Data: 2017-04-06 12:22:51
Temat: Re: Zwierzęta MAJĄ duszę!
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu środa, 5 kwietnia 2017 20:28:30 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
>
>> Dopisz, że i piersią Cię nie karmiono. Butelka krowiego mleka w paszczę, a
>> matka z nabrzmiałymi piersiami do roboty - takie były komunistyczne kanony
>> "nowoczesności", łącznie z odrzuceniem bezpiecznego becika. I dlatego mamy
>> co mamy - obecnie. Na szczęście kobiety się ogarnęły wreszcie, zrozumiały,
>> co i dlaczego. :->
>
> Akurat ZTCW matka przez kilka lat po moim urodzeniu nie pracowała, zatem
> karmiła piersią przez pewien czas, zanim nie przeszła na butelkę.
> Późno zacząłem chodzić, bo mając niemal dwa latka, za to wcześnie nauczyłem się
> mówić. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to jest pierwsze wypowiedziane
> przeze mnie głośno słowo. I to nie "mama" czy "papa", ale kiedy babcia zabrała
> mnie chyba po raz pierwszy do kuchni, gdzie wisiały na ścianie świeżo
> zakupione, emaliowane drewniane talerze i patery ozdobne typu "Cepelia".
> Z tego co sobie mogę przypomnieć, rozumiałem doskonale treść tego, co
> mama, babcia i dziadek mówili do mnie (ojciec wyjechał w delegację dot.
> zakładania w Krakowie podziemnego Wydawnictwa Pacyfistycznego, która
> zakończyła się rozwodem, dlatego go nie pamiętam - przynajmniej z dzieciństwa)
> i to mówili całymi zdaniami poprawną polszczyzną, a nie jak czasem matki
> do dzieci - natomiast nijak nie wiedziałem, jak ułożyć język, żeby cokolwiek
> powiedzieć, szczególnie, jak wymówić co trudniejsze polskie jak to fonetycy
> mówią spiranty. Nowy nabytek mi się podobał, był bardzo kolorowy, więc po raz
> pierwszy przełamałem tremę, wskazałem paluszkiem i powiedziałem coś w rodzaju
> "Ta-le-le". Czytać i pisać litery blokowe też się zresztą nauczyłem wcześnie,
> gdzieś pomiędzy 2 1/2 i 3 1/2 lat życia tj. jak tylko zacząłem chodzić na tyle
> dobrze, że dziadek zaczął nosić mnie na barana do sklepów, gdzie stałem z nim
> w kolejce. Moim pierwszym elementarzem oprócz szyldów i wywieszek w tych
> sklepach były - to już w domu - klocki z literkami i gazety, zwłaszcza rubryki
> z "Wieczoru Wrocławia" i "Świata Młodych" z obrazkowymi dowcipami. Co do
> typowych książeczek dla małych dzieci, bardzo podobała mi się ich strona
> plastyczna, ale nudziła ich treść (może za wyjątkiem Falskiego i Przyłubskich).
> Zdecydowanie wolałem różne popularne wydawnictwa encyklopedyczne dotyczące nauk
> zwłaszcza ścisłych i przyrodniczych, chociaż nie gardziłem też archeologią,
> historią starożytną i wczesnymi PRL-owskimi komiksami.
>
> BTW. Pamiętam jeszcze, że w szkole miałem straszne trudności z przejściem
> z pisma blokowego na italikę, którą nauczyciele traktowali jako jedynie
> słuszną. Zwłaszcza, że wtedy jeszcze pilnowali, żeby uczeń nie odrywał ręki
> i nie podpierał jej łokciem, a do tego jestem leworęczny, więc aspekt
> fizyczny pisania był dla mnie dosyć uciążliwy, szczególnie, że wymagali robienia
również
> szybkich notatek łączonymi, pochyłymi literkami (polskimi, a później także
> cyrylickimi) chyba aż do czwartej klasy. Gdzieś tak koło piątej znowu wróciłem
> (z wyjątkiem kaligrafii specjalnych np. zapisywania wiersza) do liter
> blokowych, inspiracją/wymówką do tego były ćwiczenia pisma technicznego.
>
Bardzo ładnie. Głask. No i?
3-|
--
XL "Ogródek, figi, trochę sera - a do tego trzech lub czterech
przyjaciół. Oto luksus według Epikura." F. Nietzsche.
|