Data: 2002-06-08 09:17:01
Temat: Re: ból zęba
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sat, 08 Jun 2002 00:49:44 +0200, Flyer wrote:
>Marcin wrote:
>
>> Ząb mnie boli, ale boję się iść do dentysty. Nie poruszałem tego tematu tuta
>> j , gdyż nie wierze, ze największy mocarz psychoterapii uwolniłby mnie od te
>> go lęku :)
>
Gdy w zeszlym roku bylam na srodziemnomorskich wczasach moj bol zeba wspominam
tak;-)
////////////////////////////////////////////////////
/////////////////////////////
Zaczynal sie drugi tydzien
moich srodziemnomorskich wakacji, wrocilam do punktu wyjscia,
znow sie poczulam fatalnie. Jak po uderzeniu naglego pioruna
powrocil w jeszcze wiekszym nasileniu i destrukcji caly
niedawny koszmar. Tu chyba opowiem anegdotyczna opowiastke o
moim, albo juz nawet nie wiem - czy faktycznie moim wlasnym
zebie? To taka psychosomatyczna anegdotka.
Jak juz mowilam - gonitwa mysli, natlok najbardziej
przykrych emocji. Zyje jak w transie. Jeszcze w Polsce przy
porannej toalecie odkrywam dziure w jednym z leczonych przed
samym wyjazdem zebow. Dziura jest pokazna, ale po wewnetrznej
stronie, moze dentystka zostawila ja specjalnie, by zgryz sie
lepiej wietrzyl, bo ja wiem? Co mnie zreszta, w sytuacji w
jakiej sie obecnie znajduje, obchodzi jakis zab?
Czuje sie do kitu. Cos jakby cmil mnie zab. Wszystko mnie
boli! Dusza mnie boli. Dlawiaca gula w przelyku narasta. Jaki
wiec zab? To nie moj zab. Pewnie kogos, kto przechodzi obok, a
kogo wlasnie zab nasuwa, a ja tylko w stanie, w jakim jestem
mam pewnie jakies szczegolne zdolnosci wczuwania sie w sytuacje
innych i przezywania stanow fizycznych badz wewnetrznych
odpowiadajacych ich polozeniu. Jak to sie madrze nazywa w
psychologii? Intropatia! - jak nic. Przechodze spiesznie obok
"cierpiacego", zab cmi nadal. Widac nie odeszlam wystarczajaco
daleko.
Jedna noc nie przespana, druga noc nie przespana, no nic,
mysle sobie - nerwy, normalka. Ale trzeciego dnia, gdy snuje
sie juz jak wlasny cien i mysle odespac biale noce chociaz
krotka popoludniowa drzemka, wlasnie w momencie, gdy zasypiam,
budze sie ze swidrujacym az do mozgu bolem. O, kurcze blade,
teraz juz nie mam watpliwosci - to faktycznie moj wlasny zab?!
Zanim udaje mi sie zdobyc rendez-vous u miejscowego
stomatologa, jest godzina dziewietnasta. Bede ostatnia
klientka, przyjeta zreszta po godzinach pracy milej pani doktor
i tylko ze wzgledu na pilnosc interwencji w przypadku silnego
bolu. No, ale ten silny bol znow jakos jakby przeszedl. Jestem
juz calkiem glupia - moze to wcale nie moj zab? Nawet cmic
przestal, pewnie to znow jakis popieprzony psychosomatyzm. I
jak ja teraz bede wygladac wobec milej pani stomatolog, gotowej
w swym wyrozumieniu przyjac mnie po godzinach pracy? Na wszelki
wypadek szoruje dziure w zebie prawie na wylot - a nuz zaboli.
A tu nic, nawet cmienia. Oj, bedzie hipochondryczna wpadka, nie
bardzo juz jednak moge sie wycofac.
Mila pani doktor po wysluchaniu mojego pokretnego - boli,
nie boli? - po zagladnieciu do mojego zeba jest wstrzasnieta. -
Pani kochana, od jak dawna pani to wytrzymuje?! Dziura w zebie
jak stodola, nerw jak kon wylazacy na pol metra na wierzch, z
czyms takim nie mozna zyc normalnie. Moze pani przezyla jakis
silny emocjonalny wstrzas - indaguje mnie wyraznie
zaintrygowana. - Moze jest pani w jakims szoku? To niemozliwe,
mowie pani, a wiem, co mowie - to niemozliwe, aby pani to dotad
wytrzymywala. W kazdym razie, nie przetrzymalaby pani tej nocy
- zapalenie okostnej murowane - szukanie na gwalt ostrego
dyzuru w szpitalu. Szczerze mowiac, jeszcze czegos takiego nie
widzialam...
Przystepuje do interwencji. Szykujac sie do ekstrakcji
nerwu, musi dac mi znieczulenie miejscowe, w zwiazku z czym ja
tez musze uprzedzic, jakie lekarstwa aktualnie zazywam, by to,
co mi wstrzyknie z nimi nie kolidowalo, bo moze. Juz po
pierwszych dwoch medykamentach, jakie wymieniam, dentystka
bystrze diagnozuje moja chorobowa przypadlosc i cos jakby
ponownie jest wstrzasnieta.
- Depresja? Tylko depresja?! Myslalam, ze moze jakas
psychoza. O tak, psychoza to zupelnie co innego. Widziala pani
tych oszalalych szalencow co to reke wloza w ogien, a
najmniejszego bolu nie czuja albo taki roztrzaska szybe wlasna
glowa, nie zdajac sobie nawet sprawy z glebokich ran i
zadrapan? - Przytakuje, zgodnie z prawda, ze widzialam. - A tu
depresja? - dentystka najwyrazniej nie dowierza.
- Pewna jest pani co do diagnozy, co do wiarygodnosci
psychiatry? Tak tylko pytam, bo to niesamowite, a jak pani wie
i lekarze bywaja omylni. Tak czy inaczej, powiem pani szczerze,
chociaz przyjelam dzisiaj dziesiatki pacjentow, a pani jest, ze
tak powiem, poza konkursem, to wlasnie dzieki pani czuje, ze
bylam dzis komus naprawde potrzebna, ze przynioslam pacjentowi
autentyczna ulge.
O, tu ja mam. Od razu rozpoznaje w jej slowach tak dobrze
mnie samej znany symptom. Tez najwyrazniej szuka
zadoscuczynienia w tym, co robi. O swoim szukaniu powiem dalej.
A teraz z calym zrozumieniem wyrazam jej moja niewypowiedziana
wdziecznosc. Nie jestem jednak, prawde powiedziawszy, tak
zupelnie szczera. Przez grzecznosc nalezy sie podziekowac, to
oczywiste. Ale co za ulga, za co ta wdziecznosc? Czy mnie w
ogole bolal jakis zab?...
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|