Data: 2002-05-05 14:22:50
Temat: Re: choroby psychiczne
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Zastrzegam - nie czytałem głównego wątku. Ale chcę się podzielić takimi
przemyśleniami:
1. Chyba lepiej dać komuś "wędkę" - klucz do zrozumienia siebie niż starać
się zrozumieć jakiś jego fragment za niego samego, dając mu "rybę". Nie
mówię tu o pozostawieniu kogoś samemu sobie. Raczej o takiej rodzicielskiej
obecności, która umożliwi wzrastanie tych części jego osoby, które są
odbierane jako zbyt wstydliwe, aby mogły zostać pokazane każdemu i przez to
tkwią w mrokach nieświadomości. Obecności, która w końcu przestaje być
potrzebna. Na szczęście.
2. Co do "dokładnej analizy" - to moim zdaniem zamiast budować
"superdokładną", a w rzeczywistości zawsze ułomną, bo fragmentaryczną
koncepcję jakiegoś człowieka może lepiej wywindować go na poziom, na którym
będzie brał siebie, jakim jest "w czasie rzeczywistym", a nie zagłębiać w
niekończące się analizy z bierzącego, często znikomego poziomu
samoświadomości. Chodzi mi o to, że wielu problemów po prostu nie da się
rozwiązać "tu i teraz", bo: wiele ma korzenie zupełnie gdzie indziej, niż to
się delikwentowi wydaje, wiele jest skutkiem mylenia poziomów rozumowania,
większość z nich "na teraz" po prostu przerasta tę malutką, żywą część
pozostałą w osobie chorej.
3. Moim zdaniem usiłowanie rozwikłania usłyszanych trudności za wszelką cenę
zamyka często osobę zaburzoną w kręgu jej kłopotów, a sztuką jest otworzyć
ją na to, co poza nimi - głównie na nią samą. Tę część, która umyka jej
uwagi, a z którą się boryka często bardziej. No i oczywiście otworzyć na to,
co nazywamy światem zewnętrznym.
|