Data: 2008-09-26 22:02:25
Temat: Re: dla vB
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Teraz już nie.
Natomiast wtedy gdy się stamtąd oddalałem to płakałem z żalu,
że muszę wracać.
Nikt mnie nie pytał o to czy tego chcę.
Przez pewien czas czułem się jakbym się znalazł właśnie w takim
miejscu jak napisałem, a później czasem zdarzało mi się żałować,
że musiałem wracać.
To było prawie 18 lat temu i od tamtej pory sporo sie zmieniło.
Obecnie mam wiele powodów, aby tu trwać, tzn na tym świecie:
i wiele i bardzo ważnych, więc teraz z kolei modlę się, aby nie odejść
tamże zbyt wcześnie. :)
Moje doświadczenie było trochę inne niż większość opisywanych
wspomnień ze śmierci klinicznej, bo zdarzyło się w czasie normalnego
snu (tak jak u niektórych proroków w Biblii, albo jak u Mahometa).
Nie widziałem tunelu, ale coś co chyba widzieli niektórzy autorzy
tekstów biblijnych gdy wspominają np o otwierającej się bramie
w Niebie przed tronem Boga.
Nie wszedłem za tę bramę, ale patrzyłem na wszystko przez nią.
Weszeła przez nią tylko ta postać która mi towarzyszyła (czyli
IMHO Jezus) - to ona mnie tam jakby uniosła, a gdy uniosła ręce
to blask Światłości bijącej centralnie z linii horyzontu unosiła się
napełniając wszystko jeszcze większym blaskiem.
Ta postac mi nieco zasłaniała, więc strałem sie podejść lub
przesunąć troche w bok, ale nie mogłem sie ruszyć.
Kiedy Światłość osiagnęła pełnię, musiałem juz wracać.
Zostałem jakby uniesiony stamtąd z powrotem.
Nie rozglądałem się dookoła ani kiedy brama się otwierała
(tzn kiedy zbliżałem się do Światła), ani jak się zamykała.
Byłem tylko wpatrzony w tę niezwykłą Światłość.
Stąd nie miałem poczucia, że poruszałem się w tunelu, czy
czymś podobnym.
Jak dla mnie była to raczej przestrzeń, którą przemierzałem
kierując się wprost do/od "bramy" Nieba i bijącej z niej
Światłości.
--
CB
"tren R" <t...@n...sieciowy> napisał(-a)
w wiadomości news:gbjkgk$7s1$2@news.onet.pl:
> tak to też widzisz, prawda?
|