Data: 2002-01-04 15:45:36
Temat: Re: Zacz@towani...
Od: "Straus" <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "PEPE" <p...@p...fm> napisał:
> myślę że każdy z nas dorzuciłby tu swoje trzy bardziej pikantne grosze...
> trochę rozumiem autorów...znam mechanizmy powstawania tego typu rzeczy...
> ale fakt, poszli trochę po najmniejszej linii oporu...wpadli do jednej
> kafeji i zrobili temat korzystając z "nagłówków"...o treści - tej
> prawdziwej - wiemy tylko my...
Nie wiem jak reszta ale ja bylem przede wszystkim zazenowany
rozmowa w studiu, nie widzialem wczesniejszej czesci programu.
To byl tygiel stereotypow, skojarzen, zadnej sensownej dyskusji.
Mam wrazenie, ze przyjelo sie u nas, ze wszelkie takie programy
powierza sie zupelnie przypadkowym i nieprzygotowanym ludziom.
Kim byl ten 'gosc' w studio, mam nadzieje, ze go przedstawili ?
Apropos poznawania przez czat, znam osoby, ktore poznaly
sie w ten sposob, pobraly sie lub sa razem, a wiec sie "da" i nie
widze sensu upatrywania w 'czatach' wylacznie zlych zjawisk.
Niektorzy umieja z tego korzystac, na innych juz za pozno albo
maja ciekawsze rzeczy do roboty niz oglupiajace sleczenie
przy monitorze i pisanie do duchow, co na dluzsza mete na
pewno mija sie z jakakolwiek idea rozwoju osobowosci.
Mam przyklady innych programow, akurat swieta to ciezki
czas dla samotnych i poszlo troche powaznych programow
o samotnosci, np.widzialem program, ktorego autorzy zadali
sobie trudu porozmawiania z ludzmi ogranizujacymi spotka-
nia (takie kolacje w restauracji) grup nieznanych sobie osob,
z uczestnikami balow dla samotnych, czy z zapoznionymi
samotnymi studentami, wiec mozna chocby do kwestii
samotnosci podejsc inaczej, niekoniecznie idac na latwizne.
Straus
|