Data: 2008-01-04 12:30:13
Temat: Re: co dalej
Od: "malalai" <m...@g...pl.invalid>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lila" <H...@H...Com> napisał w
> Zrobila duzo, zeby nie spotkac sie ze swoja "rywalką" - ale tu moge ją
> zrozumiec
a ja zupelnie nie. ma swojego partnera, prawda? moze by sie tak skupic na
wlasnym zyciu, zamiast rozpamietywac krzywdy sprzed lat (prawdziwe badz
wyimaginowane), albo jeszcze lepiej skupic sie na synu i na niepsuciu mu
wesela?
> nie myślę, żeby tak samo walczyła o kolor ścian w mieszkaniu,
> czy o sprawy, ktore ja bezposrednio nie będą dotyczyć.
o kolor scian moze i nie (choc nigdy nic niewiadomo), ale niech no sie
urodzi dziecko..
>
> Jeśli jednak tak postawila sprawę - syn powinien ją zaprosić
> bez partnera.
?? zeby zwasnieni rodzice sie zeszli z okazji tego wydarzenia jakim jest
slub syna?
> A dziewczynie doradzic - spojrzenie na sprawe z perspektywy 2 lat po
> weselu.
IMO spogladac na biezaco. po 2 latach moze byc duuuzooo za pozno
>Czy walka, ktora jest teraz będzie miała dla niej znaczenie.
mysle ze tak. mowie tu o postepowaniu matki, ktora na synu wymusza
niepotrzebne rzeczy(wbrew tego co ustalil z narzeczona) histeria.
> No i im dalej mieszka tesciowa tym lepiej dla młodych.
a tu juz sie nie moge nie zgodzic;)
pozdr
malalai
|