Data: 2008-06-14 08:05:24
Temat: Re: agata
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 13 Jun 2008 21:48:42 +0200, medea napisał(a):
> i...@g...pl pisze:
>
>> Znam osobiście ledwie 3-4 kobiety, o których akurat wiem, że sa po
>> aborcji/cjach, wszystkie cierpią od lat.
>
> Ikselko! Też znam dziewczynę, która ma za sobą już przynajmniej 3
> aborcje. Nie powiem, że mnie to nie przeraziło - zwłaszcza głupota,
> przez którą można doprowadzić do tylu niechcianych ciąż - ale ona wcale
> nie wygląda na cierpiącą. Przeciwnie - jest osobą radosną, pełną
> witalności, ma dwoje nastoletnich dzieci, które niezaprzeczalnie kocha,
> i za które gotowa walczyć jak lwica, nawet w ogień skoczyć. Jest
> przyjacielska, życzliwie nastawiona do ludzi, z pewnością można na niej
> polegać w wielu sprawach, taka równa babka. Życia lekkiego nie miała
> przez wiele lat, jednak nie z powodu aborcji. Nie wydaje mi się sensowne
> wtłaczanie jej teraz poczucia winy z ich powodu, bo to niczego by nie
> zmieniło na lepsze.
> Mówisz - sumienie. A według mnie to wszystko jest kwestia osobowości.
> Jedni sobie lepiej radzą z porażkami, potencjalnie traumatycznymi
> przeżyciami, a inni gorzej. Niektórzy popełniają samobójstwo z powodu
> niedostarczenia na czas pracy magisterskiej (autentyk).
>
> Ewa
Piszesz tylko o tym, że ta osoba (w przeciwieństwie do tej z niedoręczoną
pracą mgr) dobrze sobie radzi z NIEUZEWNĘTRZNIANIEM swoich rozterek, jak
również z ich WYPIERANIEM. Jest na tyle silna psychicznie, że sobie z tym
radzi, ale to nie oznacza, że ich nie ma. gdyby nie miała, to doprawdy...
byłabym przerażona tym bardziej, niż samymi aborcjami...
|