Data: 2002-06-05 19:39:31
Temat: Re: "Zona ulegla"
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > > Oczywiście, że jest. Laura Doyle to jej pseudonim. Prawdziwe imię to
> Anna
> > > ;-))) Mogę również zdradzić pierwszą literę nazwiska - W. ;-))
> >
> > A nick zaczyna się na "I" :-)) Zgadłam?
>
> To się dołączam do zgadywanki:-) Maja, nie nick tylko adres, prawda?:-)
Wahałam się, czy pisać o tym na "Mężczyznach...", ale tu już nie mam
wątpliwości.
Rozumiem, że nie podobają się Wam poglądy Ani, że nie podoba się Wam jej
sposób przekazywania tych poglądów, że nie lubicie, kiedy taka Ania pisze o
sobie i swoim związku w samych superlatywach, i że jest z siebie zadowolona.
Oraz że nie lubicie autoreklamy, chociaż te opisy wywołane były w dużym
stopniu wmawianiem Ani tego, że ona na pewno nie wie nic o zarabianiu czy
braku pieniędzy, bądź tego, że ona na pewno kłamie, kiedy pisze, że nie
zależy jej na ciuchach.
Ale dyskusja z czyimiś poglądami a odgrywanie się na kimś za jego poglądy -
to dwie zupełnie różne rzeczy.
I tak jak oniemiałam, kiedy przeczytałam post Ani, w którym receptą na
zgodne współżycie z mężczyzną miałoby być oszukiwanie go, tak szczęka
zaczęła mi opadać coraz niżej, kiedy czytałam najpierw o czepianiu się
literówek, potem jakieś teksty o szczelince, prymitywne (IMO oczywiście)
sugestie na temat ślubów z cudzoziemcami, zarzuty o kłamstwo. No i teraz to
niesamowicie błyskotliwe skojarzenie autorki z niejaką Anną W. To nie
dyskusja, tylko pyskówka. Może tylko bardziej dystyngowana;-P
Jest mi naprawdę przykro, bo wolałabym, żeby obiegowe opinie o tym, jak to
kobiety nie umieją trzymać się tematu i z braku merytorycznych argumentów
muszą zastępować je zjadliwymi uwagami - nie były prawdą.
Małgosia
|