« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2003-04-15 11:48:43
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3E9BE7F0.978A5CE5@poczta.onet.pl...
> Sokratesie nie myl dwóch zjawisk. Na bycie 'chlopczyca'
wplyw ma
> charakter a nie zakaz pielegnowania urody i uwazanie
wszystkiego co sie
> z tym wiaze za fanaberie.
Może się i mylę, ale z tego, co piszesz wynika, że albo nie
dane było Basi przeobrazić się z chłopczycy w dziewczynę,
albo po prostu w kolorowych ciuszkach nie byłoby jej wtedy
do twarzy:-))), więc w czym problem:-)) Jeśli ktoś jest
pierwotnie z charakteru chłopczycą, to się nie stroi, ani
nie maluje. Najpierw trzeba z tego wyrosnąć i się
przeobrazić charakterowo. Myślę, że brniemy w złym kierunku,
ponieważ to nie jest wątek o Basi i może sobie nie życzy, by
ją w tym temacie analizować.
Charakter Basi a zakazy rodziców niewiele maja
> ze soba wspolnego.
Masz racje. Uszminkowana chlopczyca wyglądała by
dziwnie:-))))))
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2003-04-15 11:53:00
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Sokrates wrote:
>
> Może się i mylę, ale z tego, co piszesz wynika, że albo nie
> dane było Basi przeobrazić się z chłopczycy w dziewczynę,
> albo po prostu w kolorowych ciuszkach nie byłoby jej wtedy
> do twarzy:-))), więc w czym problem:-))
W zakazach bez powodu. Moga one nie uczynic krzywdy jesli to 'strojenie
sie' nie lezy w charakterze dziecka ( np. chlopczyca ) , ale co jesli
uczynia / patrz watek inicjujacy / ?
> Masz racje. Uszminkowana chlopczyca wyglądała by
> dziwnie:-))))))
Zalezy od wieku ;)
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2003-04-15 12:03:37
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek> Może się i mylę, ale z tego, co piszesz wynika, że albo nie
> dane było Basi przeobrazić się z chłopczycy w dziewczynę,
> albo po prostu w kolorowych ciuszkach nie byłoby jej wtedy
> do twarzy:-))), więc w czym problem:-)) Jeśli ktoś jest
> pierwotnie z charakteru chłopczycą, to się nie stroi, ani
> nie maluje. Najpierw trzeba z tego wyrosnąć i się
> przeobrazić charakterowo. Myślę, że brniemy w złym kierunku,
> ponieważ to nie jest wątek o Basi i może sobie nie życzy, by
> ją w tym temacie analizować.
>
> Charakter Basi a zakazy rodziców niewiele maja
> > ze soba wspolnego.
Pozwólcie ze się wtrącę, skoro wątek jest o mnie.
"Chłopczycą" byłam mniej więcej do 14-15 roku życia - tj. niechętnie
bawiłam się lalkami, nie stroiłam się itd. ...
Potem się to zmieniło, a moi rodzice chyba tego nie zauważyli.
Natomiast "kumpelski" stosunek do chłopców - pozostał mi do dziś - mam
dużo więcej serdecznych przyjaciół płci męskiej, ale to nie wyklucza
bardziej serdecznego stosunku do niektórych z nich. Co zresztą
doskonale potrafię odróżnić.
I cały czas dużo bardziej interesują mnie niektóre męskie pasje niż
damskie (np. nie rozumiem co może być pasjonującego w pieczeniu
ciasta).
Ale to faktycznie kwestia charakteru.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2003-04-15 12:18:56
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3E9BF29C.99C0F206@poczta.onet.pl...
>
krzywdy jesli to 'strojenie
> sie' nie lezy w charakterze dziecka ( np. chlopczyca ) ,
ale co jesli
> uczynia / patrz watek inicjujacy / ?
Tutaj masz pełną rację. Zaczeliśmy odbiegać od tematu,
ponieważ mój wcześniejszy post dotyczył jedynie Basi a nie
Maddy.
W każdym bądź razie mamy jako rodzice w podświadomości, że
lepiej zapobiegać niż leczyć i efekt takiego przekonania
przynosi niekiedy lub często negatywny skutek. "Koszmarem"
większości rodziców jest posiadanie jako córki atrakcyjnej
nastolatki, która poprzez swoją wewnętrzną i zewnętrzną
atrakcyjność staje się potencjalną ofiarą seksualnej
napastliwości dojrzewających chlopaków. Poza tym trudno
pogodzić tą atrakcyjność córki z jej własną dorosłością i
odpowiedzialnością w obronie przed nami chlopakami. Może wam
kobietom sie wydawać, że stroicie się i upiększacie czasami
tylko dla swojego dobrego samopoczucia, jednak w momencie
wyjścia z domu te narzędzia automatycznie oddziaływują
również na otoczenie wysuwające również automatycznie swoje
pazury. Teraz powinien nastąpić temat zaufania do dzieci,
ale pozwolę sobie odpuścić.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2003-04-15 16:32:05
Temat: Re: Wychowanie dziewczynekWprąciłem się, ponieważ Sokrates <d...@w...pl> popełnił(a) co
następuje:
| Może wam
| kobietom sie wydawać, że stroicie się i upiększacie czasami
| tylko dla swojego dobrego samopoczucia, jednak w momencie
| wyjścia z domu te narzędzia automatycznie oddziaływują
| również na otoczenie wysuwające również automatycznie swoje
| pazury.
Znaczy się - po jednym pazurze na chłopa :]
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Osobie o wadze 60 kg podobne doznania jak papieros z marihuaną
gwarantuje 11 kg czekolady (http://hyperreal.info/kanaba/go.to/art/318)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2003-04-16 00:16:35
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek"Madda" <m...@p...onet.pl> wrote in message news:b7gco3$ss7$1@news.onet.pl...
> Witam,
>
> tytuł postu mi wyszedł niespecjalny ale nie wiedziałam jak krótko opisać
> to o co chcę zapytać.
> Niedawno rozmawiałyśmy sobie z panią psycholog o moich różnych
> problemach. Między innymi o tym że rodzice wpoili mi przekonanie o mojej
> nieatrakcyjności fizycznej i o całkowitym braku wdzięku. W pewnym
> momencie pani psycholog powiedziała że większość kobiet w Polsce z
> mojego pokolenia (mam 33 lata) było wychowywanych podobnie i że wiele
> dziewczynek teraz jest tak wychowywanych. Wiele z nich odkrywa swoje
> zalety i kobiecość bardzo późno (ponoć jestem w dobrej sytuacji że
> zaczęłam tego szukać już teraz). Czy zgadzacie się z tym stwierdzeniem?
> Bo ja mam wątpliwości, w swoim
mysle, ze troche jest tu pomieszane pojecia miedzy skromnoscia a
wpajaniem przez rodzicow, ze sie jest brzydkim. Jesli nawet rodzice
chca zeby dzieczynka byla skormna, nie oznacza to, ze wpajaja w niej
przekonanie ze jest brzydka, i nieatrakcyjna. Inna zupelnie sparwa jest
zakomplesianie dziecka, iz jest brzydki i do niczego. jedno wplywa na drugie
ale tylko w jednym kierunku.
Moi rodzice owszem woleli mnie widziec skromna, ale nigdy nie wpajali mi tym
samym, ze jestem brzydka i nieatrakcyjna. Skromnosc nie oznacza braku wdzieku.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2003-04-16 21:51:14
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Użytkownik "Madda" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b7gco3$ss7$1@news.onet.pl...
> Witam,
>
> tytuł postu mi wyszedł niespecjalny ale nie wiedziałam jak krótko opisać
> to o co chcę zapytać.
> Niedawno rozmawiałyśmy sobie z panią psycholog o moich różnych
> problemach. Między innymi o tym że rodzice wpoili mi przekonanie o mojej
> nieatrakcyjności fizycznej i o całkowitym braku wdzięku. W pewnym
> momencie pani psycholog powiedziała że większość kobiet w Polsce z
> mojego pokolenia (mam 33 lata) było wychowywanych podobnie i że wiele
> dziewczynek teraz jest tak wychowywanych.
Moja żona przeszła to samo ;-(
>Wiele z nich odkrywa swoje
> zalety i kobiecość bardzo późno (ponoć jestem w dobrej sytuacji że
> zaczęłam tego szukać już teraz). Czy zgadzacie się z tym stwierdzeniem?
> Bo ja mam wątpliwości, w swoim zakompleksionym życiu nastolatki
> spotykałam całe bataliony pięknych i pewnych siebie dziewczyn, więc coś
> mi tutaj nie pasuje.
Co do rady jak wychowywać dziewczynki (dzieci)?
Odpowiedź nie jest zbyt trudna, jeśli jesteśmy dorosłymi osobami i potrafimy
lepiej rozumieć
świat i wiedzieć że próżność, skromność, szczerość to nie cechy
powierzchowne a
bardziej cechy charakteru, gdy wiemy że osobom z dobrym smakiem żyje się
przyjemniej
i łatwiej im jest przechodzić przez życie.
Wtedy powinniśmy pomagać naszym dzieciom w nauce sztuki dbania o siebie.
Ktoś zapyta a praktycznie co robić.
No cóż mamy 9 letnią córkę , ostatnio dostała ode mnie olbrzmi zestaw do
makijażu
a moja żona uczy ją jak robić taki makijaż aby nikt go nie zauważał patrząc
na niego.
Kupując rzeczy raczej się przekonujemy i dajemy prawo wyboru, z drugiej
strony
nie dajemy się ponieść falom czy szaleństwom reklamowanym za ktore nalezy
płacić
kilka razy więcej niż kosztuja 2 miesiące później.
Może my mamy szczęście ale to nie jest takie trudne.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2003-04-16 21:52:45
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b7gmb1$gds$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Basia Zygmańska" <j...@s...gliwice.pl> napisał
> w wiadomości news:b7gjac$2iio$1@news2.ipartners.pl...
>
> > U mnie było tak, ze rodzice wszelką dbałość o swoją urodę
> uważali za
> > fanaberie, zresztą ja też nie zwracałam na to uwagi.
> > Byłam "chłopczycą" - taką co to z kolegami łazi po
> drzewach i ściga
> > się na rowerze.
> > Mama np. nie cierpiała różowego koloru i nie pozwalała mi
> go nosić.
> > Nie miałam ani jednego ciucha w tym kolorze.
> > A ja dopiero po 40 odkryłam że akurat w ostrym kolorze
> różowym jest mi
> > ładnie (podobnie jak w ostrym szafirowym i w ogóle w
> ostrych
> > nasyconych kolorach).
>
> I może dobrze, że tak późno? Twoje dorastanie w charakterze
> "chłopczycy" zaowocowało zaskarbieniem sobie wielu
> prawdziwych przyjaciół wśród mężczyzn, co to postrzegają
> ciebie nie tylko, jako cielesny obiekt pożądania, ale
> również jako partnera w wielu sprawach. To też bardzo cenne
> i myślę, że mimo wszystko z perspektywy czasu nie żałujesz
> tego wcześniejszego braku kolorystyki.
Nie rozumiem niechłopczyca nie ma szans na prawdziwych przyjaciół, pokazałeś
stereotyp Sokratesie,
to właśnie on był powodem nieszczęścia wypowiadających się tu kobiet.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2003-04-17 08:31:21
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
"Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> wrote in message
news:b7ggoq$egp$1@atlantis.news.tpi.pl...
> cukierki szkodzą na cerę) albo, nie daj Boże, zrobiłybyśmy
> "głupstwo". Zupełnie serio, z rozmów z koleżankami wnioskuję, że
> całkiem sporo z nas przed tym "głupstwem" uchroniło przekonanie,
> że nie ma z kim go popełnić, bo nikt się za nami nie obejrzy. No
To prawda muszę się przyznać że i w moim przypadku tak było. Ale
przecierz ochotę na to "głupstwo" miałam głównie z potrzeby akceptacji.
Chodziło o to żeby sobie udowodnić że jednak jakiś się obejrzy. I o to
też mam żal do rodziców, rozpaczliwe szukanie, tego który się obejrzy
zajęło parę ładnych lat, a mogłam się w tym czasie zająć czymś o wiele
ciekawszym.
> powiedzcie same, która z Was nigdy w życiu nie usłyszała od
> własnej matki sławetnego pseudopocieszenia "wcale nie jesteś
> brzydka, a poza tym nie uroda się w życiu liczy"? (..."a lekcje
> odrobione?" ;)
U mnie to było: "jak się nie ma super urody to trzeba się dobrze uczyć".
>
> > [...] spotykałam całe bataliony pięknych
> > i pewnych siebie dziewczyn[...]
>
> Wyglądających na pewne siebie. Je też pewnie bezsennymi nocami
> coś podgryzało :)
Wtedy to zdanie by mnie pewnie pocieszyło, teraz uważam że to raczej
smutne.
Pozdrawiam
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2003-04-17 08:36:04
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
"boniedydy" <b...@z...pl> wrote in message
news:b7gjub$2ri$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości
> news:
>
> > Moja mama na szczescie starala sie od poczatku wpajac mi poczucie
smaku.
>
> > Zakupy byly wspolne ( zreszta na tyle rzadkie, ze traktowane jak
swieto
> > ) , wspolne decydowanie co lepsze i w czym ladnie.
>
> Moja też. Ale praktycznie wyglądało to w ten sposób, że obrzydzała mi
> wszystkie fluorescencyjne kolory i inne kiczowate rzeczy. Jednym
> skrzywieniem się deprecjonowała to wszystko, co podobało mi się
najbardziej
> jako dziecku. W końcu "razem wybierałyśmy", ale kiedy do tego
dochodziło,
> byłam tak zastraszona, że nigdy by mi nie przyszło do głowy
zaproponować
> czegoś np. różowego. Natomiast kiedy mi się coś zdecydowanie nie
podobało,
> mogłam odmówić, narazając się na wypominanie ("a nie mówiłam, że
trzeba było
> kupić tamte buty?") przy najbliższej okazji. Potem długo uwazałam, że
jestem
> bez gustu, w odróżnieniu od wszystkich innych dookoła mnie.
>
Miałam dokładnie tak samo. Potem już się dostosowywałam, mówiłam że
podoba mi się to co wiedziałam że spodoba się mojej mamie. Od tego
momentu miałyśmy większość "udanych" zakupów.
Pozdrawiam
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |