Data: 2008-09-29 21:19:27
Temat: Re: Z pracy
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
bazzzant pisze:
> On 29 Wrz, 21:28, tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
>> vonBraun pisze:
>>
>>> Wszystko zaczęło się od tego, że agenci Trenera przestawili
>>> Panslawiscie gąsiorek z winem. Sprowokowało to XsElkę do rzucenia
>>> podejrzeń na żonę Pnasla a będąca pod jej wpływem Medea potwierdziła
>>> te przypuszczenia. W efekcie Maruda się rozwiodła i Panslewiemu
>>> pozostała tylko Xs.Elka. Wtedy PD nie będący sobą po przegranej
>>> dyskusji o miejscach zerowych funkcji tak się wkurzył że zepsuł
>>> sobie dźwięk w komputerze, co uniemożliwiło mu nadążanie za linkami
>>> do Youtube. Wyeliminowawszy w ten prosty sposób PD, Trener skupił
>>> się na Xs.Elce, zrozpaczonej wyjazdem dziecka na studia tak bardzo
>>> że ofiarowała je Trenerowi w zamian za przywiezienie nazad do
>>> domu (co zresztą od początku było jego celem). Na szczęście CB
>>> zakończył tą grubymi nićmi szytą intrygę wygarniając wszystkim
>>> prawdę w oczy. Nikt nie domyśla się jednak kto zmanipulował CB aby
>>> to zrobił...
>> jak zwykle, za wszystkim stała hanka. czarny kuń owej międzyludzkiej
>> gry, ruszała zamaszyście swoimi chrapami, kiedy tylko udał sie jej jakiś
>> misterny intrygancki majstersztyk. i właśnie kiedy miała diabelsko
>> zakrzyknąć "hahaha" sprawy przybrały całkowicie niespodziewany obrót.
>> nie przewidziała, że PD nareperuje swój komputer, z którego będzie
>> dochodzić okrutna kakofonia. to band ulicznych grajków, na którego czele
>> stał, okutany w chuSteczkę człowiek, urodzony w czekoladowym mieście,
>> zwany popularnie "z brązu". z początku nie stroili chłopaki, ale jak się
>> wzięli do roboty, dało się nawet zauważyć, ze wykonują rytualne
>> żydowskie tańce połączone z utaczaniem krwi niemowląt szczęśliwie
>> niewyabortowanych. otaczał ich tłum ludzi o niskich czołach i jeszcze
>> niższych instynktach. prawdziwe IKB.
>> -IKB, pomyśleli chłopaki.
>> -"street musician" pomyślały IKB
>>
>> - zajrzyjcie do archiwum! krzyknął przechodzący nieopodal człowiek,
>> skrzyżowanie szpiega z krainy deszczowców oraz aleksandra gie,
>> kojarzonego ze spółką art-b
>> - archiwum jest niekompletne! odkrzyknął inny i odleciał. latawiec jeden
>> jakiś
>> - hahaha, niekompletne! zaśmiał się ktoś, nie wiadomo kto - duch czy co?!
>>
>> tymczasem w barze na przeciwko, przy stoliku na którym leżały smakowite
>> ostrygi, siedział trenR i popijał herbatę, nucąc sobie wyliczankę:
>> "o mede, o mede, o medeo deo riki tiki, deo deo, riki tiki.."
>> szukał ofiary...
>>
>> drzwi baru otworzyły się z łoskotem!
>> wpadł przez nie z impetem jakiś chińczyk i zbliżył się szybko do stolika
>> z siedzącym trenerem. z bliska widac było, że ma pokiereszowaną twarz.
>> przez zapuchnięte i zakrwawione wargi wykrzyczał bełkotliwie:
>> - sakujami!
>>
>> trener nie zastanawiał się długo. wprawnym chwytem wyciągnał ze spodni
>> swoją białą koszulę w rozmiarze xl i zaczłą wycierac mu twarz, rzucając
>> w strone kelnera pytanie:
>> - w zwykłym proszku się dopierze?
>> na to kelner, z uśmiechem i patrząc gdzieś wzwyż, zademonstrował jakieś
>> prostokątne pudełko i powiedział:
>> - tylko adamoxx.
>>
>> w międzyczasie uliczny zespół muzyczny zaczął grać francuski standard pt
>> "aicha, aicha ecute moi". zastanawiające było to, że każdy z muzyków,
>> trzymał pod ręką bazzanta, którego jako tego gołąbka pokoju, wypuszczał
>> co chwila z rąk.
>> bazyli zwymiotował, ale chuj tam wie, kim na prawdę był bazyli? mógł
>> sobie zatem wymiotować bez końca. w końcu jest tyle miejsca na tym
>> naszym kochanym globie, dla każdego coś miłego.
>>
>> z boku stanęła sobie jakas kobieta w welonie. musiała sie jakos hajtać
>> niedawno. stała tak i słuchała, liczyła chmury i w końcu powiedziała:
>> - chłopaki, zagrajcie coś dla mojego eee... taty. miał dziś taki
>> himeryczny nastrój.
>>
>> j-23, j-23 tu mistrzu, zadanie wykonane, meldowal przez cb-radio michał,
>> schowany w niezlustrowanej kryjówce gajowego dębskiego. swój nastrój
>> poprawiał racząc sie przemysławką.
>>
>> wróćmy jednak do trenera i jego wyliczanki...
>> kiedy kończył kolację, jego wzrok padł na ścianę i wiszący na niej krzyż
>> z jakąś postacią. podszedł bliżej
>> - hmmm.. to jakiś przybity gość, co za dziwna knajpa...żeby takie coś
>> wieszać na ścianach, to ma być sztuka?! istne red art, no kurwa mać!
>>
>> opanowała go czkawka.
>> - relpp! relpp! czkał sobie bezgłośnie, starając się powstrzymać
>> zbytnie drganie brzucha.
>>
>> i wtedy włąśnie podszedł kelner i wręczył mu małą karteczkę.
>> trener popatrzył w świstek a z jego ust wydobyło się ciche
>> - yyy....
>>
>> kelner powiedział:
>> - to rachunek za gaz. ebo, mój kolega inkasent powiedział, że ma kłopoty
>> z dostarczeniem panu rachunku, bo nigdy pana nie ma w domu.
>>
>> trener spojrzał z niedowierzaniem na kelnera i zgrzytnął nagle zębami
>> - jak to.. inkasent?!
>>
>> ale kelner odsunął się już na bezpieczną odległość i wykrzyknął:
>> -ja tylko wykonywałem rozkazy!
>> i dodał
>> - a może kupi pan 100 marek?
>>
>> trener zacisnął usta i mamrotał pod nosem magiczną figurę.
>> już dziś, już dziś wszyscy poznają jego magiczną moc.
>> oby tylko jego magiczny szall nie stracił mocy....
>>
>> --http://patrz.pl/trener
>
> Chyba pominąłeś Veronikę i za cholerę nie wiem gdzie jest Gavreon
ach, zapomiałem, że kapela uliczna miała pogrywac jeszcze kawałki
voo-voo :) a resza się zgadza :)
--
http://patrz.pl/trener
|