Data: 2009-07-07 19:01:22
Temat: Re: Zaniedbana :-)
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
>> Ikselka pisze:
>>> No to chyba Cię srogo zawiodę - bo ani zmarszczki, ani cellulit (zero!),
>>> ani obwisły biust (dzięki Bogu i genom od mamusi) nie są mi jeszcze dane
>>> :-)
>> Nie czuję się zawiedziona. Jakiej innej odpowiedzi mogłabym się po Tobie
>> spodziewać.
>
> Takiej, jakie są fakty. Kto mnie widział pomarszczoną i obwisłą, niech
> skoryguje moje kłamstwa ;-)
Pokazujesz piersi publicznie?
>> Zresztą nie po to się Twój mąż zaharowuje i pompuje kasę w
>> Twoje kosmetyki, żebyś mu w niedzielę robiła obciach przy tych
>> wszystkich szarych wiejskich myszach.
>
> Po wielu smętnych doświadczeniach z drogimi a bezużytecznymi kosmetykami,
> od lat używam najprostszych, tanich a dobrych, glównie polskich, nie licząc
> i owszem, dosyc drogich perfum, zapachów które kocham stale i od lat - ale
> perfumy raczej nie likwidują cellulitu, nie wygładzają zmarszczek i nie
> unoszą biustu, o ile wiem... Służą mojej bezpośredniej i TŻta z ich
> kupowania dla mnie przyjemności :-)
>
> Mój zestaw kosmetyków pielęgnacyjnych, stały od lat, w które mąż wytrwale
> "pompuje" pieniądze, to:
> - krem Nivea 1 szt (cena śmieszna)
> - szampon dla dzieci Bambino (cena śmieszna)
> - odżywka do włosów Wax (ok. 20 zł), rewelka
> - mydło dla dzieci Bambino, Bobas lub t.p. (cena śmieszna)
> - krem pod oczy "Perła i jedwab" (ok. 20 zł) lub czasem cos Vichy, ale nie
> widzę różnicy, więc po co przepłacać
> - krem do twarzy w dwóch wersjach ("Kolagen i Elastyna" Soray'i - coś ok. 8
> zł za słoik, ostatnie odkrycie) - rewelka
> - mleczko do ciała Nivea (to w ciemnogranatowej butelce, z migdałem czy
> cóś, coś ok. paręnaście zł) - też rewelka, polecam
> To wszystko.
> Z makijażu się nie spowiadam, bo mam niewiele tego typu kosmetyków (jakieś
> 1-2 cienie YR, jakiś podkład matujący Lirene Ireny Eris (świetne są),
> szminka od kilku lat La Roche nr 54, kolor Satin Rouge za 65 zł (najdroższy
> mój kosmetyk upiększający, ale wart swojej ceny, świetna jakość i kolor,
> taka szminka wystarczy mi na jakieś 2 lata). Generalnie bardzo dyskretnie
> się maluję - i głownie tylko na wyjścia, gdyż nie potrzebuję się maskować
> jakoś szczególnie :-)
> Moje perfumy (i wody perfumowane - nie jakieś tam toaletowe!), w które TŻ z
> przyjemnością rzeczywiście pompuje kasę (no muszę mu dać jakąś
> konkretniejszą możliwość wykazania się, on tego wręcz potrzebuje) to:
> Vivre (by Molyneux), Euphoria (by CK), Orchidee (by YR), Antilope (by
> Weil), Chanel nr 5, na noc Obsession (by CK), wszystko flakony 100 ml, bo
> to się najbardziej opłaca.
Oczywiście dla Ciebie każdy post jest dobry do autoprezentacji. Tylko,
że mnie naprawdę nie interesuje, czym się myjesz.
> Fryzjer raz na 2-3 miesiące. Wystarczy przy moich włosach - są świetne
> nawet po samym umyciu.
>
> Coś jeszcze byś chciała wiedzieć? Interview trwa :-)
Problem polega na tym, że to nie jest wywiad,a Ty nie jesteś dla mnie
żadną atrakcją.
>>> A za 2 dni kończę 49 lat i patrzę w lustro z wielkim zadowoleniem :-)
>> Nie pęknij z tego samozachwytu.
>
> Nie obawiam się - mam jeszcze duuuużo miejsca na samozachwyt. Kiedy braknie
> urody (bo przecież w końcu musi), pozostaną mnogie inne walory do
> samodoceniania.
Biorąc pod uwagę Twoje nieodmienne doszukiwanie się u wszystkich zawiści
i zazdrości, podejrzewam, że brzydko się zestarzejesz, a te walory, o
których piszesz staną się jeszcze bardziej groteskowe.
>>>> Rzecz jak
>>>> najbardziej naturalna. Nie ma się czego wstydzić.
>>> Dla Ciebie będzie naturalna, na pewno, bo już teraz masz to wszystko, choć
>>> jesteś dwukrotnie młodsza...
>> O kolejny jasnowidz? Nie przypominam sobie, żebyśmy się kiedyś poznały
>> osobiście.
>
> Wiele można wywnioskować z tonu i nastawienia, w jakim piszesz o różnych
> rzeczach i sprawach - ja naprawdę jestem dobra w tym.
Tak samo dobra jak we wszystkim. Nie nie będę Cię wyprowadzać z błędu.
Mam pod szyję zapiętą koszulę, obwisłe cycki, zmarszczki, celulit,
zaczynam łysieć, aaa zapomniałabym mam sporą nadwagę i zeza.
>>>>>> której się wydaje, że potrafi
>>>>>> przy pomocy wyszukiwarki, odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania i
>>>>> Kiedy nie można trafić komuś do mózgownicy inaczej...
>>>> To zawsze można użyć google i udawać omnibusa. Tak wiem, lubisz z tej
>>>> metody korzystać.
>>> Google to pośrednik w argumentacji. gdybyś siedziała obok, mogłabym
>>> przekonać Cię bezpośrednio, bez googlowania. Internetowe relacje nie obędą
>>> się bez pośrednictwa informacji zewnetrznych.
>> Tia. A świstak siedzi...
>
> Mam sporą wiedzę ogólną (podobnie jak mój TŻ, choć nie umywam się do niego)
> - w rozmowach w realu muszę się pilnować, aby nie onieśmielać
> współrozmówców - ludzie nie lubią mądrzejszych od siebie, a ja ze
> zdziwieniem stwierdzam (na własny użytek) wciąż na nowo, jak mało ludzie
> wiedzą nie tylko o skomplikowanych sprawach, ale i jak mizerne mają
> podstawy wiedzy ogólnej...
Wystartuj w 1 z 10.
>>>>>> Szokowanie niegotującej gawiedzi pierogami własnej roboty przestało
>>>>>> działać,
>>>>> Myślę, że nie :-)
>>>> A ja myślę, że tak chociażby wyśmiana kapusta zasmażana po ikselsku.
>>>> Przepis tak oklepany, że równie dobrze mogłaś opisac metodologię
>>>> gotowania ziemniaków.
>>> A uważasz, ze jest jedna ogólna? - od razu wychodzi twój brak doświadczenia
>>> w kuchni.
>> Uważam, że nazywanie zwykłego, oklepanego przepisu mianem ikselskiego,
>> jest bufonadą w Twoim stylu.
>> Moje doświadczenie w kuchni jest z pewnością mniejsze, nie siedzę w niej
>> ćwierć wieku. Za to moi obaj bracia są szefami kuchni.
>
> To się raczej nie udziela, faktycznie :-)
Wręcz przeciwnie. Moja wiedza kulinarna nie zatrzymała się na schabowym
z kapustą.
>> Przypuszczam,
>> że umarliby ze śmiechu patrząc na Twoje innowatorskie kulinarne pomysły.
>> Schabowego i białą kiełbasę z cebulą przyrządzi największy idiota.
>
> Tak moze sądzić tylko idiota.
>
> Spróbuj zrobić dobrego! schabowego i dobrą! białą kiełbasę, to wymienimy
> doświadczenia :-)
Dobry schabowy i dobra biała kiełbasa zalezą przede wszystkim od mięsa,
a nie umiejętności kucharza. Chyba, że ktoś coś permanentnie przesoli
albo przypali.
>>>>>> brylanty też nie robią wrażenia,
>>>>> Alez robią - sama jesteś przykłądem :-)
>>>> Jestem przykładem osoby, którą te brylanty nieodmiennie bawią. Tym
>>>> bardziej, że nosisz torebki za 50 zł. Nie gryzie Ci się to z tymi
>>>> precjozami?
