| « poprzedni wątek | następny wątek » |
131. Data: 2007-10-01 19:10:41
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznejDnia Mon, 01 Oct 2007 09:48:44 +0200, Lolalny Lemur napisał(a):
> Nie
> wiem, czy to jest jakaś nowa moda, że WYPADA na czymś grać czy jak?
Aby na pewno nowa moda?? To dawniej należało umięc grać i prowadzić
konwersację po francusku, więc to raczej nic nowego.
--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
132. Data: 2007-10-01 19:49:56
Temat: Re: Re: Syn nie chce ?ISO-8859-2?Q?chodzić do szk. muzycznej?=Lolalny Lemur napisał(a):
>> ALE czy Twoim zdaniem oznacza to, że należy dziecku tę gitarę zabrać
>> i zamknąć pod kluczem? Bo "albo ćwiczysz godzinę, albo wcale"?
>
> Nie. Ale ja bym w takim wypadku zrezygnowała z lekcji. Instrument bym
> zostawiła, bo może dojdzie do wniosku, że jednak warto coś więcej niż
> te "kurki trzy". Oczywiście w takim wypadku dostałoby moją pomoc.
Wyobraź sobie dziecko z porażeniem mózgowym. I hipoterapię. Zabierzesz
go z jazd tylko dlatego, że nie wystartuje na Służewcu ani nie zostanie
Mistrzem Europy w ujeżdżeniu?
Tu jest mowa o takim przypadku.
Celem dziecka z porażeniem nie jest Służewiec, celem dziecka z wątku nie
jest wirtuozeria gitarowa.
--
Pozdrawiam
Justyna i 3 grosze
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
133. Data: 2007-10-01 19:58:37
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznejLolalny Lemur napisał(a):
> miranka pisze:
>
>>> BTW grałaś kiedyś na fortepianie? Jeśli nie to skąd wiesz czym się
>>> oba instrumenty różnią?
>>
>> Mam koleżankę pianistkę. BTW tę, która musiała swojego syna zabrać ze
>> szkoły muzycznej.
>
> Czyli "słyszałam od kolezanki"?
:-> Przyganiał kocioł garnkowi:
" Pliz nie tłumacz mi takich rzeczy - mam ojca pianistę (zawodowego),
który gra na fortepianie i na bardziej zaawansowanych keyboardach też -
na co dzień"
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
134. Data: 2007-10-01 20:13:22
Temat: Re: Syn nie chce ?ISO-8859-2?Q?chodzić do szk. muzycznej?=krys pisze:
>>> ALE czy Twoim zdaniem oznacza to, że należy dziecku tę gitarę zabrać
>>> i zamknąć pod kluczem? Bo "albo ćwiczysz godzinę, albo wcale"?
>> Nie. Ale ja bym w takim wypadku zrezygnowała z lekcji. Instrument bym
>> zostawiła, bo może dojdzie do wniosku, że jednak warto coś więcej niż
>> te "kurki trzy". Oczywiście w takim wypadku dostałoby moją pomoc.
>
> Wyobraź sobie dziecko z porażeniem mózgowym. I hipoterapię.
Ja cały czas piszę o _zdrowych_ dzieciach. Brak predyspozycji/chęci do
muzyki to nie choroba ani upośledzenie.
Zabierzesz
> go z jazd tylko dlatego, że nie wystartuje na Służewcu ani nie zostanie
> Mistrzem Europy w ujeżdżeniu?
> Tu jest mowa o takim przypadku.
Gdzie niby? Mowa o dziecku z brakiem słuchu muzycznego. To się całkiem
często zdarza i nie jest to upośledzenie. Poza tym już pisałam (trzeba
było uważnie czytać), że terapia to zupełnie co innego i taka "nauka"
nie podlega dyskusji. Jak musi być to musi i już.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
135. Data: 2007-10-01 20:14:08
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznejkrys pisze:
>>>> BTW grałaś kiedyś na fortepianie? Jeśli nie to skąd wiesz czym się
>>>> oba instrumenty różnią?
>>> Mam koleżankę pianistkę. BTW tę, która musiała swojego syna zabrać ze
>>> szkoły muzycznej.
>> Czyli "słyszałam od kolezanki"?
>
> :-> Przyganiał kocioł garnkowi:
> " Pliz nie tłumacz mi takich rzeczy - mam ojca pianistę (zawodowego),
> który gra na fortepianie i na bardziej zaawansowanych keyboardach też -
> na co dzień"
Jak poczytasz jeszcze to doczytasz, że ja równiez miałam/mam kontakt z
oboma instrumentami.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
136. Data: 2007-10-01 20:45:21
Temat: Re: dyskusja o stylu wychowania
> Tłumaczyć dokładnie to, co napisałaś, ale jednocześnie nie można dziecka
> skazywać na to, że jak zechce spróbować np karate to jak już raz zacznie,
> to
> do końca życia będzie musiał je trenować:) W końcu to jest właśnie ten
> okres
> w życiu, by próbować różnych rzeczy i patrzeć, co nam pasuje. A żeby się
> za
> szybko nie poddawało i żeby nie unikało tej odrobiny potrzebnego wysiłku?
> Rozmawiać, zachęcać, chwalić drobne osiągnięcia, dodawać wiary w
> siebie....
> Nie widzę innego sposobu. Zmuszanie rodzi bunt i opór i daje zupełnie
> odwrotne skutki.
> Anka (mama gimnazjalisty)
>
>
Masz rację i nie masz - zastanawiam sie jak wytłumaczyć chodzenie na rózne
kursy typu gimnastyka, jezykowe itd kiedy podobnie mozna ćwiczyć ,uczyć sie
w domu.czy dla dorosłego nie jest to własnie pewien przymus (nie chodzi mi o
fachowoćś prowadzacych czy względy towarzyskie) duzo osób tłumaczy się ze
zapisuje się bo smemu w domu trudno sie zmobilizować? czy rodzice nie
powinni stanowić takiej mobilizacji- która przełamuje lekkie opory?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
137. Data: 2007-10-01 20:55:33
Temat: Re: dyskusja o stylu wychowaniaTMK pisze:
> Masz rację i nie masz - zastanawiam sie jak wytłumaczyć chodzenie na rózne
> kursy typu gimnastyka, jezykowe itd kiedy podobnie mozna ćwiczyć ,uczyć sie
> w domu.
U dzieci to jest kwestia rywalizacji, nawiązywania kontaktów itd. Nie
wszystko załatwisz w domu.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
138. Data: 2007-10-01 23:12:14
Temat: Re: dyskusja o stylu wychowania
"TMK" <t...@p...onet.pl> wrote in message
news:fdrmg4$9pe$1@mx1.internetia.pl...
> >
> Masz rację i nie masz - zastanawiam sie jak wytłumaczyć chodzenie na
rózne
> kursy typu gimnastyka, jezykowe itd kiedy podobnie mozna ćwiczyć ,uczyć
sie
> w domu.czy dla dorosłego nie jest to własnie pewien przymus (nie chodzi mi
o
> fachowoćś prowadzacych czy względy towarzyskie) duzo osób tłumaczy się ze
> zapisuje się bo smemu w domu trudno sie zmobilizować? czy rodzice nie
> powinni stanowić takiej mobilizacji- która przełamuje lekkie opory?
Powinni, ale czy ci rodzice potrafią się sami zmobilizować? Przecież dorośli
też zapisują się na przeróżne zajęcia, kursy językowe, aerobiki, baseny,
tańce, lepienie garnków etc, etc, a po 2 miesiącach już im się przestaje
chcieć chodzić. To jaki przykład dają swoim dzieciom? Pewnie, że warto
mobilizować i dzieci i dorosłych - zachęcać, ale nie zmuszać. Wyobraź sobie,
że całe życie marzyłaś, żeby się nauczyć zdobienia ceramiki. Zapisujesz się
na kurs, po miesiącu stwierdzasz, że właściwie wcale cię to nie bawi, ale
mąż mówi: "musisz chodzić, skoro się zapisałaś, a ja zapłaciłem". Tak mniej
więcej czuje się dziecko. Natomiast jeśli nie idziesz, bo ci się nie chce
wyjść z domu, a mąż mówi: "idź, warto, takie piękne rzeczy tam robisz", to
może jednak pójdziesz:))) Tak ja rozumiem mobilizację do kontynuuowania
jakichś zajęć.
