Data: 2003-09-23 19:38:13
Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: "lucy" <e...@W...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >>Marek wrote:
> >>Ogólnie się z Tobą nie zgadzam - nie trzeba na codzień oglądać zdjęć ON na
> >>okładkach pism, żeby mieć świadomość, że tak też da się żyć.
> > lucy wrote:
> > Powiedz mi, skad ludzie maja to wiedziec skoro takiego zycia nie znaja???
Marek wrote:
> Czasami wystarczy po prostu się zastanowić. Poświęcić kilka chwil na to,
> aby pomyśleć, przeanalizować, wyobrazić sobie 'jakby to było'...
> --
> pozdrawiam
> Marek Monikowski
>
Tak sobie mysle, ze...no wlasnie – nie można „wczuc sie”, nie
można sobie
wyobrazic zycia innego niż znamy. Skutkiem takiego „wyobrazania sobie” sa
reakcje przyslowiowych babc – wyobrazaja sobie, ze bycie chorym czy
niepelnosprawnym to wielkie nieszczescie etc. i to wlasnie mowia.
Lub może przykład bardziej zyciowy - jakis czas temu brat mojego ojca czekal na
operacje, grozila mu amputacja nog. Po glebokich przemysleniach reakcja była
nastepujaca – „wole umrzec niż zyc bez nog, bo takie zycie to nie zycie
itp”.
Ja się oburzalam, ale po jakims czasie zrozumialam go... On mieszkal w
blokowisku z wielkiej plyty, nigdy nie miał za sasiada ON (albo o tym nawet nie
wiedzial), nie spotykal ON ani na spacerach ani w osiedlowych sklepikach, ani
w szkole (kiedy się uczyl) ani w pracy. W telewizji ani w prasie (jakby nie
było - zrodle wiedzy o swiecie wspolczesnym) tez ON jakos nie dostrzegal...
Wiedzial, ze tacy ludzie sa, ale jak i gdzie zyja nie wiedzial. Nie wiedzial i
może dlatego nie potrafil sobie wyobrazic, jak można zyc na wozku w bloku, jak
wydostac się z 4 pietra i isc odebrac wnuczke ze szkoly, jak... Nie będę wiecej
wymieniac, powiem tylko ze widzial wszystko w kategoriach: „nie da się” i
to
nie dlatego, ze był pesymista lub tchorzem, on po prostu _nie wiedzial, ze się
da_, nie znal takiego zycia, nigdy go nie obserwowal i nie potrafil sobie go
wyobrazic_. Tyle w kwestii „wyobrazania sobie” i zastanawiania sie "jakby
to
bylo, gdyby...".
Co do taktu o którym wczesniej wspomniales – masz racje. Sa wypowiedzi
mniej i bardziej taktowne, tyle, ze „takt, rzecz nabyta”, żeby wiedziec
jak
(jest np specjalny sposob komunikowania sie dzieci z doroslymi, przez per
pan/pani), co i do kogo mowic trzeba tez mieć wiedze o tym, co kogo może
urazic. To jest wiedza, cos czego sie uczymy. Jesli nie mielismy okazji sie
nauczyc, to poprostu tego nie wiemy. Dlatego chyba latwiej i przyjemniej by sie
zylo, gdyby wszyscy byli dla siebie bardziej wyrozumiali, dla swoich gaf i
niezrecznosci, dla nieumiejetnosci zachowania się wobec siebie...
A żeby nie było calkowicie nie na temat watku – „Dlaczego mężczyzni
obawiaja się kobiet, które sa na wózku??? Dlaczego ich nie chca???”... Może po
prostu nie wiedza, jak się wobec nich zachowac? Boja się popelnic gafe, sprawic
przykrosc i narazic na opinie czlowieka bez taktu, prostaka itd? Ha, zawsze
bezpieczniej trzymac się na odleglosc. Kiedy spotykasz pierwszy raz druga
osobe, zazwyczaj najpierw ja widzisz, potem dopiero sluchasz co i jak mowi.
Kiedy widzisz kogos na rowerze, zaczynasz rozmowe o tym widocznym atrybucie –
„fajny rower, dobrze dzialaja przezutki itd.”, kiedy spotykasz kogos z
aparatem fotograficznym w reku zagajasz rozmowe na temat sprzetu foto, kiedy
widzisz kogos z ksiazka w reku, rozmawiasz o literaturze; taka wiedze czerpie
sie z zycia, ze szkoly, z podworka, z imprez. A kiedy spotykasz kogos na wozku
(a nigdy wczesniej kogos takiego nie znales) to zastanawiasz się, co
powiedziec, żeby tej osoby nie urazic... Rety, co??? „Fajny wozek, ile
kilometrow robisz na godzine?”????. Zazwyczaj nigdy nikogo nie chce się
urazic... No a skoro nie chce się nikogo urazic i nie wie się co powiedziec (a
na dodatek nie chce się samemu narazic na opinie idioty, prostaka itd.), to
najlepiej trzymac się z daleka i nie wychylac, chocby kobieta na wozku bardzo
nas intrygowala. Ot, prosta odpowiedz na zadane pytanie.
Pozdrawiam serdecznie
L.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|