Data: 2004-04-17 21:31:18
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?
Od: KOMINEK <k...@o...org.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Adam GG" <t...@t...pl> wrote in
news:c5resi$kmp$1@nemesis.news.tpi.pl:
> z gory przepraszam za dlugosc......moze kogos to zainteresuje i
> podzieli sie opinia
Chetnie, kurwa, chetnie.
Dawno juz nie czytalem wypowiedzi kogos tak zapatrzonego w siebie i tak
popierdolonego na umysle.
Az nie wiem od czego zaczac.
Jestes wielki, kochany, zaradny, idealny, no kurwa - lepszego kwiata na tym
swiecie nie znajdziesz. Kazda laska powinna przed takim zadzierac kiece,
albo od razu pochylic sie i wypiac tylek.
Z twojego postu wynika, ze jestes tak zajebiscie dumny z siebie i masz tak
wygorowane mniemanie o sobie, ze kazdy przy tobie to pionek. A juz na pewno
pionkiem jest ten gosciu, ktory wlasnie puka twoja byla laske. No jak ona
mogla pojsc do goscia, ktory jest od ciebie bogatszy i jeszcze nic w zyciu
nie osiagnal? A ty, kurwa, co? Prezydentem jestes? Kierownikiem zmiany w
makdonaldzie?
Wez ty sie stuknij w leb, zanim znowu utwierdzisz sie w przekonaniu, ze
dobra praca, zapewnienie bezpieczenstwa i szczerosc uczuc to wszystko,
czego potrzeba kobiecie.
Do tego wszystkiego brakuje ci jeszcze zdrowo myslacego mozgu, ktory
pomyslalby, ze takie laski jak ona to trzeba splawiac, zanim zrobia ci
pierwszego loda.
Co z ciebie za facet, gdzie jest twoja godnosc, skoro ty nie potrafisz
zapomniec o panience, ktora regularnie robila cie w chuja? Jesli laska po
kilku dniach znajomosci nie wie, czy chce z toba byc, to znaczy, ze albo
robi cie w balona, albo jest glupia. Nie ma innej mozliwosci. Nie ma czegos
takiego jak "kolejnosc rzeczy" w znajomosci, ktora trwa iles tam miesiecy.
Jak mogles byc tak slepy? Czy ta kolejnosc rzeczy byla wobec partnera,
ktorego posiada teraz? No kurwa, on u niej mieszka do chuja pana! W
szczerych uczuciach, w tych prawdziwych - kolejnosc rzeczy wystepuje na
poczatku znajomosci, kiedy zwiazek sie tworzy. Ale to jest kwestia dni, no
niech bedzie ze i tygodni, a nie miesiecy!
Apogeum swojego egoizmu osiagnales zadajac pytanie: "Czy dziewczyna
zrozumie kogo stracila?".
Haha! Ona juz dawno zrozumiala, kogo olala! Ona cie nie stracila. To nie ta
kategoria. Wybrala lepsze, wygodniejsze zycie, z facetem, ktory ma wiecej
kasy od ciebie i byc moze troche bardziej podreperowany mozg. Poza tym,
kogo ona stracila? Ciecia, ktory udaje twardziela? Myslisz, ze nie byles
wobec niej potulnym misiem? Grasz faceta, ktory ma wszystko poukladane,
ktory zna odpowiedzi na pytania, a koniec koncow okazujesz sie byc miekka
szmatka, ktora ona sobie podcierala tylek. Regularnie.
I jesli sie nie myle, to jeszcze nie jest koniec waszej historii. Jesli ona
zechce wrocic, to ty ponownie zagrasz role pt. "Dosc tego, nie chce cie
znac", ale w epilogu i tak pozwolisz jej na powrot. Bo kochasz glupia
miloscia, glupia kobiete. I dla kogos, kto patrzy na to z boku wcale nie
wyglada to na jej powrot do ciebie, mimo ze ona pierwsza wyciaga reke. To
ty czekajac na moment powrotu blagalnie pragniesz tej kobiety.
Szczycisz sie, ze tyle jej pomagales, ze byles dla niej niczym aniol stroz
i jednoczesnie dajesz nam i sobie do zrozumienia, ze to mial byc klucz do
jej dupy.
A przeciez nie o to jej chodzilo. Pomagales jej i ona to swietnie
wykorzystala, ale jestem swiecie przekonany, ze biorac pomoc nie dawala ci
znakow, ze dostaniesz cos w zamian.
W swoim poscie nieudolnie probujesz wmowic sobie wyzszosc nad nia uzywajac
zwrotow
- "blagala mnie",
- "zobaczyla jak mi sie powodzi",
- "pomagalem jej",
- "bylo jej glupio",
- itd...
I co masz z tego wszystkiego? Gowno! To, o czym piszesz to tylko zludzenia,
bo ty - mimo wszystko - ciagle jej wierzysz, a slowa, ktore mowila tobie
traktujesz jako prawdziwe i trzymasz je w sobie niczym karty atutowe. A to
gowno prawda.
Pomagales jej i wykorzystala to. Jej slowa to klamstwa. Lancuch klamstw.
Nie bylo jej glupio, kiedy cie spotkala na ulicy. Ona nie zwracajac na
ciebie uwagi smiala ci sie w ryj. Taka jej wdziecznosc.
Blagala cie o powrot? Gowno prawda. To byla tylko metoda, ktora miala na
ciebie podzialac, a w jej blaganiu bylo tyle szczerosci ile piekna jest w
oczach Renaty Beger.
Powodzi sie tobie? No i co z tego, skoro jestes nieudacznikiem, ktory nie
potrafi splawic jednej, glupiej panienki? Przeloz dobra materialne na
uczucia i wyjdzie ci, ze i tak jestes przegrany, o czym doskonale wiesz.
Trudno jest sie pogodzic z tym, ze tyle cwiczen poszlo na marne, tyle
pieniedzy, staran, planow i strategii? I wszystko wpizdu. Plan sie nie
udal.
Nie zwalaj winy na nia. Ja wyznaje zasade, ze kazda kobiete mozna sciemnic
i wychowac sobie. To oczywiscie dziala w obie strony. Tobie wydawalo sie,
ze znalzles klucz do tego, ale jednak sie pomyliles.
Zatem wina lezy po twojej stronie. Skoro ktos potrafil dotrzec do tej
laski, to znaczy, ze mial do ciebie lepszy kluczyk. A przeciez miales te
kobiete podana na talerzu. Z takich jak ona mozna wydusic wszystko, kazda
tajemnice i nastepnie poddac takiemu praniu mozgu, ze bylaby ci wierna az
po grob. Nie ma latwiejszego celu, niz kobieta w nieszczesciu.
Z pewnoscia wiele ci powiedziala, ale i wiele ukryla, bo nie potrafiles z
niej tego wydobyc. Mysle, ze cholernie zaniedbales jej relacje rodzinne. Ja
w jej rodzinie szukalbym klucza. Tam cos sie nie ukladalo, wspomniales cos,
ze mieli dlugi, ale to nie to...Powinienes byl siegnac glebiej.
Druga sprawa. Nie ma nieudanego zwiazku bez klotni. Albo tego nie
doczytalem(nudziles momentami) albo celowo pominales ten szczegol, bo jest
to argument przeciwko tobie. Mysle, ze przy calej swojej pomocy dla niej -
rownie wiele wymagales i swiadomie lub nieswiadomie wynajdywales powody do
klotni. Nastepna sprawa - wez mi, kurwa, nie graj takiego ciecia, ktory nie
widzial, co galy braly. Golym okiem widac, ze laska nastawiona jest na zysk
i jestem swiecie przekonany, ze od samego poczatku poznales sie na jej
charakterze, tylko naiwnie wierzyles, ze to co masz - bedzie dla niej
wystarczajace.
Powyzszy akapit byl krotkim zbiorem kwestii, ktore spierdoliles, a mogles
rozegrac inaczej. Do tego dodalbym jeszcze trzymanie laski na dystans,
czego nie potrafiles zrobic, bo to ona trzymala cie na smyczy, a nie ty
j0m. Rozbierales sie przed nia z uczuc. A to podstawowy blad.
Ostatnie akapity twojego posta to nieustajaca wiara w swoja wyzszosc nad
tamtym gosciem i wiara w to, ze ona znowu przyjdzie do ciebie na kolanach.
Po czesci jest to uzasadniona wiara, ale wykazujesz sie duza naiwnoscia
wierzac, ze jej powrot rozwiaze problemy. Bo wierzysz w to, prawda? Mozesz
pierdolic, ze spotkales j0m przypadkowo na ulicy i odzyly w tobie
wspomnienia. Gowno prawda. Bedziesz szukal kazdej okazji, aby miec z nia
kontakt. Niedawno taka byla(nawet ktos pisal posta w tej sprawie, bo mial
dylemat) - Wielkanoc. Wyslales jej kartke? Najblizsza kolejna to Dzien
Matki, ale ona jest niedoszla matka, wiec nie polecam przypominac sie tego
dnia, hehe. Moze na Dzien Dziecka zlozysz jej zyczenia? Albo wyslesz kartke
z wakacji? To typowe zachowania dla takich cieci jak ty. Myle sie?
Nie potrzebujesz zadnej rady, bo jestes najmadrzejszy. Zadna rada nie
zmieni twoich uczuc i twojego postepowania. Dalej bedzies otwieral drzwi
zlymi kluczami. I taka juz twoja rola, nieudaczniku.
No dobra, troche cie zjebalem, ale myse, ze to ci sie przyda, bo obawiam
sie, ze wiara z grupy stanie po twojej stronie. W koncu strasznie
pokrzywdzony jestes. Odpowiem jeszcze pokrotce na twoje pytania i koncze,
bo frytki mi sie przypala.
> Ale czy ona moze zalowac ?
Moze.
Jest emocjonalnie niedojrzala, a takie maja m.in. to do siebie, ze nie
wiedza, co dla nich najlepsze i kieruja sie wylacznie glupimi emocjami.
> Czy zaluje ?
Troche.
> Jak to sie rozwinie ?
Bedzie chciala wrocic do ciebie, a ty sie zgodzisz.
Zwiazek nie przetrwa, bo nie jestes typem faceta, ktory ona moze traktowac
powaznie.
> Czy dziewczyna zrozumie kogo stracila ?
Niestety nie i dlatego do ciebie wroci, hehe.
> Czy dla takiej wazny jest ktos kto jest zaradny,kto
> nigdy nie zawiodl.Czy po prostu ktos,
> komu z nieba leci,choc moze sie to kiedys skonczyc ?
Rzuc moneta...
> Co sadzicie o tej calej sytuacji ?
Jestes glupi.
Ona jest glupia.
W waszym przypadku minus i minus nie da plusa.
> Spotkalem sie z kilkoma dziewczynami do tej pory i zadna mnie nie
> zachwycila w ten sposob jak tamta.
> Nie bylo tej iskry co z nia.
Mysle, ze kazda szanujaca sie laska olalaby cie strumieniem cieplego moczu.
> Co tu robic ?
Doskonale wiesz, co robic. Bedziesz zyc nadzieja i nie posluchasz zadnej
sensownej rady.
> Czy prawie 20 lat to za molo zeby byc w porzadku ?
Spojrz w lustro.
I wyjdz poszukac nastepej laski, ktorej wystawisz rachunek za swoja
"bezinteresowna" pomoc.
> Po co ten szantaz emocjonalny ?
To kara za grzechy, wyrachowany dupku.
--
Nudzisz sie? To napisz: k...@o...org.pl albo zaGGadaj - 1209534
Najdluzej kochamy tych, ktorzy nas porzucaja.
|