Data: 2005-04-26 00:00:07
Temat: Re: Z pozdrowieniami dla nowego papy
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d46ivs$a62$1@inews.gazeta.pl...
>[...]
> Wg. niego można mówić o obiektywnych zasadach moralnych. Lecz zdaje się niezauważać
faktu, że jeśli coś ma być obiektywne - to
> znaczy, że to coś ma być obiektywne, a nie zostać uznane za obiektywne. Obiektywne
jest np. prawo powszechnego ciążenia,
> jakkolwiek by mu nie zaprzeczać i zrzymać się na nie - kot zrzucony z szóstego
pietra zawsze spadnie na matkę ziemię - bez względu
> na to czy prawo powszechnego ciążenia uznajemy czy nie :). A czy jakiekolwiek
zasady moralne mogą być obiektywne ? No to skąd się
> biora pedofile ? Skoro zasady moralne są obiektywne - to problem pedofili nie
powinien istnieć - z założenia. Rzeczywistość
> przerasta pana R. [...
[obiecany drobiazg]
Dwa poważne zastrzeżenia z mojej strony. "Zasady moralne" odpowiadają
na pytanie: "jak powinno być?", w przeciwieństwie do takiego na przykład
prawa ciążenia, które odpowiada na pytanie: "jak jest?". Zatem z tego,
że istnieją pedofile wcale nie wynika, że jakaś tam zasada moralna
nie istnieje. Jest wręcz przeciwnie. Tylko wtedy, gdy w danej kwestii
obserwujemy różne ("dobre" i "niedobre") zachowania, możemy mówić
o (niektórzy dodadzą: "obiektywnej") zasadzie moralnej. Zatem skoro
są pedofile (dodam tutaj: w mniejszości), to (moralny) problem pedofilii
powinien istnieć - z założenia.
Ja wiem, że Ty wiesz o co chodzi, uzgadniam tylko słowniki. ;-)
Drugie, istotniejsze zastrzeżenie dotyczy owej obiektywności. I tutaj
być może nie wiesz, o co chodzi. Nie istnieją ani obiektywne zasady
moralne, ani - przykładowo - obiektywne prawa przyrody, na które
bezzasadnie powołujesz się w powyższym przykładzie. Dłuższego
wywodu nie przewiduję, zatrzymam się tylko chwilę przy tym
nieszczęsnym kocie, którego sadystycznie wyrzucasz z szóstego
piętra. Aby w ogóle o tym kocie dywagować, musi być przynajmniej
jeden człowiek, który ten fakt *subiektywnie* zaobserwował. Może
być dwoje ludzi, pięcioro czy tysiąc, i niech nawet wszyscy będą
zgodni co do swoich obserwacji - ale nawet tysiąc subiektywnych
przekonań nie zamieni się w jeden obiektywny sąd. Mam Ci podać
przykłady, w których tysiące jednomyślnych ludzi na tym czy innym
stadionie żywiło identyczne przekonanie, a okazało się po latach,
że wszyscy byli w błędzie?
--
Sławek
|