Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: felieton MN - hamulec bezpieczenstwa

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: felieton MN - hamulec bezpieczenstwa

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-17 14:28:11

Temat: Re: felieton MN - hamulec bezpieczenstwa
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 16 Jul 2002 10:21:39 +0000 (UTC), Łukasz wrote:

>Trudne dziecinstwo, trudne dorastanie to dla mnie w wielu przypadkach
>proba szukania na sile usprawiedliwienia dla takich a nie innych
>zachowan dzieci/mlodziezy.
>

Zgoda.

>> Dzisiejsza młodzież narażona zewsząd na presje
>
>Dawniej nie byla narazona na presje ?
>

Pewnie tez.

>> - bądź
>> taki, jakim chcemy cię widzieć, bo inaczej wykopiemy cię z
>> naszej rówieśniczej grupy: imprezuj do rana, popalaj, popijaj,
>> rozrabiaj. (...) A wszyscy
>> nieugięci wobec takich presji idą w bezwzględną odstawkę.
>
>Niezauwazylem. Powiem wiecej, osoby ktore umieja postawic na swoim i
>maja wlasne zdanie sa cenione w grupie rowiesnikow.
>

Ale to sa nieliczni. Wiekszosc to potulniacy.

>
>> Z zasadami, kryteriami młodemu dużo łatwiej i
>> bezpieczniej.
>
>Nie tylko mlodemu, mysle ze "staremu" tez. Kiedys uslyszam porownanie
>czlowieka do kierowcy samochodu. Kierowca samochodu (czlowiek) bedzie
>czul sie bezpiecznie, milo, dobrze itp. na drodze (zycie) jesli bedzie
>przestrzegal przepisow drogowych (zasady moralne, kryteria wartosci).
>Jesli w czasie jazdy kierowca zlekcewazy np. czerwone swiatlo (zakaz,
>nakaz) to moze dojsc do wypadku (upadek moralny, zbrodnia).
>

Znow sie zgodze z Toba:)

SEMAFOR



Wychowanie to temat rzeka. Oczywiście, że nie ma
uniwersalnej recepty wychowawczej, bo każde dziecko jest inne i
warunki zewnętrzne silnie wpływające na jednostkę zmieniają się
w swoim wielopłaszczyznowym całokształcie. Metody wychowawcze,
a zatem i środki mają być podporządkowane tak zwanym celom
wychowawczym. To taki wysoko postawiony semafor, jest na nim
to, co najważniejsze: to integracja osobowości na drodze
wspomagania jego potencjału: moralnego, intelektualnego,
artystycznego, fizycznego, itd., to współgranie rozwoju tej
jednostki z otoczeniem, to samodoskonalenie, itp. A więc w
dwóch słowach: wychowanie to nie zmiana natury dziecka, ale
ukierunkowanie, umożliwienie jego rozwoju w harmonii z
otoczeniem.

I jak na każdym semaforze będą trzy światła. Czerwone -
stop! Żółte - uważaj! Zielone - droga wolna! Zawiadywanie tym
semaforem wymaga znajomości potrzeb dziecka, praw jego rozwoju
fizycznego, psychicznego, zależy również od wyobrażenia, jakie
"wychowawca" ma o człowieku. Człowieku, jakiego pragnie z
dziecka ukształtować.

Semafor wskazuje prawidłową i najbezpieczniejszą drogę.
Nie bójmy się mówić naszym pociechom - zrób tak, a nie inaczej.
Zrób tak, a nie inaczej, bo... bo zrobisz krzywdę drugiemu, bo
się sparzysz, bo napotkasz niepotrzebne trudności, bo wdepniesz
w ślepy zaułek, bo narazisz się na odrzucenie przez innych...
itd. To nie zakaz ni nakaz, tylko przestroga, dobrze gdy
poparta realnymi przykładami. Właśnie to żółte światło - stop!
Zastanów się, co chcesz zrobić.

Jeśli będziemy przed dzieckiem czy młodym człowiekiem
wystawiać głównie lub jedynie światło czerwone (patrz: żelazna
dyscyplina militarnej Sparty) albo szafować bez potrzeby nawet
i uzasadnionymi ostrzeżeniami, wychowanek zlekceważy sygnały,
podda się silnej potrzebie ruszenia w życie własną drogą.
Pewnie się sparzy, mocno go zaboli, dojdzie jednak szlakiem
własnego doświadczenia, o ile się nie zatraci po drodze,
najprawdopodobniej właśnie tam, gdzie próbowali z odwieczną
mądrością doprowadzić go wprost mądrzy i doświadczeni
pedagodzy.

Nie bójmy się zatem być i trochę tradycyjni. W jakim
sensie tradycyjni? "Nowoczesne" jest teraz w wychowaniu
szafowanie wolnością, zawierzenie tak zwanej naturze, pójście
na żywioł. Daj niemowlakowi natychmiast flaszkę z pokarmem,
kiedy tylko zawrzeszczy, inaczej niebezpiecznie się frustruje,
żadnego klapsa, broń Boże, zabijasz w nim dążenie do
samostanowienia o sobie i jeszcze inne tego typu bzdury
prowadzące do wychowawczej anarchii. Celowo używam tego słowa,
bo najwyraźniej jest ono teraz w modzie.

Tak więc tradycyjnie - rozumiem w odróżnieniu od
powyższego - celowe, świadome, czyli wychowawcze oddziaływanie
na człowieka. Człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu. Z zawodu
jestem pedagogiem, mogę więc na ten temat trochę przynudzać.




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka









--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: felieton MN - hamulec bezpieczenstwa
Badania psychologiczne w trakcie rozwodu
Re: terapia grupowa
niezdecdydowany kot
Re: Re: studia zaoczne psychologii

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »