Data: 2006-10-09 03:45:52
Temat: Re: Zazdrość - pomóżcie
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Monika; <egbt97$i93$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
> >> Panu N. powiedziałam, że wpuszczam go do domu jako maskotkę dla mojego
> syna,
> >> a na mój szacunek musi zasłużyć. I że robię to wyłącznie pod warunkiem,
> że
> >> jednak pójdzie na terapię
>
> >Nie pójdzie.
>
> Powiedział, że pójdzie. Może ustalę konkrety? Miejsce, czas, itp? Wtedy
> będzie się musiał definitywnie określić i wywiązać, jeśli rzeczywiście wie,
> co mówi.
> A jeśli zacznie się wić i uciekać, to skończę ten związek.
Tak wracając do Twojego tłumaczenia źródeł jego zazdrości - nie sądzę,
żeby wynikała z jego własnego sposobu bycia, raczej ze źródeł o których
pisałem wcześniej. Ale jeżeli już przekładać to na prosty model
psychologiczny, po Twojemu, to jest raczej zaborczość - zazdrość faceta
siedzącego na złotym nocniku o złote nocniki innych - łatwiej mu będzie
zrezygnować z zazdrości o innych, niż samemu się pozbyć własnych
[kobiety] zachowań.
Co do terapii - też nie sądzę - to może być trwałe zaburzenie osobowości
[po tym co napisałaś wczoraj], i na pewno trudno będzie Ci wygrać ze
wsparciem, które on będzie otrzymywał od otoczenia. Znam przynajmniej
jeden przypadek zazdrośnika ze środowiska
psychiatryczno-psychologicznego, który nie dał się w ciągu ponad roku, i
przy wiedzy partnerki i jego własnej, zmienić - ciężka sprawa.
> Jakoś tak powątpiewam w wymianę czterdziestoletniej osobowości na lepszy
> model, ale może jednak jakaś terapia zdziała cuda? Warto zrobić, co się
> da... przy zachowaniu resztek instynktu samozachowawczego.
Może warto - wyjątek potwierdza regułę. ;)
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
|