Data: 2002-06-21 19:18:36
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Napisałem przed Twoją odpowiedzią na poprzedni post
a wysyłam _bez_zmian_ po jej przeczytaniu :-)))
... z Gormenghast <p...@p...onet.pl>
w news:aev496.3vs4979.1@Gormenghast.h9452bfae.invalid.
..
> EvaTM w news:aet9mg$afl$1@news.tpi.pl...
> /.../
>
> > Makatki, makatki...
> >
> > a ja się zastanawiam, czy Mistycy Przyszłości nigdy nie krzykną " Help me heaven
" ?
> > No ale to już ich prywatna sprawa..
> > E.
>
> Evo !!
> Ja wiem, ze to boli - przecież o tym mówię wprost. I to nie tylko tutaj:
>
> * Przyznanie się do niewiedzy boli - a pokonanie tego bólu i zniesienie go
> * z majestatycznym spokojem, jest moim zdaniem cechą Mistyka.
Z "majestatycznym spokojem" ? Nadęta, majestatyczna jak balon BZDURA
typu... "srali kamieniami"... Oglądaj do skutku 'tysiąc i jeden dro-
biazgów' w Amadeuszu aż zrozumiesz, o co dokładnie chodziło Formano-
wi&Schafferowi... (bywają różne przekłady dialogów do tego filmu,
w tym co mam jest właśnie "srali kamieniami"; scena: drugie spotka-
nie Mozarta z cesarzem...) Aż owe 'drobiazgi' które pomijasz zgrają
się w jedną POTĘŻNĄ i nierozdzielną całość...
To czego chcesz jest bzdurą sprzecznością, chcesz by rozgrzane do
czerwoności żelazo miało być z zewnątrz zimne ? A po jaką cholerę?
Po to, żeby 'majestatycznie' wyglądało ? Po co to KŁAMSTWO ?
Tylko po to, by UKRYĆ, że to Ty nieświadomie boisz się owego gorąca/
PRAWDZIWEGO STRESU. Zdrowie psychiczne to nie jest 'majestatyczny
spokój' tylko umiejętność WYCHODZENIA ze stresu. A jak masz (Ty czy
ktokolwiek) nauczyć się z niego wychodzić, jak 'majestatycznie'
BOISZ się w niego WEJŚĆ ? To nie jest żadny 'majestatyczny spokój',
tylko ZIMNY TRUP, który powinien się OBUDZIĆ !
> A kim są, jak myślisz, w moim przykładzie, ci pokonani, leżący na
> rozżarzonych węglach, konający w konwulsjach? Czy sądzisz, że
> oni nie krzyczą "Help me heaven"?
> Krzyczą jak najbardziej!
> Ich sytuacja jest jednak diametralnie inna od tych, którzy odgrodzili się
> od problemu makatką. To nieszczęśnicy z własnego wyboru!
> I dlatego chylę przed nimi czoła, gdyż jako nieliczni odważyli się
> "obudzić" /w nomenklaturze De Mello/.
Kolejna bzdura, to nie "obudzeni", ale usmażone WE ŚNIE trupy...
które ich własna nieświadomość ZA KARĘ wepchnęła na rozżarzone
węgle... Ludkowie, którzy z opaską na oczach tłoczyli się nad
krawędzią przepaści i... 'pewnie' zrobili poważny krok naprzód...
Zamiast wcześniej się właśnie obudzić, zdjać opaski i pomyśleć
nad skutecznymi skrzydełkami, przypiąć się do nich i _polecieć_...
> Pozostali to również nieszczęśnicy - chociaż nie zdają sobie z tego sprawy.
> A uznając, że szczęście jest stanem dotyczącym _wyłącznie_
> "kosmosu_własnego_umysłu", ich szczęście jest bytem równoprawnym
> a dla nich samych absolutnym.
Bzdura po raz trzeci, ciągle przesłania Ci wszystko "szczęście=
ideał świń" [w słówkach Einsteina]. To nie "szczęście", a oder-
wana od reszty TAUTOLOGIA... Bardzo niebezpieczna, jak 'szczęśli-
wa' banda-wspólnota, która 'dorobiła' się posiadania 'wreszcie
najlepszych', bo nowych a _własnych_ & 'absolutnych' praw-dogma-
tów... To FANATYZM _własnego_ absolutu. "Szczęście" psa, który
może 'radośnie' polatać... za _własnym_... ogonem.
> IMO każdy humanista powinien to uszanować.
Acha! = "każdy humanista powinien "uszanować" głupotę=nieświado-
my strach "Alfreda"... "Szacunkiem", który "_każdy_powinien_"
czemuś lub komuś okazywać, to _zawsze_ posługują się (nieświado-
mi) _kłamcy_... szukający NIEWOLNIKÓW dla swojej własnej nieświa-
domości.
