej proces oswajania się z nagością, jak
też wymagania co do uszanowania jej prywatności przebiegał prawidłowo.
Dzisiaj córcia nie jest ani zahamowana, ani "bezpruderyjna" - jest normalna.
Wtedy, gdy była jeszcze taka potrzeba, do "jej" łazienki zaglądała matka.
Z chłopakiem było nieco podobnie - ale zakres wychowawczy ojca jest tu
nieco większy. Chłopcy muszą być jakoś oswojeni z nagością innych chłopców
ale bez najmniejszej przesady (zaraz przypomina mi się teoria LeoTara -
o wychowaniu seksualnym w rodzinie - brrr...). Chodzi wyłącznie o to, aby nie
stali się ofiarami "bardziej oswojonych" w chwili, gdy przymusowo znajdą się
w nagiej grupie - na przykład pod prysznicami w wojsku lub w jakiejś publicznej
łaźni...
Natomiast okazuje się, że miało miejsce zupełnie coś innego - zagrożenie wynikające
z ingerencji starszego syna w "łazienkową samotność" młodszej córci. I tu dopiero
dowiedziałem się ciekawych rzeczy! Chłopak często terroryzował siostrę (bez wiedzy
rodziców! - gdyż rzecz widocznie była zakazana)...
Ale wszystko dobrze się skończyło, gdyż dziś nie widać ani w jednym
ani w drugim "dziecięciu", żadnych odchyleń od powszechnie uznanych norm.
--
pozdrawiam
Sepulchrave
~~~~~~~~~
|