Natomiast co do robienia czegoś w domu zamiast na kursach... też nie wiem.
Moje dziecko nie chodzi na żadne kursy językowe. Uczy się w diomu ze mną.
Rzeczywiście wymaga to mobilizacji i żelaznej dyscypliny - i mojej i jego,
ale to była nasza wspólna decyzja, świadoma i przemyślana. W dodatku cel
jest jasno określony (egzamin FCE). Też nie muszę go zmuszać do nauki -
wyłącznie mobilizować, bo czasem obojgu nam się po prostu nie chce:).
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
139. Data: 2007-10-02 07:18:40
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznej
Użytkownik "Lozen" <i...@h...com> napisał
| > > A mowil/pytaliscie sie co mu sie w tej szkole nie podoba? Czy sama
| > > szkola, czy nauczyciel, czy potrzeba wkladania wielu godzin pracy
| > > by widziec choc minimalne efekty?
| > >
| > a czy to naprawdę takie ważne ?
|
| Czy co jest wazne?
|
z jakiego powodu dziecko nie chce chodzić :)
| > IMHO dla mnie zmuszanie dziecka w jakiejkolwiek formie do zajęć
| > pozaobowiązkowych jest porachą. W końcu to jemu ma zależeć a nie mnie
| > :)
|
| Z jednej strony zgadzam sie, ze nie ma po co zmuszac. Z drugiej strony
| w taki sposob co rok mozna zaczynac cos nowego i w sumie byc dobrym w
| niczym. Poprzez trzymanie sie powiedzmy jednego zajecia dziecko uczy
| sie takze radzic sobie ze swoimi emocjami, upadkami i wzlotami,
| motywacja i cierpliwoscia.
|
Ale w tym wypadku to chyba bardziej rodzice chcieli żeby to dziecko chodziło
do SM niż samo zainteresowane. Ja tu słyszę : bo dobra szkoła, bo wyśmienita
pani profesor, bo doskonały słuch, bo ja żałowałem że nie mam wykształcenia
muzycznego, bo dziecko muzykalne - ale nigdzie nie było napisane że "tak,
nasze dziecko chciało ale mu się odwidziało, co zrobić żeby mu się zaczęło
widzieć ponownie ?"
I tu chyba tkwi błąd rodziców, niespełnione ambicje przelewają na dziecko a
dziecko ( zwłaszcza że to 8-latek ) ma to w nosie. Może woli karate albo
kopać piłkę ? :)
--
Kasia + Weronika ( 6-latka )
gg 181718
http://www.weronika.ckj.edu.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
140. Data: 2007-10-02 09:09:03
Temat: Re: Syn nie chce ?ISO-8859-2?Q?chodzić do szk. muzycznej?=Lolalny Lemur napisał(a):
>> Wyobraź sobie dziecko z porażeniem mózgowym. I hipoterapię.
>
> Ja cały czas piszę o _zdrowych_ dzieciach. Brak predyspozycji/chęci
> do muzyki to nie choroba ani upośledzenie.
A dziecko, od którego się zaczęła dyskusja, ZTCW, ma problemy ze
słuchem. Czyli OKDR całe to pisanie.
>
> Zabierzesz
>> go z jazd tylko dlatego, że nie wystartuje na Służewcu ani nie
>> zostanie Mistrzem Europy w ujeżdżeniu?
>> Tu jest mowa o takim przypadku.
>
> Gdzie niby?
Masz racjhę, to nie dziecko wątkotweórcy ma problem ze słuchem. To to,
któremu nauczyciel powiedział, że wystarczy ćwiczyć 15 minut.
Poza tym już pisałam (trzeba
> było uważnie czytać), że terapia to zupełnie co innego i taka "nauka"
> nie podlega dyskusji.
Masz jakieś uprawnienia, żeby podważać kompetencje nauczycieli?
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |