Data: 2003-08-07 19:09:27
Temat: Re: (fragment pewnego listu)
Od: "Albert" <r...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Generalnie nigdy nie byłem zwolennikiem tego, żeby pchać się do reality
> show. Po pierwszej edycji Big Brothera uznałem, że do takich programów
> trafiają tylko psychologiczni wykolejeńcy.
psychologiczni wykolejency z jednej strony, a mistrzowie kreacji z drugiej.
wziecie udzialu w tego typu programie to cos jak rzucenie calego swojego
zycia na szale. w ciagu miesiaca swojego zachowania w programie, przy
kilkumilionowej ogladalnosci, kreujesz opinie o wlasnej osobie, wlasnym
zyciu. wiekszosc rzucona sepom na pozarcie, kilku sprytnych mialo swoje 5
min. wiedzieli doskonale o co chodzi.
mam na mysli pierwsza edycje BigBrothera w Polsce. pozniejsze sie nie licza,
tak jak nie licza sie pozostale programy w stylu Bar, 4 swiaty i juz nie
pamietam co jeszcze...
"nie liczy sie kto jest lepszy, liczy sie kto jest pierwszy..."
> Potem były następne programy tego
> typu, aż doszliśmy do punktu, gdzie powstało reality show o jednym
> człowieku, Michale Wiśniewskim. Moje prywatne animozje z panem Wiśniewskim
> pozostawię po za treścią tego listu.
tez byl pierwszy. przykre.
jesli nie on, to zrobilby to ktos inny.
> Chcę jednak powiedzieć, że myślę, że
> reallity show trzeba w Polsce ratować, bo powoli zaczyna się staczać po
> równi pochyłej ku medialnemu szambu.
to dopiero poczatek.
zaczelo sie od kaznodziei Wisniewskiego pokazujacego innym swoj sposob na
zycie...
teraz zacznie sie era kiepsko podrobionych jackesow rodem z MTV cieszacych
oko swoimi coraz bardziej ekstremalnymi wyczynami...
tragedia :(
> Co ja bym robił, gdybym dostał się do
> Baru? Zostałbym barmanem... :)
true :)
najlepsze zajecie pod sloncem. tylko on poznaje ciekawe historie...
> z wyrazami niekwestionowanego szacunku
> Łukasz Nawrocki
Zdrowko
Albert
|