Data: 2009-12-06 18:50:21
Temat: Re: Za parawanem iluzji
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
adamoxx1 wrote:
> Jerzy Tury�ski:
>
> "To jest AUTENTYCZNIE DU�O TRUDNIEJSZY problem - nauczy� si�
> (zar�wno siebie jak i ju� umiej�c samemu - kogo�) poprawnie
> postrzega� Rzeczywisto�� (czyli pozby� si� z�udze� poznawczych,
> kt�re czasami nazywa�em "krzywymi okularami Kanta 'za�o�onymi'
> na zmys�y) i DOPIERO NA PODSTAWIE TEJ UMIEJ�TNO�CI nauczy� si�
> poprawnie my�le�, tj. interpretowa� uzyskan� w ten jedynie po-
> prawny spos�b (bo jedynie mo�liwy) prawid�ow� wiedz� o Rzeczywi-
> sto�ci. Nie mo�na poprawnie my�le� nie maj�c ku temu podstaw,
> tzn. dysponuj�c jedynie 'ci�ko chorym', cherlawym, z�udnym
> i wyrywkowym tym czym�, co Einstein nazwa� DO�WIADCZENIEM
> ZMYS�OWYM. Bez tej niewidocznej wprost 'z zewn�trz' cz�ci 'ja'
> mo�na jedynie wy��cznie udawa�, ucz�c si� na pami��, po wierzchu,
> do pierwszego skojarzenia, tzn. tylko tyle, by ci, co teďż˝ nie
> my�l� lub nie maj� czasu g��biej si� przyjrze� ... nie zd��yli
> zauwa�y� g�upoty. A skoro 'tajemnica geniuszu' jest jak dot�d
> w og�le 'niepoj�ta', to nic dziwnego, i� wi�kszo�� miast rzeczy-
> wistym rozumieniem pos�uguje si� z�udnymi ersatzami ... czyli
> pami�ciowym opanowaniem pustej, kompletnie niezrozumianej sym-
> boliki. Bowiem symbolu/s�owa mo�na nauczy� si� na pami��, 'na
> wygl�d' podstawiaj�c 'pod niego' byle jakie poj�cia, a nie te
> w�a�ciwe, poprawnie zrozumiane. Dlatego te� '�lepi durnie' zawsze
> odwo�uj� si� do ksi��ek, tekst�w i innej zewn�trznej, konkretnie
> postrzeganej _symboliki_, zamiast pos�ugiwania si� samodzielnie
> zauwa�anymi analogiami/podobie�stwami do rzeczywistych fragment�w
> i zdarze� z otaczaj�cego nas �wiata.
> Faktyczni uczeni unikali takich pseudoodwo�a� i pseudot�umacze�
> jak ognia, nawet wtedy, kiedy z tego powodu nie mogli by� �atwo
> 'rozumiani' (czyt. akceptowani dla uzyskania taniego poklasku).
> Dlaczego "analiza specyfiki my�li codziennego dnia" jest tak
> nies�ychanie trudnym problemem - mo�ecie cho� wst�pnie zrozumie�
> uzmys�awiaj�c sobie, i� stoi w ca�kowitej sprzeczno�ci z ewolucyj-
> nymi uwarunkowaniami, kt�re w pot�nej dawce odziedziczyli�my
> po zwierz�tach. Ewolucyjnie taki rozw�j by� bardzo uzasadniony,
> (takie 't�umaczenie' najbardziej pierwotnej cechy Rzeczywisto�ci
> poprzez jej biologiczne objawienia ma tu jedynie pom�c zrozumie�/
> przybli�y� 'zjawisko') bowiem uwra�liwienie postrzegania tego,
> co otacza zwierz� jedynie do tych element�w, kt�re s� konieczne
> do zdobycia po�ywienia, unikni�cia drapie�c�w, obrony siebie
> i w�asnego, �ci�le okre�lonego dla danego gatunku terytorium
> (dodam: obrony poprzez agresjďż˝ i zniszczenie albo obrony przez
> ucieczk�, a nigdy przez 'zrozumienie', tj. dok�adn� analiz�
> zagro�enia - p. 'antypinopowa koalicja') i w ko�cu rozmna�ania -
> znacznie przy�piesza i znacz�co usprawnia wykonywanie tych czyn-
> no�ci, ale ZAWSZE kosztem jako�ci postrzegania _ca�ej_reszty_.
> Dlatego zwierz�ta s� praktycznie �lepe i g�uche na wszystko to,
> co nie ma bezpo�redniego zwi�zku z ich w�asnym indywidualnym
> czy gatunkowym rozwojem.
> Zmys�y, kt�re okazuj� si� by� ma�o przydatne s� bardzo szybko
> redukowane, a organy z nimi zwi�zane ulegaj� degeneracji. Takie
> samo zr�nicowanie 'ku szybko�ci' dotyczy charakteru reakcji/
> typ�w zachowa�.
> Ewolucja/usprawnienie/degeneracja zmys��w i reacji jest nies�y-
> chanie przydatna zwierz�tom i ... ludziom, kt�rzy mniej lub
> bardziej �wiadomie pozostaj� na zwierz�cej �cie�ce indywidual-
> nego rozwoju. Tj. 's�uchaj�' genetycznych i ewolucyjnych
> preferencji w postrzeganiu Rzeczywisto�ci i tych 'jedynie
> w�a�ciwych wizji' �yciowych cel�w, kt�re bez zastrze�e� pasuj�
> wy��cznie ~dok�adnie takim osobom, jak oni sami (m�wi�c wprost
> - kieruj� si� czysto zwierz�c� intuicj�).
> Takie post�powanie ... jest do�� powszechnie znane jako 'wy�cig
> szczur�w', a przez 'idiot�w' nazywane "�yciowym sukcesem" i
> wpajane wszystkim ... od ��obka przez 'durne', ustawione na opak
> szkolnictwo (patrz zatrzymywanie w tej samej klasie z powodu
> 'ignorowania' jakiego� przedmiotu czy wywalanie ze studi�w za
> brak zaliczenia jakiego� egzaminu). Oczywi�cie 'grubsze' uprosz-
> czenia i niedobory w pe�nym postrzeganiu Rzeczywisto�ci _unie-
> mo�liwiaj�_ poprawne zrozumienie zagadnie� naukowych(!), tj.
> zrozumienie spu�cizny geniuszy - w�a�ciwych (jedynych) tw�rc�w
> olbrzymiej cz�ci poprawnej nauki i g��wnych odkrywc�w prawdy.
> Nawet minimalne 'zniekszta�cenia' zas�aniaj� 'obraz prawdy' na
> tyle, �e 'praca naukowa' mo�e zosta� uwie�czona faktycznym
> sukcesem (wzgl�dem prawdy, a nie ludzi) jedynie przez przypadek,
> a nie dzi�ki umiej�tno�ci poprawnego, polowego my�lenia i w�a�ci-
> wego kojarzenia poprawnie poznanych/zrozumianych fakt�w.
>
> Mo�e si� niekt�rym osobom wydawa�, i� ju� '�api�' sens tego,
> o czym ja tu gl�dz�. Ale to tylko kolejne totalne z�udzenie.
> Wystarczy bowiem poda� jakikolwiek z dowolnie wybranych fakt�w
> i ich interpretacji, by 'osobiste jedynie s�uszne' pseudorozwi�-
> zanie/'spos�b postrzegania rzeczy' przyci�gn�o 'do siebie'
> niemal�e ka�dego jak ... szczutego psa do kota (dodam: psa
> trenowanego wy��cznie do polowania na koty przez najlepszego
> trenera, 'w tym �yciu' i przez wiele, wiele ... pokole� rodzic�w
> wstecz).
>
> Nie potrzeba zreszt� si�ga� dalej ni� poza sam ... 'podw�jny
> obrazek', kt�rego poprawna analiza powinna ... 'zmusi�' ka�dego,
> kto tylko jest do niej zdolny, do ca�o�ciowego 'przemeblowania'
> 'zwierz�cego', 'u�amkowego' sposobu postrzegania �wiata. A ponie-
> wa� nadzwyczaj czysto i precyzyjnie �w w�a�ciwy spos�b interpretacji
> Rzeczywisto�ci wida� w zasadzie wy��cznie w wypowiedziach Einsteina,
> (kompletnie niepoj�tych lub co najwy�ej b��dnie 'zrozumianych po
> swojemu') - wniosek mo�e by� tylko jeden - osi�gni�cie stanu podob-
> nej jako�ci postrzegania �wiata jest o rz�dy wielko�ci trudniejsze,
> ni� mo�ecie to sobie w naj�mielszych snach teraz wyobrazi�.
> Popatrzmy zatem jeszcze raz na obrazek i zastan�wmy si� wsp�lnie,
> co te� takiego powinni�my w nim dojrze� ? Jedn� czy drug� 'figur�'?
> Ale kt�ra w takim razie jest poprawniejsza, tzn. postrzeganie
> kt�rej jest s�uszniejsze, bardziej prawid�owe ? Wniosek - "i� �adna"
> lub "obydwie s� r�wnoprawne" - jest jednak 'sprytnie' wyci�gni�ty
> 'bokiem' z faktu, i� do �adnej z nich nie udaje si� 'wysun�� na
> piedesta�', dlatego m�wi tyle, co ogl�danie walca jako na�o�onych
> na siebie obrazka ko�a i prostok�ta. Czyli ... nic.
> Poprawna interpretacja jest bowiem ... trzeciďż˝ 'figurďż˝' - skutecznie
> ukryt� (nad wszelkie wst�pne wyobra�enia - absolutnie skutecznie !!!)
> w tym samym materiale informacyjnym - na cieniusienkiej linii ... po-
> mi�dzy dwoma 'podstawowymi figurami'. A owa trzecia figura m�wi - pat-
> rzysz na kartk� papieru pomazan� drukarsk� farb�, za� ca�a reszta
> twoich skojarze� to WY��CZNIE Z�UDZENIA. Bowiem pomi�dzy kartk� z ob-
> razkiem a rzeczywist� twarz� �ywej kobiety (oboj�tnie m�odej czy
> starej) NIE MA JAKIEGOKOLWIEK FIZYCZNEGO PODOBIE�STWA (z dok�adno�ci�
> do zupe�nie nieistotnych dla prawid�owej interpretacji szczeg��w,
> kt�re s� istotne dla zupe�nie odmiennego celu - mo�liwo�ci
> _PO�REDNIEGO_(!!!)_, POPRZEZ SYMBOLE przekazywania informacji mi�dzy
> lud�mi).
> Oczywi�cie na Rzeczywisto�� nale�y patrze� w taki spos�b, by m�c
> dostrzega� miast z�udze� jej fizyczn� natur�, tj. dok�adnie te wszy-
> stkie cechy, kt�re decyduj� o zachowaniu si� danej rzeczy w czasie.
> A takich podobie�stw pomi�dzy kartk� a faktyczn� twarz� w og�le nie
> ma, o ile pomin�� pierwotne cechy zwi�zane z fizycznym istnieniem.
> Oczywi�cie parametry takie jak sk�ad atomowy, organizacja atom�w,
> nawet konkretny 'kszta�t' itd. w og�le (nawet w minimalnym 'procencie
> promila' :-))) ) nie maj� pomi�dzy jednym a drugim nic wsp�lnego.
> Uwidacznia si� tu jedynie nasza pozwierz�ca cecha - umiej�tno�� b�ys-
> kawicznego wychwycenia najmniejszych �lad�w informacji. Zupe�nie
> poprawna, gdy chodzi�o o wypatrzenie (raczej wyw�chanie) przez wilka
> ukrytego w trawie zaj�ca, ale w 'tamtym przypadku' nawet najs�abszy
> �lad informacyjny prowadzi� zawsze wprost do 'orygina�u', a je�eli
> wilk ulega� pomy�ce, to par� jego ruch�w wystarcza�o, by m�g�
odkryďż˝
> sw�j b��d. Tymczasem w wypadku symbolicznego zapisu wykorzystuj�cego
> dok�adnie t� sam� w�a�ciwo�� w przekazie informacji cz�owiek -
cz�o-
> wiek, wraz z 'dobrem inwentarza' zupe�nie nie�wiadomie dla cz�owieka
> uleg� 'totalnemu ukryciu' faktyczny obraz Rzeczywisto�ci i ukryty
> w nim ... obieg informacji. Bowiem cz�owiek widz�c 'prawie nic' lub
> dok�adnie nic (tj. symbol) z rzeczywistej informacji (obrazu) orygina�u
> jakiejďż˝ rzeczy wcale niďż˝ siďż˝ nie interesuje, bo wystarcza mu do 'rozu-
> mienia' sam go�y symbol (tak jest bowiem uczony). Faktyczne zrozumienie
> czyli wiedza, czym jest rzeczywisty dowolny 'zaj�c', ukrywa si� za
> symbolami 'zaj�ca', kt�re z nim nie maj� najmniejszego, fizycznego
> zwi�zku. Zas�anianie Rzeczywisto�ci go�� symbolik� osi�gn�o ju�
taki
> stopie� 'zaawansowania', i� ... nawet najt�sze umys�y nie s� w stanie
> 'domy�li� si�' fizycznie poprawnej natury informacji.
> Dlatego ca�o�� 'obrotu informacj�' wobec kompletnej nie�wiadomo�ci,
> czym ona rzeczywi�cie fizycznie jest, odbywa si� 'poza rozumem', _wy-
> ��cznie_ w pod�wiadomo�ci. Nic te� dziwnego, i� kompletnie wymyka si�
> poprawnej analizie, �wiadomej stanu rzeczy."
>
> --
> "Ludzie chc� s�ucha� tylko tego, co ju� i tak wiedz�"
No i ma rację, jest to przewrót Kopernikański Kanta, polega to na tym,
że naukowcy wierzą iż widzą rzeczy których nie widzą, ponieważ są
niedojrzali.
Napiszę to prościej. Kant wykazuje, że rozum nie wystarcza do odkrycia
tego co zwie on '' numen'' -- zobaczyć rzecz tak jak wygląda
naprawdę''. Na przykład widząc jakiś przedmiot macie wrażenie, że jest
to coś białego, zrobionego w jakiś sposób itd; Wystarczy jednak włożyć
żółte okulary, aby wszystko się zmieniło. Wyobraźcie sobie mrówkę
spoglądająca na ten sam przedmiot i widzącą go w dwóch wymiarach, a
nie w trzech. Otóż dla mrówki bądź dla osoby w żółtych okularach ten
przedmiot się zmieni.
Kant zadaje sobie pytanie, czy czysty rozum może dostrzec rzecz w
sobie, obiektywnie, niezależnie od naszych sposobów postrzegania go.
Stwieradza, że jest to niemożliwe, że nigdy nie będziemy widzieć, czym
jest numen, absolut sam w sobie, niezależnie od naszych postrzeżeń.
Jesteśmy ograniczeni do świata fenomenów. To ważne, gdyż znajdziecie
ten problem u Husserla, Hegla itd.
Fenomen jest tym, co widzę stosownie do mojej zdolności i sposobu
widzenia rzeczy; Pies jest dla mnie biały w czasie i przestrzeni .
Jest to fenomen. Numen [ absolut] polega na pytaniu,, Jaki jest pies,
nie dla mnie, lecz sam w sobie,,?
Krytyka kantowska jest ograniczeniem myśli.
Ludzka myśl uważała się za zdolną do zrozumienia wszystkiego. Otóż od
Kanta, nie mówiąc już o Kartezjuszu, myśl podlega redukcji i ta
redukcja jest czymś nadzwyczaj ważnym. Pokazuje ona, że myśl osiąga
pewną dojrzałość, zaczyna poznaać swoje granice;= rozumiecie, dzieci
nie wiedzą co robią= w całej późniejszej filozofii, na przykład u
Fauerbacha, Husserla, Marksa itd; znajdziecie tę samą tendencję do
redukowania myśli. Dziś filozofia nie polega na poszukiwaniu prawdy
absolutnej= ucieczka od rzeczywistości=, jak istnienie Boga, lecz jest
ona bardziej zacieśniona, ogranicz się tylko do świata zjawisk bądź
też też pytanie,, czym jest świat?,, zastępuje pytaniem,, jak
przekształcić świat?,, a najczystszy swój wyraz znajduje w
fenomenologicznej metodzie Husserla, którego zupełnie nie interesuje
numen, lecz tylko fenomen, bo cała rzeczywistość zacyna się od naszej
świadomość. Dlatego glob często pisze '' kościół naukowy'' bo nauka
jest wiarą, gdyż naukowcy wykreślając subiektywizm, czyli swoją
świadomość, wierzą, że można widzieć prawdę i to jeszcze bez
świadomości= nauka jest niedojrzała.[ bo jest to młoda panienka],[ a
filozofia to jednak starsza doświadczona Kobieta.];)
.
|