Strona główna Grupy pl.soc.rodzina dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie

Grupy

Szukaj w grupach

 

dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 75


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2003-02-07 08:41:40

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "saga" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Agati(Aga)" <a...@w...pl> wrote in message
news:b1vr4t$2e5$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> > > Jezeli nie mozna z Nim pogadac to moze sprobuj napisac.
> > > My tak czasami robimy z miom TZ, ja sie zacinam i nie chce rozmawiac
> > (takie
> > > ze mnie ziólko), ale meila do meza napisze i tak sobie odpisujemy, az
> robi
> > > sie dobrze (nowa forma komunikacji ;-)))).
> >
> > Orzeklby ze nie ma czasu na takie glupoty
>
> moze by tak nie odpowiedział ...

Nie raz tak mi powiedzial....


> No wlasnie ja juz pare razy chcialam odejsc ale potem dochodzilam do
> wniosku
> > ze bez sensu, ze przeciez bedziemy mieli dziecko itp. Ale wydaje mi sie
ze
> > bedzie jeszcze gorzej odejsc jak sie urodzi. Wtedy to dopiero bylby
dramat
> > zeby odejsc,. Pomijajac tak prozaiczne sprawy jak koniecznosc
> przeprowadzki
> > i niezbyt sprzyjajaca dla dziecka atmosfera. No a poza tym kondycja po
> ciazy
> > nie jest przez pewnien czas za dobra:)
> > ewa
>
>
> Ja niestety posłuzyłabym sie starym jak swiat sposobem szantazu. Powiedz
Mu,
> calkiem spokojnie bez złosci, ze dajesz Mu czas - pare dni - na
okreslenie
> Swojego stosunku do Ciebie i wyjasnienie tak wazych dla Ciebie problemow.
> Powiedz to co napisalas wyzej, ze wolisz odejsc poki dziecko jeszcze sie
nie
> urodziło i poki masz fizyczne siły. Moze sie troche otrzasnie, a moze
> zareaguje jak dzieciak mowiec, ze masz isc gdzie chcesz....Nie wiem, czy
to
> dobra rada...

Wiesz- raz juz odeszlam, zabralam pare rzeczy i pojechalam do siebie. To
bylo przed swietami. Powiedzialam mu dlaczego najpierw usilujac oczywiscie
jak zwykle porozmawiac. przez 3 dni ani nie zadzwonil ani nie uznal za
stosowne do mnie przyjechac. Gdy to w koncu JA sie odezwalam i powiedzialm
mu ze jak chce to moze przyjechac zeby cos tam)( nie pamietam co) to
powiedzial ze nie widzi takiej potrzeby.....Pogodzilismy sie tylko dlatego
ze byly swieta i ze nie chcialam robic mamie przykrosci ktora pierwszy raz
robila swieta w domu( zawsze jezdzilismy do dziadkow). Gdyby nie to...nie
wiem jak to by sie skonczylo.
ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2003-02-07 08:48:48

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:3550-1044607194@213.17.138.62...
>
> > Ja niestety posłuzyłabym sie starym jak swiat sposobem szantazu.
>
> I poddany szantażowi zostałby z Tobą - ale nigdy Ci tego nie
> zapomniał. (i dałby w d... przy najbliższej okazji - nie kocha to niby
> co go powstrzyma)



Zauwaz, ze ten rodzaj szantazu polegał na daniu wybru - chcesz zebym
została, czy chcesz zebym sobie poszła ?
Wcale nie twierdze, ze to dobry sposob. Uzyłam słowa , "niestety" , ale
wiem, ze ja posłuzyłabym sie tym sposobem - na niektorych działa. Na Ciebie
Qwax-ie nie działa, bo jestes juz (tak mi sie wydaje) straszy i masz wiele
doswiadczen, ale na takiego młodzika moze zadziała. To miałoby go otrzasnac,
a nie zmusic do kochania. Na ale ja idealistak jestem...

Pozdrawiam Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2003-02-07 08:58:44

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

saga wrote:

>
> .. Może to jakiś chwilowy kryzys..
> No nie wiem-kryzys ten trwa juz 8 m-cy. Staram sie jak moge. Naprawde
> niewiele moge sobie zarzucic. Próbuje rozmawiac- tak jak wczoraj i co?

Saga, a wzięłaś poprawkę na to, ze kobieta w ciąży zachowuje się czasem
irracjonalnie? Może po prostu pewne sprawy wyolbrzymiasz? Zamim odejdziesz
z tego związku, przygotuj poważną rozmowę z TZ, w czasie, kiedy nie będzie
mógł się wymigać zmęczeniem albo brakiem czasu - po prostu wyznacz termin.
Powiedz mu, co czujesz ( tylko bez oskarżeń, przekaż tylko uczucia) i
zapytaj, jak on widzi Ciebie i Waszą przyszłość. Daj mu konkretny termin na
odpowiedź. To, co opisałaś nie wygląda różowo, z drugiej strony, jak sobie
przypomnę siebie z czasu ciąży, to na miejscu męża uciekłabym gdzie pieprz
rośnie. Nie pozwól się tylko zbyć jakimiś ogólnikami, bo masz prawo
wiedzieć, na czym stoisz, a Twój TZ musi wybrać.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2003-02-07 09:08:19

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> > > Ja niestety posłuzyłabym sie starym jak swiat sposobem szantazu.
> >
> > I poddany szantażowi zostałby z Tobą - ale nigdy Ci tego nie
> > zapomniał. (i dałby w d... przy najbliższej okazji - nie kocha to
niby
> > co go powstrzyma)
>
>
>
> Zauwaz, ze ten rodzaj szantazu polegał na daniu wybru - chcesz zebym
> została, czy chcesz zebym sobie poszła ?

Wiem - sam to stosuję i może dlatego znam reakcje.

> Wcale nie twierdze, ze to dobry sposob. Uzyłam słowa , "niestety" ,
ale
> wiem, ze ja posłuzyłabym sie tym sposobem - na niektorych działa. Na
Ciebie
> Qwax-ie nie działa, bo jestes juz (tak mi sie wydaje) straszy i
masz wiele
> doswiadczen, ale na takiego młodzika moze zadziała. To miałoby go
otrzasnac,
> a nie zmusic do kochania. Na ale ja idealistak jestem...
>
Otrząsnąć - w jakim celu ?
Napisałaś 'a nie zmusić do kochania' - tutaj rozmawiamy o 'zostać czy
nie zostać' i większość się chyba ze mną zgodzi że przy braku miłości
i szacunku wybór jest tylko jeden.
Próbowałem stworzyć związek z szacunkiem choć bez miłości, próbowałem
stworzyć związek z miłością i bez szacunku - nie udało się na dłuższą
metę.
Związku bez szacunku i bez miłości - nie chcę nawet próbować a
związek z miłością i szacunkiem ... marzenia ściętej głowy ;-///

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2003-02-07 09:22:06

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> Wiesz- raz juz odeszlam, zabralam pare rzeczy i pojechalam do siebie. To
> bylo przed swietami. Powiedzialam mu dlaczego najpierw usilujac oczywiscie
> jak zwykle porozmawiac. przez 3 dni ani nie zadzwonil ani nie uznal za
> stosowne do mnie przyjechac. Gdy to w koncu JA sie odezwalam i powiedzialm
> mu ze jak chce to moze przyjechac zeby cos tam)( nie pamietam co) to
> powiedzial ze nie widzi takiej potrzeby..

Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi i widzę, że rzeczywiście sytuacja
wygląda nieciekawie - partner nie liczy się z Tobą i Twoimi uczuciami. Po
prostu Cię lekceważy (sprawa garażu, Świąt, "byłej" dziewczyny itp.).
Najdziwniejsze jest to, że podobno zmienił się dopiero, kiedy zaszłaś w
ciążę, o która świadomie się postarał.

Trudno wyrokować nie znając racji obu stron, ale ja chyba poczekałabym aż
się urodzi dziecko i zobaczyła, jak wtedy będzie wyglądała sytuacja. Być
może się unormuje. Nie chodzi mi o to, zeby zostać ze sobą na siłę ze
względu na potomka, ale żeby nie odchodzić pochopnie.
Jeżeli 2 miesiące po porodzie facet będzie dalej zajmował się wyprawami z
kolegami do Tesco i korespondencją z "byłą" oraz rzeczywiście będziesz
musiała latać do oddalonego garażu, a TŻ będzie korzystał z bliższego....to
hmmmm.....ja bym jednak odeszła. Bo to by oznaczało, że raczej nic się już
na lepsze nie zmieni.
IMO to nie jest tak, ze po porodzie jest się w tak fatalnej kondycji, ze nie
możesz się wprowadzić. Chyba czasem w lepszej, niż w zaawansowanej ciąży.
Myślę, że rodzice jednak Cię wspomogą kiedy urodzi się ich wnuczek, zrobisz
aplikację, staniesz na własnych nogach i poczujesz się pewnie. Z ślicznym
dzieciakiem przy boku. A czy z "narzeczonym"? To się okaże.

Poza tym zastanów się po prostu, czy go kochasz - jeśli nie.....

Ola.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2003-02-07 09:32:05

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Otrząsnąć - w jakim celu ?

- żeby, stwierdził co jest dla niego wazne.
- co moze stracic
- zeby poczuł, ze od niego wiele zalezy



> Napisałaś 'a nie zmusić do kochania' - tutaj rozmawiamy o 'zostać czy
> nie zostać' i większość się chyba ze mną zgodzi że przy braku miłości
> i szacunku wybór jest tylko jeden.
> Próbowałem stworzyć związek z szacunkiem choć bez miłości, próbowałem
> stworzyć związek z miłością i bez szacunku - nie udało się na dłuższą
> metę.
> Związku bez szacunku i bez miłości - nie chcę nawet próbować


nie przesadzajmy, ze tam nie ma miłosci, co do szacunku to rzeczywiscie
jakos go malo.
Dziwi mnie tylko to, ze ten brak szacunku pojawił sie dopiero jak Saga
"zaciazyła".
Trudno mi pojac dlaczego, moze Ty jako mezczyzna umiesz to wyjasnic.
Ja raczej zyskalam dodatkowe 100% szacunku u TZ jak bylam w ciazy



a
> związek z miłością i szacunkiem ... marzenia ściętej głowy ;-///

mimo tego, ze nie wierzysz, zycze Ci wlasnie takiej milosci.
Chyba nie ma miedzy ludzmi miłosci absolutnej - ale moze byc tak, ze milosc
i szacunek sa razem - oczywiscie , ze ich poziomy ciagle sie zmieniaja,
nigdy nie sa na tym samym wysokim poziomie.

Pozdrawiam Agata



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2003-02-07 09:56:13

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: s...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> Dla niego
> wiecznie nie ma problemu albo nie nalezy sie nim zajmowac.

Mam tylko jedno pytanie: czy on wie, że nosisz się z zamiarem odejścia?

Wielokrotnie mężczyźni nie dostrzegają, że kobieta zrobiła już wszystko, co
mogła dla ratowania związku, wszystko zrzucając na karb hormonów i "kobiecą
histerię". Potem nagle czują się strasznie pokrzywdzeni, bo przecież nie
wiedzieli, że ona tak naprawdę... Tak się dla rodziny zaharowywali... No bo
przecież kobiety zawsze narzekają... Szczególnie w ciąży... Poza tym, przecież
teraz, w ciąży, to raczej byś nie odeszła, no nie? On może najzwyczejniej w
świecie wszystko lekceważyć, bo uznaje to za normalne! Może nie wierzyć, że
mówisz coś na poważnie.

Jeśli wiadomość o planowanym odejściu przyjmie spokojnie, to IMO nie będzie
czego żałować, bo to by znaczyło, że jednak rzeczywiście mu nie zależy. Wtedy
należy tylko zabezpieczyć jego wkład materialny w wychowywanie dziecka.

> ciezko mi.
> ewa

Sadira

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2003-02-07 09:59:08

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "saga" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zadzwonilam do ojca..poprosilam o pomoc, powiedzialam mu to, co wam. Jestem
z nim umowiona dzisiaj, mam nadzieje ze mi pomoze. Chyba wiec podjelam
decyzje...dobrze ze mam gdzie wrocic, do wlasnego mieszkania gdzie nie bede
oczekiwac od kogos czegos, co ten nie moze mi dac.A raczej nie chce. mam
nadzieje ze dokonalam dobrego wyboru.
ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2003-02-07 10:06:00

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: s...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> > Ja niestety posłuzyłabym sie starym jak swiat sposobem szantazu.
>
> I poddany szantażowi zostałby z Tobą - ale nigdy Ci tego nie
> zapomniał. (i dałby w d... przy najbliższej okazji - nie kocha to niby
> co go powstrzyma)

Ja mam tylko jedną wątpliwość: dlaczego nazywacie to szantażem? Przecież to nie
jest szantaż!
Tym bardziej, jeśli o odejściu naprawdę się myśli, bo już się innego wyjścia
nie widzi. Tak właśnie trzeba powiedzieć - nie "masz wybór", a
"nie odbierz tego jako szantaż, ale ja nie widzę już wyboru, ja już nie
potrafię zrobić nic więcej, ty potrafisz?".

Sorki, ale jeśli to jest brzydki szantaż, to znaczy, że niekochająca i
niekochana kobieta ma obowiązek krzywdzić wszystkich łącznie z dzieckiem w
imię... czego? nie bycia szantażystką?

Czy też powinna raczej odejść bez uprzedzenia, wtedy to nie byłby szantaż?

Jeśli nie kocha, to IMO "szantażowi" nie ulegnie. Przecież nie chodzi o to,
żeby nie odszedł, a żeby umożliwił kobiecie nieodejście.

Potem się "skrzywdzeni" faceci dziwią, że obudzili się z ręką w nocniku...

> Pozdrawiam
> Qwax

Sadira

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2003-02-07 10:14:19

Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> > Otrząsnąć - w jakim celu ?
>
> - żeby, stwierdził co jest dla niego wazne.
> - co moze stracic
> - zeby poczuł, ze od niego wiele zalezy
>
Dalej nie widzę celu mogącego być fundamentem związku. Te (możliwe)
odpowiedzi mogą wzmocnić miłość o.... ale nie mogą jej stworzyć.

>
> nie przesadzajmy, ze tam nie ma miłosci, co do szacunku to
rzeczywiscie
> jakos go malo.
> Dziwi mnie tylko to, ze ten brak szacunku pojawił sie dopiero jak
Saga
> "zaciazyła".
> Trudno mi pojac dlaczego, moze Ty jako mezczyzna umiesz to wyjasnic.

Nie umiem. Dla mnie - mniejsze szanowanie kobiety 'bo jest w ciąży'
jest nie do pojęcia. Nawet gdyby 'zlapała faceta na bachora' (nie w
opisywanym przypadku) to powodem utraty szacunku może być jej
charakter (umozliwiający taki postępek) a nie jej stan. W przypadku
ciąży 'chcianej' chłop może wiele wybaczyć ale nie może przestać
szanować. (no chyba że kobieta sama sie nie szanuje).

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
Wzory zaproszeń na ślub
naklejki
Jak masz DOM i duza dzialke powinienesz je miec...............
Oświadczenie rządowe w sprawie Sokratesa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »