| « poprzedni wątek | następny wątek » |
161. Data: 2006-06-23 04:22:21
Temat: Re: co robić?
Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:449af8bb$0$22582$f69f905@mamut2.aster.pl...
> Nie wiem gdzie odczytałeś że ja czegokolwiek żądam od CIebie?
> To co tu pisze traktuje na zasadzie wymiany poglądów.
'I uczuć', chciałaś rzec?
> No całe szczęście bo niezły burdel by był :))))))))
No i tu się własnie mylisz. Bo niezły burdel to właśnie jest teraz, a
przynajmniej solidna porcja dobrego, tradycyjnego, monogamicznego
zaklamania ;o))))
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
162. Data: 2006-06-23 04:26:38
Temat: Re: co robić?
Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:449af726$0$22604$f69f905@mamut2.aster.pl...
> A czym karmisz tę osobę ? Klamstwem? :)
Nów kulą w płot, ale przecież nie mogę brać Ci tego za złe...
> Jakiegoż to kosztu potrzeba żeby nakarmić?
Uświadomienia sobie, czego chcę ja i czego chce ten ktoś. Tylko tyle i
aż tyle.
> I w końcu resztę czego niby miałbyś wyrzucać?
Jest w człowieku wiele sfer do podziału...
> Wspominałeś coś o czerni i bieli...
> Czemu popadasz w skrajności - ja tylko twierdzę że nie da się kochać
dwóch
> osób tak samo :)
> Ok sorry - Ty umiesz .. :)
> Ale jaki z tego wniosek?
> Ponieważ każdy człowiek jest inny musisz udawać że kochasz tą drugą
czy
> trzecią osobę tak samo jak pierwszą .
Termin średni Ci się tu zabłąkał w dwóch różnych znaczeniach. Tu chodzi
o miłość a nie o sposoby jej okazywania. Jeśli uważasz, że 'tak samo'
znaczy wszystkim trzem gotować jajka o ósmej rano, to zapominasz, że
jedna nie lubi jajek a druga nie będzie wstawać przed jedenastą, bo
nigdy tego nie robiła... 'tak samo' nie znaczy 'wykonywać mechaniczne
czynności i gesty w czasoprzestrzeni'. Przykro mi.
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
163. Data: 2006-06-23 11:13:37
Temat: Re: co robić?"bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e7efj7$uh4$1@news.onet.pl...
>> Czy wydaje Ci się, że masz wpływ na pojawienie się lub
>> zanik swojego uczucia miłości? Czy możesz nim sterować
>> wolicjonalnie?
>
> Tak. Nie istnieją uczucia (przy założeniu pewnej normy
> psychosomatycznej) u badanego, nad którymi zapanować nie można. A skąd
> się to bierze? Z ogólnego nastawienia do świata. To sprawa treningu.
W tym miejscu chyba nigdy się nie dogadamy. Uważam, że nie
istnieją te "mocniejsze" uczucia, nad pojawieniem się których
można zapanować. Można próbować (z lepszym czy gorszym
skutkiem) je okiełznać, zlikwidować, ograniczyć formy ekspresji,
ale samo ich pojawienie się to przysłowiowy dopust Boży.
Sam to w jakimś stopniu przyznajesz, pisząc o "otoczce hormonalnej":
> Widzisz coś, więc dostrajasz zmysły i czujesz konkretniej. Ta hormonalna
> otoczka, która towarzyszy miłości rzeczywiście jest trudna do
> opanowania, z wiekiem jednak nabiera się doświadczenia i stany
> lękowo-depresyjne ulegają przez radością z obdarzania tym uczuciem
> świata wokół.
Ową "otoczkę" wywołujesz na własne życzenie, czy jednak przyłazi
nieproszona?
Ale ja nie o tym chciałem. Wróćmy do początku:
> Czy wydaje Ci się, że masz wpływ na pojawienie się lub
> zanik swojego uczucia miłości? Czy możesz nim sterować
> wolicjonalnie?
Twierdzisz, że tak. Czy w takim razie uczuciem miłości obdarzasz
absolutnie dowolną osobę? Wybraną metodą losowania? Bez
względu na to, kim jest oraz co sobą reprezentuje? Tym bardziej,
że świadomie to robisz, musisz mieć uświadomione jakiekolwiek
kryteria. Tutaj chodzi mi o elementarną logikę, nie jakieś mistyczne
doznania i mityczne "dostrajanie zmysłów".
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
164. Data: 2006-06-23 20:34:37
Temat: Re: co robić?
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał
w wiadomości news:e7gid3$mh1$1@news.onet.pl...
> W tym miejscu chyba nigdy się nie dogadamy. Uważam, że nie
> istnieją te "mocniejsze" uczucia, nad pojawieniem się których
> można zapanować. Można próbować (z lepszym czy gorszym
> skutkiem) je okiełznać, zlikwidować, ograniczyć formy ekspresji,
> ale samo ich pojawienie się to przysłowiowy dopust Boży.
> Sam to w jakimś stopniu przyznajesz, pisząc o "otoczce hormonalnej":
Z jednej strony prawda, ale z drugiej pisząc o otoczce hormonalnej nie
miałem na mysli sytuacji: parcie na mocz --> wc albo w krzaki bo
rozerwie.
> Ową "otoczkę" wywołujesz na własne życzenie, czy jednak przyłazi
> nieproszona?
Nie nie nie nie. Owa otoczka to chemia i koniec. Czy nad tym zapanujesz,
czy też nazwiesz miłością, nienawiścią etc... czy też w sobie rozbudzisz
(jak chcesz być smutny, to jesteś, chcesz być zakochany, po jakimś
czasie tego chcenia zaczyna się dziac to samo, co czasami przychodzi
bez... obojętne w którą stronę, przerwać to zawsze można).
> Twierdzisz, że tak. Czy w takim razie uczuciem miłości obdarzasz
> absolutnie dowolną osobę? Wybraną metodą losowania? Bez
> względu na to, kim jest oraz co sobą reprezentuje? Tym bardziej,
> że świadomie to robisz, musisz mieć uświadomione jakiekolwiek
> kryteria. Tutaj chodzi mi o elementarną logikę, nie jakieś mistyczne
> doznania i mityczne "dostrajanie zmysłów".
Elementarna logika podpowiada, że nie ma z powyższym nic wspólnego, ale
jadziem dalej. Otóż tak: albo zakochasz się bez pamięci i 'musisz ją
mieć', albo ukierunkowujesz się na cel i wywołujesz efekty. Widzisz, że
posłużę się fizjologią: na widok jednej każdy zobaczy, że jej pragniesz,
na widok innej musisz wykazać odrobinę samozaparcia, ale prześpisz się z
każdą. Z miłością jest podobnie. Owszem, szalenie to trudne, jeśli
zamiast kochać świat chce się koniecznie pokochać tą jedną jedyną lub
tego jednego jedynego. Znam kilka takich par, w tym jedną związaną
dzięki zakładowi...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
165. Data: 2006-06-24 11:41:55
Temat: Re: co robić?"bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e7hj8t$te1$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał
> w wiadomości news:e7gid3$mh1$1@news.onet.pl...
>
>
>> W tym miejscu chyba nigdy się nie dogadamy. Uważam, że nie
>> istnieją te "mocniejsze" uczucia, nad pojawieniem się których
>> można zapanować. Można próbować (z lepszym czy gorszym
>> skutkiem) je okiełznać, zlikwidować, ograniczyć formy ekspresji,
>> ale samo ich pojawienie się to przysłowiowy dopust Boży.
>> Sam to w jakimś stopniu przyznajesz, pisząc o "otoczce hormonalnej":
>
> Z jednej strony prawda, ale z drugiej pisząc o otoczce hormonalnej nie
> miałem na mysli sytuacji: parcie na mocz --> wc albo w krzaki bo
> rozerwie.
Ja też nie miałem. Prędzej o tęsknocie lub poczuciu szczęścia, czyli
wrażeniach nie tak "prących", żeby zaraz lecieć w krzaki.
>> [...] Czy w takim razie uczuciem miłości obdarzasz
>> absolutnie dowolną osobę? Wybraną metodą losowania? Bez
>> względu na to, kim jest oraz co sobą reprezentuje? Tym bardziej,
>> że świadomie to robisz, musisz mieć uświadomione jakiekolwiek
>> kryteria. Tutaj chodzi mi o elementarną logikę, nie jakieś mistyczne
>> doznania i mityczne "dostrajanie zmysłów".
>
> Elementarna logika podpowiada, że nie ma z powyższym nic wspólnego, ale
> jadziem dalej. Otóż tak: albo zakochasz się bez pamięci i 'musisz ją
> mieć', albo ukierunkowujesz się na cel i wywołujesz efekty. Widzisz, że
> posłużę się fizjologią: na widok jednej każdy zobaczy, że jej pragniesz,
> na widok innej musisz wykazać odrobinę samozaparcia, ale prześpisz się z
> każdą. Z miłością jest podobnie. Owszem, szalenie to trudne, jeśli
> zamiast kochać świat chce się koniecznie pokochać tą jedną jedyną lub
> tego jednego jedynego. Znam kilka takich par, w tym jedną związaną
> dzięki zakładowi...
Mącisz, jak rasowy humanista. Oczekiwałem prostej odpowiedzi,
jak razowy ściślak. Masz jakieś kryteria w obdarowywaniu ludzi
miłością? Tak? Nie? Nie wiem? Ale skoro kochasz cały świat,
to faktycznie, nic tu po moim dopytywaniu. Pozostaje tylko
skonstatować - są na świecie ludzie, o których się filozofom nie
śniło.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
166. Data: 2006-06-24 11:56:07
Temat: Re: co robić?
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał
w wiadomości news:e7j8eq$178$1@news.onet.pl...
> Ja też nie miałem. Prędzej o tęsknocie lub poczuciu szczęścia, czyli
> wrażeniach nie tak "prących", żeby zaraz lecieć w krzaki.
I na to zgoda. Tylko widzisz, ja też tęsknię do krajobrazów Toskanii,
czy do tego, by spotkać znajomego Czukcza, tęksnię do kilku kobiet, z
niekórymi czasami dane mi jest się widzieć, mam poczucie szczęścia z
wielu powodów... ale to jak z cierpieniami młodego Wertera... to jest
patologia do leczenia, nie zaś do odczuwania z przyjemnością...
> Mącisz, jak rasowy humanista.
Humanista nie ma łatwego zycia, bo i materiał nie jest prosty. Ściślak
ma wiele prostsze zadania...
> Oczekiwałem prostej odpowiedzi,
> jak razowy ściślak. Masz jakieś kryteria w obdarowywaniu ludzi
> miłością? Tak? Nie? Nie wiem? Ale skoro kochasz cały świat,
> to faktycznie, nic tu po moim dopytywaniu. Pozostaje tylko
> skonstatować - są na świecie ludzie, o których się filozofom nie
> śniło.
Tak. Nie. Nie wiem.
To nie są odpowiedzi, bo świat jest zbyt zmienny. Ale... mam kryteria...
lubię w jednych jedno, w innych co innego, czasami nic w nich nie ma, a
jednak to 'coś' jest... również w tym samym człowieku dopatrzeć mogę się
tego, co mnie w nim odstręcza... a preferencje są właśnie tworzone w
akcie kreacji dla tej, a nie dla innej osoby. Dla innej stworzę zupełnie
inne.
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |