Data: 2002-04-22 09:37:15
Temat: Re: cd flirtowanie - bylo o strachu
Od: "Anyia" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aa0jm9$guk$...@n...tpi.pl...
>
> > > Bo wydaje mi sie, ze robienie takich rzeczy (do "takich rzeczy"
zaliczam
> np.
> > > flirtowanie w celu poprawienia sobie samopoczucia, bez wiedzy czy
zgody
> > > partnera), oznacza (imo) okazanie mu braku szacunku.
> >
> > Wg mnie w tej dlugiej juz dyskusji wielokrotnie flirt zostal pomylony z
> > romansem.
>
> Uważam, że to bardzo słuszne spostrzeżenie.
> Na poczatku nie definiowaliśmy tych pojęć i może przez to
> dyskusja tak się rozwlokła.
Flirt to flirt a romans to romans :-) hehe
Flirt (podkreslam - IMO) jest (dla mnie!) okazaniem braku szacunku
partnerowi (czyli mojemu mezowi, nie mowie tu o milionie innych facetow,
ktorzy tak na to nie patrza!!!!!!!), a romans - no coz, czyms wiecej niz
tylko "nieokazaniem szacunku", ciagniecie dwoch zwiazkow przez osobe musi
byc dla partnera bardzo trudne, zreszta bylo o tym ostatnio na grupie.
BTW rozmawialismy o flirtowaniu z mezem, pod wplywem tych rozwleklych
dskusji na grupie - okazuje sie ze sytuacje, ktore dla mnie moga byc
"problematyczne" ("czy to juz flirt czy jeszcze nie"), dla mojego meza
zdecydowanie flirtem nie sa. Doszlismy do wniosku, ze flirt jest takim
rodzajem komunikacji pomiedzy ludzmi, ktory pozwala przejsc z jednego
poziomu tej komunikacji (ogolnie pojete uklady ludzkie, kolezenskie,
przyjacielskie), do innego poziomu (uklady przyjete za zarezerwowane dla
najblizszej osoby, powiazane z seksem/miloscia fizyczna). I (w Jego opinii)
zartobliwe przegadywanie sie, nawet na temat seksu, nie musi (choc moze) byc
flirtem (bo moze - choć nie musi - sluzyc przejsciu na inny poziom).
"Przetrenowalismy" wspolnie kilka roznych sytuacji (CBBG = Co By Bylo
Gdyby....), i maz stwierdzil, ze najprawdopodobniej w ogole by nie zauwazyl
ze kobieta usiluje z nim nawiazac flirt. A widzialam go faktycznie w dwoch
sytuacjach (kiedy on nie wiedzial ze ja widze ;-) ), kiedy to kobiety
usilowaly z nim flirtowac, czego on faktycznie nie zauwazyl :-)))))
Wszystko co pisalam, to moje opinie, i jak juz pisalam, jak komus flirty
partnera nie przeszkadzaja, to ich sprawa, byle nie usilowali na sile innych
do tego przekonywac.
> Różni są ludzie i różne są kobiety
jakbys chociaz napisal "rozni sa mezczyzni i rozne sa kobiety"..... :-)
Eh, Darku ;-))
> - wśród nich również takie,
> które postawilyby znak równości pomiędzy tymi pojęciami.
I "taCY, którZY....." rowniez sa :-)
Takie pytanie ogolne, lekko offtopicowe:
spotkalam sie z opinia kilku facetow, ze jezeli "gonienie zajaczka" nie
prowadzi do jego "zlapania" i "skonsumowania", to "gonienie" nie ma sensu.
Co "nasi" panowie na to? czy faktycznie?
> (no może oprócz
> mnie i Magdy:-))))) )
dzieki :-)
Pozdrawiam cieplutko
Magda
|