Data: 2008-09-23 19:58:58
Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Brak obserwacji, troski. Niemozliwym jest dla mnie, aby człowiek śpiący noc
> w noc obok mnie, siedzący ze mną przy stole każdego dnia, podający mi
> herbatę, będący non stop przed moimi oczami lub w zasięgu wzroku i dotyku,
> mógł zachować jakąkolwiek swoją chorobę czy uraz w tajemnicy, a nawet tylko
> gorszy humor. No niemożliwe, u diaska!!!
To prawda, że to dziwne, ale chyba takie znieczulenie na bliskich zdarza
się, zwłaszcza w stosunku do osoby apodyktycznej, która "nie dopuszcza"
do siebie nikogo, trzyma na dystans.
> Ojciec, syn wozili ją do lekarza - żaden z nich z nią nie wszedł, nie
> zapytał lekarza o cokolwiek, nie podsłuchał pod drzwiami
Jakoś mnie to nie dziwi, że nie podsłuchał. Ja bym nie podsłuchiwała,
ale pewnie zadręczyłabym osobę pytaniami. ;)
> Mam ochotę zakląć tak szpetnie, jak nawet nie potrafie, nie ma takiego
> przekleństwa, które by mi przyniosło ulgę w tym momencie.
Wiesz co, są ludzie którzy czują się cholernie słabi wobec zagrożenia
śmierci czy choroby bliskiej osoby, i nie tylko bliskiej albo w ogóle
wobec jakiegoś nieszczęścia. I reagują wtedy unikaniem, ucieczką.
> No, to wiesz, o co chodzi.
> A moja mama była w jakimś napięciu, chwilami zaś zupełnie jakby zwiotczała
> psychicznie, nieobecna. Raz to, raz to. To nie było do niej podobne -
> wcześniej nigdy nie "wiotczała" psychicznie i nie traciła kontaktu.
A może oni to wszystko widzieli, tylko byli bezradni? Co właściwie
mieliby robić? Czy coś mogli pomóc? Albo może bali się tej świadomości.
> Czasem czuję w powietrzu taki chemiczny zapach, jak po uderzeniu pioruna
Cha cha, też czasami czuję taki zapach, ciekawe. :)
Ewa
|