Data: 2009-01-15 00:39:21
Temat: Re: fajnie tak sie przypierdolić do ikselki?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 15 Jan 2009 01:37:20 +0100, Ikselka napisał(a):
> Dnia Thu, 15 Jan 2009 01:23:37 +0100, Veronika napisał(a):
>
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:1qc1ylcv1om8e$.176w5174bjk3l.dlg@40tude.net...
>>
>>> Tak sobie myślę - tu Lennon, tam Gere... Syndrom porównywania się do
>> gwiazd
>>> jest wyrazem kompleksów. Nie mam tego i nigdy nie miałam, zresztą żadna z
>>> gwiazd nigdy (zwłaszcza w mojej młodej młodości ;-)) się do mnie nie
>>> umywała, może dlatego nikt nigdy mnie nie porownywał do żadnej ani ja
>>> siebie w zw. z tym nie próbowałam porównywać :-)
>>> Porównywanie się do jakichś tam aktorzyn czy muzykantów bardzo umniejsza.
>>> Nie wiem, po co ludziom to.
>>
>> Jesteś piękna i zachowujesz się jak typowa piękność.
>> Nie uznajesz istnienia innego piękna.
>
> "Lustereczko, powiedz przecie...?
> Mądra bajka.
>
>>
>> A mnie tam się podobają niektóre "aktorzyny i muzykanty".
>>
>> V-V
>
> Jak zwykle - zrozumiałaś "po swojemu" :->
>
> Nie chodzi o piękno, lecz o typ osobowości. Aktorzyny i muzykanty to
> synonim prostych, niezłożonych osobowości odtwórczych. Aktor - któż to
> jest? - ot, taki mentalny "prostytutek": żeby być dobrym aktorem, musi
> naprawdę usunąć samego siebie z własnej jaźni, stac się postacią, którą
> gra, dać jej wniknąć w siebie bez względu na to, czy mu się ona podoba, czy
> nie, czy ją kocha, czy nie - co publiczność, co autor, to trza wystawić
> własną mentalność na sprzedaż, na poniewierkę, na wygnanie... Nie dziwię
> się, że w końcu im szjba odbija, bo grając całe życie zapominają w końcu,
> jacy sa oni sami.. ale to już inny temat, albo i nie całkiem inny...
> Muzykanci zaś - to samo: aby napisac coś, co "chwyta", muszą własne gusty
> odsunąć na bok...
> Ogólnie: ludzie, którym poczucie indywidualności szkodzi... a poczucie
> własnej wartości maja tylko poprzez postacie, którym cos sprzedali...
...tzn siebie.
|