Data: 2008-01-24 14:19:20
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
napisał w wiadomości news:fna5r7$4o6$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Próbuję natomiast _zrozumieć_, dlaczego niektóre osoby tak dalece
> dosłownie traktują słowa "dwoje w jednym ciele", że inny wariant uznają za
> buractwo. Innymi słowy - dlaczego dla niektórych fakt posiadania męża czy
> żony jest równoznaczny z tym, że wszędzie, w każdym towarzystwie i w
> każdych okolicznościach tenże mąż (czy żona) jest dla nich koniecznym
> wyposażeniem. No nie kumam.
A, to o to. "W każdym towarzystwie i w każdych okolicznościach" ja też nie
kumam. Aczkolwiek nie ukrywam, że rodzina ma u mnie wyższy priorytet niż
"spotkanie klasowe" i prawdopodobnie wybrałabym jednak rodzinę (w domu czy
poza) niż pójście na takie spotkanie i potworne wynudzenie się w gronie
ludzi, z którymi mnie nic praktycznie nie łączy. Dlatego też wolę pojedyncze
spotkania z wybranymi osobami, z którymi mam jakąś emocjonalną więź i na
takich spotkaniach na ogół pokazanie się z "dorobkiem" (no i oczywiscie
koniecznie furą i kompletem zdjęć z palmami) nie jest jakimś wielkim
wykroczeniem przeciwko dobrym obyczajom (co nie znaczy, że bez rodziny nie
da się "bo nie"). No ale ja to ogólnie nieimprezowa jestem i jak już dam się
gdzieś wyciągnąć (sama czy nie) to potem przez 3 miesiące organizatorzy się
dopytują, czy ja się naprawdę tak źle bawiłam (bo nie tańczyłam cały wieczór
tylko siedziałam i gadałam).
Agnieszka
|