Data: 2009-12-17 09:25:59
Temat: Re: Za tym musi ktoś stać. Re: klaps wychowawczy
Od: "Qrczak" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Usenecie XL <i...@g...pl> tak oto plecie:
>
>>>>>>>>>> chociazby te, ktore mowia, ze dzieci maja swoje prawa :)
>>>>>>>>> Na pewno te, które propagują "prawa" pozwalające dziecku
>>>>>>>>> mieć rodzica za nic i robić, co mu się żywnie podoba.
>>>>>>>> No to Twoje dzieci też musiały mieć Cię za nic, skoro musiałaś się
>>>>>>>> uciekać do kar cielesnych, żeby odpowiednio skorygować ich
>>>>>>>> zachowanie.
>>>>>>> Bardzo prosty wniosek.
>>>>>> Tak samo prosty, jak teza, że bicie jest metodą wychowawczą.
>>>>>> Chyba, ze biłaś dzieci za nic.
>>>>> Nie biłam dzieci.
>>>> Dawałaś klapsy, czyli biłaś.
>>>
>>> Klaps to nie bicie.
>>
>> Jakby Ci ktoś w markecie sprzedał klapsa, bo się płynnie nie poruszasz w
>> kolejce, to uznałabyś to za atak na swoją cielesność i bicie, czy
>> powiedziałabyś, ot mi sprzedał mi wychowawczego klapsa?
>> Myślę, że problem tkwi w tym, ze Ty dzieci widzisz, jako swoją własność,
>> która na etapie wychowawczym dysponujemy.
>
> Dzieci widzę jako kochane, ale i podległe mi z natury rzeczy osoby, które
> mam wychować i za które odpowiadam. Z racji urodzenia i konieczności
> doprowadzenia do stanu dorosłego ich cielesność siłą natury jest w mojej
> gestii. Skoro nie miałam tendencji do aborcji, to i nie pogwałcę ich
> cielesności w żaden inny sposób później.
> Osoba w supermarkecie nie ma ze mną tak silnego związku, a nawet żadnego -
> zatem jej klaps w stosunku do mnie byłby tylko i wyłącznie wybrykiem. Jak
> na niego bym zareagowała, to już zależy. Wyobrażam sobie, że mój MŚK by
> zareagował pierwszy.
A wychodzisz w ogóle z domu bez TŚK?
Qra
|