Data: 2001-07-15 09:29:13
Temat: Re: emocje
Od: "kern" <k...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Użytkownik "Ewa Cichowska" napisała:
>> Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał:
> Zycze Ci szczerze powodzenia. Poniewaz jest taki okres po uswiadomieniu
obie
> pewnych spraw, ze wie się iż co? sie powinno zrobic, wie sie jak ale sie
> tego nie robi. Taki okres zastoju. Stad najpewniej te emocje. Poczucie
> smutku, czy bezsilnosci. Nie ma sie siły czy tez ochoty na działanie i
> uwazam to za rzecz naturalna. Potem przyjdzie czas na wlasciwe kroki i
nawet
> ciezko okreslic kiedy. Ale patrzac sie wstecz na siebie widze, ze może i
> niesłusznie ale wiele rzec zrobiło sie samych. W tym znaczeniu, że
stanowiły
> pewnien łancuch przemyslen i działan nad ktorymi sie nie zastanawiałam.
Znam
> Twoje poczucie ostrożno?ci, zmęczenia i braku pomysłu na kontynuacje. I
> wiem, ze będzie lepiej. Bo tak po prostu jest. I bardzo się ciesze, że
masz
> ?wiadomo?ć zdarzen. Jakiekolwiek by nie były. Człowiek ma sklonnosci do
> wyolbrzymiania rzeczy poprzez poroznania czy odnoszenie do metafor. Potem
> sie moze okazac, ze wiecej przepracowało sie w głowie niz zdarzyło. Przez
co
> wiecej sie generowało emocji i uczuc niz otrzymywało z zewnatrz bodzcow do
> odczuwania takowych. i zle sie okreslalo nadawcow.
Na pewno jest tak jak piszesz, tylko odbywa się to poza swiadomoscia,
a nawet gdy sobie to uswiadomimy, sami lub z pomocą innych to przyczyna
takiego generowania emocji dalej pozostaje nieznana. Jest to pierwszy krok,
staję przed nowym wyzwaniem ale nawet nie wiem czy poprzednie odkrycie
było prawdziwe.
> Uwazam, ze ludzie, którzy staj? w obliczu pewnej prawdy - prawdy, która
> zmienia pewn? cze?c ich życia, moze integraln? nawet maj? siłę by podj?c
się
> zadania doprowadzenia sprawy do końca. Będ?c w trakcie rozwiazywania
> problemu, szczególnie pracy nad sob? i mowienie o tym sprawia już samo
przez
> się, że jestes wielkim człowiekiem. Dlatego, że probujesz. Jestem bardzo
> dumna z kazdego działania majacego na celu polepszenie siebie,
odnalezienie
> czego, co moze przeszkadzać.
Tez jestem dumny, ale gdy popatrze z boku, widzę ze nikt tego nie zauwaza,
ja nie dostrzegam bym był lepszy - moze bardziej rozumiem swoje rakcje, ale
tam nikt
nie siega, nikogo to rozumienie nie obchodzi i nikomu to nie jest potrzebne.
Oprocz mnie samemu.
> To inwestycja w siebie. mozesz się zastanawiac
> dlaczego pisze takie rzeczy, ale wiesz... kiedys miałam przeprawę
> psychologiczn? przez siebie i to było piekło. Ale teraz na to patrz?c
widzę
> same plusy, bo czuję się dobrym człowiekiem i je?li odkrywam jakie?
niemiłe
> zjawiska, ktore na mnie działaja i np.wywołuj? lęk czy zachowanie
> nieprzystajace do mojego obrazu nad sob?, jestem w stanie je zmienić. Mam
to
> poczucie, ze jak wtedy sie udało, to zawsze się uda. Bo sama możliwosc
> istnienia siły dobych zmian sprawia, że i ja mam siły popracować nad sob?.
Duzo przeszlas. Patrzac wokol siebie, widze ze wiekszosc osob nie
rozumialaby
o czym rozmawaimy. Przemodelowalas siebie i piszesz z wlasnych doswiadczen.
Moge domyslac sie tylko co przeszlas. Wiedz ze twoje posty sa pelne ciepla
i zrozumienia, wg. nich jestes dobra.
Moj problem to brak zgody na moje 'ja' bo tak bardzo nie sprawdza sie w
zyciu,
ciagle jest bite, skrzywdzone i nagle mysl to nie swiat jest zly ale ty nie
rozumiesz,
na razie nic nie mogę zmienic, ale pewne nowe zdarzenia powstaja.
> Wszystko jedno ile wypłaczę ise nad zdarzeniami z przesżłosci, których
> działania poznaję teraz. I tak to sie opłaci. Bo czuc się człowiekiem to
> bardzo dużo dla mnie. Człowiek pełny, to człowiek z emocjami i uczuciami.
Z
> rozumem i rozterk?, ale potrafi?cy przyanać sie przed sob? o konieczno?ci
> wprowadzenia jakiej? korekty w życie. Chciałam Ci tylko to napisać. To dla
> mnie ważne tak samo jak dla Ciebie post na grupę. I zapewne również głupio
> się poczuję jak go wy?lę, bo mogłabym sie tak nie uzewnętrzniac. Ale wierz
> mi, że wy?le te słowa niezmienione. Bo odruchów serca nie należy
cenzurowac.
> Siebie nie należy się wstdzić. Więc nie wstydĽ się prosze, jeste?
> człowiekiem, który pracuje nad sob?. Niewielu na to stać.
Mowiac o sobie szczerze pokazalas, ze myslisz i czujesz. Odnalazlas siebie
?,
Cenie to co napisalas. Ale chyba nie rozumiem. Wiem tylko ze to wazne dla
Ciebie.
Ja w mojej sytuacji, powiedzialbym, odruchy serca nalezy kontrolowac,
emocje tlumic, siebie nalezy umiec zachowac dla siebie. To co pisze wynika
z konkretnej mojej sytuacji, dzialalem zgodnie z odruchem serca, teraz wiem,
ze albo tak nie wolno, albo to nie bylo moje prawdziwe serce.
Zresztą nie wiem, dawniej powiedzialbym bez wahania ' isc za glosem serca'
bo to romantyczne, czuje klimat. Dzisiaj zastanawiam sie jak to rozumiec.
> Je?li chodzi o ucieczkę w siebie. Jest to dobra sprawa na rozwiazanie
> konfliktów w główce, wewn?rz swojej psychiki. Ale chciałabym Ci
powiedziec,
> by? tak dobrze słuchał tez swoich potrzeb bycia z ludzmi. Bowiem całkowita
> izolacja przez dłużzy czas moze odniesć odwortny skutek. Jest na wszystko
> pora. Wiem, że rozumiesz o co mi chodzi.
Wiem o co Ci chodzi. Ale poszedłem na zywiol. To co musze to robię,
a poza tym nic na sile, dawniej chodzilem na silownie, jezdzilem rowerem,
czytalem powazne gazety, TV, muzyka itp. to bylo udawanie. Teraz nie chce, i
nie chodze,
pytam siebie, co chcesz zrobic, nic albo czysto biologiczne instynkty.
Chce dojsc do samego siebie ktory mna kieruje. Widzę to co napisalas, cale
zycie przezywam w sobie, sam tworze emocje, nieadekwatene do tego co na
zewnatrz.
Doszedlem do tego, ze moja psyche jest sfiksowana, sam niewiele z tym
zrobie.
To dla mojego terapeuty ( technike ma niezwykla), ktory albo cos znajdzie
we mnie, albo poddam sie ostatecznie. Te ostatecznie nic wielkiego nie
oznacza,
czlowiek walczy o siebie, na zewnatrz tego w ogole nie widac.
Mysle ze gdyby mi sie udalo to wiekszoac osob z ktorymi mam kontakt
nawet tego by nie zauwazyla.
> Jestem zdania, że należy słuchać
> swojego ciała, bo natura wie najlepiej co jest dobre dla człowieka i w
> sferze fizycznej i psychicznej. Jak potrzeba wyobcowania, to się izoluję,
> kiedy chcę ludzi, to do nich idę. Ale po drodze nalezy pamietać, by było
do
> kogo i?ć. I ta troska przypomina mi o sobie. Czesto muszę sobie
uswiadamiać
> proste sprawy. Ale to chyba kazdy... nie tylko ja. Oczywiste rzeczy
umykaj?,
> kiedy się o nich nie przypomina... jak słowo "kocham" w ustach kochanka...
> niby oczywiste, bo miło?ć trwa, ale dobrze jest słyszeć zapewnienia o
> uczuciu... Pamiętaj by siebie też o tym zapewnić..
Slowo kocham, oczywiste. To dlaczego wciaz pytamy?.
Jak napisalas pierwszy post, bylem pewien, ze jestes psychologiem,
ktory podszedl, uczuciowo do mojego tematu. Teraz tak nie mysle,
nie jestes psychologiem. Troche poczulas moj temat. I za to dziekuję.
Mysle z ejestem na poczatku drogi, ktora przeszlas, na razie gdy pytam
siebie co naprawde chce, to nie dostaje dobrej odpowiedzi. Kierujac sie
moim ja niszczylbym innych i siebie. Zakladam ze prawdziwe 'ja' jest
z natury dobre, dazy do rownowagi, nie pozwala na autodestrukcje.
Moje takie nie jest. Przez ostatni 3 miesiace, palilem 5-6 paczek
papierosow dziennie. Wczoraj gdy o 13.00 zdalem sobie sprawe ze wypalilem
juz ponad 3 paczki od rana. Powiedzialem dosć, na razie nie pale, to
decyzja
wbrew sobie.
Wiem że kontakt z innymi jest mi potrzebny, ale naprawde
rozmawialbym wciaz jak z toba teraz, bez konca i od nowa. Wiesz
że nikt tego nie wytrzyma, :-) . Manipulacją nazywan to ze bronię sie przed
tym.
Nie wiem czy my piszemy o tym samym, ale czuje pokrwene klimaty.
Płyń.....
:-)
kern
|