Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!orion.cst.tpsa.pl!ne
ws.tpnet.pl!not-for-mail
From: "inka" <r...@A...fm>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <3...@g...pl> <8a6f62$iqc$4@sunsite.icm.edu.pl>
<gUIx4.3887$Sf1.125506@news.tpnet.pl>
Subject: Re: Zdrada
Lines: 83
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2014.211
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2014.211
Message-ID: <fiOx4.5132$Sf1.151116@news.tpnet.pl>
Date: Thu, 09 Mar 2000 14:11:23 GMT
NNTP-Posting-Host: 195.205.4.133
X-Complaints-To: a...@t...pl
X-Trace: news.tpnet.pl 952611083 195.205.4.133 (Thu, 09 Mar 2000 15:11:23 MET)
NNTP-Posting-Date: Thu, 09 Mar 2000 15:11:23 MET
Organization: TPNET - http://www.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:42495
Ukryj nagłówki
MilkyWay <w...@b...gnet.pl> wrote in message
news:gUIx4.3887$Sf1.125506@news.tpnet.pl...
> 1001 !
> Wlasnie wczoraj spotkalo mnie cos takiego. Bylem z dziewczyna
> przez 7lat (!). Ukladalo sie roznie - uwazam, ze raczej dobrze niz
> zle - mimo pewnych zaciec, nieporozumien nigdy nie doszlo
> miedzy nami do powazniejszej sprzeczki... Jeszcze do niedawna
> bylem przez nia zapewniany, ze mnie kocha...
> Wczoraj sie dowiedzialem (od niej), ze jest ktos inny. Wlasciwie
> jest - to za duzo powiedziane, ale wszystko chyba ku temu zmierza.
> Oczywiscie dostalem "propozycje nie do odrzucenia" - rozstanie.
> Dla tych co juz cos podobnego przeszli, nie musze chyba
> opisywac co sie teraz ze mna dzieje. Najgorsze jest to, ze czegos
> takiego nie spodziewalbym sie nigdy w zyciu po dziewczynie
> o ktorej tu pisze. Bylem pewny, ze cokolwiek by sie nie stalo,
> na pewno nie zostawi mnie dla innego. To poprostu nie ten typ
> czlowieka... tak mi sie wydawalo...
> Boze, jaki ja glupi bylem!!!
>
> Ale ja ją ciagle kocham, pomimo wszystko! Nie wyobrazam sobie
> dalszego zycia. Przez te 7 lat budowalem sobie swiat skupiajacy
> sie wokol niej. Teraz wszystko zawalilo sie jak jakis pieprzony
> domek z kart - jednym, malym dmuchnieciem. Najgorsze jest
> to, iz wydaje mi sie, ze facet, dla ktorego mnie zostawila
> prawdopodobnie bedzie mogl jej zapewnic nieco lepsze warunki
> przyszlego zycia - ja musze liczyc tylko na siebie, mimo ze mam juz
> 27 lat ciagle nie widze wiekszej szansy na jakies sensowne
> usamodzielnienie sie. Mam prace, nienajgorszy zawod, ale to
> w dzisiejszym swiecie troche za malo. Mimo to ludzilem sie
> nadzieja, ze jesli nie sam, to we dwoje moze juz daloby sie cos
> osiagnac. A tu wszystko, doslownie wszystko wzielo w leb...
> W jednej chwili... i z takiego powodu ??!!!
>
> Nie mam nawet przyjaciol, z ktorymi moglbym na ten temat
> porozmawiac. Osoby, ktore mnie otaczaja, to paru znajomych
> z pracy i kilka osob z otoczenia mojej dziewczyny...
> Jestem wiec teraz sam i to bedzie chyba gwozdz do mojej
> trumny.
> Duzo mysle o samobojstwie i pewnie w przeciagu paru
> nastepnych dni sprawa zakonczy sie w ten wlasnie sposob.
> Teraz obawiam sie tylko o to czy wystarczy mi odwagi
> w tej decydujacej chwili, bo desperacji na pewno tak...
> Ciagle jednak, gdzies gleboko we mnie tli sie malutki
> plomyk naiwnej nadziei... Nadziei - nie wiem juz nawet,
> na co ??? Ten malutki plomyk powoduje wiec tylko,
> ze moja rana staje sie jeszcze bardziej rozjatrzona,
> i boli, boli jak cholera... Gdyby nie to juz dzis
> nie moglbym napisac tego listu...
>
> Rozpisalem sie sam nie wiem po co. A mialem sie
> tylko odniesc do zacytowanych wyzej postow - przepraszam.
> W odroznieniu od Adama, nie czuje ani grama nienawisci
> do mojej dziewczyny (chyba nigdy nie przestane jej tak nazywac).
> Ja ja poprosu ciagle kocham. Glupią, naiwną ale bardzo
> gleboką miloscia. Dlatego wszystko to sprawia, iz wydaje
> mi sie, ze to koszmarny sen. Do tego jeszcze sam nie wiem
> co teraz zrobic - poddac sie, przywiazac sobie kamien do szyi
> i skoczyc z mostu, czy walczyc? Jesli walczyc to w jaki sposob?
> Czy mam prawo narzucac swa milosc. Czy 7 lat bycia razem
> mnie do tego upowaznia?
>
> Bardzo smutno wszystkich pozdrawiam... :(((
> \Wojtek
Jest taka ladna sentencja "cos co prawdziwie sie zaczelo nigdy sie nie
konczy, a jezeli sie skonczylo oznacza ze nigdy prawdziwie sie nie
zaczelo"... cos w tym jest. Nie wazne czy zwiazek trwal 7 lat czy trzy
miesiace, jezeli sie skonczyl powinienes zamknac rozdzial i probowac zyc
dalej. Zawsze latwiej sie mowi.... wiem, ale nie tylko tobie runal
poukladany swiat, nie tylko ty teraz siedzisz i patrzysz w sufit i nie
rozumiesz dlaczego. I tak masz szczescie, ze przydarzyla ci sie "glupia,
naiwna, bardzo gleboka milosc". Ze przydarzylo Ci sie tych "siedem" lat. Nie
jestes w stanie "zmusic" druga osobe do czucia. Jezeli ona chce odejsc, to
zadne twoje "narzucanie" nie pomoze... chyba.....i zapewne zadna proba
zrozumienia dlaczego...
I nie mow glupstw o.... prosze. To nie ma sensu i jest cholernie
egoistyczne.
Pozdrawiam
Inka
|