Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Znow ten belkot ?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Znow ten belkot ?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-10-03 12:17:17

Temat: Znow ten belkot ?
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Powtarzam poniżej tekst autorstwa barego vel frienda
który tym razem nazwał się psychopatolem... (por. cytat
z Brian'a umieszczony na końcu postu o Kluczach Mistycz-
nych...) Rozwinięcie/mój_komentarz jest poniżej tekstu
Jacka.
----------------------------------------------------
------

From: "psychopatol" <f...@k...net.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <01bfd2e6$9e58e440$0b01a8c0@jtt>
Subject: Znów ten bełkot?
Date: Mon, 12 Jun 2000 14:14:28 +0200
Xref: news.tpnet.pl pl.sci.psychologia:51952

Ja myślę, że z tym dostrzeganiem informacji w tekście jest jak z
stereogramami.
Są dwa rodzaje; takie z bitmapami (wyłożone z tapetą) oraz z przypadkowymi
pikselami.
Patrzyłem kiedyś na taki jeden (RDS - ten drugi) i co i nic, widziałem
jedynie chaotyczy obraz, nic nie znaczące piksele! Dopiero właściwe
ustawienie soczewki, objęcie calości i spojrzenie jakby w przestrzeń poza
tymi punktami, sprawiło, że wzrok obiął cały obraz i wyłowił z tego
steroskopowy rysunek. Niesamowite przeżycie ;)
Później już zamiast tego chaosu (ładniejsze) bo milsze dla oka
stereogramy oglądałem z wyłożną tapetą bitmapową... ale obraz był ten sam!
Jedynie inne obrazy go przedstawiały!
Ale ci co nie umieją patrzeć na takie rysunki i wyklei się im go
obraźliwymi tapetami, to będą oburzeni... bo obraz przecież zawiera sam syf!
A gdy będą to miłe dla oka rysuneczki, to wówczas to będzie piękne.
Widzę, że tu po prostu wszyscy proszą o taką różową tapetę, miłą dla ich
oczu...
Tak to jest w końcu taka jest właściwa a nie inna... Innej nikt przecież nie
chce oglądać... nie mówiąc już o obrazku w środku!!!

j...
--------------------------------
Komentarz:
Przeczytajcie następujący tekst:
<< "Na czym polega metoda aksjomatyczno-dedukcyjna? Grecy rozumieli ją
następująco: konstrukcję dyscypliny naukowej - wówczas chodziło o geomet-
rię - prowadzi się za pomocą wnioskowań deducyjnych (logicznych) i nie-
wielkiej ilości zdań wyjściowych, zwanych postulatami lub aksjomatami.
AKSJOMATY SĄ TO USTALONE _D_R_O_G_Ą__D_O_Ś_W_I_A_D_C_Z_A_L_N_Ą__F_A_K_T_Y_,
"_P_R_A_W_A_ P_R_Z_Y_R_O_D_Y_".
Jeśli prawdziwość aksjomatów nie budzi wątpliwości, to cała dalsza budowa
teorii odbywa się bez przywoływania doświadczenia i analogicznych źródeł
wiedzy ("intuicji" geometrycznej, "oczywistości" itp.)
Echa takiego rozumienia istoty metody aksjomatycznej pobrzmiewają niekiedy
w szkolnym nauczaniu matematyki, gdy mówi się, że "aksjomat jest prawdą
oczywistą nie wymagającą dowodów."
Arystoteles dokonał kolejnego znakomitego i ważnego dla nas odkrycia.
Polegało ono na tym, że rozumowania logiczne można opisywać i badać w spo-
sób czysto formalny, tzn. badając formę zdań i pomijając sens wchodzących
w te zdania słów. Później logika dedukcyjna została nazwana formalną lub
arystotelesowską.
(J.Lewin), J.Gastiew, (J.Rozanow) "Język, matematyka, cybernetyka"
wyd. PWN seria Omega, 1967 r. str. 76

Od dzisiejszych, kompletnie zdegenerowanych matematyków nie można już
'za diabła' wydusić stwierdzenia, że aksjomaty to są << ustalone drogą
doświadczalną fakty, "prawa przyrody" >>. W pojęciu tutejszych pseudo-
matematyków aksjomat to 'coś', czego się nie definiuje, bo już nawet
nie "prawda oczywista nie wymagającą dowodów". A jak się nie definiuje
(= aksjomatu NIE MOŻNA z definicji opisać) to JAKA TREŚĆ - PANOWIE MATE-
MATYCY - kryje się w aksjomacie ? DOWOLNIE wzięta z sufitu, czy jednak
mimo wszystko określona treść ? Oczywiście, że ściśle określona, a nie
dowolna, tyle że u durniów ta treść, ABSTRAKT leży poza rozumem, więc
z natury rzeczy nie mają do niej żadnych (by nawet już nie wspominać
o prawidłowych) skojarzeń. Dlatego nawet 'za całą forsę świata' nie
będą w stanie powiedzieć, czym jest aksjomat, bo o czymś czego w czy-
jejś głowie zwyczajnie nie ma - ten ktoś z definicji niczego sensowne-
go nie powie. Potęga problemu tkwi w tym, że by cokolwiek w takiej gło-
wie zmienić - nie wystarczy dołożyć do bajzlu jeszcze jedną cudowną re-
gułkę - jedna jedyna regułka, która zadziała - to NAJPIERW wyrzucić do
śmieci cały ten bajzel... i od ZERA zacząć poprawnie myśleć...

Znaczy to, że mechaniczni matematycy są KOMPLETNIE NIŚWIADOMI TREŚCI
ZNACZKÓW, którymi się posługują. To zwyczajni księgowi, którzy z praw-
dziwą matematyką nie mają nic wspólnego, a jeżeli już - to są kompletnie
nieświadomi znaczenia (treści) tego, co robią - mechanicznie wykonując
swoje rachunki.

Powtórzę:
<< "Arystoteles dokonał kolejnego znakomitego i ważnego dla nas odkrycia.
Polegało ono na tym, że rozumiwania logiczne można opisywać i badać w spo-
sób czysto formalny, tzn. badając formę zdań i pomijając sens wchodzących
w te zdania słów. ..." >>
To jest PRZEPIĘKNE sformułowanie, o ile ktoś zrozumie jak bardzo HORREN-
DALNY BYK może być piękny...
"Znakomite i ważne okrycie" Arystotelesa polegało na ... odkryciu bezmyśl-
nej biurwokratki czyli KOMPUTERA...
Nie szkodzi, że trzeba było poczekać ponad dwa tysiące lat, do czasu, gdy
udało się przerzucić cały ten bezmyślny mechanicyzm z mechanicznych głów
do mechanicznych skrzynek. Przez te ~24 wieki mechaniczne obliczenia wyko-
nywały mechaniczne głowy... i dopiero od niedawna wykonują mechaniczne
kompki po naduszeniu klawisza/ikonki z nazwą algorytmu/programu...

<< Rozumowanie logiczne można badać pomijając jego SENS >> P I Ę K N E !
Tak piękne, jak tylko NAJWIĘKSZE IDIOTYZMY mogą być piękne !!!

To dokładnie znaczy: MOŻNA BADAĆ np. ELEKTYCZNOŚĆ PERMANENTNIE ZAKAZUJĄC
ZAJMOWANIA SIĘ ELEKTYCZNOŚCIĄ !!!
Albo:
Można badać wbijanie gwoździa młotkiem całkowicie rezygnując z badania
wbijania gwoździa młotkiem !!!
Albo:
Można badać ABSTRAKT abstrahując od abstraktu !!!
albo:
Można badać SENS MYŚLI zakazując sensownego myślenia !!!
albo:
Można badać myślenie zabraniając myślenia !!!
i:
Można myśleć nie myśląc.... !!!!!!!!

A N O N I E M O Ż N A !!!

voila l'ennemi ! Oto wróg !

Jeszcze raz J. Gastiew (str. 88)
<< Na tym kończymy krótki opis metamatematyki. Nie będą nas interesować
ani przeprowadzane w niej dowody, ani możliwe drogi jej formalizacji,
dzięki której sama metamatematyka staje się systemem formalnym [JeT.:
oczywiście w momencie popełnienia kolejnego "znakomitego i ważnego od-
krycia Arystotelesa"] przedmiotową teorią badaną przez metametamatema-
tykę. >>
[JeT.: I tak oto kobyła ewolucji, na której niby to my mieliśmy jechać
wsiada nam grzbiet, a my bezmyślnie acz potulnie drobiąc nóżkami drep-
czemy tam, gdzie ona nam każe. Ewolucja używa nas tak samo, jak my uży-
wamy młotka, bo młotek nie jest świadomy po co i dlaczego tłucze w
gwóźdź. Postęp techniki nie jest wynikiem naszej świadomości, to nie
my go tworzymy, a tworzy go sama ewolucja przez nas, bez naszej świa-
domości. Dokładnie tak samo, jak bez świadomości pawia ewolucja stworzy-
ła jego ogon...
Owe meta na meta na meta itd. to nic innego, jak kolejne warstwy emergen-
cji, brane abstrakcyjnie są dokładnie takie_same/identyczne jak te na
zewnątrz naszych głów, tylko konkretni matematycy tego nie widzą/nie są
tego świadomi, podobnie jak komputer nie jest świadomy tego, że wykonywa-
ny przez niego algorytm pasuje/jest_odzwierciedleniem jakiegoś fragmentu
rzeczywistości poza nim. Dalej Gastiew:]

<< Dla nas ważne jest to tylko, że nawet najbardziej konsekwentna forma-
lizacja zawsze może okazać się, i okazuje w rzeczywistości, przedmiotem
rozpatrywanym w nieformalnej, treściowej teorii. Pozwala to nam, jeśli
nie twierdzić, to przynajmniej założyć, że same formalne metody matema-
tyce nie wystarczają: "sens" i "oczywistość" wypędzone z systemu formal-
nego, są nam potrzebne, gdy tylko zaczynamy o nim mówić.
Zresztą, większość matematyków i większość fizyków nie zajmuje się tak
wysokimi rejonami. Są oni po prostu przekonani, że matematyka jest nauką
treściową, której twierdzenia mają w pełni określony sens. >>

Oczywiście - każdy formalizm po wypędzeniu z niego ABSTRAKTU staje się
jeszcze jednym KONKRETNYM PRZEDMIOTEM/OBIEKTEM, TAK SAMO nie rozumianym
jak wszystkie inne konkretnie postrzegane przedmioty. Dla formalnego
pseudomatematyka to taka sama tajemnicza i kompletnie nierozumiana
czarna skrzynka jak skrzynka PC-ta z napisami, ikonkami i klawiszami dla
biurokratki. Ani formalny matematyk ani biurwokratka za grosz nie rozumie,
jak jedno czy drugie działa, bezmyślnie 'zawija w te sreberka' tylko dla-
tego, że dostaje za to papu...

Krzysiu Mnichu i Pawle Góro - powtórzę:
<< Zresztą, większość matematyków i większość fizyków nie zajmuje się
tak wysokimi rejonami. Są oni po prostu przekonani, że matematyka jest
nauką treściową, której twierdzenia mają w pełni określony sens.>>

Cóż, gdybym to doczytał wcześniej, to ... nie miałbym powodu do stre-
sowania was i siebie, a po prostu 'bez krępacji' nazwał GŁUPKAMI.
Tak, bo inne (z pozoru 'na oko' 'grzeczniejsze' możliwości) byłby
manipulacyjnym kłamstwem i wazeliniarstwem, więc z prawdą tudzież
okazaniem szacunku - w rzeczywistości nie miałyby nic wspólnego.
A jak się nazwie rzeczy po imieniu, to wreszcie może pojmiecie, że
najważniejsze jest "Wiem, że nic nie wiem". Po wtóre, gdybym kłamał
czy kręcił, to znaczyłoby, że nie wierzę, że również Wy jesteście w
stanie osiągnąć te _wysokie_rejony_, ZROZUMIEĆ i zrzucić kobyłę ewo-
lucji z karku, by jej samemu dosiąść. Gdybym w to nie wierzył, to nie
pisałbym tutaj również do Was i być może zboczyłbym _na_fałszywą_
ścieżkę hodowli i dojenia NIEŚWIADOMYCH GŁUPOLI, TYM SAMYM sam sta-
jąc się na powrót zwykłym GŁUPKIEM.

Einstein kiedyś stwierdził: "Nie wolno nam stracić wiary w człowieka,
gdyż sami jesteśmy ludźmi" !!! A po wtóre - "dopóki nie jestem w sta-
nie wytłumaczyć czegoś studentowi pierwszego roku, to sam tego nie
rozumiem (Feynman)". Chyba, że student sam będąc bezmyślnym psem
ulega najprostszej projekcji i postrzega innego człowieka jak bezmy-
ślnego psa. Do takiego można gadać równie dobrze jak do psa. Psy,
gdy wyczują zbyt blisko pyska 'groźny kij' - to reagują wyłącznie:
<< "atakami, tzn. stwierdzeniami "to jest bzdura", "to nie mieści
się w głowie", "to jest fałszywe", "tak nie można mówić", "to nas
obraża", "to jest herezja">> i doprowadzają adwersarza do << nie-
stety są często prześladowani. Wielu z nich "ginie marnie" lub
przynajmniej zostaje za życia poniżona i skrzywdzona. >>

Mówienie prawdy _zawsze_ wywoływało ataki piesków, ale mimo to należy
ją głośno i możliwie najwyraźniej - jak człowieka tylko stać - wyjaś-
niać, wierząc, że homopiesek może umrzeć i jednocześnie urodzić się
na nowo stając się CZŁOWIEKIEM.

<< Są oni po prostu przekonani, że matematyka jest nauką treściową,
której twierdzenia mają w pełni określony sens. >>
Krzysiu może wreszcie załapiesz, że słówko "przekonani" powinno
brzmieć OSZUKANI przez swoich bezmyślnych belfrów ... i powoli zacz-
niesz uczyć się trudnej sztuki myślenia.

To bardzo trudna i niebezpieczna sztuka, ale za to niewyobrażalnie
przyjemna jeśli się tylko TO potrafi...

A'propos feynmanowskiego "wnętrza cegły", o którym wspomniałeś. To też
rodzaj Klucza Mistycznego Newtona, który poderwał mnie na krześle, jak
zobaczyłem te słówka. Skąd to wziąłeś? Zresztą nieważne. Do prawdziwego
sensu/znaczenia "wnętrza cegły" trzeba dojść samemu, same słówka nic
nie pomogą.
Owo "wnętrze cegły" to ABSTRAKT, który NIE MA NIC WSPÓLNEGO z tym, co
zobaczysz po przecięciu faktycznej cegły na pół. Bowiem wtedy zobaczysz
jedynie dwa ZEWNĘTRZA połówek tej cegły i ani kawałka ABSTRAKTU.
Tak samo jak nie zobaczysz 'wnętrza stereogramu' rozdzierając kartkę na
pół czy w kawałeczki, albo nawet badając kropki/kreski/tapetę pod mikro-
skopem itd.

Abstrakt jak dotychczas stale i uparcie wymyka się opisowi, bowiem jest
to NIENAZYWALNE/NIEOPISYWALNE KONKRETEM _wewnętrzne_wrażenie_ umysłu.
JAKAKOLWIEK NAZWA na abstrakt (lub konkret) jedynie WSKAZUJE, jest
ADRESEM do abstraktu, a nie abstraktem samym w sobie. W tym miejscu Cię
(Was) bezmyślni belfrzy nieświadomie acz bardzo skutecznie _oszukali_,
bo kierowali się tym, co mówi(ła) większość stada nie mogąca poprawnie
zrozumieć geniuszy. Powtarzają/mielą słówka kompletnie ich nie rozumie-
jąc. 'Rozumieją(/cie)' konkret - a to z poprawnym ROZUMIENIEM nie ma
NIC wspólnego !

Dlaczego tak się dzieje wyjaśniałem już: pl.sci.fizyka,pl.sci.psycholo-
gia Subject: DOSWIADCZENIE ZMYSLOWE ! Date: 7 Jun 1999 14:16:36 GMT
Message-ID: <01beb0ee$2bc09920$0b01a8c0@jtt>
W skrócie:
Wnioski, że tekst zawiera czy przenosi jakąkolwiek treść, mimo zdumie-
wająco silnej i pozornie 'oczywistej' podpowiedzi umysłu SĄ TOTALNYM
BŁĘDEM, WIELKIM ZŁUDZENIEM, OSZUSTWEM ZMYSŁÓW.
Tekst niczego nie zawiera - nie zawiera żadnej treści - jest jedynie
wskazaniem do treści. Obojętnie z jakiej dziedziny i jakiego języka -
gołego tekstu NIE MOŻNA zrozumieć, jeżeli nie ma się w głowie odpowie-
dniego 'kompilatora'. IDENTYCZNIE, jak komputer nie wykona algorytmu,
jeśli wrzuci się w niego zestaw nazw procedur=program w dowolnym języ-
ku (w języku assemblera również) a nie ma w nim kompilatora tego języ-
ka.
Jeśli nie ma kompilatora, to kompek może jedynie zmagazynować program,
ale nie będzie w stanie go wykonać czyli zbadać=zrozumieć (dla mózgu).
Zrozumienie tekstu w dowolnym języku to prawidłowe wykonanie po skompi-
lowaniu właściwym kompilatorem, a nie zapisanie czy wywołanie na ekran
programu na/z dysku.
Dlatego każdy konkretny przedmiot i każdy konkretny zapis/tekst WYMAGA
zrozumienia = stworzenia w głowie odpowiedniego KOMPILATORA do jego wy-
konania. Ale do tego potrzeba SAMEMU odkryć szyfr umożliwiający odkodo-
wanie konkretnego kryptogramu do jego Rzeczywistej treści. Szyfr dla
każdego języka jest inny, ale niezależnie od języka po prawidłowym od-
szyfrowaniu wskazuje na identyczne ABSTRAKTY.

Proces właściwego rozumienia tekstu przypomina spowolniony odczyt wnęt-
rza stereogramu - w przypadku stereogramu 'wnętrze' możesz zobaczyć
W JEDNYM BŁYSKU i odczuć << że wzrok objął cały obraz i wyłowił z tego
steroskopowy rysunek. Niesamowite przeżycie ;) >> [- bary]
W przypadku tekstu dzieje się to ZNACZNIE WOLNIEJ - choć może nastąpić
i 'reakcja łańcuchowa'/wgląd. W każdym razie tekst przypomina ciąg ZAMK-
NIĘTYCH okienek z nazwami wyrazów, które w miarę poprawnego 'odszyfrowy-
wania' otwierają się (najczęściej powolutku) pokazując swoje 'wnętrza'.
A WTEDY SŁOWA ZNIKAJĄ, tak jak znikają kreski stereogramu przy percep-
cji jego wnętrza. Treść 'zobaczonego' abstraktu można z powrotem 'zakodo-
wać w _dowolny_ znany język (nawet język poezji czy bajkopisarzy). Stąd
się bierze używanie ANALOGII przez geniuszy - potrafiący wyabstrahować
KONKRETNY obraz rzeczywistości do jej abstraktu geniusz (człowiek myślą-
cy) po prostu mówi, gdzie i w jakiej sytuacji widział podobny abstrakt.
ALE NAZYWA GO KONKRETNĄ NAZWĄ danej rzeczy/sytuacji BO INNA MOŻLIWOŚĆ
NIE ISTNIEJE.

Wiele dającą do myślenia analogią jest cały czas analogia do komputerów.
Popatrz(/cie) - dowolny algorytm można wykonać na konkretnie/fizycznie
zupełnie różnych kompkach, elektronicznych, pneumatycznych, przekaźniko-
wych, lampowych, analogowych i cyfrowych, optycznych czy wreszcie nawet
na czysto mechanicznych. ALE TO BĘDZIE TAKI SAM ALGORYTM. Wreszcie ów
algorytm można wykonać bezpośrednio w mózgu/umyśle - I to na dwa sposo-
by - jeden bardzo prymitywny/szeregowy i drugi - 'genialny'/polowy.
Tylko drugi 'działa' dobrze przy bardziej złożonych algorytmach, problem
w tym, że jeżeli już działa - to działa tak szybko, że prawie nie sposób
odkryć jego przebiegu. Zewnętrzny opis efektów towarzyszących 'zadziała-
niu' tego drugiego to liczenie liczb pierszych przez bliźniaków-autystów
z Sacksa, którego cytowałem wielokrotnie we fragmentach i raz w całości.
Skoro identyczne algorytmy wykonują się niby na różnistych fizycznie
kompach, to abstrakt jest po prostu tym, co FIZYCZNIE jest częścią wspól-
ną 'skrzynek' - ALE UWAGA - W STANIE WYKONYWANIA ALGORYTMU.
I to jest też tajemnicą geniuszu - ABSTRAKT JEST _DYNAMICZNYM_ WYKONA-
NIEM, a nie statycznym przywołaniem z pamięci 'nieziemskich nazw'.
Dlatego WYMAGA GENIALNEGO/POLOWEGO TRYBU myślenia. Mogło by się wydawać,
że ten 'nieziemski' tryb jest 'własnością' i tajemnicą wyłącznie geniu-
szy. Wielka bzdura. Tak działa mózg KAŻDEGO ZWIERZĘCIA, w tym trybie
'obsługiwane' jest ciało. Po prostu dlatego, że możliwość pracy w pod-
wójnym trybie to własność mózgu, a dokładniej... pojedynczych neuronów
(jaka? hi, hi - długo mi się wydawało, że nawet najtępszy fizyk powi-
nien na to wpaść bez problemu ... Zabijesz się własną pięścią, jak zro-
zumiesz...). Ale ten szybki, polowy tryb jest znacznie bardziej 'energe-
tycznie' żarłoczny (wymaga WYKONYWANIA SIĘ, stąd potrafi 'pożreć' wszy-
stkie zasoby niemalże całego mózgu - p. nagłe 'odjazdy' Einsteina, czy
zastyganie i 'mielenie oczami' u bliźniaków w trakcie liczenia, aż wre-
szcie "połowa życia to szaleństwo" u WSZYSTKICH myślących ludzi !).
Dlatego 'geny' bardzo 'pilnują', by mózg polowo obsługiwał wyłącznie to,
co obsługiwać powinien ... wtedy, gdy siedzieliśmy na drzewach.
I NIC PONAD TO.
W tym trybie 'znika czas' - weź dowolną panienkę na dyskotece, która
lubi tańczyć dotąd, aż ... padnie. Gdy zajmujesz się czymś b. wciąga-
jącym, to również tracisz poczucie czasu, zanika instynkt np. głodu
czy 'chuć' - najprostsza zaduma to też to samo w 'najdrobniejszej' wer-
sji... itd. itp.

I następne OCZYWISTE skojarzenie - tryb polowy TO CZYSTE EMOCJE. Stąd
biedny studencik, który stwierdza, że za liczbami naturalnymi nie stoi
nic, albo inny, który twierdzi, że pytanie o ruch obrotowy planet jest
banalne - z miejsca 'jak na tacy' pokazują CIĘŻKIE PUSTOGŁOWIE. Bowiem
zapytaj się o to miast durnia z nalepką matematyk - RZECZYWISTEGO MATE-
MATYKA, to usłyszysz np. "Kiedy myślę o pojęciu dwójki, to otwiera się
przede mną taka głębia, iż zaczyna mi pękać głowa". (Z pamięci, o ile
mnie ta nie myli, to był B. Russell). Ale takich jest już jak na lekar-
stwo, bowiem mechaniczna edukacja do wyścigu szczurów coraz skuteczniej
trzebi sztukę myślenia otępiając do gołego mechanicyzmu.

Powróćmy do nazw, abstraktu i konkretu. W istocie ani konkret ani abst-
rakt są NIENAZYWALNE. Bowiem nazwa jedynie wskazuje na obiekt, i może
być DOBRANA DOWOLNIE. Czy bardziej prawidłową nazwą dla obiektu "drze-
wo" jest wyraz polski, niemiecki czy angielski? Żaden z nich. Drzewo
to drzewo i by dobrze zrozumieć, co drugi człowiek ma na myśli trzeba
czegoś znacznie więcej niż powiedzieć: "Myślę o drzewie", bo tylko ty-
le zaledwie bardzo nieznacznie ogranicza obszar możliwych wyobrażeń.
Ale drzewo to konkret który można pokazać palcem miast posługiwania
się słowami, zaś ... abstraktu nawet palcem nie można pokazać. Spróbuj
dojrzeć wnętrze stereogramu i dociec wprost i wskazać, które kreski two-
rzą poszczególne 'elementy' wnętrza. Dodatkowym utrudnienim jest fakt,
że przy postrzeganiu abstraktu konkretne kreski zanikają, identycznie
też znikają słowa i konkretne znaczki, którymi się rodzaje/fragmenty
abstraktu oznacza/nazywa.
I tu tkwi kłopot i miejsce na oszustwa/udawanie myślenia. Ale to się
udaje wyłącznie wobec tych, co kiepściutko sami myślą. Dla ludzi o od-
powiednim poziomie myślenia abstrakcyjnego, tj. zdolnych do posługiwa-
nia się analogiami problem przestaje być problemem, bo wystarczy popro-
sić o inną analogię, inny język - by można było się zrozumieć, by do-
ciec, co drugi człowiek ma na myśli. ALE MUSI MYŚLEĆ ABSTRAKCYJNIE,
a nie konkretnie, gdy za słówkiem stoją wyłącznie inne słówka miast
wyobrażeń (i to ABSTRAKCYJNYCH WYOBRAŻEŃ czyli WYOBRAŻEŃ "WNĘTRZA CEG-
ŁY" a nie jej zewnętrza !).
Efekt jest prosty - konkretyści abstrakcyjne teksty postrzegają jako
bełkot, a ludzie myślący odbierają konkretystów jako ... tępych krety-
nów, którzy nie są w stanie niczego poprawnie zrozumieć... bo po pro-
stu nie są i już. I ta druga część jest prawdą, dlatego normalny bez-
myślny może udawać myślenie jedynie przed podobnymi sobie.

Jeszcze raz: "doświadczenie zmysłowe" - treści słówka "drzewo" NIE MOŻ-
NA przekazać - zmuszając kogoś, by wklepał sobie do pamięci gołe słów-
ko - jeśli ten NIGDY W ŻYCIU nie widział drzewa. Podobnie - nie można
nauczyć nikogo 'kompilować' do abstraktu KONKRETNE ZNACZKI matematycz-
ne, czy dowolnego innego języka (np. religijnego) na siłę wmuszając w
niego ich 'wykucie' i 'powtarzanie na gwizdek'. TO jest NIEMOŻLIWE,
genetyczne blokady są ZBYT silne. Te - jedynie u wyjątków typu Ramanu-
jan - zupełnie przypadkowo są zniesione (od urodzenia), ale ci - prakty-
cznie w ogóle - NIE POTRZEBUJĄ jakiegokolwiek szkolenia/nauczania (tak
jak autyści by zaczęli liczyć np. LP) by SAMI tworzyli matematykę. Cał-
kiem podobnie jest (choć z innych względów znacznie łatwiej i dlatego
zdarza się częściej) - z muzykami. Ale nawet w muzyce tylko nieliczni/ge-
niusze całkowicie sięgają do czystego abstraktu dźwięków - reszta jest
odbierana przez nich co najwyżej jako mechaniczne szafy grające/magneto-
fony.

By skończyć z metametameta... wystarczy poprawnie zrozumieć, czym jest
abstrakt i nie produkować więcej cebul - warstw 'wyższych' mających
'poprawiać' niezauważone błędy/niebłędy warstw niższych... To robi już/
od zawsze EWOLUCJA... Tzw. WYŻSZA ŚWIADOMOŚĆ to 'tylko' zauważenie i wy-
ciągniecie wniosków z tego FAKTU WSZYSTKICH FAKTÓW ...

Napisałem już wystarczająco dużo, ale normalny konkretysta i tak będzie
odczuwał jedynie bełkot/nie będzie w stanie zrozumieć ani jednego słowa,
dopóki nie nauczy się poprawnie myśleć.

Przeczytaj(/cie) Brodziaka, zaczynając od głębokiego zastanowienia się
nad wstępem:
<<Znaczne wydarzenia życiowe skłoniły mnie niedawno do przeczytania kil-
ku biografii. W miarę lektury zdumienie moje rosło. Trafiłem na dobry
okres. Wydane ostatnio opowieści o życiu sławnych twórców opracowano w
nowym duchu. Po prostu w biografiach tych opisano życiową prawdę. Okaza-
ło się, że najwybitniejsze postacie całej naszej cywilizacji, twórcy ar-
cydzieł, ci którzy na przestrzeni wieków stworzyli podwaliny naszej wie-
dzy, wiedli życie na ogół tak niezwykłe, że ich życiorysy nie mogą być
wzorem. >>
[JeT.: TO powszechnie przyjęte edukacyjne/wychowawcze normalne wzory są
do bani - gdzie tkwią błędy można zrozumieć jedynie poprawnie wyjaśnia-
jąc cały ten ZDUMIEWAJĄCY i 'poza rozumem normalnych' galimatias, jaki
panuje wokół tajemnic geniuszu... Życiorysy nie mogą być wzorem, bo ich
życiorysy to głównie efekty stałej walki z otaczającymi ich zewsząd, 'my-
ślącymi inaczej' w najdrobniejszych szczegółach - _DURNIAMI_...]

<< Okazało się, że tradycyjny sposób prezentacji takich postaci jak
Albert Einstein, Adam Mickiewicz, Maria Skłodowska-Curie, czy też Carl
Gustaw Jung rozmijał się z prawdą, ukrywaną przez ich wcześniejszych
biografów.
Uczniom i studentom sugerowano sposób funkcjonowania osobowości tych lu-
dzi, który zapewne działać nie może. Okazuje się że aby dostrzec coś nie-
zwykłego i powiedzieć coś odkrywczego trzeba samemu być niezwykłym, od-
miennym i niekonwencjonalnym. >>
Cóż - PRZEDE WSZYSTKIM należy NAUCZYĆ SIĘ POPRAWNIE MYŚLEĆ, wtedy wszy-
stko, co normalnym wydaje się "niezwykłe, odmienne i niekonwencjonalne"
czyt. niezgodne z 'naukawym rozsądkiem' - niczym pierwsze 'grzebienie'
na głowach punków - stanie się przepiękną układanką, w której WSZYSTKO
JEST DOKŁADNIE NA SWOIM MIEJSCU, włącznie z wielkim bałaganem - efektem
powszechnej głupoty.

Pozdrawiam
JeT.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-10-04 08:36:43

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "Staszek" <s...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

| Napisałem już wystarczająco dużo, ale normalny konkretysta i tak będzie
| odczuwał jedynie bełkot/nie będzie w stanie zrozumieć ani jednego słowa,
| dopóki nie nauczy się poprawnie myśleć.

| Pozdrawiam
| JeT.

Witam,

Dziekuje za te pracochlonne posty, ktore mam nadzieje przyniosa troche
pozytku innym - jak i mnie przyniosly :-). Musze sie przyznac, ze wiele
rzeczy poruszanych w nich "jakos gdzies" bylo we mnie jednak przeczytanie o
nich pozwolilo zrozumiec nieco ich nature. Zawsze fascynowalo mnie
"samodzielne myslenie" i w pewnym momencie zdalem sobie tez sprawe, ze
oprocz wielu dobrodziejstw niesie ono tez pewnw zagrozenia. Jakie ? - dzis
nie potrafie tego wyrazic w sposob ktory bedzie prawidlowo zdozumiany, ale
wiem, ze kazdy moze sam dostrzec je jezeli tylko bedzie szczery przed samym
soba i niez zamkniu umyslu na nic (wszystko przeanalizuje dokladnie zanim to
przyjmie lub odrzuci.
Wiele napisal Pan (pozwole sobie uzyc tej formy) o mysleniu i postrzeganiu
swiata i w zasadzie sie z tym zgadzam, jednak mysle, ze warto jeszcze
pomyslec o "moim miejsu w swiecie (wszechswiecie) w odniesieniu do innych
ludzi (bytow itp.).
Czy jest to dobry temat do dyskusji ?
Pozdrawiam (wszystkich tych myslacych, tych ktorzy zaczna myslec i tych
ktorym nigdy nie bedzie to dane :-).
Staszek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 10:17:33

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "ksRobak" <k...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


pl.sci.filozofia,pl.sci.fizyka,pl.sci.psychologia

"Jerzy Turynski" <j...@p...com>
<news:01c02d33$2efa1fe0$0b01a8c0@jtt>

> Powtarzam poniżej tekst autorstwa barego vel frienda
> który tym razem nazwał się psychopatolem... (por. cytat
> z Brian'a umieszczony na końcu postu o Kluczach Mistycz-
> nych...) Rozwinięcie/mój_komentarz jest poniżej tekstu
> Jacka.
> ----------------------------------------------------
------
>
> From: "psychopatol" <f...@k...net.pl>
> Newsgroups: pl.sci.psychologia
> References: <01bfd2e6$9e58e440$0b01a8c0@jtt>
> Subject: Znów ten bełkot?
> Date: Mon, 12 Jun 2000 14:14:28 +0200
> Xref: news.tpnet.pl pl.sci.psychologia:51952
>
> Ja myślę, że z tym dostrzeganiem informacji w tekście jest jak z
> stereogramami.
> Są dwa rodzaje; takie z bitmapami (wyłożone z tapetą) oraz z
> przypadkowymi pikselami.
> Patrzyłem kiedyś na taki jeden (RDS - ten drugi) i co i nic,
> widziałem jedynie chaotyczy obraz, nic nie znaczące piksele!
> Dopiero właściwe ustawienie soczewki, objęcie calości i spojrzenie
> jakby w przestrzeń poza tymi punktami, sprawiło, że wzrok obiął cały
> obraz i wyłowił z tego steroskopowy rysunek. Niesamowite
> przeżycie ;)
> Później już zamiast tego chaosu (ładniejsze) bo milsze dla oka
> stereogramy oglądałem z wyłożną tapetą bitmapową... ale obraz był
> ten sam! Jedynie inne obrazy go przedstawiały!
> Ale ci co nie umieją patrzeć na takie rysunki i wyklei się im go
> obraźliwymi tapetami, to będą oburzeni... bo obraz przecież zawiera
> sam syf!
> A gdy będą to miłe dla oka rysuneczki, to wówczas to będzie piękne.
> Widzę, że tu po prostu wszyscy proszą o taką różową tapetę, miłą
> dla ich oczu...
> Tak to jest w końcu taka jest właściwa a nie inna... Innej nikt przecież
> nie chce oglądać... nie mówiąc już o obrazku w środku!!!
>
> j...
> --------------------------------
> Komentarz:
> Przeczytajcie następujący tekst:
> << "Na czym polega metoda aksjomatyczno-dedukcyjna? Grecy
> rozumieli ją następująco: konstrukcję dyscypliny naukowej - wówczas
> chodziło o geometrię - prowadzi się za pomocą wnioskowań
> deducyjnych (logicznych) i niewielkiej ilości zdań wyjściowych,
> zwanych postulatami lub aksjomatami.
> AKSJOMATY SĄ TO USTALONE _D_R_O_G_Ą_
_D_O_Ś_W_I_A_D_C_Z_A_L_N_Ą__F_A_K_T_Y_,
> "_P_R_A_W_A_ P_R_Z_Y_R_O_D_Y_".
> Jeśli prawdziwość aksjomatów nie budzi wątpliwości, to cała dalsza
> budowa teorii odbywa się bez przywoływania doświadczenia i
> analogicznych źródeł wiedzy ("intuicji" geometrycznej, "oczywistości"
> itp.)
> Echa takiego rozumienia istoty metody aksjomatycznej pobrzmiewają
> niekiedy w szkolnym nauczaniu matematyki, gdy mówi się, że
> "aksjomat jest prawdą oczywistą nie wymagającą dowodów."
> Arystoteles dokonał kolejnego znakomitego i ważnego dla nas
> odkrycia.
> Polegało ono na tym, że rozumowania logiczne można opisywać i
> badać w sposób czysto formalny, tzn. badając formę zdań i pomijając
> sens wchodzących w te zdania słów. Później logika dedukcyjna
> została nazwana formalną lub arystotelesowską.
> (J.Lewin), J.Gastiew, (J.Rozanow) "Język, matematyka,
> cybernetyka" wyd. PWN seria Omega, 1967 r. str. 76
>
> Od dzisiejszych, kompletnie zdegenerowanych matematyków nie
> można już 'za diabła' wydusić stwierdzenia, że aksjomaty to są <<
> ustalone drogą doświadczalną fakty, "prawa przyrody" >>.
> W pojęciu tutejszych pseudomatematyków aksjomat to 'coś', czego
> się nie definiuje, bo już nawet nie "prawda oczywista nie wymagającą
> dowodów". A jak się nie definiuje (= aksjomatu NIE MOŻNA z definicji
> opisać) to JAKA TREŚĆ - PANOWIE MATEMATYCY - kryje się w
> aksjomacie ? DOWOLNIE wzięta z sufitu, czy jednak mimo wszystko
> określona treść ? Oczywiście, że ściśle określona, a nie
> dowolna, tyle że u durniów ta treść, ABSTRAKT leży poza rozumem,
> więc z natury rzeczy nie mają do niej żadnych (by nawet już nie
> wspominać o prawidłowych) skojarzeń. Dlatego nawet 'za całą forsę
> świata' nie będą w stanie powiedzieć, czym jest aksjomat, bo o czymś
> czego w czyjejś głowie zwyczajnie nie ma - ten ktoś z definicji niczego
> sensownego nie powie. Potęga problemu tkwi w tym, że by cokolwiek
> w takiej głowie zmienić - nie wystarczy dołożyć do bajzlu jeszcze jedną
> cudowną regułkę - jedna jedyna regułka, która zadziała - to
> NAJPIERW wyrzucić do śmieci cały ten bajzel... i od ZERA zacząć
> poprawnie myśleć...
>
> Znaczy to, że mechaniczni matematycy są KOMPLETNIE
> NIŚWIADOMI TREŚCI ZNACZKÓW, którymi się posługują.
> To zwyczajni księgowi, którzy z prawdziwą matematyką nie mają nic
> wspólnego, a jeżeli już - to są kompletnie nieświadomi znaczenia
> (treści) tego, co robią - mechanicznie wykonując swoje rachunki.
>
> Powtórzę:
> << "Arystoteles dokonał kolejnego znakomitego i ważnego dla nas
> odkrycia. Polegało ono na tym, że rozumiwania logiczne można
> opisywać i badać w sposób czysto formalny, tzn. badając formę zdań
> i pomijając sens wchodzących w te zdania słów. ..." >>
> To jest PRZEPIĘKNE sformułowanie, o ile ktoś zrozumie jak bardzo
> HORRENDALNY BYK może być piękny...
> "Znakomite i ważne okrycie" Arystotelesa polegało na ... odkryciu
> bezmyślnej biurwokratki czyli KOMPUTERA...
> Nie szkodzi, że trzeba było poczekać ponad dwa tysiące lat, do
> czasu, gdy udało się przerzucić cały ten bezmyślny mechanicyzm
> z mechanicznych głów do mechanicznych skrzynek. Przez te ~24
> wieki mechaniczne obliczenia wykonywały mechaniczne głowy... i
> dopiero od niedawna wykonują mechaniczne kompki po naduszeniu
> klawisza/ikonki z nazwą algorytmu/programu...
>
> << Rozumowanie logiczne można badać pomijając jego SENS >>
> P I Ę K N E !
> Tak piękne, jak tylko NAJWIĘKSZE IDIOTYZMY mogą być piękne !!!
>
> To dokładnie znaczy: MOŻNA BADAĆ np. ELEKTYCZNOŚĆ
> PERMANENTNIE ZAKAZUJĄC ZAJMOWANIA SIĘ
> ELEKTYCZNOŚCIĄ !!!
> Albo:
> Można badać wbijanie gwoździa młotkiem całkowicie rezygnując z
> badania wbijania gwoździa młotkiem !!!
> Albo:
> Można badać ABSTRAKT abstrahując od abstraktu !!!
> albo:
> Można badać SENS MYŚLI zakazując sensownego myślenia !!!
> albo:
> Można badać myślenie zabraniając myślenia !!!
> i:
> Można myśleć nie myśląc.... !!!!!!!!
>
> A N O N I E M O Ż N A !!!
>
> voila l'ennemi ! Oto wróg !
>
> Jeszcze raz J. Gastiew (str. 88)
> << Na tym kończymy krótki opis metamatematyki. Nie będą nas
> interesować ani przeprowadzane w niej dowody, ani możliwe drogi
> jej formalizacji, dzięki której sama metamatematyka staje się
> systemem formalnym [JeT.:
> oczywiście w momencie popełnienia kolejnego "znakomitego i
> ważnego odkrycia Arystotelesa"] przedmiotową teorią badaną przez
> metametamatematykę. >>
> [JeT.: I tak oto kobyła ewolucji, na której niby to my mieliśmy jechać
> wsiada nam grzbiet, a my bezmyślnie acz potulnie drobiąc nóżkami
> drepczemy tam, gdzie ona nam każe. Ewolucja używa nas tak samo,
> jak my używamy młotka, bo młotek nie jest świadomy po co i dlaczego
> tłucze w gwóźdź. Postęp techniki nie jest wynikiem naszej
> świadomości, to nie my go tworzymy, a tworzy go sama ewolucja
> przez nas, bez naszej świadomości. Dokładnie tak samo, jak bez
> świadomości pawia ewolucja stworzyła jego ogon...
> Owe meta na meta na meta itd. to nic innego, jak kolejne warstwy
> emergencji, brane abstrakcyjnie są dokładnie takie_same/identyczne
> jak te na zewnątrz naszych głów, tylko konkretni matematycy tego nie
> widzą/nie są tego świadomi, podobnie jak komputer nie jest
> świadomy tego, że wykonywany przez niego algorytm
> pasuje/jest_odzwierciedleniem jakiegoś fragmentu rzeczywistości
> poza nim. Dalej Gastiew:]
>
> << Dla nas ważne jest to tylko, że nawet najbardziej konsekwentna
> formalizacja zawsze może okazać się, i okazuje w rzeczywistości,
> przedmiotem rozpatrywanym w nieformalnej, treściowej teorii.
> Pozwala to nam, jeśli nie twierdzić, to przynajmniej założyć, że same
> formalne metody matematyce nie wystarczają: "sens" i "oczywistość"
> wypędzone z systemu formalnego, są nam potrzebne, gdy tylko
> zaczynamy o nim mówić.
> Zresztą, większość matematyków i większość fizyków nie zajmuje się
> tak wysokimi rejonami. Są oni po prostu przekonani, że matematyka
> jest nauką treściową, której twierdzenia mają w pełni określony sens. >>
>
> Oczywiście - każdy formalizm po wypędzeniu z niego ABSTRAKTU
> staje się jeszcze jednym KONKRETNYM
> PRZEDMIOTEM/OBIEKTEM, TAK SAMO nie rozumianym
> jak wszystkie inne konkretnie postrzegane przedmioty. Dla
> formalnego pseudomatematyka to taka sama tajemnicza i kompletnie
> nierozumiana czarna skrzynka jak skrzynka PC-ta z napisami,
> ikonkami i klawiszami dla biurokratki. Ani formalny matematyk ani
> biurwokratka za grosz nie rozumie, jak jedno czy drugie działa,
> bezmyślnie 'zawija w te sreberka' tylko dlatego, że dostaje za to
> papu...
>
> Krzysiu Mnichu i Pawle Góro - powtórzę:
> << Zresztą, większość matematyków i większość fizyków nie zajmuje
> się tak wysokimi rejonami. Są oni po prostu przekonani, że
> matematyka jest nauką treściową, której twierdzenia mają w pełni
> określony sens.>>
>
> Cóż, gdybym to doczytał wcześniej, to ... nie miałbym powodu do stre-
> sowania was i siebie, a po prostu 'bez krępacji' nazwał GŁUPKAMI.
> Tak, bo inne (z pozoru 'na oko' 'grzeczniejsze' możliwości) byłby
> manipulacyjnym kłamstwem i wazeliniarstwem, więc z prawdą tudzież
> okazaniem szacunku - w rzeczywistości nie miałyby nic wspólnego.
> A jak się nazwie rzeczy po imieniu, to wreszcie może pojmiecie, że
> najważniejsze jest "Wiem, że nic nie wiem". Po wtóre, gdybym kłamał
> czy kręcił, to znaczyłoby, że nie wierzę, że również Wy jesteście w
> stanie osiągnąć te _wysokie_rejony_, ZROZUMIEĆ i zrzucić kobyłę
> ewolucji z karku, by jej samemu dosiąść. Gdybym w to nie wierzył, to
> nie pisałbym tutaj również do Was i być może zboczyłbym
> _na_fałszywą_ ścieżkę hodowli i dojenia NIEŚWIADOMYCH
> GŁUPOLI, TYM SAMYM sam stając się na powrót zwykłym
> GŁUPKIEM.
>
> Einstein kiedyś stwierdził: "Nie wolno nam stracić wiary w człowieka,
> gdyż sami jesteśmy ludźmi" !!! A po wtóre - "dopóki nie jestem w sta-
> nie wytłumaczyć czegoś studentowi pierwszego roku, to sam tego nie
> rozumiem (Feynman)". Chyba, że student sam będąc bezmyślnym
> psem ulega najprostszej projekcji i postrzega innego człowieka jak
> bezmyślnego psa. Do takiego można gadać równie dobrze jak do
> psa. Psy, gdy wyczują zbyt blisko pyska 'groźny kij' - to reagują
> wyłącznie:
> << "atakami, tzn. stwierdzeniami "to jest bzdura", "to nie mieści
> się w głowie", "to jest fałszywe", "tak nie można mówić", "to nas
> obraża", "to jest herezja">> i doprowadzają adwersarza do << nie-
> stety są często prześladowani. Wielu z nich "ginie marnie" lub
> przynajmniej zostaje za życia poniżona i skrzywdzona. >>
>
> Mówienie prawdy _zawsze_ wywoływało ataki piesków, ale mimo to
> należy ją głośno i możliwie najwyraźniej - jak człowieka tylko stać -
> wyjaśniać, wierząc, że homopiesek może umrzeć i jednocześnie
> urodzić się na nowo stając się CZŁOWIEKIEM.
>
> << Są oni po prostu przekonani, że matematyka jest nauką treściową,
> której twierdzenia mają w pełni określony sens. >>
> Krzysiu może wreszcie załapiesz, że słówko "przekonani" powinno
> brzmieć OSZUKANI przez swoich bezmyślnych belfrów ... i powoli
> zaczniesz uczyć się trudnej sztuki myślenia.
>
> To bardzo trudna i niebezpieczna sztuka, ale za to niewyobrażalnie
> przyjemna jeśli się tylko TO potrafi...
>
> A'propos feynmanowskiego "wnętrza cegły", o którym wspomniałeś.
> To też rodzaj Klucza Mistycznego Newtona, który poderwał mnie na
> krześle, jak zobaczyłem te słówka. Skąd to wziąłeś? Zresztą
> nieważne. Do prawdziwego sensu/znaczenia "wnętrza cegły" trzeba
> dojść samemu, same słówka nic nie pomogą.
> Owo "wnętrze cegły" to ABSTRAKT, który NIE MA NIC
> WSPÓLNEGO z tym, co zobaczysz po przecięciu faktycznej cegły
> na pół. Bowiem wtedy zobaczysz jedynie dwa ZEWNĘTRZA połówek
> tej cegły i ani kawałka ABSTRAKTU.
> Tak samo jak nie zobaczysz 'wnętrza stereogramu' rozdzierając
> kartkę na pół czy w kawałeczki, albo nawet badając
> kropki/kreski/tapetę pod mikroskopem itd.
>
> Abstrakt jak dotychczas stale i uparcie wymyka się opisowi, bowiem
> jest to NIENAZYWALNE/NIEOPISYWALNE KONKRETEM
> _wewnętrzne_wrażenie_ umysłu.
> JAKAKOLWIEK NAZWA na abstrakt (lub konkret) jedynie
> WSKAZUJE, jest ADRESEM do abstraktu, a nie abstraktem samym
> w sobie. W tym miejscu Cię (Was) bezmyślni belfrzy nieświadomie
> acz bardzo skutecznie _oszukali_, bo kierowali się tym, co mówi(ła)
> większość stada nie mogąca poprawnie zrozumieć geniuszy.
> Powtarzają/mielą słówka kompletnie ich nie rozumiejąc. 'Rozumieją
> (/cie)' konkret - a to z poprawnym ROZUMIENIEM nie ma
> NIC wspólnego !
>
> Dlaczego tak się dzieje wyjaśniałem już: pl.sci.fizyka,pl.sci.psycholo-
> gia Subject: DOSWIADCZENIE ZMYSLOWE ! Date: 7 Jun 1999
> 14:16:36 GMT
> Message-ID: <01beb0ee$2bc09920$0b01a8c0@jtt>
> W skrócie:
> Wnioski, że tekst zawiera czy przenosi jakąkolwiek treść, mimo
> zdumiewająco silnej i pozornie 'oczywistej' podpowiedzi umysłu
> SĄ TOTALNYM BŁĘDEM, WIELKIM ZŁUDZENIEM, OSZUSTWEM
> ZMYSŁÓW.
> Tekst niczego nie zawiera - nie zawiera żadnej treści - jest jedynie
> wskazaniem do treści. Obojętnie z jakiej dziedziny i jakiego języka -
> gołego tekstu NIE MOŻNA zrozumieć, jeżeli nie ma się w głowie
> odpowiedniego 'kompilatora'. IDENTYCZNIE, jak komputer nie
> wykona algorytmu, jeśli wrzuci się w niego zestaw nazw
> procedur=program w dowolnym języku (w języku assemblera również)
> a nie ma w nim kompilatora tego języka.
> Jeśli nie ma kompilatora, to kompek może jedynie zmagazynować
> program, ale nie będzie w stanie go wykonać czyli zbadać=zrozumieć
> (dla mózgu).
> Zrozumienie tekstu w dowolnym języku to prawidłowe wykonanie po
> skompilowaniu właściwym kompilatorem, a nie zapisanie czy
> wywołanie na ekran programu na/z dysku.
> Dlatego każdy konkretny przedmiot i każdy konkretny zapis/tekst
> WYMAGA zrozumienia = stworzenia w głowie odpowiedniego
> KOMPILATORA do jego wykonania. Ale do tego potrzeba SAMEMU
> odkryć szyfr umożliwiający odkodowanie konkretnego kryptogramu
> do jego Rzeczywistej treści. Szyfr dla każdego języka jest inny, ale
> niezależnie od języka po prawidłowym odszyfrowaniu wskazuje na
> identyczne ABSTRAKTY.
>
> Proces właściwego rozumienia tekstu przypomina spowolniony odczyt
> wnętrza stereogramu - w przypadku stereogramu 'wnętrze' możesz
> zobaczyć W JEDNYM BŁYSKU i odczuć << że wzrok objął cały obraz
> i wyłowił z tego steroskopowy rysunek. Niesamowite przeżycie ;) >>
> [- bary]
> W przypadku tekstu dzieje się to ZNACZNIE WOLNIEJ - choć może
> nastąpić i 'reakcja łańcuchowa'/wgląd. W każdym razie tekst
> przypomina ciąg ZAMKNIĘTYCH okienek z nazwami wyrazów, które
> w miarę poprawnego 'odszyfrowywania' otwierają się (najczęściej
> powolutku) pokazując swoje 'wnętrza'.
> A WTEDY SŁOWA ZNIKAJĄ, tak jak znikają kreski stereogramu przy
> percepcji jego wnętrza. Treść 'zobaczonego' abstraktu można z
> powrotem 'zakodować w _dowolny_ znany język (nawet język poezji
> czy bajkopisarzy). Stąd się bierze używanie ANALOGII przez geniuszy
> - potrafiący wyabstrahować KONKRETNY obraz rzeczywistości do jej
> abstraktu geniusz (człowiek myślący) po prostu mówi, gdzie i w jakiej
> sytuacji widział podobny abstrakt.
> ALE NAZYWA GO KONKRETNĄ NAZWĄ danej rzeczy/sytuacji
> BO INNA MOŻLIWOŚĆ NIE ISTNIEJE.
>
> Wiele dającą do myślenia analogią jest cały czas analogia do
> komputerów.
> Popatrz(/cie) - dowolny algorytm można wykonać na
> konkretnie/fizycznie zupełnie różnych kompkach, elektronicznych,
> pneumatycznych, przekaźnikowych, lampowych, analogowych i
> cyfrowych, optycznych czy wreszcie nawet na czysto mechanicznych.
> ALE TO BĘDZIE TAKI SAM ALGORYTM. Wreszcie ów algorytm
> można wykonać bezpośrednio w mózgu/umyśle - I to na dwa sposo-
> by - jeden bardzo prymitywny/szeregowy i drugi - 'genialny'/polowy.
> Tylko drugi 'działa' dobrze przy bardziej złożonych algorytmach,
> problem w tym, że jeżeli już działa - to działa tak szybko, że prawie
> nie sposób odkryć jego przebiegu. Zewnętrzny opis efektów
> towarzyszących 'zadziałaniu' tego drugiego to liczenie liczb pierszych
> przez bliźniaków-autystów z Sacksa, którego cytowałem wielokrotnie
> we fragmentach i raz w całości.
> Skoro identyczne algorytmy wykonują się niby na różnistych fizycznie
> kompach, to abstrakt jest po prostu tym, co FIZYCZNIE jest częścią
> wspólną 'skrzynek' - ALE UWAGA - W STANIE WYKONYWANIA
> ALGORYTMU.
> I to jest też tajemnicą geniuszu - ABSTRAKT JEST
> _DYNAMICZNYM_ WYKONANIEM, a nie statycznym przywołaniem
> z pamięci 'nieziemskich nazw'.
> Dlatego WYMAGA GENIALNEGO/POLOWEGO TRYBU myślenia.
> Mogło by się wydawać, że ten 'nieziemski' tryb jest 'własnością' i
> tajemnicą wyłącznie geniuszy. Wielka bzdura. Tak działa mózg
> KAŻDEGO ZWIERZĘCIA, w tym trybie 'obsługiwane' jest ciało. Po
> prostu dlatego, że możliwość pracy w podwójnym trybie to własność
> mózgu, a dokładniej... pojedynczych neuronów (jaka? hi, hi - długo
> mi się wydawało, że nawet najtępszy fizyk powinien na to wpaść bez
> problemu ... Zabijesz się własną pięścią, jak zrozumiesz...). Ale ten
> szybki, polowy tryb jest znacznie bardziej 'energetycznie' żarłoczny
> (wymaga WYKONYWANIA SIĘ, stąd potrafi 'pożreć' wszystkie zasoby
> niemalże całego mózgu - p. nagłe 'odjazdy' Einsteina, czy zastyganie
> i 'mielenie oczami' u bliźniaków w trakcie liczenia, aż wreszcie
> "połowa życia to szaleństwo" u WSZYSTKICH myślących ludzi !).
> Dlatego 'geny' bardzo 'pilnują', by mózg polowo obsługiwał wyłącznie
> to, co obsługiwać powinien ... wtedy, gdy siedzieliśmy na drzewach.
> I NIC PONAD TO.
> W tym trybie 'znika czas' - weź dowolną panienkę na dyskotece, która
> lubi tańczyć dotąd, aż ... padnie. Gdy zajmujesz się czymś b. wciąga-
> jącym, to również tracisz poczucie czasu, zanika instynkt np. głodu
> czy 'chuć' - najprostsza zaduma to też to samo w 'najdrobniejszej' wer-
> sji... itd. itp.
>
> I następne OCZYWISTE skojarzenie - tryb polowy TO CZYSTE
> EMOCJE. Stąd biedny studencik, który stwierdza, że za liczbami
> naturalnymi nie stoi nic, albo inny, który twierdzi, że pytanie o ruch
> obrotowy planet jest banalne - z miejsca 'jak na tacy' pokazują
> CIĘŻKIE PUSTOGŁOWIE. Bowiem zapytaj się o to miast durnia z
> nalepką matematyk - RZECZYWISTEGO MATEMATYKA, to
> usłyszysz np. "Kiedy myślę o pojęciu dwójki, to otwiera się
> przede mną taka głębia, iż zaczyna mi pękać głowa". (Z pamięci, o ile
> mnie ta nie myli, to był B. Russell). Ale takich jest już jak na lekar-
> stwo, bowiem mechaniczna edukacja do wyścigu szczurów coraz
> skuteczniej trzebi sztukę myślenia otępiając do gołego
> mechanicyzmu.
>
> Powróćmy do nazw, abstraktu i konkretu. W istocie ani konkret ani
> abstrakt są NIENAZYWALNE. Bowiem nazwa jedynie wskazuje na
> obiekt, i może być DOBRANA DOWOLNIE. Czy bardziej prawidłową
> nazwą dla obiektu "drzewo" jest wyraz polski, niemiecki czy
> angielski? Żaden z nich. Drzewo to drzewo i by dobrze zrozumieć,
> co drugi człowiek ma na myśli trzeba czegoś znacznie więcej niż
> powiedzieć: "Myślę o drzewie", bo tylko tyle zaledwie bardzo
> nieznacznie ogranicza obszar możliwych wyobrażeń.
> Ale drzewo to konkret który można pokazać palcem miast
> posługiwania się słowami, zaś ... abstraktu nawet palcem nie można
> pokazać. Spróbuj dojrzeć wnętrze stereogramu i dociec wprost i
> wskazać, które kreski tworzą poszczególne 'elementy' wnętrza.
> Dodatkowym utrudnienim jest fakt, że przy postrzeganiu abstraktu
> konkretne kreski zanikają, identycznie też znikają słowa i konkretne
> znaczki, którymi się rodzaje/fragmenty abstraktu oznacza/nazywa.
> I tu tkwi kłopot i miejsce na oszustwa/udawanie myślenia. Ale to się
> udaje wyłącznie wobec tych, co kiepściutko sami myślą. Dla ludzi o
> odpowiednim poziomie myślenia abstrakcyjnego, tj. zdolnych do
> posługiwania się analogiami problem przestaje być problemem, bo
> wystarczy poprosić o inną analogię, inny język - by można było się
> zrozumieć, by dociec, co drugi człowiek ma na myśli. ALE MUSI
> MYŚLEĆ ABSTRAKCYJNIE, a nie konkretnie, gdy za słówkiem stoją
> wyłącznie inne słówka miast wyobrażeń (i to ABSTRAKCYJNYCH
> WYOBRAŻEŃ czyli WYOBRAŻEŃ "WNĘTRZA CEGŁY" a nie jej
> zewnętrza !).
> Efekt jest prosty - konkretyści abstrakcyjne teksty postrzegają jako
> bełkot, a ludzie myślący odbierają konkretystów jako ... tępych krety-
> nów, którzy nie są w stanie niczego poprawnie zrozumieć... bo po pro-
> stu nie są i już. I ta druga część jest prawdą, dlatego normalny bez-
> myślny może udawać myślenie jedynie przed podobnymi sobie.
>
> Jeszcze raz: "doświadczenie zmysłowe" - treści słówka "drzewo" NIE
> MOŻNA przekazać - zmuszając kogoś, by wklepał sobie do pamięci
> gołe słówko - jeśli ten NIGDY W ŻYCIU nie widział drzewa. Podobnie -
> nie można nauczyć nikogo 'kompilować' do abstraktu KONKRETNE
> ZNACZKI matematyczne, czy dowolnego innego języka (np.
> religijnego) na siłę wmuszając w niego ich 'wykucie' i 'powtarzanie na
> gwizdek'. TO jest NIEMOŻLIWE, genetyczne blokady są ZBYT silne.
> Te - jedynie u wyjątków typu Ramanujan - zupełnie przypadkowo są
> zniesione (od urodzenia), ale ci - praktycznie w ogóle - NIE
> POTRZEBUJĄ jakiegokolwiek szkolenia/nauczania (tak jak autyści by
> zaczęli liczyć np. LP) by SAMI tworzyli matematykę. Całkiem
> podobnie jest (choć z innych względów znacznie łatwiej i dlatego
> zdarza się częściej) - z muzykami. Ale nawet w muzyce tylko
> nieliczni/geniusze całkowicie sięgają do czystego abstraktu dźwięków
> - reszta jest odbierana przez nich co najwyżej jako mechaniczne szafy
> grające/magnetofony.
>
> By skończyć z metametameta... wystarczy poprawnie zrozumieć, czym
> jest abstrakt i nie produkować więcej cebul - warstw 'wyższych'
> mających 'poprawiać' niezauważone błędy/niebłędy warstw niższych...
> To robi już/ od zawsze EWOLUCJA... Tzw. WYŻSZA ŚWIADOMOŚĆ
> to 'tylko' zauważenie i wyciągniecie wniosków z tego FAKTU
> WSZYSTKICH FAKTÓW ...
>
> Napisałem już wystarczająco dużo, ale normalny konkretysta i tak
> będzie odczuwał jedynie bełkot/nie będzie w stanie zrozumieć ani
> jednego słowa, dopóki nie nauczy się poprawnie myśleć.
>
> Przeczytaj(/cie) Brodziaka, zaczynając od głębokiego zastanowienia
> się nad wstępem:
> <<Znaczne wydarzenia życiowe skłoniły mnie niedawno do
> przeczytania kilku biografii. W miarę lektury zdumienie moje rosło.
> Trafiłem na dobry okres. Wydane ostatnio opowieści o życiu sławnych
> twórców opracowano w nowym duchu. Po prostu w biografiach tych
> opisano życiową prawdę. Okazało się, że najwybitniejsze postacie
> całej naszej cywilizacji, twórcy arcydzieł, ci którzy na przestrzeni
> wieków stworzyli podwaliny naszej wiedzy, wiedli życie na ogół tak
> niezwykłe, że ich życiorysy nie mogą być wzorem. >>
> [JeT.: TO powszechnie przyjęte edukacyjne/wychowawcze normalne
> wzory są do bani - gdzie tkwią błędy można zrozumieć jedynie
> poprawnie wyjaśniając cały ten ZDUMIEWAJĄCY i 'poza rozumem
> normalnych' galimatias, jaki panuje wokół tajemnic geniuszu...
> Życiorysy nie mogą być wzorem, bo ich życiorysy to głównie efekty
> stałej walki z otaczającymi ich zewsząd, 'myślącymi inaczej' w
> najdrobniejszych szczegółach - _DURNIAMI_...]
>
> << Okazało się, że tradycyjny sposób prezentacji takich postaci jak
> Albert Einstein, Adam Mickiewicz, Maria Skłodowska-Curie, czy też
> Carl Gustaw Jung rozmijał się z prawdą, ukrywaną przez ich
> wcześniejszych biografów.
> Uczniom i studentom sugerowano sposób funkcjonowania
> osobowości tych ludzi, który zapewne działać nie może. Okazuje się
> że aby dostrzec coś niezwykłego i powiedzieć coś odkrywczego
> trzeba samemu być niezwykłym, odmiennym i niekonwencjonalnym. >>
> Cóż - PRZEDE WSZYSTKIM należy NAUCZYĆ SIĘ POPRAWNIE
> MYŚLEĆ, wtedy wszystko, co normalnym wydaje się "niezwykłe,
> odmienne i niekonwencjonalne"
> czyt. niezgodne z 'naukawym rozsądkiem' - niczym pierwsze
> 'grzebienie' na głowach punków - stanie się przepiękną układanką,
> w której WSZYSTKO JEST DOKŁADNIE NA SWOIM MIEJSCU,
> włącznie z wielkim bałaganem - efektem powszechnej głupoty.
>
> Pozdrawiam
> JeT.


Z cyklu o matematyce bez matematyków tworzy się pytanie:
"aksjomat jest prawdą oczywistą nie wymagającą dowodów."
KTO/CO ma takie uprawnienia i jakie musi spełniać warunki
by móc tworzyć i narzucać matematyce czy innym naukom:
"prawdy oczywiste bez dowodów"? :-)
albo
Czym jest matematyka bez matematyków (fizyka bez fizyków)? <cool>
PS. to oczywiście na zagajenie ;)
REdaktor Edward Robak
--
Lubię czytać artykuły ksRobaka zamieszczane
w polskiej gazecie elektronicznej "pl.sci.filozofia"

FUT: pl.sci.filozofia

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 11:49:39

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"ksRobak" <k...@p...com>
news:5878.0000004a.420dd7bc@newsgate.onet.pl...
> pl.sci.filozofia,pl.sci.fizyka,pl.sci.psychologia
> "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
> <news:01c02d33$2efa1fe0$0b01a8c0@jtt>

>> [...]
>> Cóż - PRZEDE WSZYSTKIM należy NAUCZYĆ SIĘ POPRAWNIE
>> MYŚLEĆ, wtedy wszystko, co normalnym wydaje się "niezwykłe,
>> odmienne i niekonwencjonalne"
>> czyt. niezgodne z 'naukawym rozsądkiem' - niczym pierwsze
>> 'grzebienie' na głowach punków - stanie się przepiękną układanką,
>> w której WSZYSTKO JEST DOKŁADNIE NA SWOIM MIEJSCU,
>> włącznie z wielkim bałaganem - efektem powszechnej głupoty.
>>
>> Pozdrawiam
>> JeT.

> Z cyklu o matematyce bez matematyków tworzy się pytanie:
> "aksjomat jest prawdą oczywistą nie wymagającą dowodów."
> KTO/CO ma takie uprawnienia i jakie musi spełniać warunki
> by móc tworzyć i narzucać matematyce czy innym naukom:
> "prawdy oczywiste bez dowodów"? :-)
> albo
> Czym jest matematyka bez matematyków (fizyka bez fizyków)? <cool>
> PS. to oczywiście na zagajenie ;)
> REdaktor Edward Robak
> --
> Lubię czytać artykuły ksRobaka zamieszczane
> w polskiej gazecie elektronicznej "pl.sci.filozofia"
>
> FUT: pl.sci.filozofia
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Odcięto mnie od Usenetu. :-(
ksRobak kaput... ;-(
\|/ re:
przełączam na "pl.sci.filozofia"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 12:56:53

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "Cyprian K.Peterka" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "ksRobak"

Poniewaz robisz wspaniale ankiety wiec wejdz na pl.soc.polityka i wytlumacz
Pawlowi Wimmerowi (post "Splakalem sie ze smiechu"), ze ankieta robiona
przez Samoobrone byla prawidlowa.
CKP


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 13:52:02

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Cyprian K.Peterka" <c...@o...pl>
news:cukuep$ker$1@news.onet.pl...
> "ksRobak" <k...@p...com>
> news:5878.0000004a.420dd7bc@newsgate.onet.pl...

> Poniewaz robisz wspaniale ankiety wiec wejdz na pl.soc.polityka i
> wytlumacz Pawlowi Wimmerowi (post "Splakalem sie ze smiechu"),
> ze ankieta robiona przez Samoobrone byla prawidlowa.
> CKP

według życzeń. :-)
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.s
oc.polityka&aid=34775908
REdaktor Edward Robak
--
Lubię czytać artykuły ksRobaka zamieszczane
w polskiej gazecie elektronicznej "pl.sci.filozofia"

FUT: pl.sci.filozofia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 14:11:19

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: Lu <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zabłąkana owieczka o nazwie Cyprian K.Peterka napisał(a):

> Użytkownik "ksRobak"
>
> Poniewaz robisz wspaniale ankiety wiec wejdz na pl.soc.polityka i wytlumacz
> Pawlowi Wimmerowi (post "Splakalem sie ze smiechu"), ze ankieta robiona
> przez Samoobrone byla prawidlowa.
> CKP

Po co im cokolwiek tłumaczyć, jeżeli wierzą w czystość intencji ludzi z
Chamoobrony to i tak już nic im raczej nie pomoże. Są po prostu idiotami
albo są z Chamoobrony, a co za tym idzie są idiotami. Więc tak czy inaczej
są idiotami.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 14:17:49

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Lu" <r...@b...pl>
news:1m9toijqyy97t.14q3zvm5kiix$.dlg@40tude.net...
> Zabłąkana owieczka o nazwie Cyprian K.Peterka napisał(a):
>> Użytkownik "ksRobak"

>> Poniewaz robisz wspaniale ankiety wiec wejdz na pl.soc.polityka i >>
wytlumacz Pawlowi Wimmerowi (post "Splakalem sie ze smiechu"),
>> ze ankieta robiona przez Samoobrone byla prawidlowa.
>> CKP

> Po co im cokolwiek tłumaczyć, jeżeli wierzą w czystość intencji ludzi z
> Chamoobrony to i tak już nic im raczej nie pomoże. Są po prostu
> idiotami albo są z Chamoobrony, a co za tym idzie są idiotami.
> Więc tak czy inaczej są idiotami.

Cham to jeden z trzech synów Noego. (Sem, Jafet)
Syn nie wybiera ojca. To jest los.
Plebejusze godzą się ze swoim pochodzeniem i w ramach
demokracji osiągają sukcesy. :-)
REdaktor Edward Robak
--
Lubię czytać artykuły ksRobaka zamieszczane
w polskiej gazecie elektronicznej "pl.sci.filozofia"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 14:39:19

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: Lu <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zabłąkana owieczka o nazwie ksRobak napisał(a):

> Cham to jeden z trzech synów Noego. (Sem, Jafet)
> Syn nie wybiera ojca. To jest los.
> Plebejusze godzą się ze swoim pochodzeniem i w ramach
> demokracji osiągają sukcesy. :-)
> REdaktor Edward Robak

Ja nie przeczę, że plebejusze nie mogą w ramach demokracji osiągać sukcesy,
mają nawet rozsądną partię - PSL. Chamoobrona wg mnie nie jest partią
plebejuszy tylko chamów, prostaków, głupców i złodziei, a w dodatku pod
przywództwem nieobliczalnego psychopaty tyrana. Ale to tylko moja prywatna
opinia.

Pozdrawiam,
Lu

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-02-12 14:49:31

Temat: Re: Znow ten belkot ?
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Lu" <r...@b...pl>
news:ktleixha3vbd.7jhw4cyq4n26.dlg@40tude.net...
> Zabłąkana owieczka o nazwie ksRobak napisał(a):

>> Cham to jeden z trzech synów Noego. (Sem, Jafet)
>> Syn nie wybiera ojca. To jest los.
>> Plebejusze godzą się ze swoim pochodzeniem i w ramach
>> demokracji osiągają sukcesy. :-)
>> REdaktor Edward Robak

> Ja nie przeczę, że plebejusze nie mogą w ramach demokracji
> osiągać sukcesy, mają nawet rozsądną partię - PSL.
> Chamoobrona wg mnie nie jest partią plebejuszy tylko chamów,
> prostaków, głupców i złodziei, a w dodatku pod przywództwem
> nieobliczalnego psychopaty tyrana. Ale to tylko moja prywatna
> opinia.
>
> Pozdrawiam,
> Lu

A moja prywatna opinia jest taka, że cechy które wymieniłeś
nie zależą od przynależności partyjnej. To raczej jest norma
ogólnospołeczna.
"Jakie sobie społeczeństwo wychodujecie to takie będzie" :-(
PS. to hasło oczywiście nie dotyczy Ciebie personalnie
lecz jest parafrazą Staszica.
REdaktor Edward Robak
--
Lubię czytać artykuły ksRobaka zamieszczane
w polskiej gazecie elektronicznej "pl.sci.filozofia"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Oddzialywania polowe a ciezar, masa i bezwladnosc cial
"Klucze mistyczne" Newtona czyli _WLASCIWA_FIZYKA_
Było: Re: K. Ajdukiewicz ZAGADNIENIE PRAWDY
Prof. Wl. M. Turski, "Uczyc czy nie uczyc" ? czyli: "Znow ten belkot ?"
Importante

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »