Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Życie jako proces samodoskonalenia Boga. Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.

« poprzedni post następny post »
Data: 2018-04-06 19:58:45
Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net>
Pokaż wszystkie nagłówki

W dniu 02.04.2018 o 13:13, Trybun pisze:
> W dniu 2018-03-25 o 16:40, LeoTar Gnostyk pisze:
>> W dniu 25.03.2018 o 12:17, Trybun pisze:
>>> W dniu 2018-03-24 o 12:05, LeoTar Gnostyk pisze:

>>>>> Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieć
>>>>> swoje zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać
>>>>> się tam o coś gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną
>>>>> wizje Boga/Stwórcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
>>>>> mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogólnie znanych.
>>>>> Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej wyznawcą
>>>>> ;-), ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na
>>>>> kult. Bo komu składać tu pokłony skoro wszystko jest
>>>>> Bogiem..

>>>> Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult
>>>> ponieważ komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam
>>>> szacunek.

>>> Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być
>>> różnicowanie, bo inaczej jest to bez sensu.

>> Co to znaczy, czemu ma służyć i dlaczego musi być obecne
>> 'różnicowanie'?

> Ludzkie postrzeganie wartości - zły/dobry, lepszy/gorszy. Być może
> ogólnie jest to zupełnie bez znaczenia, jednak w naszej wegetacji
> jest to jej istotnym elementem.

Dualizm będzie funkcjonował dopóty, dopóki nie nastąpi Zjednoczenie
Przeciwieństw - to chyba proste. :)


>>>>> Nie mi oceniać Stwórcę.

>>>> Obawiasz się oceniać samego siebie?

>>> Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój
>>> interes jako żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.

>> Według mnie tworzenie potomstwa, którą to aktywność uważam za
>> najważniejszą w moim życiu, jest jak najbardziej zgodne z zamysłami
>> (S)Twórcy gdyż służy podtrzymaniu Jego Świadomości, a zatem i Jego
>> samego. Czy wskażesz coś równie ważnego jak podtrzymanie Życia?

> Pytanie tylko - ile jest w tym Twojego ludzkiego chciejstwa a na ile
> stoisz przed faktem dokonanym? Co Tobie istocie ludzkiej po jakimś
> potomstwie gdy odejmiemy te przyziemne sprawy - ot choćby - nie
> umierać w samotności?

To są tylko negatywne efekty 'skłócenia' pokoleń. To tylko skutek
niedopełnienia obowiązków przez rodziców w stosunku do ich potomstwa.


> Moja koncepcja (a mam ich wiele i nie odrzucam żadnej) może wyglądać
> tak - Jesteśmy dla czegoś hodowani, i to niekoniecznie przez samego
> Stwórcę/Boga Ojca. Swoją drogą dlaczego człowiek wierzący jako taki w
> swoich wierzeniach odnosi się tylko do istoty/bytu nadrzędnej/go i
> wyklucza jakichś pośredników których to tworem możne być? Twoja
> koncepcja też się na tym opiera.

Moja koncepcja wyklucza nierówność między Stwórcą a Człowiekiem:
Człowiek i Stwórca są tożsami. I nie ma w niej żadnego miejsca dla
pośredników - to jest esencja mojej gnozy.


>>>>> Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
>>>>> wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.

>>>> Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez
>>>> drugiej nie może istnieć, nie istnieje.

>>> A dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?

>> Dlatego, że tylko Człowiek jest w stanie zrozumieć zamysły
>> Stwórcy.

> A skąd pewność że inne istoty żywe są takiej możliwości pozbawione?

Gdyby tę świadomość miały to nie byłoby ewolucji... Świadomości, którą
Darwin ograniczył tylko do ewolucji biologii.


> Zwierzęta nie myślą, nie planują, niby do zrozumienia Stwórcy
> potrzebny jest przeciwstawny kciuk?

Bo to jest tak jak w transformacji Fourier'a czy Laplace'a - para
sprzężona daje rozwiązanie całkiem rzeczywiste. Dawno to już było kiedy
się tym zajmowałem więc może i niedokładnie. :)


>>>>> Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
>>>>> możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do
>>>>> Absolutu to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać
>>>>> barier.

>>>> Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie
>>>> miał żadnej Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go
>>>> cechowało to chęć, potencjał poznania, który został
>>>> wygenerowany przez... strach przed tym, że On, Stwórca zniknie
>>>> bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedział
>>>> nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
>>>> zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola
>>>> walki o przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania.
>>>> Będąc w stanie równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa
>>>> elementy sprzężone ze sobą poprzez seks: źródło przyjemności,
>>>> sposób na przetrwanie oraz napęd poznawczy, którego silnikiem
>>>> stała się przemoc seksualna.

>>> Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy
>>> choćby tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza
>>> chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na
>>> mózg?

>> Mózg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w połączeniu ze
>> zróżnicowaną biologią (fizjologią) seksu pozwalającą samicy
>> dominować nad samcem i wykorzystywać go jest źródłem przemocy.
>> Zniewolony samiec, pomimo tego, że jest bardzo sprytnie
>> manipulowany i usidlony, podświadomie czuje, że jest przez samicę
>> wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodów na to, że tak
>> jest ponieważ samica utrzymuje manipulację na poziomie podprogowym
>> tak, by jej metoda nie została rozpoznana, gdyż wówczas samiec
>> znalazł by antidotum na samiczą manipulację. I choć czasem samiec
>> nie wytrzymuje i przyłoży samicy ręką na odwach to jednak jej
>> dominacja pozostaje nadal skuteczną. Dopiero gdy mózg samca stanie
>> się androgyniczny i aseksualny przestanie ulegać samiczej
>> manipulacji, w której dominuje manipulacja seksualna potencją
>> samca. I dopiero wówczas stanie się możliwym uwolnienie się samca z
>> samiczej niewoli. Nie znaczy to, że seks przestanie być odlotowy;
>> myślę, że odlot będzie jeszcze większy tyle tylko, że zmienia się
>> relacje z niewolniczych, z dominującą samicą, na partnerskie.

> Mowa i rozumowanie człeka nowożytnego. Feudalizm zelżał, zaczyna się
> widzieć wrogów w partnerach seksualnych i życiowych. A prawda jest
> oczywista - masz taka partnerkę na jaka ją sobie wychowasz. Dziwne
> że mimo tego że sprawiasz wrażenie dorosłego człowieka tak mało o
> stosunkach damsko-męskich wiesz. I w ogóle o ludzkich, bo rzecz nie
> dotyczy tylko płci. Np pozwolisz parę razy na samowolę dzieciom to
> już je masz na głowie. Tylko że tu na ogół wystarczy powiedzieć -
> dość i walnąć pięścią w stół, z babą już tak łatwo nie pójdzie.
> Proponuję posłuchać piosenki Budki Suflera - "Nie wierz nigdy
> kobiecie", i wyciągnąć wnioski gdzie tkwi potencjalny Twój błąd.

Ależ Ty proponujesz podporządkowanie kobiety mężczyźnie i to metoda
pięści. A ja takiego układu również nie toleruję. Nie akceptuję żadnej
formy siłowego osiągnięcia równowagi trwałej w stadle kobiety z
mężczyzną. Moja propozycja to osiągnięcie równowagi trwałej w warunkach
całkowitej dobrowolności ale poprzez wyeliminowanie czynnika
destrukcyjnego rozbijającego rodzinę, czyli przez brak poczucia własnej
wartości. Bo brak poczucia własnej wartości prowadzi do braku zaufania i
szacunku wpierw do siebie a potem do partnera seksualnego. Proponuję
takie wychowanie, które spowoduje, że dzieci będą miały absolutnie
doskonałe poczucie własnej wartości osiągnięte dzięki uprawnieniom jaki
im nadali rodzice wychowujący je na świadomych dorosłych, w poczuciu ich
roli oraz absolutnej równości z rodzicami.

A co do tego, że gdyby dzieciom pozwolić na wszystko to by weszły na
głowę to mam przeciwne doświadczenia. Doświadczałem tego o czym piszesz
dopóki nie zaufałem dzieciom bezwarunkowo i bezgranicznie. Wszystko
zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy ja zmieniłem
swój stosunek do nich i zaufałem: z roszczeniowych i żądających gruszek
na wierzbie stały się dobrowolnie i odpowiedzialnie współpracujące. Albo
więc nie masz dzieci albo nigdy nie zaufałeś im do końca.


>>> Sposób na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka,
>>> czy on nie musi mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy?

>> Niematerialny (S)Twórca wzrasta, doskonali się, wraz z Człowiekiem,
>> swoją materialną emanacją, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, które
>> są równocześnie dostępne Człowiekowi. Jestem przekonany, że kod
>> (S)Twórcy zmienia się a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika
>> oraz specyficzne dla Twórcy: odwaga i intuicja.

> Już o tym pisałem, oczywiście nie można wykluczyć, ale za mocno to
> wszystko uporządkowane i przewidywalne, jak na gołe pierwotne próby
> i eksperymentowanie Stwórcy w początkowej fazie..

Przecież nic nie jest uporządkowane a początkowa nauka przebiega metodą
prób i błędów oraz logicznego korygowania tychże błędów aż po
osiągnięcie skrajnego sukcesu lub - zazwyczaj - porażki. Ale nawet
porażka wzbogacona o intuicję jest szansą na przekucie działania w
sukces. Skrajna porażka grożąca zniknięciem wymaga odważnych decyzji
potrzebnych do tego by przetrwać ale nie może to być decyzja typu
"uciekaj lub walcz" lecz musi się stać wyzwaniem, czyli tajemniczą i
jeszcze nie zbadaną "trzecią drogą".


>>> I w ten sposób Stwórca coś tworzy za naszą pomocą? Przecie nawet
>>> ślepy powinien widzieć że to zwykła niewola człowieka.

>> Ja postrzegam Człowieka jako równoprawnego partnera (S)Twórcy.

> Tego przecie nie można wykluczyć - możliwe że Stwórca też nie jest
> wolnym bytem. Jednak bardzo mało prawdopodobne aby jego byt był
> kierowany/sterowany odpowiednim kodem, jak to jest w przypadku
> człowieka.

Takie twierdzenie jest słuszne tylko w odniesieniu do człowieka
nieświadomego. Gdy (S)Twórca-Człowiek osiągnie Absolut staje się bytem
wolnym, którego aktywność reguluje wyłącznie swoją Wolną Wolą.


>>> Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,..

>> Działa dokładnie tak samo jak Człowiek: chce poznać samego siebie,
>> swoją historię oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.

> Możliwe. Jednak to On nas stworzył i potrafi wiele innych rzeczy. My
> zasadniczo tylko trwamy. I zdaje się w takim kształcie nasze dni
> prędzej czy później dobiegną kresu.

On zmaterializował jedynie IDEĘ, która, być może, pojawiła się w Nim w
miarę jak ewoluowała Jego Świadomość. W tym sensie nas stworzył "na wzór
i podobieństwo swoje". Wierzył, że to co stworzył będzie dobre bo pomoże
Jemu samemu sięgnąć po doskonałość, pozwoli Mu udoskonalić Jego samego.
Nie wiem, czy zdawał sobie sprawę z tego, że w ten sposób umocowany
Człowiek zapragnie stać się Jego nieodłączną częścią. No bo skoro został
stworzony przez (S)Twórcę na wzór i podobieństwo Jego to dlaczegóż by
nie miał się z Nim utożsamić?


>>> A skąd pewność że ból, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
>>> naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są Jego strawą, że
>>> właśnie tym się nie żywi?

>> Cierpienie uszlachetnia gdyż mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia
>> od cierpienia. Gdyby nieświadomy nie cierpiał nie miałby żadnej
>> motywacji dla poszukiwania wyjścia, a przy okazji nie poznałby
>> samego siebie i swego przeznaczenia.

> Czyli żywi się?

Nie pożywia się lecz daje napęd poszukiwaniom. Jest ich paliwem,
przynajmniej dla mnie, który uważam, że cierpienie jest wyzwaniem.


>>> Że swojej menażerii nie stworzył właśnie w ten sposób aby mieć
>>> zawsze pełną spiżarnię?

>> Myślisz, że jest aż tak żarłoczny...? :)

> Zawsze pełna lodówka nie świadczy zaraz o żarłoczności właściciela. Z
> drugiej strony - może ma takie a nie inne, w takiej a nie innej
> ilości zapotrzebowania na tą strawę.

Właśnie. Przecież absolutnie nieskończona dostępność dóbr prowadzi do
równie nieskończenie malejącego popytu na nie. Świadomy człowiek im
więcej może mieć tym mniej pożąda. Wystarczy aby byc pewnym tego, że
czego tylko zapragniesz to możesz to mieć. Wystarczy tylko mieć
Świadomość możliwości by z niej nie korzystać.


>>> Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
>>> instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt
>>> nawet nie piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę
>>> dzięki któremu ludzie głodowali i umierali z głodu.

>> Jesteśmy Jego Ciałem i zarazem poletkiem doświadczalnym, na którym
>> testuje swoje pomysły. Jesteśmy zarazem podmiotem Jego działań i
>> przedmiotem służącym do doświadczeń.

> I stąd ten mózg o dużych możliwościach a z którego możemy wykorzystać
> tylko ułamek możliwości? Oczywiście możliwe, jednak nie sposób na to
> patrzeć inaczej niż na wrogość wobec nas.

Dla mnie ten mózg o nieskończonych możliwościach nie może być w pełni
(S)Twórczo wykorzystany tylko dlatego, że od samego poczęcia ograniczano
jego potencjał przez różne zakazy i nakazy z naczelnym zakazem inicjacji
seksualnej dziecka w rodzinie. Zakaz ten prowadzi do niemożności
przekroczenia granicy między dzieciństwem a dorosłością. To niemożność
pokonania tej granicy gdyż do jej pokonania potrzebna jest wola
(S)Twórcy. W ten sposób nieświadomy (S)Twórca uniemożliwia dziecku
stanie się dorosłym utrzymując je w ciągłej emocjonalnej zależności od
siebie. Wystarczy jednak aby (S)Twórca zaczął naprawdę słuchać dziecka
by z łatwością wyłowił płynące od dziecka sygnały niosące wiadomości o
pragnieniach dziecka, których spełnienie jest zależne od woli (S)Twórcy.


>>> Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku.

>> Na Początku było NIC.

> Jako że w naszej rzeczywistości coś takiego nie występuje to z dużą
> dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć że nigdy nie występowało. Bo
> gdy jest początek to musiałby być i koniec.

Końcem jest zespolenie zjednoczenie) NIC-a z NIESKOŃCZONOŚCIĄ. Albo
Nieświadomości ze Świadomością. Wystarczy by NIC sięgnęło Absolutu.


>>> W świetle tego co wiemy materia może istnieć bez świadomości.
>>> Odwrotnie, raczej - nie.

>> A na jakiej podstawie twierdzisz, że Materia może istnieć bez
>> Świadomości? Przecież do tego by zaistniało COŚ najpierw musi
>> powstać IDEA tego CZEGOŚ. A więc najpierw musi istnieć Świadomość
>> by w niej mogła zaistnieć Idea Czegoś. Z tego wniosek, że
>> Świadomość poprzedza materialną realizację Idei. Świadomość
>> poprzedza więc materialny Byt.

> Na takiej że świat materialne jest wieczny. Może zmieniać kształt,
> skład, ale fizycznie nigdy nie obraca się w nicość. Chemia, prawa
> fizyki itd, to już może być dzieło Boga/Stwórcy, ale raczej podstawę
> do tego miał już gotową - materia to rzecz która przypuszczalnie już
> była gdy On zaczynał Tworzyć swoje Dzieło.

Dobrze chociaż, że wszystko "podlewasz sosem" przypuszczania, być może.
Według mnie by mogła zaistnieć materia musiał wpierw powstać jej IDEA a
ta mogła powstać tylko w Umyśle (S)Twórcy. Stąd twierdzę, że przed
Początkiem było wielkie NIC przestrzeni Świadomości. Ta Przestrzeń
zaczęła się wypełniać nowymi ideami i ich materialnymi reprezentacjami
wraz z kolejnymi doświadczeniami wzbogacającymi i wypełniającymi tę
przestrzeń stanów Umysłu (S)Twórcy. I tak dalej i dalej metodą kolejnych
kroczków, które przybliżają Świadomość do stanu Absolutu. A wraz ze
świadomością (S)Twórcy rośnie i świadomość Jego materialnej formy czyli
Człowieka. I Człowiek i (S)Twórca bezwzględnie dążą do wzajemnego
poznania się i do ostatecznego zjednoczenia.


>>> Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć.

>> Kobiety są szczególnie nastawione na posiadanie. Wspólną cechą
>> obojga płci jest brak wiary we własne siły, brak wiary w
>> samego/samą siebie z powodu stosowanej zakazowej metody
>> wychowawczej. Rodzicielski zakaz to poniżanie dziecka, i to
>> niezależnie od płci, i czynienie go zależnym od rodziców. Brak
>> należytego (otwartego) wychowania seksualnego i nieobecność
>> inicjacji seksualnej dziecka wśród rodziców, dominacja kobiet w
>> wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojców poza system edukacyjny
>> dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
>> niewłaściwego różnicowania płci. W momencie wkraczania w dorosłość
>> (w chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno stać się
>> emocjonalnie niezależnym od rodziców z aseksualnym umysłem, który
>> otwiera w człowieku 'trzecie oko', czyli zdolność odróżniania
>> prawdy od fałszu i dobra od zła. Takie wychowanie umożliwi
>> złamanie rajskiego zakazu ustanowionego przez nieświadomego
>> (S)Twórcę i pozwoli wyeliminować przemoc z życia Człowieka, gdyż
>> zarówno przemoc fizyczna jak i przemoc psychiczna prowadzą do
>> zagłady gatunku. Tak jak w doświadczeniu Calhougne'a ze szczurami.

> A nie widzisz w tym jakiegoś teatrzyku granego podświadomie dla
> Stwórców, aby ci mieli po czym nas różnicować na potencjalnej
> ścieżce do następnej fazy egzystencji? Jaki ja jestem wspaniały/ła,
> jak sobie doskonale daję radę, na tle tych otaczających mnie
> mięczaków, czyż nie zasługuje na to aby przejść dalej... Tak
> nawiasem - przed paroma dniami Papież Franciszek oświadczył że piekła
> nie ma... Ci co nie wierzą po prostu kończą swój byt z chwilą śmierci
> powłoki cielesnej...

Dopóty, dopóki istnieje podział na (s)twórców i pozostałych toczy się -
i będzie się toczyć - walka o awans do grona tych pierwszych, gdyż
zajmują pozycje uprzywilejowane w stosunku do czeredy niewolników,
którymi zarządzają. Tak jest również z kobietą i mężczyzną: dopóty
dopóki kobieta będzie sobie uzurpować prawo wyłączności w stwarzaniu
potomstwa a mężczyznę będzie traktowała jak trutnia, którego rolą jest
bycie jej niewolnikiem dopóty mężczyzna będzie walczył o wyzwolenie
nawet... pogrążając i niszcząc cały dostępny mu świat. Dopiero gdy
kobieta przyzna się do tego, że oszukiwała i traktowała mężczyznę jako
swojego niewolnika ale tylko dlatego, że bała się zaufać dopiero wówczas
nastąpi pojednanie i pokój między płciami. Ale do tego by kobieta była w
stanie przyznać się musi odzyskać utracone poczucie własnej wartości;
utracone na skutek... zakazowego wychowania w jej macierzystej rodzinie.
I nic tutaj nie pomogą osiągnięcia zawodowe kobiety pracującej ponieważ
nie takie jest podłoże utraty przez nią poczucia własnej wartości.


>>> Przecie nie musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze
>>> panie (i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochają swoje
>>> czworonogi często bardziej niż swoje własne potomstwo.

>> Za miskę strawy i niezobowiązujące głaskanie mają wdzięcznych
>> 'przyjaciół'-niewolników. Z mężczyzną się tak nie da niestety.:) A
>> poza tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, którego od kobiety
>> domaga się męski partner.

> Może o to właśnie chodzi, o rzeczy niezobowiązujące a wiążące..
> Czego w sumie oczekujesz po partnerce, możliwości aby w każdy
> możliwy sposób ją niewolić? Zaufanie do kogoś kto tego żąda??

Najpierw Prawda. Później Wolność. A Wolność to odpowiedzialność za
siebie, za partnera i za to co wspólnie stworzymy. Wolność oznacza
również niezbędne zaufanie i szacunek. I tak można wkoło, Macieju... Bo
to są podstawy zdrowej rodziny, zdrowego społeczeństwa i zdrowego Człowieka.


>>> A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy przeznaczają na
>>> muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.

>> Bo wiedzą, że kobiety to bezwzględne pijawki. :)

> A może przywiązanie do tego auta było i jest większe niż do partnerów
> życiowych i rodziny..

Bo niezobowiązujące... I niezbyt wymagające...


>>> Tak wiec można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu
>>> zachowania nie wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim
>>> warunkowane.

>> Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutków
>> jest brak prokreacji.

> Zasadniczo brak zaufania musi mieć jakąś przyczynę.

Brak wiary we własne siły, brak szacunku dla samego siebie i w efekcie
utożsamianie partnera z własnymi emocjami i przekonaniami. Jednym słowem
przeniesienie.


>>> Wiedzy której sami nie mają? I bardzo dobrze że nie pomyśli, w
>>> sumie nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć
>>> traumę.

>> Wychowanie seksualne, które proponuję nie jest do stosowania przez
>> ludzi nieświadomych i seksualnie uzależnionych, zarówno mężczyzn
>> jak i kobiety, ponieważ doprowadziło by do jeszcze szybszej
>> zagłady gatunku. Wychowanie takie nie może być stosowane dopóty,
>> dopóki ludzie tego nie przetrawią; a nie przetrawią dopóki ta, na
>> razie teoretyczna, metoda wychowawcza będzie trzymana w ukryciu i
>> będzie dyskutowana tylko w gronie 'autorytetów' sprawujących
>> władzę. Ludzie muszą się z nią oswoić i o niej rozmawiać publicznie
>> gdyż inaczej dekadentyzm homo sapiensa będzie się pogłębiać.

> Chyba nie ma nic gorszego niż naukowe podchodzenie do seksu. Człowiek
> jako taki nie potrzebuje żadnego wychowywania w tym kierunku.

A czy za lepszą uważasz kobiecą manipulację poczuciem własnej wartości
mężczyzny przy użyciu seksu, które to działanie sprowadza kobietę do
roli domowej prostytutki? Czy kobieta wykorzystująca seks do
podporządkowania sobie mężczyzny to nie esencja zła?


>>> Co Ty właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację
>>> seksualną. W czym niby takie "oświecone" dziecko miałoby być
>>> mądrzejsze od innych, wychowywanych w tradycyjne sposób
>>> rówieśników?

>> To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje
>> seksualną. Tu chodzi o to, żeby w żaden sposób nie ograniczać
>> dziecku dostępu do wiedzy o życiu dorosłych, by mogło doświadczyć
>> wszystkiego czego doświadczają rodzice. Dzieci są niesamowicie
>> bystrymi obserwatorami i jeżeli nawet rodzicom wydaje się, że coś
>> z ich zachowań uda się im ukryć przed dziećmi to są w wielkim
>> błędzie. Dziecko dostrzeże i zanotuje wszystko a następnie, w
>> ramach budowania wzorców zachowań, będzie się domagać
>> doświadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
>> spuszczenie zasłony milczenia na dziecięce pragnienie oznacza próbę
>> fałszowania rzeczywistości przez rodzica, nie mówienie do końca
>> prawdy i tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalążek walki o jej
>> ujawnienie lub też chęć - nawet nieświadoma - podporządkowania
>> sobie drugiego człowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle
>> ile zaobserwowało i na ile jest przygotowane do werbalizowania
>> swoich spostrzeżeń i obserwacji. I należy na te pytania odpowiadać
>> szczerze i otwarcie nawet jeżeli rodzicowi wydaje się, że to co
>> mówi przekracza możliwości poznawcze dziecka. Jeżeli dziecko nie
>> zrozumie to przestanie pytać i poczeka na następną okazję do
>> zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu mamy zakaz i nakaz
>> ograniczające prawa dziecka. Zakaz i nakaz są najbardziej
>> pierwotnymi formami przemocy psychicznej więc dziecko poddane
>> takiej procedurze uczy się, że czegoś nie może. Należy zauważyć,
>> że ucząc dziecko uległości (ulegania zakazowi) uczymy je
>> równocześnie jak samo ma się zachowywać w stosunku do innych ludzi
>> czyli, że ma stosować przemoc. I będzie tę przemoc stosowało
>> adekwatnie do swoich możliwości.

> Już pisałem ale powtórzę - człowiek nie potrzebuje żadnej edukacji w
> tym zakresie. Wbijanie do głowy swoich fantazji może go zrobić go
> jakimś frustratem, albo co gorsza - zboczeńcem seksualnym. No bo tak
> właściwie czego potomek by miał się uczyć i tym samym w czym
> naśladować rodziców?

Jestem odmiennego zdania. Dziecko rodzi się wolne ale nie mające żadnej
wiedzy o życiu. Wiedzę tę zdobywa na początku obserwując tych, którzy
żywią i zapewniają bezpieczeństwo fizyczne. Gdyby rodziło się pełne
wiedzy to dla czegóż potrzebne byłoby to całe wychowywanie? Dziecko
dlatego przygotowuje się do życia przez te kilkanaście lat by zdobyć i
uporządkować swoją wiedzę potrzebną do przetrwania nie tylko jego ale
również i gatunku. Nie jest możliwym by zdobyło tę wiedzę w jednym skoku
ponieważ uczymy się obserwując, naśladując i doświadczając z
autorytetami stopniowo, przy każdej nadarzającej się okazji. A więc jest
to proces stopniowy i wielowarstwowy. W tym procesie edukacyjnym bardzo
ważną chociaż niedocenianą rolę odgrywają emocje, które rozwijają się
prawidłowo jeżeli między obserwacjami dziecka dotyczącymi zachowań
rodziców a werbalnym przekazem rodziców nie ma sprzeczności. Jeżeli
natomiast dziecko dostrzeże sprzeczność między tym co widzi a tym co
usłyszy od rodziców w formie zakazów, to wówczas pojawia się konflikt,
który stopniowo eskalują obie strony: dziecko bo chce by sprzeczność
została wyjaśniona, oraz rodzic, który uważa, że "wie"(?) lepiej od
dziecka co jest dziecku potrzebne. Rodzic uważa, że byłoby dlań wstydem
przyznać się przed dzieckiem, że czegoś nie wie i że może się mylić. I
tak właśnie jest z życiem seksualnym o którym rodzice wstydzą się z
dziećmi rozmawiać bo dokładnie tak samo, bez wyjaśnień, zostali
wychowani przez swoich rodziców i uważają, tak jak Ty, że dziecko samo
się tego nauczy, że w jakiś tajemniczy sposób samo zdobędzie wiedzę o
życiu seksualnym. Zapominają rodzice, że są dla dziecka edukatorami
najważniejszymi z ważnych. I to właśnie na skutek zakazu i niewiedzy
rodzą się seksualne patologie wśród poszukujących wiedzy dzieci. A
rodzice nie czują się w żaden sposób winni lecz całą winę za patologię
zwalają na dzieci, których to oni sami nie wyedukowali w sposób należyty.


>>> Przecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogóle się nie
>>> interesuje, a gdy biologicznie wystarczająco dojrzeje to w
>>> wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by się od niego/jej
>>> uczyć.

>> I właśnie na tym polega błąd rodziców, którym brakuje wiedzy oraz
>> poczucia własnej wartości, że nie wiedzą CO przekazać, ILE i JAK
>> przekazać. A poza tym najzwyczajniej w świecie wstydzą się
>> rozmawiać ze swoimi dziećmi. Najpierw wstydzą się bo nie wiedzą
>> jak rozmawiać o rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdą na
>> ulicę, po prostu wstydzą się swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy
>> przynoszonej z ulicy przez dzieci. I pat trwa a dziecko rośnie
>> samopas bez wzorców, które powinno otrzymać w domu rodzinnym od
>> swoich rodziców/wychowawców, którzy powinni być dlań
>> najważniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.

> Całe szczęście że nie ma uniwersytetów seksuologii, i prawa że w
> związek partnerski mogą wchodzić tylko osoby z dyplomem takich
> uczelni..

Nie o dyplomy tutaj chodzi lecz o wiedzę praktyczną dającą zaufanie we
własne siły i szacunek dla samego siebie. A tę wiedzę można zdobyć tylko
dzięki świadomym opiekunom. I najlepiej by byli nimi rodzice biologiczni
dziecka.


>>>>> Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę,
>>>>> tylko zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób
>>>>> pozyskać jakiejś wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni
>>>>> jak ta przysłowiowa tabaka w rogu..

>>>> Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym
>>>> właśnie piszę cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację
>>>> trzeba rozpocząć od dorosłych. A ponieważ ich poglądy i
>>>> przekonania - a szczególnie u kobiet - są niczym zabetonowane,
>>>> wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do zdemontowania
>>>> tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.

>>> Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości.

>> Czy, w takim razie, widzisz jakieś wyjście z tej patowej sytuacji?
>> Może więc religia, dogmat i narzucony rytuał, który zastąpi
>> zrozumienie, a które przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzką
>> mądrość a ja uważam, że rodząc się wszyscy mamy ten sam potencjał
>> i tylko środowisko, w którym się wychowujemy czyni nas albo
>> mądrymi, albo... zakompleksionymi i niepewnymi swej mądrości. Czy
>> nie uważasz, że pod wpływem trudnych warunków życiowych ludzie
>> dokonują w sobie większych aniżeli 'ciepłe kluski' i paniczyki z
>> tzw. 'dobrych domów'? Może mądrości trzeba uczyć pod bombami?

> Nie odrzucam ludzkiej mądrości - odrzucam tylko próby pozowania na
> mądrych. Zgadza się - zasadniczo każdy rodzi się mądry, ale mądry
> swoja mądrością. W wyniku tzw kształcenia mamy do czynienia tylko z
> pozerem udającym mądrość. Przysłowie - ? "nigdy jastrząb nie umrze
> kanarkiem" pasuje tu jak znalazł. Jakie wyjście? - po prostu
> wyciągać, wydobywać z ludzi to co w nich autentyczne wartościowe,
> najlepsze.

A w jaki sposób zamierzasz ten cel realizować? Ludzi, którzy dobrowolnie
poddają się takiej aktywności jest niewielu zaś na bezmyślną łatwiznę
chętnych jest wielu... I jaka metodę widzisz na utrwalenie takiego stanu
wydobywania tego co najlepsze?


>>> Inteligencja, zdolności poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone.
>>> Błąd w edukowaniu to tylko to że każdego młodego człowieka
>>> mierzymy jedną miarą.

>> Już wyżej napisałem co myślę o takim podejściu. A dzięki
>> różnorodności, w tym niepowtarzalności środowiska wychowawczego,
>> może ktoś z nas ma szanse na wyjaśnienie mechanizmu powstawania
>> patologii, która zaczyna się już w łonie matki pozbawionej wiary
>> we własne siły z powodu nierozwiązanego kompleksu Elektry...

> No tak, Ty znowu o seksie...

Bo tylko wyjaśnienie w najważniejszej sferze życia ludzi (z punktu
widzenia przetrwania gatunku) może przynieść rozwiązanie dobre i
wartościowe. Cała reszta naszej aktywności to "zasilanie" prokreacji i
poszukiwanie rozwiązanie, które sprawi, że gatunek sięgnie Absolutu.


>>> No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam
>>> znanych to już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to
>>> taki że mrówki raczej nie rodzą słoni.

>> No właśnie, pewności nie ma. A skąd więc pewność, że 'mrówka' nie
>> może urodzić 'słonia'? Albo i lwa? :)

> No bo to wykluczenie bierze się z tego że tak to funkcjonuje.

Tak to funkcjonuje tylko w naszej wyobraźni ukształtowanej przez
materialistyczne podejście do (S)Twórcy i Jego Dzieła. Wykazujesz
materialistyczne skrzywienie i ucieczkę od Ducha. Ducha materii, która
została przezeń stworzona.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 pinokio
06.04 pinokio
06.04 z...@g...com
06.04 pinokio
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 pinokio
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 pinokio
06.04 z...@g...com
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 LeoTar Gnostyk
06.04 z...@g...com
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6