« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2005-08-28 18:37:08
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYW artykule <derq70$o6g$1@opat.biskupin.wroc.pl> Olga napisal(a):
> Przeczytaj uważnie post inicjujacy wątek
Przeczytałem. I nie odpowiadałem na ten post.
>- facet zarabia 800zł, mieszkają
> razem, 700 zł jest wydawane WSPÓLNIE - zatem z tych pieniędzy płaci się
> czynsz, proszek do prania i kartofle, z których on korzysta. Nie sądzę,
> żeby tych wydatków dało sie uniknąć.
Mnie chodzi bardziej o pewne ogólne zasady, a nie rozwiązanie problemu
w tej konkretnej sytuacji.
> Poza tym pamiętaj, ze to nie jest takie proste - "kto więcej zarabia, moze
> dysponować swoimi pieniędzmi".
To akurat byłoby bardzo proste.
> Zauważ ze np. małżeństwo, decydując się na dzieci, zawiera cos w rodzaju
> niepisanej umowy - "mamy dzieci, więc żona w okresie, kiedy sa one małe,
> będzie na pewno mniej (lub wcale) zarabiać".
> Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który powie zonie "Sorry, jesteś na
> bezpłatnym wychowawczym, więc o pieniądzach decyduję JA".
Bardzo możliwe, że nie byłoby to aż takie złe jak Ci się wydaje.
Rozsądny i odpowiedzialny mąż rozdysponowałby pieniądze tak, żeby
wszyscy w rodzinie byli szczęśliwi. Mogłoby sie to co najwyżej trochę
kłócić z logiką niektórych kobiet, które za wszelką cenę chcą
"rządzić" albo conajmniej "współrządzić".
> Tak się składa że praca przy potomstwie jest bezpłatna.
I nie jest tak bez powodu. Moim zdaniem to bardzo słuszne i nie widzę
absolutnie żadnego powodu, żeby państwo (czyli konkretnie mówiąc
wszyscy obywatele) miało finansować to, że jakaś rodzina zdecydowała
się na dziecko.
> W naszym przypadku mamy przykład kobiety z trojgiem dzieci. Jesli jedno jest
> jeszcze malutkie - ona MUSI być w domu (zresztą wynajecie opiekunki zjada
> np. całą nauczycielską/lekarską pensję). Gdyby posłała dzieci do przedszkola
> i żłobka (3x200zł + wydatki na przedszkolne gadżety) to i tak nie byłaby w
> stanie "oddać się" pracy, bo któreś zawsze byłoby chore, a kobiety chodzace
> na zwolnienia lekarskie nie sa cenione na rynku pracy.
Ja nie kwestionuję aż tak tego przypadku. Owszem uważam cały czas, że
warto nawet w takiej sytuacji poszukać dobrej pracy (np. na pół
etatu), ale to tylko moja propozycja i daleki jestem od potępiania
kogokolwiek.
> Krótko mówiąc - ta pani niekoniecznie jest ppaskudna pijawką - dzieci są
> WSPÓLNE i jeśli ona pracuje przy opiece nad nimi i nad domem, a facet
> pracuje poza domem - kasa jest też WSPÓLNA.
To jeszcze PRECYZYJNIE wyjaśnij pojęcie "wspólna kasa".
T.N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2005-08-28 18:49:28
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYW artykule <deqt6b$1n67$1@news.mm.pl> Nixe napisal(a):
> Iwon(k)a
> "jesli niepracujaca zone traktuje sie jako pijawke, a jej
> potrzeby jako luksus, to wydaje mi sie, ze taki zwiazek
> jest zuplenie nieudany i lepiej sie rozejsc"
>
>> Z kobietą myślącą w taki sposób jak Ty to faktycznie najlepiej się
>> rozejść.
>
> A co jest takiego bulwersującego w tym, co napisała Iwon(k)a?
Bulwersujące jest (dla mnie) rozważanie rozwodu jedynie na podstawie
braku finansowego porozumienia.
>> Bo są jeszcze tacy, którzy związują się bezinteresownie, bez oczekiwań
>> finansowych za
>> zmycie talerzy...
>
> Jasne, a ponieważ są uczciwe i honorowe [bo pewnie o żonach mowa] to jedzą
> to, co sobie wyżebrają na ulicy, a na telewizję idą do sąsiadki, bo akurat
> pan mąż nie wyraził pozwolenia na spożycie kupionego za jego pieniądze
> chleba i włączanie telewizora :->
Uciciwa i honorowa kobieta może związać się z uczciwym i honorowym
mężczyzną, który nie będzie stwarzał opisanych przez Ciebie problemów
nawet jeśli zdecydują się na życie w rozdzielności majątkowej.
>> Takie są właśnie podstawy kapitalizmu. Albo się dorobisz albo wręcz
>> przeciwnie. Więcej zarabiasz, więcej wydajesz.
>
> Ale małżeństwo to nie kapitalizm. Może czas wreszcie, by się z tym pogodzić.
> Albo wynająć sobie panią do obsługi. Wtedy nikt nie będzie miał problemów z
> pojęciami "wspólne", "po równo", "nieuczciwość", "pijawka".
Małżeństwo może przybierać dowolny ustrój, na który zdecyduje się
zarówno mąż jak i żona jeśli oboje wyrażają przekonanie o jego
słuszności.
>> Nie, nie podchodzę materialistycznie, to tylko takie zasady
>> małżeńskiego "fair play".
>
> Małżeńskie fair play nie polega na wyciąganiu korzyści wprost
> proporcjonalnych do wniesionego wkładu.
Ja nigdzie nie mówie o korzyściach. Wręcz przeciwnie - cały czas mówię
o braku jakichkolwiek korzyści. Korzyść jest w modelu komunistycznym,
kiedy jedna osoba dysponuje większą kwotą niż ta, którą zarobiła.
>> A widząc niektóre postawy to aż nóż w
>> kieszeni się otwiera. To taka damska logika: jak ja wydaję "wspólne"
>> pieniądze to jest w porządku i nie muszę nikogo pytać o zdanie,
>
> A kto proponuje taki układ?
> Znowu sobie coś wymyślasz na potrzeby dyskusji i wmawiasz rozmówcom te
> wymyślone poglądy?
Nikt nie proponował tego wprost. Ale istnieje niezerowe
prawdopodobieństwo, że takie układy istnieją i co więcej, w Twoim
przekonaniu są zgodne z prawem.
I jakie widzisz rozwiązanie w takiej sytuacji?
T.N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2005-08-28 19:19:40
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYW wiadomości <news:des81f$2d0$1@news.onet.pl>
Gosia Plitnik <p...@o...pl> pisze:
> Moj Drogi, 'patafian" to moje okreslenie i bez sensu dostało sie za
> nie Agnieszce.
Natomiast określenie "głupi [jak but]" należy do mnie.
I nie zmienię tego zdania o kimś, kto, chwaląc się, ze zna na wylot cały
KRiO, wypisuje totalne bzdury, a dodatkowo z ochotą czyni innym osobom
kuriozalne zarzuty, opierając się wyłącznie na swoich kuriozalnych wnioskach
wysnutych z równie kuriozalnych tez.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2005-08-28 19:29:27
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYW wiadomości <news:desm8g$lqs$1@inews.gazeta.pl>
T.N. <x...@g...pl> pisze:
> Proszę przytoczyć odpowiedni cytat, bo nie przypominam sobie, żebym
> gdziekolwiek i kiedykolwiek napisał, że w innych modelach rodziny nie
> mogą mieć miejsca wspólne decyzje. Pisałem jedynie, że nie zawsze i
> nie w każdym przypadku możliwe jest osiągnięcie kompromisu i
> "wspólnej" decyzji. "Nie zawsze" to nie to samo co "nigdy".
To była ironia.
Fakt - mogłam dodać emotikon, wtedy byłoby bardziej czytelnie.
[BTW - czy mogę liczyć na odpowiedź na mój post? Ten najdłuższy. Nie
ukrywam, że zależy mi na tym]
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2005-08-28 19:36:53
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYOn <news:den4i7$t7o$1@inews.gazeta.pl>, *Nixe* - Wszystko co od tej chwili
powiesz, może być użyte przeciwko tobie:
> A jak to sobie wyobrażasz?
> Sądzisz, że kobiety, zajmując się domem, sprzątają, piorą czyjeś obsrane
> gacie, dźwigają tony zakupów, wychowują wspólne dzieci za darmochę? I może
> jeszcze robią to w ramach swojego hobby?
Dobra, czas wyłozyc karty na stół. Sądzę że one to robią dlatego, ze czują
silną potrzebę wychowania swojego potomstwa. A facet płaci jej za to
wszystko bo liczy na częste bzykanko.
--
^^^Thomas Edison Corporation^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2005-08-28 19:44:12
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MY
Użytkownik "T.N." <x...@g...pl> napisał w wiadomości
news:det08k$2hm$1@inews.gazeta.pl...
> W artykule <derq70$o6g$1@opat.biskupin.wroc.pl> Olga napisal(a):
>
>
> > Zauważ ze np. małżeństwo, decydując się na dzieci, zawiera cos w rodzaju
> > niepisanej umowy - "mamy dzieci, więc żona w okresie, kiedy sa one małe,
> > będzie na pewno mniej (lub wcale) zarabiać".
> > Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który powie zonie "Sorry, jesteś na
> > bezpłatnym wychowawczym, więc o pieniądzach decyduję JA".
>
> Bardzo możliwe, że nie byłoby to aż takie złe jak Ci się wydaje.
> Rozsądny i odpowiedzialny mąż rozdysponowałby pieniądze tak, żeby
> wszyscy w rodzinie byli szczęśliwi.
Wiesz, ja jakoś czułabym się xle, gdyby mąz bez konsultacji ze mną mnie
"uszczęsliwiał" decyzjami o tym, jak ma wygladać wspólny budżet. To jest
odgórna gospodarka nakzaowo-rozdzielnicza typowa dla systemu
komunistycznego: ktos wie lepiej, jak wszystkich uszczęsliwić i na wszelki
wypadek z nikim nic nie uzgadnia.
Mogłoby sie to co najwyżej trochę
> kłócić z logiką niektórych kobiet, które za wszelką cenę chcą
> "rządzić" albo conajmniej "współrządzić".
Małżeństwo to jednak współdecydowanie. Nie widze powodu dla którego mąż
miałby prawo mna zarządzać "w imię mojego dobra".
> > Krótko mówiąc - ta pani niekoniecznie jest ppaskudna pijawką - dzieci są
> > WSPÓLNE i jeśli ona pracuje przy opiece nad nimi i nad domem, a facet
> > pracuje poza domem - kasa jest też WSPÓLNA.
>
> To jeszcze PRECYZYJNIE wyjaśnij pojęcie "wspólna kasa".
Wspólna kasa to taka, kiedy dochody małzonków traktuje się jako całość.
wiec kiedy byłam na urlopie i zarabiałam 100zł/mies za artykuły do źle
płacącego czasopisma, to dalej wspólnie decydowalismy o tym, co sie kupuje.
Nikt nie miał "mocniejszego głosu". Nigdy nie padł argument "zróbmy tak jak
ja chcę, bo wiecej wnosze do budżetu". Wygrywała ta opcja, co do której było
wiecej argumentów "za".
Ola
P.S. Bezpłatny urlop wychowawczy (2 dzieci, cztery lata) przetrwaliśmy bez
ani jednego sporu o pieniądze. Po prostu żadne z nas nie rwało się do
"rządzenia", tylko racjonalnie gospodarowaliśmy budżetem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2005-08-28 20:04:19
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYEDI z adresu k...@c...pl wymodził(a) :
> A facet płaci jej
> za to wszystko bo liczy na częste bzykanko.
Taniej jest IMO skorzystac z usług profesjonalistek.
Pozdrawiam
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2005-08-28 20:06:11
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MY"T.N." <x...@g...pl> wrote in message
news:det0vo$5ef$1@inews.gazeta.pl...
>>> Z kobietą myślącą w taki sposób jak Ty to faktycznie najlepiej się
>>> rozejść.
>>
>> A co jest takiego bulwersującego w tym, co napisała Iwon(k)a?
>
> Bulwersujące jest (dla mnie) rozważanie rozwodu jedynie na podstawie
> braku finansowego porozumienia.
nie pisalam nigdzie o braku _finansowego_
porozumienie, a braku porozumienia . BTW brak finansowego
prozumienie moze tez byc sporym problemem, jego poczatkiem,
czy tez gwozdziem do trumny.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2005-08-28 20:19:04
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYSun, 28 Aug 2005 21:29:27 +0200, na pl.soc.rodzina, Nixe napisał(a):
>... Nie ukrywam, że zależy mi na tym]
Masz "przejęcie" ;-)
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2005-08-28 20:35:18
Temat: Re: dylemat - alimenty/komornik/rodzinne i MYOn <news:det5c6$gen$1@atlantis.news.tpi.pl>, *Paulinka* - Wszystko co od tej
chwili powiesz, może być użyte przeciwko tobie:
> Taniej jest IMO skorzystac z usług profesjonalistek.
No nie wiem jakie u was są ceny, ale zakładając że przeciętny facet chce raz
dziennie bzykanko to chyba jednak nie.
--
^^^Thomas Edison Corporation^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |