Data: 2004-08-31 16:10:19
Temat: Re: dlaczego
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lia:
> ... Oczywiscie gdybym miala na tyle zwichrowaną psychikę
No wiec widzisz: fatalna naiwnosc skutkujaca bezsensownym
wywyzszaniem "zwichrowanej psychiki" moze w pewnych
warunkach postawic zdradzajacego w sytuacji powiedzmy
przymusu i moze nie miec to nic wspolnego z "kurestwem".
> Moje chcenie nie ma tu nic do rzeczy - to raczej kwestia moich zasad.
> Poniewaz zachowanie pt zdradzam partnera nie mieści się w kanonie
> moich zasad oceniam je negatywnie. Moje prawo :] Na tym własnei
> polega wydawanie ocen.
A jednak... :)
"diabel tkwi w szczegolach",
a Ty najwyrazniej upierasz sie od czasu do czasu aby interpretowac
je "od czapy" ignorujac zasady do jakich sama chetnie sie przyznajesz.
> ... Smiem niestety podejrzewać po histerycznych
> reakcjach Nicki, że do niej nie da się odnieść Twojego przykładu,
> iż seks z kims poza stałym partnerem jest czyms naturalnym
> i normalnym dla niej, zbyt wiele agresji w niej wywołały moje
> oceny, które przecież powinna miec w głębokim poważaniu
> jeśli byłoby tak jak proponujesz przedstawić :]
Chcesz powiedziec ze jedynie prostytutka czy kurwa powinna sie
przejac gdy zarzucisz jej puszczanie sie? - zdumiewajace rzeczy
insynujesz... ;o
przynajmniej z mojego punktu widzenia. :))))
> Serio historia pokazuje, że w naszym kręgu kulturowym podstawowe
> zasady moralności i etyki są tak często pozbawione sensu i błędne.
> I że lepiej, żeby każdy sam z siebie wymyslił sobie zasady, zupełnie
> nie posiłkując się dorobkiem przeszłych pokoleń w tej kwestii?
Tak. :)
Dlatego wlasnie jestesmy 2-gim swiatem...
ale to sie zmieni - mozesz mi wierzyc. ;)
No niestety. :)
> Mam nadzieje, ze nie bedziesz na córce tego praktykował...
Tzn czego? Sluzalczosci i podporzadkowaniu wobec wydumanych
pseudo-moralnych 'zasad', zgodnie z ktorymi zdrada nawet
sfiksowanego partnera to "wstydliwe kurestwo", zas wspieranie
ekstrementow mentalnych bezmozgich palantow holdujacych
psim zasadom to przejaw posiadania "kregoslupa moralnego"? ;)))))
Alez oczywiscie ze nie! W zyciu! ;DDDDD
> A to kiedys byl taki wymóg?
No wlasnie nie bylo. :)
Bo wiesz, to ze prawie 'wszystcy' wchodza 'dumni i bladzi' przez
otwarte drzwi, nie oznacza ze ktos nie poszukuje zamknietych
tuz obok tych otwartych...
oraz ze na tym nie skorzysta kiedy juz je odnajdzie.
Pomysl o tym. Serio. :)
> Eeee, no piszesz, ze sa ludzie dla których (tak w skrócie) czytanie
> książek to strata czasu, bo lepiej zdradzac męza ;]
Jesli dla kogos czytanie ksiazek to zwykle strata czasu, zas w
szczegolnej sytuacji odkryje iz lepiej dla niego aby nie przejmowal
sie 'wiernoscia' wobec partnera, to wydaje mi sie to naturalne. ;o
> No to niech nie wini innych, że Ci mając zasady moralne dość
> mocno wpojone potępiają zdrady :)
Nie przesadzaj, nawet nie musi... :)
Wystarczy ze ci z "zasadami moralnymi" sami siebie kompromituja
poprzez ze tak powiem psia wiernosc swym "madrym" 'zasadom'. ;)
> Ja jestem z tych niewierzących.
> Chcesz dyskutować to poproszę konkretne przykłady.
> Nie masz takich przykładów - trudno, ale nie oczekuj uznania swoich
> racji.
No dobra, zartowalem. :)
Ty nie? ;)
> Hmmmm, to znaczy co, całkiem nieświadomie mogę zdradzić partnera?
> W jaki sposób?
Tak. A scisle: "calkiem nieswiadomie" mozesz doprowadzic do sytuacji,
w ktorej postawisz siebie na pozycji zdradzajacego, lecz wowczas byc
moze Twojej zdrady nie okreslilbym wowczas "kurestwem", choc to
niewykluczone. ;)
> To się bierze rozwód, a nie jest się z facetem dla pieniędzy, bo tak
> wygodniej. To chyba oczywiste. Zycie w zakłamaniu jest pewnie mocno
> nieciekawe.
Zaklamanie?
A czy opisywanie zdarzenia na newsach swiadczy o zaklamaniu wg
Ciebie? :)
Nie zalamuj mnie Lia. ;o
> Dopóki nie dostanę amnezji i nie zapomnę jakie zasady w życiu są
> ważne.
Brzmi rozsadnie. :))
> Pisanie o hipokryzji nie ma nic wspolnego z nawracaniem, więc nie
> wycofuj sie... ja mam dzis długi, leniwy dzien i chetnie poczytam :]
Nie kaz mi obrazac Twojej inteligencji. ;))
> Spokojnie i z wyrachowaniem.
Noooo... chyba musisz jeszcze duuuzo cwiczyc w tym kierunku. ;o
> im spokojniejszego, milszego i uśmiechniętego ma oponenta
Oponenta czy agresora? ;)
Ach! Rozumiem! "oponenta" jednak. :)))))
Czyli nie wiesz?
> Aleź niech o tym opoiwada całemu światu... tyle że potem niech się
> nie dziwi, ze inni to komentują :]
Acha! Czyli scigasz biedaczke po ronych grupach i ~komentujesz jej
znane sobie wypowiedzi... hmmmmm.... :)))))))
> Rozumiem, powinna to "olać", a wpadła w furię... ciekawe dlaczego ?;]
A Ty bys to "olala"? ;D
> Nie mam ambicji szukania czegokolwiek, wystarcza mi to co
> zaprezentowała tu dzisiaj :]
Tzn po tym jak na nia naskoczylas? ;)
> I myslisz, ze osoba która czuje się OK z tym co robi/ła/ reaguje w
> taki sposob jak Nicki dzisiaj? Nie sądzę :]
Mysle ze karygodnie upraszczasz. :)
> Punkt dla Ciebie... naprawde mnie rozbawiles :]
Swietnie! Milo mi. ;)))
> Ha, a jesli dostałam w tyłek od życia i doskonale wiem wjaki sposób
> to na mnie wpłynęło? :]
No wiesz, zanim dostanie sie "wpierdol" to najpierw zwykle bierze sie
~ostrzegawczo po tylku. :)
> Samobójczy powiadasz? Ja żyję, a Nicki nie - myslisz ze to bylo
> samobójcze? ;]
Mysle ze czas pokaze... :)
iz ~tak. ;)
> Po pierwsze, nie rozwijałam tu bezpośrednio żadnej uwagi Kominka,
> podpięłam się pod post Nicki, i kwestie wstydzenia sie czegos lub nie.
> Po drugie, Twoja teoria, że zgadzanie się z jakąs tezą pana X
> oznacza, że automatycznie ceni się wszystkie tezy pana X, a także w
> pełni akceptuje samego pana X, jak i jego zachowania świadczy o tym,
> że w życiu najbliższe Ci jest "klakierstwo". Ja potrafie oddzielić
> ludzi od ich poglądów, nie przyklaskuje nikomu tylko dlatego, że
> zgadzam się z jedną jego tezą albo dlatego. że go lubię. Nie mam w
> zwyczaju ślepo zgadzac sie czy nie zgadzac z jakąś osobę tylko
> dlatego, że ją lubię/ nie lubię/ pozyczyla mi rower/ podeptała mi w
> tańcu nowe buty. Cb, zdecydowanie lepiej na bieżaco, kazdorazowo
> oceniać dane zachowanie, wypowiedz, poglądy - niż po prostu
> przyklaskiwać.
> Samodzielne myslenie nei boli :]
LOL :)))))
Podsumujmy:
Walory Kominka oceniasz "kazdorazowo" na podstawie ~pogladow,
gdyz "samodzielne myslenie nie boli" Cie, ale Nicki ocenialas
kiedys-tam i to uwazasz za wystarczajaco wiazace, gdyz jako
chelpiaca sie na newsach "kurestwem" nie jest kims wobec kogo
"zdecydowanie lepiej na bieżaco, kazdorazowo oceniać dane
zachowanie, wypowiedz, poglądy".
Swietnie! Wlasnie o to mi chodzilo. ;)
Dzieki. :)
> Powodzenia. Nie czytaj miedzy wierszami tam gdzie nic nie ma.
Skoro kazalas mi przetrzec oczy (podczas gdy od kilku postow
to robilem) to teraz mi nie sciemniaj Lia. ;o
Dla jasnosci: zgadzam sie obecnie z Nicki w 2-ch kwestiach:
1) Kominek to zalosny palant,
2) Lia ma praktycznie niewyjety "wpierdol" na wlasne zyczenie
- to tylko kwestia ~czasu.
No niestety. ;)
PS: nie zrozum mnie zle: daleki jestem od tego, aby przykladac
reke do tego na co sama wsciekle i uczciwie ~zapracujesz. :)
PPS: ufffffff..... :))
--
Czarek
|