Data: 2010-02-05 22:45:45
Temat: Re: Złamasy
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL pisze:
> Dnia Fri, 05 Feb 2010 23:30:08 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Fri, 05 Feb 2010 22:43:04 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>> Dnia Fri, 05 Feb 2010 12:12:25 +0100, Ender napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Czasem bywają wśród nas, choć nie rzucają się w oczy.
>>>>>> Z czasem tracą wszystko.
>>>>>> Będąc młodym inżynierem trafiłem kiedyś do prężnej i dynamicznej firmy.
>>>>>> Bardzo młodej i atrakcyjnej.
>>>>>> Wszystko było nowe, świeże i piękne, a ja oddałem się jej cały.
>>>>>> Calusieńki bez reszty.
>>>>>> Trzeba było zostać dłużej - nie ma sprawy. Z miłą chęcią.
>>>>>> Trzeba było pracować w weekendy - nie ma sprawy. Z miłą chęcią.
>>>>>> Oczywiście dla idei, dla niej, dla firmy.
>>>>>> Kto by tam się dopominał o jakieś premie czy nadgodziny.
>>>>>> Firma mnie kochała, a ja kochałem ją.
>>>>>> Aż razu pewnego spóźniłem się do pracy ok. 1,5h na jakieś tam spotkanie.
>>>>>> Raz jeden po ponad roku.
>>>>>> Po setkach darmowych nadgodzin.
>>>>>> Głupie spotkanie, nawet niespecjalnie ważne.
>>>>>> I wtedy firma pokazała swoje prawdziwe oblicze.
>>>>>> Ułamek procenta przeważył nad całością i dostałem naganę z wpisem do akt.
>>>>>> Wyczyściłem swój komputer co do pliku, bardzo starannie.
>>>>>> Spakowałem swoje rzeczy co do ołówka i poszedłem do swojego managera.
>>>>>> Spokojnie powiedziałem jemu, że zawsze mógł na mnie liczyć.
>>>>>> I liczył o każdej porze dnia i nocy - w piątek światek i niedziele.
>>>>>> I jeśli te 1,5 godziny są dla niego ważniejsze, to niech wsadzi je sobie
>>>>>> w dupę, łącznie z tą pracą, wypowiedzeniem i świadectwem pracy - którego
>>>>>> nigdy nie odebrałem.
>>>>>> I nigdy już więcej nie byłem zatrudniony o umowę o pracę,
>>>>>> a w następnym roku zarobiłem ponad 2 razy tyle co w tej ukochanej firmie
>>>>>> i bez takiego wysiłku.
>>>>>> Oddział, w którym pracowałem został rozwiązany po 2 latach.
>>>>>> Jak ktoś jest złamasem, to może liczyć wyłącznie na frajerów
>>>>>> i modlić się lepiej, żeby nigdy nie przejrzeli na oczy ;-)
>>>>>> ENder
>>>>> Bardzo mi się podoba ta historia. Też coś w tym stylu przeżyłam. Od tamtej
>>>>> pory nigdy nie pracowałam na umowę o pracę, a zarabiam więcej ;PPP
>>>>> :-)
>>>> Świecisz światłem odbitym, a to różnica.
>>> Nie, to Ty tak twierdzisz: produkuję "światło" razem z MŚK i w każdej
>>> chwili mogę przejąć stery, gdyby on nie mógł - jak już zresztą bywało.
>>
>> Mówimy o sytuacji bez MŚK. Kim byś teraz była?
>
> Mówimy o porzuceniu firmy (w moim przypadku pracy w szkole), a nie mnie.
>
> Ale niech Ci będzie - gdybym jako nauczycielka została porzucona, byłabym
> nauczycielką. Taką, jakich tysiące. Albo razem z moimi porzuconymi dziećmi
> robiłabym to, co robię teraz niezawodowo "tylko" pomagając.
Szara twarz i pensja od pierwszego do pierwszego. Widzisz je te
wszystkie, z których tak szydziłaś?
>>>> Jako nauczycielka zostawiona z
>>>> dwójką dzieci przez niewiernego męża, osiągnęłabyś być może dużo, ale
>>>> byłoby to okupione ciężką pracą. Znając nauczycielskie pensje może by
>>>> dało radę w rok podwoić dochody. Smutna prawda.
>>>> Jeszcze bardziej smutna, że mając dzieci byłabyś ograniczona i finansowo
>>>> i czasowo.
>>> Zostawionabyś, byłabyś, osiągnęłabyś...
>>> Fakty, Paulina, fakty :-)
>> Fakty są takie, że w swoim zawodzie masz egzystencjonalną nędzę
>> finansową. Dodatkowo ten zawód nie daje Ci satysfakcji moralnej,
>> intelektualnej, jakiejkolwiek innej, bo sama o tym piszesz.
>> Kim byś była bez MŚK?
>> Dałabyś radę?
>>
>
> Na pewno. Ale cieszy mnie, że nie muszę.
Zatem naucz się jednej prostej zasady, że dzisiaj na wozie jutro pod
wozem. Życie. To Ci chciałam zawsze napisać.
--
Paulinka
|