Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.ipartners.pl!news.nask.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Paulo" <d...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Zakochac sie - to nie takie proste
Date: Tue, 6 Feb 2001 12:41:35 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 91
Message-ID: <95ooem$juj$1@news.tpi.pl>
References: <95ncaj$anr$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pf45.warszawa.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 981460246 20435 212.160.57.45 (6 Feb 2001 11:50:46 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 6 Feb 2001 11:50:46 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6600
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6600
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:72551
Ukryj nagłówki
Gosia napisała:
> A co powiecie o dziewczynie, ktora nie jest w stanie zaangazowac sie w
zaden
> zwiazek z mezczyzna? Pozwala zblizyc sie do siebie chlopakowi ale tylko do
> pewnej granicy, na stopie kolezenskiej. Gdy tylko wyczuwa, ze facet ma
> powazniejsze wobec niej zamiary, zaczyna sie angazowac, to od razu odsuwa
> sie od
> niego. Jest moja przyjaciolka i bardzo chcialabym zeby byla szczesliwa.
> Zupelnie nie wiem skad jej sie to wzielo, wlasciwie nie ma zadnych podstaw
> do tego zeby nie ufac facetom, nie byla jeszcze z nikim zwiazana. Duzo
> rozmawialysmy na ten temat, ale ja ciagle nie moge jej zrozumiec. Ona
> twierdzi, ze nie potrafi sie zakochac. Ja wiem ze tego nie mozna sobie
> 'rozkazac', ze miedzy dwojgiem ludzi musi cos zaiskrzyc, ale ona nie chce
> dac sobie najmniejszej szansy na poznanie kogos blizej!!!. Wiem, moze nie
> trafila jeszcze na odpowiednia osobe, ale ja jednak mysle ze ona ma jakas
> blokade przed facetami, gdy poznaje kogos nowego, to z gory zaklada ze nic
z
> tego nie bedzie. Boi sie ze cos nie wypali i tylko bedzie cierpiala
zarowno
> ona jak i chlopak. Nie przekonuja jej moje stwierdzenia, ze w kazdej
milosci
> jest jakas doza cierpienia, ze jest to nieuniknione. Nie przyjmuje do
> wiadomosci, ze przeciez mimo wszystko warto ja przezyc, gdyz to wlasnie
> milosc jest sensem naszego istnienia.
>
> Czy myslicie ze mozna jej jakos pomoc? Jak ja przekonac zeby dala sobie
> szanse? Tylko nie piszcie prosze, ze probuje uszczesliwic ja na sile.
Widze
> bowiem ze wcale nie jest jej dobrze z obecna sytuacja, ze tez chcialaby to
> zmienic tylko po prostu ma jakies nieuzasadnione obawy.
>
> A czy wsrod Was jest ktos kto nigdy w zyciu nie byl zakochany, albo
> przynajmniej zauroczony osoba plci odmiennej? Bo moja przyjaciolka taka
> wlasnie jest. Ciekawa jestem jaka jest skala tego zjawiska.
>
> Gosia
Znam j e d n ą taką kobietę, ale ona jest zdecydowanie zaburzona (tzn.
poprzeczkę ustawiła tak wysoko, że nie sądzę, aby przed sześćdziesiątką
trafił jej się odpowiedni facet. Dla niej problemem jest samotna wizyta u
mężczyzny lub samotne go przyjmowanie, a co dopiero mówić o jakichkolwiek
bliższych kontaktach.)
Może daj jej do przeczytania "Szczeliny istnienia" Jolanty Brach-Czainy (w
aspekcie, o który tutaj chodzi, jest to filozofia przyzwolenia na to, aby
nam się zdarzało dobre i złe i, co bardziej kontrowersyjne, filozofia
przyzwolenia na to, abyśmy my byli źródłem i dobra, i zła.
Ale za to jak pięknie napisana... ach. Może coś zacytuję?
"Najbardziej zwodniczy jest ruch palców. Wydaja sie zakochane w powierzchni.
Dotykaja jej z czuloscia tak delikatna, ze kto ich nie zna, nie podejrzewa
by mialy na wzgledzie przedostanie sie do wnetrza. Same palce zachowuja sie
jakby wbrew naturze reki, przecza jej sile, ciezarowi, szorstkosci. Ich
ruchy drobne, przerywane, chaotyczne mozna by wziac za przejaw
niezdecydowania, gdyby nie narastajaca w tym chaosie gwaltownosc i
determinacja coraz slabiej skrywana. Wydaje sie, ze jest ich coraz wiecej,
bo inaczej nie moglyby przeciez w tej samej chwili dotykac szyi i stóp,
ramion i brzucha, piersi i ud, nawet, gdy sa to zaledwie musniecia. Zreszta
sila dotkniecia wnet sie zmienia. Palce staja sie nie tylko szybkie, ale tez
ciezkie i zdecydowane. Teraz jasno juz widac, jak zludne jest ich
zainteresowanie skóra czy powierzchnia ciala. Przeciez caly czas biegnac po
powierzchni wyrazaja pragnienie i zamiar przedostania sie do wnetrza. Mówia
o tym wyraznie ciazac zawsze ku wewnetrznej stronie w ruchu po ramionach,
udach. Cialo rozumie dawane mu znaki, gdyz palce wskazuja z czuloscia
wszystkie zaglebienia, zakamarki, szpary, otwory. Dotykajac glowy nie
zatrzymuja sie na wlosach, tylko wsuwaja miedzy wlosy. Nie zadowalaja sie
powierzchnia uszu, tylko wciskaja do srodka. A gdy siegaja warg z zamiarem
lekkiego musniecia, juz po chwili znajduja sie w ustach."
"Póki nie otworzymy sie calkowicie na ból i na radosc, nie jestesmy gotowi
do milosci. I nie mozemy bez tej zgody dostapic do istnienia. Lecz gdy
wnikamy w nie milosnie, wówczas we wnetrzu doswiadczanego bytu, w który
wstepujemy przez rozwierajace sie szczeliny, przyjmuje nas otchlan
istnienia. Przez chwile wolno nam zanurzyc sie w niej, niemal roztopic,
zanim kierowana wlasnymi impulsami nie wyrzuci nas znów na zewnatrz, gdzie
tesknimy do tego, by ponownie wniknac. Warto dokladac staran, by zachowac
pamiec zanurzenia. Póki trwa, jestesmy zdolni przyjac wszystko, nawet dobro
i zlo, gdyz nie chcemy grzeszyc pycha wobec istnienia, za co mogloby nas
ukarac wiecznym oddaleniem i blakalibysmy sie po powierzchni bytu niezdolni
do odnalezienia najdrobniejszej szczeliny, przez która mozna by wniknac i
zaistniec naprawde."
Jolanta Brach-Czaina "Szczeliny istnienia"
Pozdrawiam i życzę powodzenia :-)
P.
|