Data: 2002-07-30 12:13:37
Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ai3eba$gnh$1@news.tpi.pl...
> [...]bądź konsekwentnie wierna swojej tamtej decyzji i
> zamknijcie "drzwi" do czasu, jak poczujesz, że stać cię na
> ich uchylenie.
Obawiam się, że nie mogę tego zrobić TŻ. Prawda?
> [...]moje podejście do moich talerzy jest
> bardziej wygodnickie. Cieszę się, gdy znajdzie się ktos
> chętny do zmywania, byleby nie potłukł.
Sokratesie, czy możemy przestać udawać, że tu chodzi o zmywanie
talerzy? W zlewie mam talerze ;) tylko działa mi na nerwy, gdy
ktoś w moim własnym domu (no dobra, na mojej własnej budowie) a)
daje sygnał do zakończenia imprezy, b) mimo stanowczych
protestów zupełnie ignoruje moje zdanie w jakiejś sprawie, w tym
również w sprawie właściwej chwili na sprzątanie. O efektach
tego sprzątania przez litość nie napiszę.
> [...]o przyzwyczajaniu się, nie wiem dlaczego
> odbieram jakoś negatywnie.
Dlaczego? Absolutnie nie to było moim zamiarem. Chodziło mi
wyłącznie o to, że TŻ, obcując z takim zachowaniem od zawsze,
jest na nie niejako uodporniony i uznaje je za normę. Dla mnie
to normą nie jest, co więcej, przeszkadza mi to, a to z kolei
nie jest oczywiste dla TŻ. Nie wiem, czy wyraziłam się
wystarczająco jasno, w każdym razie "przyzwyczajenie" absolutnie
nie było zarzutem, tylko stwierdzeniem faktu.
> [...]
> To niedobrze. Powinnaś postarać sie jakos to rozgraniczyć.
> Niby dlaczego mąż ma być "poszkodowany", w czym zawinił? Ma
> taką matkę, jaką ma i żadna osoba nie powinna pogarszać
> waszych wzajemnych relacji.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam Twoja wypowiedź. Związek dwojga
ludzi zazwyczaj mocno opiera się na kompromisie. Gdyby TŻ
ignorował moje odczucia i zmuszał mnie do przystosowania się do
sytuacji dla mnie nieakceptowalnej, to owszem, widzę tu powód,
dla którego miałby być poszkodowany :)
> [...]
> Uważam, że jednak nie, ponieważ nadmiar upierdliwej
> życzliwości, to nie to samo, co chęć podświadomej, czy
> swiadomej dominacji i nie powinno się tego karać.
Zgadza się. Tylko jak odróżnić jedno od drugiego?
> [...]
> Polowa problemu lezy po twojej stronie.
No, ja bym się posunęła nawet do stwierdzenia, że gdyby nie ja,
to by w ogóle nie było problemu :)
> [...]
> Uszanuj jego uczucia wobec własnej matki i szczerze o tym
> porozmawiajcie.[...]
Sznauję jego uczucia wobec matki. Co jednak nie oznacza
automatycznej zgody na to, że jego mama może robić, co jej się
żywnie podoba, nie licząc się z niczyimi uczuciami, bo to jego
mama. Prawda?
Co więcej, rozmumiem też i szanuję uczucia teściowej i jej
potrzebę działania i bycia w centrum. Ale moja zgoda na
realizację tych potrzeb kończy się, kiedy są one realizowane
kosztem rzeczy dla mnie ważnych. A taką rzeczą jest dla mnie
bycie gospodynią we własnym domu i załatwianie własnych spraw we
własny sposób. Wymagam za dużo?
Sokrates, a weź się jeszcze ustosunkuj do mojej Hipotezy
Katastroficznej, co?
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|