Data: 2004-05-12 12:59:51
Temat: Re: Żyć ze świrem...
Od: "L.D." <n...@m...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Joanna" <b...@a...pl>
> > dość nielogiczne - dlaczego gdy czulas sie źle, a mąż udzielał ci
wsparcia,
> > marzyłaś by odszedł?
> gdybym miała pewność, że ułoży sobie z kimś życie,
> będę mogła spokojnie umrzeć. Nie martwiąc
> się, że sprawię mu tym ból. Nie martwiąc się, że będzie sam.
hmmm, smutne jest to co piszesz
bo porównując to z hierarchią wartosci zdrowego
człowieka (bez depresji) wszystko u Ciebie jest odwrócone
i odrealnione, dlatego wlasnie powinnaś sie leczyć.
"gdybym miała pewność, że ułoży sobie z kimś życie"
Pisalas ze twoj mąż jest normalny i to on daje Ci wsparcie,
opiekę i stara sie ze wszech miar ci pomóc.
A tu, teraz piszesz tak jakbys to Ty sie nim opiekowała - przeciez tak nie
jest!
> będę mogła spokojnie umrzeć
a po co? po co od razu masz umierać?
Jesli uwazasz ze jesteś dla niego tylko ciezarem ,
tylko w ten sposob umiesz postrzegać waszą relację
i nie mozesz sie pogodzic z taką wizją,
mozesz zamiast "spokojnie umrzec"
rownie "spokojnie odejść od niego i żyć" ,
oserwujac jak i czy sobie radzi.
>Nie martwiąc się, że sprawię mu tym ból.
czy wierzysz w swoj argument?
moze chociaz dostrzegasz w nim cień okrutnej perwersji?
czy ktoś argumentował swoje podobne postepowanie
wzgledem ciebie w ten tak przewrotny sposob?
Takie slowa to falszywa troska i potwornie bolą tego do kogo
sa skierowane.
Jesli to sa wlasnie rzeczy ktore (jak wczesniej wspominalas)
czesto powtarzalas mężowi , to rozumiem jego apatię,
zmeczenie i zniechęcenie.
Niezaleznie czy bedzie z kims czy nie ,
sprawisz mu olbrzymi bol - wielki, ciezki do wyobrazenia,
wiec jesli go kochasz i naprawde "martwisz sie" o niego
to nawet o tym nie mysl.
>Nie martwiąc się, że będzie sam.
Martw sie o siebie i lecz - bardzo ci tego potrzeba,
i taką decyzją możesz mu sprawić najwiecej radości.
L.D.
|