Data: 2001-11-05 21:57:18
Temat: Re: egoizm w filozofii i psychologii
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cześć !
parmi <p...@w...pl>
w <3...@n...vogel.pl>:
> potrzebuje nazwisk i tytulow
Wrrr...
Dziecko drogie...
Nazwiska i tytuły mają tyle wspólnego z Filozofią,
co słoik z dżemem...
Kolejny kolekcjoner etykietek...
<< Ilse [Rosenthal-Schneider] wspomina, że Einstein drażnił się
z nią, "kiedy tylko nadarzyła się po temu okazja. Wiedział, że
uwielbiam czytać Kanta. [...] Droczył się więc ze mną, porównu-
jąc intuicję Kanta z szatami króla, który w rzeczywistości oka-
zał się nagi. Pewnego razu, kiedy rozpatrywaliśmy stawiane przez
Kanta pytania, Einstein zauważył, że praktycznie każda szkoła fi-
lozofii na swój własny sposób interpretuje jego poglądy (inter-
pretacji tych jest tyle, ile uniwersytetów we wszystkch niemie-
ckojęzycznych krajach, a zdarza się i tak, że na jednym uniwer-
sytecie istnieje kilka takich szkół). Ujął to tak: >Kant przypo-
mina mi drogę z mnóstwem kamieni milowych. Teraz przybiegają róż-
ne małe pieski i każdy pozostawia swój 'wkład' na owych kamie-
niach.< Udając oburzenie, powiedziałam: >Cóż za porównanie!<.
Einstein, śmiejąc się głośno, odparł: >Ale ten twój Kant jest
drogą i temu nie zaprzeczysz.<" >>
[Denis Brian "Albert Einstein", str. 115]
Najgorszym typem upośledzenia jest 'specjalista' od "wkładu na
kamieniach"/jego kolekcjoner. Brrr... & wrrr...
Rzecz doskonale przypomina "głuchy telefon"... o 'drzewiastej
strukturze'. Publika jest przekonana, iż po uniwersytetach sie-
dzą specjaliści od 'pnia', tymczasem to tylko spadające z koń-
ców gałązek wiotkie liście... Bez nich pień by usechł, ale li-
ście z pniem mają już niewiele wspólnego. Ich rolą wobec pnia -
gdy są 'zdrowe i piękne' - jest (jak najprecyzyjniej: WYŁĄCZNIE)
pobieranie energii Z ZEWNĄTRZ dla pnia i _wydalanie_ na zewnątrz
_'odpadów'_. Dopiero gdy zwiędną i opadną... zaczynają się do
czegoś nadawać... jako nawóz dla... innych roślinek (ich "pni")...
JeT.
P.S. Śliczny słoik z piękną nalepką to tylko całkowicie nieuży-
teczna 'ozdoba', jeśli nie potrafi się ... odkręcić pokrywki.
Ale tej umiejętności... "nie może przekazać ŻADEN PODRĘCZNIK"!
Więc ludkowie nie będący w stanie nawet zauważyć w czym rzecz,
(o "odkręceniu" nie ma już co wspominać) zbierają gołe nalepki
(wyrzucając po drodze 'ciężkawe' i 'bez sensu' słoiki, oczywi-
ście razem z tak 'chytrze' zakamuflowanym 'dżemem'). I - dum-
nie 'wypinając piersi' - szczycą się 'wszem i wobec' owymi ko-
lekcjami... pustych papierków... W ciutek innej analogii: ety-
kietki z pudełek po zapałkach zaczynają mieć coś wspólnego z
zapałkami dopiero wtedy, kiedy się je... podpali. Szkopuł w tym,
że wśród góry przefiltrowanych powyższą głupotą 'etykietek' trze-
ba znaleźć choć jedną PRAWDZIWĄ ZAPAŁKĘ... by puścić z dymem to,
co zupełnie nieistotne...
|