Data: 2011-05-22 14:18:56
Temat: Re: borelioza - krotka historia zachorowania i prawie-wyleczenia
Od: " " <f...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
lawenda <l...@N...gazeta.pl> napisał(a):
> <f...@N...gazeta.pl> napisał(a):
>
>
> > > wiec jeszcze jej dokladnie nie zbadano, to nie
> > > obwiniaj całego świata malo wybrednymi określeniami. Tak?
> > >
> > > lawenda
> > >
> > nie, wystarczyloby gdyby kazdy z tych rzeznickich w efekcie
> > lekarzy mial pewien minimalny zasob umiejetnosci logicznego
> > myslenia a nie byloby strat na zdrowiu ( masy nieszczescia
> > poczucia zaszczucia nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu)
> > - glupota np tego glaba ktory w krytycznej fazie 'uznal'
> > wbrew mnie, ze jestem wyleczony i niec nie da sie zrobic
> > jest n i e t o l e r o w a l n a
>
>
> Słuchaj, jestem w stanie zrozumieć twoj bunt, przeciw
> niedopatrzeniom lekarskim, poniewaz sama ich kilkakrotnie
> zaznałam. Tez swego czasu się cikałam, tez szukalam pomsty
> do nieba o moim zdaniem niesumienne wywiązywanie się z
> ‘primum non nocere‘, ale doszłam do dwóch - oni też - a po drugie
> to nie ich wina, że ja mam nadwrażliwy organizm i nadprzejawialnosc
> nieprzewidywalnych objawów chorobowych. Skoro jak oboje wiemy taki rzeczy
> sie zdarzają pomyśl: czy ty sie nigdy nie mylisz?
> Czy jak dostałes rumień w miejscu ukąszenia owada poszedles
> i pokazujac go swojemu lekarzowi powiedziałeś: ty mnie użarł kleszcz
> i np. wyczytalem w poradnikach, necie itd ze to moze
> byc borelioza? Wiesz, z doświadczenia wiem, ze czasem
> lekarzy trzeba lekuchno zdopingować. Niektórzy z nich bowiem przywykli do
> myśli, ze oto oni jedyni sa oświeceni, tymczasem w dobie Internetu wiele
> rzeczy zasadnych, jednak mozna się tu dowiedziec. Tak czy inaczej
> pokazujac lekarzowi ze nie ma do czynienie z neandertalczykiem
> pobudzasz go z szacunkiem do tego by traktowal cię poważniej i z wiekszą
> uwagą.
> Wiem, to nie przymusowe, nie musimy, ale warto uczestniczyc
> w zmaganiu o wlasne zdrowie a jesli p.dok. to nie pasuje, to
> mozna go zmienić. Tak?
powiedz to trupowi
>
> lawenda
>
>
>
nie, nie rozmiesz powagi problemu - to gdyby oni byli po prostu niezbyt
kompetentni w kwestii boreliozy (bo niezbyt sa mam wraznie) daloby sie
jeszcze wytrzymac gdyby robili to co trzeba - tj rozumieli gigantyczna
powage problemu- to jest choroba ktora postepujaco (i z grubsza
nieodwracalnie) niszczy organizm [lub w wersji niezdjagnozowanej
'to jest byc moze choroba ktora postepujaco (i z grubsza nieodwracalnie)
niszczy organizm'] i robili co trzeba tj zachowywali sie (niekoniecznie
osobiscie ale chocby jako calosc) i postepowali w ramach jakiejs
'sytuacji alarmowej' ktora nalezy wszczac;; a bylo znacznie gorzej
wziawszy tych dwu glabow z ktorych jeden odmowil leczenia i uznal mnie
(krytycznie chorego) za zdrowego (dlaczego? bo wygodniej mu bylo mnie
olac) a drugi zarzadal wogole kaski za przyjecie i zbadanie mnie
(kiedy borelioza tak zarla mi nogi ze stalem tam na niemal trzesacych
sie nogach i we flanelowej koszuli jak nogi jakiegos kurczaka z piekla
- zaplaci pan to pana przyjmiemy - nie to za pol roku) - mozesz machac
raczkami tance wisznu i dmuchac różem i chuchac na mnie przez dziurki
od nosa ale nie zmienisz tej syucaji - ide stad, nie po to tego posta
napisalem by nad nim dyskutowac
(gone)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|