Data: 2011-11-17 17:58:38
Temat: Re: Z dedykacją dla XL - Adoptuj polskie dzieci!
Od: "Szaulo" <z...@...ll>
Pokaż wszystkie nagłówki
X-No-Archive:yes
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ja3h3g$mme$2@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2011-11-17 17:59, Szaulo pisze:
>> X-No-Archive:yes
>>
>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>> news:ja3cbi$b4n$1@news.icm.edu.pl...
>>> W dniu 2011-11-17 14:30, Szaulo pisze:
>>>> X-No-Archive:yes
>>>>
>>>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>>>> news:ja2vai$k90$1@news.icm.edu.pl...
>>>>
>>>> [...]
>>>>
>>>>> Ja wychodzę z założenia, że prawdziwie głęboki i emocjonalny stosunek
>>>>> do jakiejkolwiek wiary można zyskać tylko dzięki wrośnięciu w nią od
>>>>> dziecka (tak samo z tradycją, której NB ogromną częścią jest religia).
>>>>
>>>> [...]
>>>>
>>>> Głupi Jezus, dlaczego nie nauczał wśród dzieci.
>>>
>>> No wiesz, mogę się mylić, bo gdzie mi tam do Jezusa, nie sprowokujesz
>>> mnie. ;)
>>>
>>> Ale chyba nie widział w tym nic złego:
>>> "Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko
>>> zabraniali im tego.^14 A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich:
>>> "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do
>>> takich bowiem należy królestwo Boże. ^15 Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie
>>> przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". ^16 I
>>> biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je." (Mk 10 13-16)
>>>
>>> Ewa
>>
>> Jak, a nie jako dziecko :)
>
> A pierwszej części w ogóle nie widzisz?
>
> Ewa
Błogosławił, ale nie chrzcił. Rozumiem tych chrześcijan, którzy wierzą, że
dzieci mają uprzywilejowany dostęp do Boga - nawet bez chrztu, który ci
chrześcijanie rezerwują dla dorosłych.
Rozumiem też problem praktyczny, jaki mają głęboko wierzący rodzice (np.
którzy sami stali się chrześcijanami w wyniku przemiany
wewnętrznej/narodzenia się na nowo/ zewnętrznie wyrażonej chrztem) - jak
wychowywać dzieci: jeżeli od małego będą je wychowywać we wierze, może nie
być miejsca dla ich narodzenia się na nowo. No ale kto mógł przewidzieć w
czasach początków Kościoła, że czasy ostatnie będą trwały i trwały i trwały
;)
Rozumiem Twoje podejście, ale odbieram je jako utrwalające polską płytką
religijność - co z jednej strony jest dobre, bo płytkie przeżywanie wiary
(jako czegoś po prostu swojskiego, od zawsze, obrzędowego, tylko
wspólnotowego) sprzyja pokojowi społecznemu, ale z drugiej złe dla
indywidualnego rozwoju :)
Sz.
|