Jak coś lub ktoś jest WART szacunku i co WIĘCEJ - ci co jakoby
"każdy powinien" dobrze ROZUMIEJĄ - DLACZEGO jest WART, to ten
'szacunek' z _automatu_ zostanie okazany. I nie jest to żaden
"służbowy szacunek" NIEWOLNIKA DLA PANA (podwładnego dla kierow-
nika) jaki jak sądzę miałeś na myśli, ale coś diametralnie inne-
go, coś, co się nazywa WSPÓŁPRACA z OBOPÓLNYM zrozumieniem. Nie
siłowy/manipulacyjny układ 'nowoczesnych firm', gdzie wszyscy
od samego dołu do samej góry są ciężko zniewoleni NAJWAŻNIEJSZY-
MI pod słońcem regulaminami... ich firmy, które mają OBOWIĄZEK
wykonywać pod bezwzględną karą finansowej śmierci/odcięcia od ko-
ryta. Nie jest to też "szacunek wiernego" do 'duchowego przywód-
cy' lub w jego zastępstwie do przedstawiciela _jego_ hierarchii,
obojętne jakiej sekty, bo ... he, he - ten jest na ogół właśnie
majestatycznie... "majestatyczny"...
Jak ty kurczę czytasz ? De Mello: "Poobserwuj siebie wtedy, gdy
do ciebie mówię. Często będziesz wstrząśnięty, może zszokowany,
zbulwersowany, zirytowany, sfrustrowany."
Gdzieś ty dojrzał "majestatyczny spokój"... bo u De Mello zwy-
czajnie go nie ma...
Albo: << Przypomnij sobie wspaniałe słowa Buddy, kiedy powie-
dział: "Mnichom i uczonym nie wolno akceptować moich poglądów -
z szacunku. Muszą je analizowąc tak, jak złotnik sprawdza jakość
kruszca. Trąc skrobiąc, pocierając i topiąc".>>
Gdzie Ty tu widzisz SWÓJ "majestatyczny spokój" ???
Albo: <<Ilekroć usiłujesz się czegoś wyrzec, ulegasz złudzeniu.
Co ty na to? Naprawdę ulegasz złudzeniu. Ilekroć wyrzekasz się
czegoś, wiążesz się z tym na zawsze. Pewien guru z Indii twier-
dzi, że kiedy przychodzi do niego prostytutka, mówi wyłącznie
o Bogu.
- Mam dość życia, które wiodę - mówi. - Chcę Boga.
I zawsze, keidy odwiedza go ksiadz, mówi jedynie o seksie. >>
Z "majestatycznym spokojem" WYŁĄCZNIE o seksie do klechy ?
Równie skutecznie można z "majestatycznym spokojem" oddać
treść komunikatu "pocałuj mnie w dupę". Spróbuj !
Albo z 'majestatycznym spokojem' wyrzuć rozkupczone handla-
rzyny ze świątyni... Bibli nie czytał ?
Jeśli już chcesz wiedzieć, jak wygląda "mistyk", to wygląda
tak:
"O ile dowolnemu mistykowi będziesz przyglądał się (słuchał
go) DOSTATECZNIE DOKŁADNIE, to dostrzeżesz w nim cały wszech-
świat." p. P.S. Czy wszechświat jest "majestatycznym spoko-
jem" ? JEST WSZYSTKIM CO ISTNIEJE _włącznie_ z mirażami, któ-
re jednak istnieją _wyłącznie_ w tych jego miejscach, które
nazywamy umysłami ludzi !
> Dlatego - jestem o wiele bardziej wstrzemięźliwy niż JeT, w nawoływaniu do
> ROZUMIENIA. Być może się mylę, ale nie jestem zupełnie
> przekonany, aby powszechne "obudzenie", stało się zbawieniem dla świata ;).
"Być może się mylę", ale głupców/niewolników to Ty (twoja pod-
świadomość) jeszcze potrzebujesz do manipulowania nimi... jak
pszczoła miodu, jak topielec powietrza... jak statek kosmiczny
osłony termicznej przy wejściu w atmosferę... itd. itp...
> Co nie znaczy, że nie trzeba robić nic.
> Wręcz przeciwnie. Chwała tym którzy są lokomotywami postępu.
> Również w dziedzinie mistycyzmu i rozumienia.
All, to 'polityczny' bełkot stylizowany na "majestatyczny spokój"...
W tym zdaniu przeczysz dokładnie temu, co napisałeś w poprzednim...
"Jestem za a nawet przeciw!" ;-(
> All
>
> PS. Na post JeT'a - który na pierwszy rzut oka odbieram jako "klik-wrr"
> na stwierdzenie "o czym autor zapomina" ;)) - oczywiście odpowiem.
Odpowiesz na to, co zobaczyłeś we _własnym_ 'krzywym zwiercia-
dle'... Spróbuj je ostro powyginać; jak sprawdzisz WSZYSTKIE moż-
liwe wygięcia, to dopiero wtedy się naprostuje... A do tego cza-
su będziesz 'dyskutował' z... kolejnymi wybrzuszeniami _na_nim_
w stylu "jaki ty gruby/cienki vel śmiesznie pokrzywiony"...
JeT.
P.S.
<< "Dam na to przykład. Przeczytałem Dzieje świecy Faradaya. Jest
to zbiór sześciu bożonarodzeniowych odczytów dla dzieci. Główna
teza tych wykładów da się zamknąć w stwierdzeniu, że niezależnie
od tego, na co spojrzysz, jeśli przyglądasz się dostatecznie dok-
ładnie, to masz do czynienia z całym Wszechświatem" >>
[R. Feynman, "Sens tego wszystkiego", str. 19]
|