>>> Noszę tylko markowe torebki firmy ECCO oraz Wittchen - ale Ty nie możesz
>>> nic wiedzieć o cenach tam panujących, no wiem przecież, na pewno żadna nie
>>> kosztowała 50 zł, moja najtańsza torebka była kupiona za 300 zł, ale co tam
>>> szczegóły - idź i popatrz sobie w sklepie :-)
>> Mogę iść i kupić sobie za _własne_ pieniądze.
>
> W czyms się tu różnimy? - bo nie rozumiem :-)
Te torebki kupujesz z tych odłożonych pieniędzy z nauczycielskiej pensji?
>> Na szczęście w
>> przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie miałam syndromu metki na wierzchu.
>
> A mam gdzieś jakąś metkę na wierzchu? - nawet wszywki od biustonoszy i
> bluzek starannie wypruwam, bo mnie drapią.
> :-)
Syndrom metki na wierzchu to przenośnia. Zrozumiała dla ludzi z wiedzą
ogólną.
>>>>>> 24 cm takoż.
>>>>> Dokładnie 25.
>>>>> Oooo, to już przykladów bym tu więcej znalazła :-)
>>>> I co mierzyliście centymetrem, czy na 'oko' ? LOL
>>> Nie znasz zabaw seksualnych? - o biedna...
>> Jeżeli mierzenie penisa swojego partnera mieści się w kategorii zabaw
>> seksualnych, to w istocie takich nie znam.
> Oj, mieści się, mieści - i nie tylko mierzenie penisa partnera :-D
> Widzę, że nie osiągnęliście jeszcze pełnej swobody i braku pruderii ze sobą
> nawzajem - a to takie ważne w seksie :-)
Widzisz mniej więcej tyle, co Stevie Wonder.
Mierzenie penisa linijką oznaką wyuzdania i udanego seksu małżeńskiego.
A często to trzeba robić, żeby dojść do pełnego zgrania jing i jang?
>>>>>> Aż się boję co jeszcze napiszesz, żeby to kogoś chciało pobudzić do
>>>>>> dyskusji.
>>>>> No jakoś pobudza - Ciebie przynajmniej, nawet późną nocą :-)
>>>>> I już niczego więcej robić nie muszę. Tylko zeszłam na dół napić się wody i
>>>>> wyłaczyć kompa - a tu taki "brylancik" :-)
>>>>> To pa. Mąż woła. Rocznica trwa :-)
>>>> Jak bym się poczuła dotknięta, gdyby mój tż zamiast wracać do mnie jak
>>>> na skrzydłach, nie odmówił sobie odpisywania jakimś anonimom w internecie.
>>>
>>> Mój TŻ ma sam niezły ubaw, kiedy mu czytam, co pisze pewna księgowa.
>> Mój zaś nieodmiennie dobrze się bawi, kiedy czytam cytaty z pewnej pani
>> w wieku średnim, która robi szoł w internecie pod tytułem " Patrzcie
>> jaka jestem idealna".
>
> Może udaje, bo mu tak wypada? - na Twoim miejscu bym się obawiała, czy nie
> oczekuje od Ciebie więcej idealności i może wartoby się podciągnąć dla
> niego...
> :-D
Na cytat:
> Oj, mieści się, mieści - i nie tylko mierzenie penisa partnera :-D
> Widzę, że nie osiągnęliście jeszcze pełnej swobody i braku pruderii
ze sobą
> nawzajem - a to takie ważne w seksie :-)
Zareagował:
"Czy ta kobieta jest normalna?"
>>> Ja
>>> piszę sobie w necie, on jeździ sobie na ryby, pozostały czas spedzamy
>>> nierozłącznie - mamy max autonomii w ramach wspólnoty :-D
>> Ja pisze sobie w necie, pracuję, on nie jeździ na ryby,
>
> Biedak - spróbowałby mieć coś swojego i czas tylko dla siebie...
A może nie musi się odstresowywać na rybach ode mnie?
>> pozostały czas
>> spędzamy nierozłącznie - mamy max autonomii w ramach wspólnoty :-D
>> Tylko kiedy uprawiamy seks, żadne z nas nie biegnie w przerwie do
>> komputera, żeby poczytać, co tam znowu o nas napisali.
>
> PO, a nie w przerwie.
> Przy okazji picia wody - gardło człekowi tak wysycha...
> :-D
Szklankę wody można sobie na szafce nocnej postawić, a PO to się
przytula do męża i idzie w kimono.
>> Jacyś my tacy nienormalni...
>
> Smutni i bez wyrazu...
Normalnie galopująca depresja. Czas umierać.
--
Paulinka
|