Strona główna Grupy pl.soc.rodzina co dalej

Grupy

Szukaj w grupach

 

co dalej

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 173


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2007-12-15 20:07:50

Temat: Re: co dalej
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@v...pl pisze:

> Ma z facetem brać ślub, a ten okazuje się być pod dużym wpływem mamy.

Dzidka, ja Ci odpowiem całościowo z pozycji chyba jedynego w tym wątku
"sytuacyjnego praktyka". Bo przynajmniej do tej pory nikt nie napisał:
"Wiesz ja też byłem/byłam w takiej sytuacji".

A ja byłem stroną męską dokładnie w takiej sytuacji.

Pierwsza uwaga - ogólna: Z Twojego opisu wynika, że do tej pory nie
zawodził jako partner. Więc posłuchanie jednej z rad w stylu:
"natychmiast uciekać" byłoby powiedzmy co najmniej lekkomyślne.

Druga uwaga: Jestem niezmiernie wdzięczny mojej Żonie za to że potrafiła
powiedzieć w takiej sytuacji: "Nie podoba mi się to, ale zgadzam się"
I za to ją cenię (chociaż to tylko jedna z jej rozlicznych zalet :-)

Trzecia uwaga: Mówisz o jego Matce, jaka by ona nie była. Postaw się w
jego sytuacji. Dlaczego uważasz, że dla niego to sprawa emocjonalnie
obojętna? Pomyśl co ma do wyboru: Zaproszenie obojga rodziców, bez
względu na możliwe skutki, ponieważ "tak ustaliliśmy" i moim zdaniem nie
jest to dobre rozwiązanie. Wybrał rodzica, z którym jest silniej
związany emocjonalnie i którego nie chciał skrzywdzić. I powiem Ci
szczerze, że w takiej sytuacji robienie mu wyrzutów "bo inaczej sie
umówiliśmy i ja uważam że powinno być tak, itp." z całą pewnością nie
jest "związkotwórcze". Z męskiego punktu widzenia powiem Ci że jako
kobieta więcej można wygrać zachowaniem zupełnie innym...

Może wystarczyłoby powiedzieć: "Rozumiem, zgadzam się, ale następnym
razem spytaj mnie o zdanie"

> Ona chcę żyć ze swoim przyszłym mężem i ich ewentualnymi
> dziećmi, a nie w trójkącie "on-jego matka-ona".

Nie wiem skąd to przeświadczenie że małżeństwa (zwłaszcza młode) żyją w
jakiejś społeczno-rodzinnej próżni?

> I napiszę Ci jeszcze raz wyraźnie. Ja (na szczęście) nie jestem tą dziewczyną.

Czy "na szczęście", czy nie to można będzie powiedzieć dopiero po latach
małżeństwa (albo rozstania)

Stalker

--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2007-12-15 20:19:24

Temat: Re: co dalej
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@v...pl pisze:

> A tak... decyzja podjęta, a ona w jednej chwili zostaje postawiona przed faktem
> dokonanym. Wszystko rozegrało się poza nią, a ona jedynie została poinformowana.

Tzn. jak Ona się o tym dowiedziała? Na ślubie? :-)

Czy chłopak przyszedł i powiedział: "Nie zapraszamy mojego Ojca"?

Stalker

--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2007-12-15 20:21:32

Temat: Re: co dalej
Od: Adam Moczulski <a...@p...neostrada.pl> szukaj wiadomości tego autora

Stalker pisze:

> Dzidka, ja Ci odpowiem całościowo z pozycji chyba jedynego w tym wątku
> "sytuacyjnego praktyka". Bo przynajmniej do tej pory nikt nie napisał:
> "Wiesz ja też byłem/byłam w takiej sytuacji".

Bo i czym tu się chwalić ?

> A ja byłem stroną męską dokładnie w takiej sytuacji.

Znaczy u Ciebie też legitymowano ?

> Pierwsza uwaga - ogólna: Z Twojego opisu wynika, że do tej pory nie
> zawodził jako partner. Więc posłuchanie jednej z rad w stylu:
> "natychmiast uciekać" byłoby powiedzmy co najmniej lekkomyślne.
>
> Druga uwaga: Jestem niezmiernie wdzięczny mojej Żonie za to że potrafiła
> powiedzieć w takiej sytuacji: "Nie podoba mi się to, ale zgadzam się"
> I za to ją cenię (chociaż to tylko jedna z jej rozlicznych zalet :-)
>
> Trzecia uwaga: Mówisz o jego Matce, jaka by ona nie była. Postaw się w
> jego sytuacji. Dlaczego uważasz, że dla niego to sprawa emocjonalnie
> obojętna?

A co powiesz o w sytuacji jego ojca ?

--
Pozdrawiam
Adam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2007-12-15 20:22:38

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> > konkrety poprosze. Co napisals Ty, a gdzie jest teoria lub nagiety fakt.
>
> Ty pierwsza rzuciłaś tekstami o tym, jak to dziewczyna wymaga wdzięczności od
> swojego narzeczonego. Poproszę o cytat gdzie zostało to napisane, a wtedy
> odwołam Twoje mistrzostwo świata w manipulacji.
> Albo gdzie jest napisane, że wpakowała się w role bycia Matką Teresą, bo z
tego
> co ja się orientuję ona takiego odczucia nie ma.

ok, Po co wiec pisalas:
"Teraz ona go utrzymuje, bo on jest na ostatnim roku studiów dziennych. Matkę
nie
interesowało z czego się jej syn utrzymuje wczesniej."

"To on nauczył się od dziewczyny, że można zrobić coś, pomóc
komuś bezinteresownie, za nic, a na dodatek mieć z tego frajdę. To on nauczył
się od dziewczyny, że jak ktoś dzwoni z prośbą o pomoc (mnie się zdarza prosić
ją, żeby została z moimi dziećmi) to _można_ odmówić, jeśli się nie ma czasu,
ma
już inne plany."


jaki TO ma zwiazek z decyzja chlopaka, lub decyzja jej, ich??

(...)
> Po to, żeby zobrazować, że akurat matka dla syna nie robi nic, poza
wymaganiami
> i mieszaniem w życiu. A są tacy co robią, ale wychodzi im to naturalnie bez
> zastanawiania się czy nie jest to broń boże strata czasu czy pieniędzy.

czyli nie mialam racji o "wdziecznosci"?? Ja Ci robie to, a Ty mi tak sie
odplacasz??
bo to, ze sa ludzie zli i dobrzy wiemy. Ale jesli to ma jakis zwiazek z
podejmowaniem dezycji, zaczyna sie wlasniwe wchodzic na obszar- ja ci to, a ty
mi tamto. To mozna bo ty jestes zly, tego nie bo ty jestes dobry...


> > to fajnie. Tylko po co to niby piszesz?
>
> j.w. Są tacy co robią bezinteresownie, z miłości (ten powód skłonił młodych
do
> ślubu) i nic nie chcą za to tylko odrobinę szacunku. A Ci, którzy powinni się
> bardziej poczuwać do czegokolwiek jedynie wysuwają żądania i manipulują.

wlasnie "odrobina szacunku"- czyli to o czym pisalam. Ja Ci robie tyyyyle a
teraz Ty mi nie okazujesz odrobiny szacunku....
Znaczy tak ciagle panna mloda bedzie pana mlodego "szantazowac emocjonalnie" -
patzr jak Ci dobrze, matka patologia, ja mila sliczna, nalezy sie MI odrobina
szacunku, a Ty teraz wybrales ta france....

>
> > bo _mama_ to jest jego dosc bliska osoba. Chyba nawet blizsza niz ojciec,
do
> > ktroego nei ma najlepszergo stosunku. To nie pani Mania spod pietnastki.
>
> On wie, że ma jedynie matkę i brata, ale jednocześnie stara się unikać
kontaktu
> z nimi. W tym roku zrezygnował w wakacje z lotu do matki, bo jej nie chciał
> widzieć, więc nie wiem czy jest aż tak bardzo bliska.


widac jest, skoro zmienil zdanie, i nie okazal "odrobiny szacunku"
dziewczynie :>


>(>>) Co innego gdyby to byla ich _pierszw
> > wspolna_decyzja.
>
> Podejmowali, matka próbowała ingerować, ale nigdy nie stosowała tego typu
> sztuczek. I zazwyczaj nie ingerowała w ich decyzje, a raczej w życie syna,
jego
> studia, wygląd itp.

no wlasnie. Pannie mlodej duma pekla teraz. A co do sztuczek- nei wiemy jakie
byly. To sa tylko historie przekazywane droga ustna :)

>
> > no i brawo, wychowaliscie sobie tesciowa. Ale daj spokoj innym z ich
> > tesciowymi, bo kazdy zwiazek inny.
>
> I dlatego napisałam z pytaniem tutaj, bo nie chciałam namieszać bardziej niż
ta
> teściowa. Chciałam zwyczajnie dowiedzieć się jakie jest obiektywne
spojrzenie na
> sprawę.


no i Ci piszemy, roznie. A Ty sie obruszasz, jak Ci ktos napisze lekko inaczej
niz bys chciala. Napisze raz jeszcze- panna mloda przesadza.

>
> Z tego co wiem chłopak "przetrawił" całą sytuację, wytłumaczył matce
mailowo, że
> jej zachowanie było nie fair, żeby nie stosowała tego typu sztuczek więcej,
że
> jeśli coś chce to niech traktuje ich  oboje (jego i narzeczoną) jak dorosłych
> ludzi i załatwia z nimi sprawy normalnie bez prób manipulacji.

no i szafa gra. cudnie jest. gratulacje :)

i.
>

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2007-12-15 20:27:43

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


>        Znaczy u Ciebie też legitymowano ?

traume ze stanu wojennego masz, czy jak???


i.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2007-12-15 20:30:50

Temat: Re: co dalej
Od: "Jagna W." <w...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:798c.000001fc.4764332e@newsgate.onet.pl...

>> Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko
>> dlatego,
>> że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa) tak sobie
>> zażyczyła.

> nie, to zazyzczyl sobie przyszly maz. to sie liczy,.

O czym Ty teraz piszesz??

>> Ja też byłabym zła, gdyby decyzja podjęta_wspólnie_z moim mężem, została
>> bez
>> mojej wiedzy zmieniona tylko i wyłącznie pod wpływem histerii mojej
>> teściowej.

> bo jestes taka sama jak dzidka, oops, jak znajoma dzidki. A ja nie
> bylabym
> zla. I co teraz?

Nico. Po prostu piszę, co o tym sądzę. A sądzę, że niezdrowa jest sytuacja,
gdy rodzice mieszają się do wspólnych decyzji dzieci, a jeszcze bardziej,
gdy wymuszają zmiany tych decyzji w sposób mało wysublimowany. Może dla
Ciebie to normalne, choć nie jestem pewna, czy aby do końca zrozumiałaś, o
czym mówię.

>> > histeria matki moze byc wystarczajacym powoedem na zmiane dezycji.
>> Ale widocznie nie dla tej dziewczyny .
> ale to jest matka chlopaka, i narzeczona POWINNA to uszanowac.

Chyba żartujesz. Matka jest dorosłą osoba, a nie dzieckiem.
Uszanować i zrozumieć można, że ktoś jest psychicznie chory,
ubezwłasnowolniony, nie odpowiada za własne postępowanie. Szanowanie
histerii i innych głupich zachowań, nawet matki własnego męża, jest
niedorzeczne i bezpodstawne. Zwłaszcza, gdy takie zachowania w linii prostej
wpływają na nasze życie.

>> To przede
>> wszystkim jej ślub, jej uroczystość, jej goście (no i męża oczywiście), a
>> nie jej teściowej.

> nie. To ICH slub, ICH goscie,

To przecież napisałam.

> JEGO matka.

Która jest tylko gościem i w związku z tym nie ma prawa decydować w sposób
autorytarny, kto znajdzie się na liście pozostałych gości.

> Matka to nie zwykly gosc.

Oczywiście, to WAŻNY gość, ale mimo to tylko GOŚĆ, a nie GOSPODARZ imprezy.

>>Teściowa może co najwyżej zaproponować, zasugerować,
>> podsunąć jakiś pomysł, ale decyzję pozostawić młodym. Histeryzowanie i
>> manipulowanie w ten sposób synem jest dla mnie niedopuszczalne.
>
>
> aha, bo dzidka opisala co _nie_widziala, i juz Jagna wie jak sytuacjia
> wygladala. Histeria, manipulacja, buch. Bylas przy tej rozmowie? byla
> dzidka?
> byla rzekomo znajoma dzidki?

A Ty byłaś? Dlaczego Ty masz prawo do własnego zdania, a ja nie mogę mieć?
Piszę na podstawie tego, co tu wyczytałam. Ty również. No może różnica
polega na tym, że Ty dodatkowo czytasz między wierszami ;-)

>> Wg KRiO tatuś z mamusią mają wręcz obowiązek utrzymywania uczącego się
>> (studiującego) dziecka do bodaj 26. roku życia, więc nie jest to tak
>> nienormalne, jak Ci się wydaje. Może tam, gdzie mieszkasz prawo jest
>> inne,
>> ale tutaj nie.

> powaznie???

Poważnie. Jest jeszcze parę innych fajnych paragrafów.

> btw dzidka, i jej kolezanka, widza to raczej w kategorii moralnej nie
> prawnej.
> I glownie do tego sie odnioslam.

Kategoria moralna w prostej linii wynika z kategorii prawnej i z czystej
logiki. Nie wyobrażam sobie zostawienia swojego studiującego dziecka na
własnym utrzymaniu. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy samo sobie tego wyraźnie
zażyczy.

> wiem o czym pisze. Studiowalam na medycznych studiach.

I pracowałaś przy tym utrzymując się całkowicie sama? Opłacałaś własne
mieszkanie, media, jedzenie, ubrania, środki czystości, przejazdy i inne
rzeczy? Jestem pełna podziwu, bo wiem, co to są studia na medycynie i wiem
też, że fizyczną niemożliwością jest praca na takich studiach. Jeśli Ci się
to udało, to podziwiam.

> Ledwo zipalam, ale nigdy nie uwazalam, ze obowiazkiem moich rodzicow jest
> pomoc i zadalam od nich
> forsy.

Może i nie uważałaś, co nie zmienia faktu, że było to ich obowiązkiem.

> a po co dzidka pisze jak to dziewczyna go utrzymuje, a macocha nie daje
> ani
> grosza? jaki jest cel gloryfikacji narzeczonej??

Ale pisze to przecież tutaj, nam, by naświetlić obraz całej sytuacji.
Nigdzie nie pisała, że jej znajoma mówi to swojemu chłopakowi.

>> > on ulegal jak do tej pory JEJ, i widze ze absolutnego posluszenstwa
>> > dziewczyna wymaga

>> Chyba coś źle zrozumiałaś. Nie wymaga posłuszeństwa ale uszanowania
>> wspólnie
>> podjętej decyzji, a nie zachowania godnego chorągiewki, tylko dlatego, że
>> mamuśka się wkurzyła.

> nie. tak myslalam do momentu postu wyzej. Gdyby nie ta "Teraz ona go
> utrzymuje, bo on jest na ostatnim roku studiów dziennych"
> "To on nauczył się od dziewczyny, że można zrobić coś, pomóc
> komuś bezinteresownie, za nic, a na dodatek mieć z tego frajdę. To on
> nauczył
> się od dziewczyny, że jak ktoś dzwoni z prośbą o pomoc (mnie się zdarza
> prosić
> ją, żeby została z moimi dziećmi) to _można_ odmówić, jeśli się nie ma
> czasu,
> ma już inne plan"

I gdzie tu jest napisane, że ona wymaga od niego absolutnego posłuszeństwa?

> powiedz mi jaki widzisz zwiazek ze zmian deyzji, a ta "miloscia"??

Przede wszystkim nie rozumiem powyższego pytania.

JW

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2007-12-15 20:32:46

Temat: Re: co dalej
Od: d...@v...pl szukaj wiadomości tego autora


> Pierwsza uwaga - ogólna: Z Twojego opisu wynika, że do tej pory nie
> zawodził jako partner. Więc posłuchanie jednej z rad w stylu:
> "natychmiast uciekać" byłoby powiedzmy co najmniej lekkomyślne.

Z tego co ja wiem to jakoś specjalnych problemów nie mieli, dlatego ja na pewno
nie doradzałam jej natychmiastowej ucieczki.
Raczej byłam za tym, żeby jednak poważnie przedyskutowali sprawę. Bo moim
osobistym zdaniem, pomijając całe zachowanie matki, to chłopak nie był fair.

> Trzecia uwaga: Mówisz o jego Matce, jaka by ona nie była. Postaw się w
> jego sytuacji. Dlaczego uważasz, że dla niego to sprawa emocjonalnie
> obojętna? Pomyśl co ma do wyboru: Zaproszenie obojga rodziców, bez
> względu na możliwe skutki, ponieważ "tak ustaliliśmy" i moim zdaniem nie
> jest to dobre rozwiązanie. Wybrał rodzica, z którym jest silniej
> związany emocjonalnie i którego nie chciał skrzywdzić. I powiem Ci
> szczerze, że w takiej sytuacji robienie mu wyrzutów "bo inaczej sie
> umówiliśmy i ja uważam że powinno być tak, itp." z całą pewnością nie
> jest "związkotwórcze". Z męskiego punktu widzenia powiem Ci że jako
> kobieta więcej można wygrać zachowaniem zupełnie innym...
>
> Może wystarczyłoby powiedzieć: "Rozumiem, zgadzam się, ale następnym
> razem spytaj mnie o zdanie"

No widzisz... matka jest matką, chłopak został postawiony w trudnej sytuacji,
fakt bezsporny, ale... może nie musiałoby byc takiej sytuacji, gdyby chłopak
rozegrał to inaczej?
Inaczej byłoby gdyby przyszedł i powiedział "słuchaj, ja wiem, że lista
ustalona, ale wiesz... jest taka sytuacja, wiesz jak jest z moimi rodzicami, że
matka nie trawi obecnej żony ojca... może jednak nie zaprosimy jej?" niż "moja
matka dostała histerii, nie zapraszamy żony ojca i już", czyli między wierszami,
postanowiłem, tak będzie i nie ma odwołania. Koniec, kropka.
Wszystko można dograć, wszystko można ustalić. Chodzi o podejście do sprawy i o
to jak się dziewczyna poczuła. Ona nie ma 2 lat, żeby musieć postawić na swoim,
bo tak. Wystarczy tylko pamiętać, że ona też ma chyba troszkę do powiedzenia w
sprawie swojego ślubu i mimo, że chłopak w tej sprawie może mieć większe prawo
do decyzji, bo to jego rodzina, to jednak wypadałoby chociaż się skonsultować z
zainteresowaną?

> Czy "na szczęście", czy nie to można będzie powiedzieć dopiero po latach
> małżeństwa (albo rozstania)

Życie pokaże. Ja jedynie się cieszyłam, że nie ja jestem w samym środku tej
sytuacji i nie jestem stroną w konflikcie.

dzidka

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2007-12-15 20:35:10

Temat: Re: co dalej
Od: d...@v...pl szukaj wiadomości tego autora


> Tzn. jak Ona się o tym dowiedziała? Na ślubie? :-)
> Czy chłopak przyszedł i powiedział: "Nie zapraszamy mojego Ojca"?

"Dzwoniła moja matka, dostała histerii. Nie chce widzieć żony ojca. Nie
zapraszamy jej w takim razie".

dzidka

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2007-12-15 20:36:35

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


(...)
> Inaczej byłoby gdyby przyszedł i powiedział "słuchaj, ja wiem, że lista
> ustalona, ale wiesz... jest taka sytuacja, wiesz jak jest z moimi rodzicami,
że
> matka nie trawi obecnej żony ojca... może jednak nie zaprosimy jej?"
niż "moja
> matka dostała histerii, nie zapraszamy żony ojca i już", czyli między
wierszami,
> postanowiłem, tak będzie i nie ma odwołania. Koniec, kropka.


biedny ten pan mlody - spod deszczu pod rynne wpada....

i.




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2007-12-15 20:41:35

Temat: Re: co dalej
Od: Adam Moczulski <a...@p...neostrada.pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwon(K)a pisze:
>> Znaczy u Ciebie też legitymowano ?
>
> traume ze stanu wojennego masz, czy jak???

No wyobraź sobie, że nie wszystkim się to podobało.

--
Pozdrawiam
Adam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Praca praca prac a czas dla rodziny
Jak zarabiać korzystając z internetu i nie wychodząc z domu
Samotność w małżeństwie
Moja strona
upadek społeczeństwa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »