« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2007-12-15 16:13:56
Temat: Re: co dalejIwon(K)a pisze:
> alez przeczytalam. Od razu jakos srednio sie mi wydawalas znajoma. Co z tego,
> ze napisalas. Dalej i tak srednio wierze.
Czyli nie tylko ja odniosłem takie wrażenie :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2007-12-15 16:17:33
Temat: Re: co dalejtruskawa pisze:
>> Co w takiej sytuacji doradzić dziewczynie?
>>
>> dzidka
>
> Zeby zanim stanie i powie TAK uswiadomila sobie, ze wiaze sie z osoba
> niedojrzala. Dojrzaly czlowiek (czy to kobieta, czy mezczyzna) nie
> pozwoli soba manipulowac ani matce, ani zonie (widze tu na to duze
> szanse w przyszlosci - ona sie szybko nauczy od tesciowej) ani
> nikomu.
> Truskawa
Dojrzałość to nie jest sytuacja, w której zawsze się stawia na swoim.
Ale do tego trzeba dojrzeć :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2007-12-15 16:29:37
Temat: Re: co dalejd...@v...pl pisze:
> No właśnie w tej sytuacji chodzi o to razem.
> Już nie o tamtą kobietę, nie o matkę, ale o to _razem_, które gdzieś znikneło.
Razem to nie zawsze znaczy "Pasuje Mi, pasuje Tobie, zgadzamy się"
Prawdziwe razem to często bywa "Tobie pasuje, Mi to nie pasuje, ale się
zgadzam". I moim zdaniem właśnie takie "razem" buduje związek...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2007-12-15 16:33:02
Temat: Re: co dalejIwon(K)a pisze:
> a ja widzisz widze to inaczej. (Imo w tej syutacji powinni byc zaproszeni
> tylko rodzice, bez osob towarzyszacych (naprosciej)). Ale nie o tym mowa. Syn
> ulega matce w sprawie jego rodzicow. Jego to bardziej dotyczy niz przyszla
> zone. Imo ma pierwszenswto w decyzji bo zna sytuacje bardziej, ma do tego
> wiekszy sotosunek emocjonlany, to jego matka, to jego ojciec. Ta decyzja
> glownie dotyczy jego. I to imo panna mloda powinna zrozumiec. Dla niej to sa
> obcy ludzie, tesciowa widziala po raz pierwszy nie tak dawno. Nie sadze zeby
> ta zmiana decyzji miala rokowac na przyszle stosunku w ich zyciu. Slub biora
> ze soba a nie z tesciami, to czy ktos bedzie czy nie nie ma znaczenia. I nie,
> nie jest to tak samo wazne dla niej jak i dla niego. Imo dla niego jest to
> waniejsze, bo jeszcze raz podkreslam- to sa jego rodzcie, nie jej. Ona co
> najwyzej chce teraz postawic na swoim.Dla mnie zle rokuje na pszyszlosc, ale
> przez postawe przyszlej zony.
> Imo robi z igly widly.
W pełni się zgadzam.
W razie co stoję po Twojej stronie :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2007-12-15 18:23:42
Temat: Re: co dalejUżytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk0um9$g2t$1@news.interia.pl...
> [...] Prawdziwe razem to często bywa "Tobie pasuje, Mi to nie
> pasuje, ale się zgadzam". [...]
Niekoniecznie natomiast "Tobie pasuje, mnie nie, ale cóż, nie mam prawa
głosu".
Pozdrawiam
H. (mam wrażenie, że gdyby zmiana decyzji została zakomunikowana w sposób
zbliżony do "słuchaj, dla mojej matki to z jakiegoś powodu ważne, zresztą
może nawet ma rację, zróbmy tak i tak", nie byłoby ani szoku u zaszokowanej,
ani inicjującego wątek postu)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
http://truecolors.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2007-12-15 18:29:26
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:798c.00000111.4763d51a@newsgate.onet.pl...
>
> alez przeczytalam. Od razu jakos srednio sie mi wydawalas znajoma. Co z
> tego,
> ze napisalas. Dalej i tak srednio wierze.
A jakie to właściwie ma znaczenie czy to ona czy jej znajoma?
Istotny jest przecież problem, a nie kogo on dotyczy.
> dla mnie osobiscie tez jest dziwne legimtymowanie sie, i dla mnie nie jest
> dziwne niezparaszanie osoby towrzyszacej na slub.
Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko dlatego,
że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa) tak sobie
zażyczyła. Przychylam się do opinii innych - taka sytuacja nie wróży dobrze
w przyszłości. Bez względu na to, jaka była reakcja dziewczyny na tę
sytuację.
> ale ze panna mloda jest zla o to, ze decyzja (jakakolwiek) zostala
> zmieniona
> bez jej udzialu.
Ja też byłabym zła, gdyby decyzja podjęta_wspólnie_z moim mężem, została bez
mojej wiedzy zmieniona tylko i wyłącznie pod wpływem histerii mojej
teściowej.
> histeria matki moze byc wystarczajacym powoedem na zmiane dezycji.
Ale widocznie nie dla tej dziewczyny i należy to uszanować. To przede
wszystkim jej ślub, jej uroczystość, jej goście (no i męża oczywiście), a
nie jej teściowej. Teściowa może co najwyżej zaproponować, zasugerować,
podsunąć jakiś pomysł, ale decyzję pozostawić młodym. Histeryzowanie i
manipulowanie w ten sposób synem jest dla mnie niedopuszczalne.
> oczywiscie. To w Polsce wydaje sie to niemormalne, ze mamusia czy tatus
> nie
> pomaga dziecku w czasie studiow.
Wg KRiO tatuś z mamusią mają wręcz obowiązek utrzymywania uczącego się
(studiującego) dziecka do bodaj 26. roku życia, więc nie jest to tak
nienormalne, jak Ci się wydaje. Może tam, gdzie mieszkasz prawo jest inne,
ale tutaj nie.
> Dla mnie nie jest to zupelnie nienormalne. To
> juz dorosly czlowiek, a nie dziecko uczace sie. W wielu krajach rodzice
> nie
> utrzymuja juz doroslych dzieci. Same sobie radza. Chodza do pracy, biora
> pozyczki. Wiec to co piszesz dla mnie jest po prostu az zalosne, jak
> dorosly
> czlowiek moze miec zal, ze mamusia nie daje pieniazkow. Udawac doroslego
> to
> kazdy potrafi na koszt rodzicow.
Chyba nie wiesz o czym piszesz. Ja nie wyobrażam sobie studiów dziennych
(zwłaszcza na pierwszych latach i zwłaszcza uczelni technicznych,
prawniczych, medycznych), czyli jakichś 30-40 godzin tygodniowo + nauka w
domu i bibliotece, połączonych z pracą pozwalającą na_całkowite_samodzielne
utrzymanie się. A nie każdy kierunek ma swój odpowiednik na studiach
zaocznych czy wieczorowych.
> to niech sie nie pakuje. sama wpakowala sie w role bycia Matka Teresa,
> wiec
> teraz niech nie oczekuje wdziecznosci i lojalnosci z definicji.
Gdzie wyczytałaś coś takiego?
> Jak do tej pory nie ulegal, ten raz jeden ulegl (pisalam czemu), wcale nie
> musi wrozyc niczym zlym. Ale wrozy na pewno z taka narzeczona, ktora
> wymaga
> teraz wdziecznosci, bo to ona go nauczyla sie cieszyc zyciem, bo ona go
> teraz
> utrzymuje, bo...
Rany, weź może przytocz ten post, w którym jest to napisane, bo przejrzałam
cały wątek jeszcze raz i nic takiego nie znalazłam.
> on ulegal jak do tej pory JEJ, i widze ze absolutnego posluszenstwa
> dziewczyna
> wymaga
Chyba coś źle zrozumiałaś. Nie wymaga posłuszeństwa ale uszanowania wspólnie
podjętej decyzji, a nie zachowania godnego chorągiewki, tylko dlatego, że
mamuśka się wkurzyła.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2007-12-15 18:33:43
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
napisał w wiadomości news:47641bad$1@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:fk0um9$g2t$1@news.interia.pl...
>> [...] Prawdziwe razem to często bywa "Tobie pasuje, Mi to nie
>> pasuje, ale się zgadzam". [...]
>
> Niekoniecznie natomiast "Tobie pasuje, mnie nie, ale cóż, nie mam prawa
> głosu".
>
> Pozdrawiam
> H. (mam wrażenie, że gdyby zmiana decyzji została zakomunikowana w sposób
> zbliżony do "słuchaj, dla mojej matki to z jakiegoś powodu ważne, zresztą
> może nawet ma rację, zróbmy tak i tak", nie byłoby ani szoku u
> zaszokowanej, ani inicjującego wątek postu)
Dokładnie to samo pomyślałam.
Prawdopodobnie nie chodzi nawet o to, że decyzja została zmieniona, ale że
została zmieniona nagle, pod wpływem histerii mamy i bez wiedzy dziewczyny,
która miała bezdyskusyjne pierwszeństwo prawa głosu w tej sprawie.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2007-12-15 18:51:40
Temat: Re: co dalejQrczak pisze:
>>>>> ze przewrazliwona i martwi sie o syna?
>>>> Przewrażliwienie polegające na legitymowaniu znajomych, z jakimi
>>>> zadaje się pełnoletnie dziecko, proponowałabym zacząć leczyć. Bo
>>>> skończy się paranoją
>>> jaką.
>>> moze byc i paranoja, ale wciaz nie widze zwiazku z urazona duma
>>> panny mlodej co do zmiany decyzji bez jej udzialu.
>>
>> Cóż, zamierzam wpaść w histerię gdy kiedyś dowiem się od swojego
>> dziecka, że jego potencjalna teściowa ma na imię Iwona.
>
> Ale na Karola się zgodzisz bez awantur?
Karol może być. Byle by mi nie łaziła i grzebała po podwórku. Z
dedykacją http://pl.youtube.com/watch?v=LdsDXgILDsg
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2007-12-15 19:02:34
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "dzidka" <d...@v...pl> napisał w wiadomości
news:27b5.000000af.476281f2@newsgate.onet.pl...
> Witajcie
>
> Jestem ciekawa waszego zdania co o tym sądzicie.
> Dwoje młodych ludzi (ok.25 lat) chce sie pobrać. Termin ślubu wyznaczony,
> miejsca porezerwowane.
> Jedno z nich ma rodziców po przejściach, tzn. rozeszli się kilkanaście lat
> temu.
> Ojciec ma żonę, matka partnera.
> Matka całą winą za rozpad małżeństwa (drugiego już) obarcza "tamtą".
> Ogólnie
> mama jest idealnym przykładem toksycznej matki. Syna "wyposażyła" w lęk i
> kompleksy. Mieszka obecnie poza Polską, po dwóch latach niewidzenia syna
> zamiast
> przywitać go z radością i ze słowami, że się cieszy, że go widzi bądź, że
> się
> stęskniła, pierwsze co powiedziała "ale jesteś gruby!".
>
> Dwoje młodych ludzi szykuje zaproszenia na ślub. Jest dla nich normalną
> sytuacją, że zaproszą matkę chłopaka z partnerem oraz ojca z nową żoną.
> Kiedy
> matka telefonicznie wspomina, że po co tamta na ślubie, żeby jej nie
> zapraszać
> chłopak jest zdziwiony w czym matka widzi problem i nie rozumie. Z
> narzeczoną
> ustala, że "tamta" jednak zostanie zaproszona, bo dziewczyna nie wyobraża
> sobie
> jak można nie zaprosić ojca chłopaka bez żony. Co jej powiedzieć?
> "Zapraszamy
> ojca, a pani niech idzie do kosmetyczki, ma pani wychodne"? Przekazać
> zaproszenie ojcu ukradkiem?
>
> Kiedy naciski matki nie zdają egzaminu, ta nasyła na chłopaka
> telefonicznie
> swoją siostrę, żeby "wytłumaczyła" mu, dlaczego nie należy zapraszać
> "tamtej",
> że "tamta" rozbiła małżeństwo rodziców, że matka będzie się źle czuć itp.
> Kiedy to też nie pomaga matka dzwoni osobiście i dostaje histerii (słowa
> chłopaka). Chłopak zmienia zdanie, dochodzi do wniosku, że "tamta" jest
> niedobra, że matka ma rację, a nie narzeczona.
> Narzeczona jest w szoku, że ustalili _wspólnie_ jedno, po histerii matki
> chłopak
> zmienił zdanie jak chorągiewka i już _ich_ decyzja się nie liczy, bo matka
> cierpi.
> I w tej sytuacji nie chodzi już o to kretyńskie zaproszenie "tamtej".
> Tylko o
> to, że matka zadzwoniła, pohisteryzowała i chłopak zmienił zdanie, kiedy
> chwilę
> wcześniej sam w ogóle nie rozumiał jak można robić problem z takiego
> bzdetu.
> Dziewczyna boi się, że w takiej sytuacji matka będzie histerią wymuszać
> wszystko, nawet kolor ścian w mieszkaniu jeśli oni będą chcieli pomalować,
> a
> matce się nie sposoba, a chłopak będzie zmieniał zdanie pod wpływem
> szantażu.
> Nie jest pewna czy ten ślub ma sens.
>
> Jestem blisko związana z dziewczyną i trudno mi spojrzeć obiektywnie na te
> sprawę, ale mam pewne obawy, że tokstyczna matka może rozwalić ten związek
> o ile
> chłopak nie zrozumie pewnych spraw.
> A może to zbyt ambicjonalne podejście dziewczyny do życia? Na zasadzie "co
> mi tu
> teściowa będzie się...".
>
> Na pierwszej wizycie w domu chłopaka, matka (pod nieobecność syna, który
> robił
> herbatę) wylegitymowała dziewczynę prosząc o okazanie sobie dowodu
> osobistego i
> legitymacji. Moim zdaniem nie jest to normalne, ale może jednak jest, a
> dziewczynę to nastawiło negatywnie do kobiety?
>
> Co w takiej sytuacji doradzić dziewczynie?
>
> dzidka
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
nie pozostaje nic innego jak tylko sie nawalić
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2007-12-15 19:14:08
Temat: Re: co dalejHanka Skwarczyńska pisze:
> Niekoniecznie natomiast "Tobie pasuje, mnie nie, ale cóż, nie mam prawa
> głosu".
A gdzie Ty wyczytałaś, że "nie mam prawa głosu"?
Z tego co ja wyczytałem wynikało raczej "najpierw mnie się nie zapytałeś"
To jest zasadnicza różnica
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |